Название | Kobiety z Ravensbrück |
---|---|
Автор произведения | Sarah Helm |
Жанр | Биографии и Мемуары |
Серия | |
Издательство | Биографии и Мемуары |
Год выпуска | 0 |
isbn | 9788380972926 |
Rosa potrafiła zdobyć dla więźniarek różne rzeczy; czasem miały nawet węgiel do palenia w piecyku. Fritzi załatwiła przydział do pracy w kancelarii. „Sądzę, że w pewien sposób mi matkowała. Tak, zawsze dbała o interes najmłodszych”. Wszystkie kobiety w bloku dobrze się sprawowały, żadna nie kradła, chociaż raz przyłapano jedną, która podbierała chleb z szafki, i ktoś doniósł dozorczyni. „Dziewczyna dostała 25 batów i trafiła do bunkra, gdzie zmarła”.
Rosa rano serwowała kawę, a wieczorem zupę w pokoju dziennym. „Pozwalała nam po cichu rozmawiać – opowiadała Fritzi. – O dziennej pracy albo o wiadomościach z domu”. Niektóre Niemki miały na froncie mężów i braci, część straciła w ostatnich bombardowaniach rodziny lub przyjaciół.
Rozdziałem jedzenia przy stole Fritzi zajmowała się Anni Wamser, niemiecka komunistka, do której obowiązków należał podział chleba i rozłożenie go na półki więźniarek. Przy tym samym stole siedziała też Maria Wiedmaier, a także niemiecka przyjaciółka Rosy, Cäzilie Helten – zdrobniale Cilli. Rosa i Cilli rzadko rozstawały się w obozie, powiedziała Fritzi; po wojnie otwarcie żyły razem jako lesbijska para w Wiedniu.
Za pośrednictwem Rosy Fritzi wkrótce poznała Austriaczki z innych bloków. Frau Lange była żoną mężczyzny, który działał w podziemnej komórce jej ojca, Żydówką, chociaż aresztowano ją za działalność w ruchu oporu. Fritzi spotykała ją na Lagerstrasse i trochę rozmawiała. „Wszystkie rozpaczliwie potrzebowałyśmy wszelkich wieści ze świata zewnętrznego, ale jeśli któraś pytała o mojego ojca, zaczynałam płakać”.
Tyrolka Fini Schneider, mniej więcej trzydziestoletnia Żydówka, wzięła Fritzi pod swoje skrzydła. Fritzi z ogromną czułością wspomina te przyjaźnie, które zawiązały się w pierwszych tygodniach w obozie: stanowiły jedną „austriacką rodzinę”. Często widywała Rose Jochmann spacerującą z Käthe Leichter, „rozmawiały w skupieniu”.
Mniej więcej w tym czasie obóz odwiedził Himmler, co Fritzi zapamiętała z powodu pogłoski, że Reichsführer zaproponował Rosie uwolnienie, ale ona odmówiła. „Słyszałyśmy, jak mu powiedziała, że jest potrzebna w obozie, i nie chciała wyjechać”. Spytałam, czy Fritzi uważa, że to prawda.
– To mogła być prawda. Ale nikt nie lubił o tym mówić.
Na styczniową wizytę Himmlera z niecierpliwością czekała Bertha Teege, która liczyła na uwolnienie. „Kobiety z politycznego były zdenerwowane. Zastanawiały się, kogo tym razem spotka szczęście”, wspominała. Ale „Reichsheini”, jak Bertha nazywała Himmlera, „był w złym nastroju”. Najpierw rozgniewał się na widok nieogolonego esesmana, potem wpadł w furię na wiadomość o słabej wydajności szwalni. Przed wyjazdem Himmler przyszedł do bloku 1. i trochę poprzekomarzał się z Rosą Jochmann: „Czemu tu jeszcze jesteś? Resocjalizuj się lepiej” – i to tyle; wyjechał i nie uwolnił nikogo.
W dzienniku Himmlera nie ma wzmianki o styczniowej wizycie, chociaż jest notatka o rozmowie telefonicznej z Maxem Koegelem: „We wtorek 13 stycznia 1942 roku o dwunastej w południe SS-Sturmbannführer Kögel zadzwonił do Himmlera z informacją o kolejnym buncie badaczek Pisma Świętego. Kobiety odmówiły pracy na rzecz wysiłku wojennego i dostały po 25 albo 50 batów. Miały spać przy otwartych oknach bez sienników i przykrycia i zostały ukarane odebraniem racji żywnościowych139. Protest ten oznaczał nową fazę protestów odłamu „ekstremalnych bibelek”, jak je nazywano, ponieważ każde zadanie interpretowały jako wkład w wysiłek wojenny. W tym przypadku odmówiły rozładunku słomy: słoma była przeznaczona dla koni, konie służyły Wehrmachtowi, a Wehrmacht walczył na wojnie.
Jednak sam protest badaczek Pisma Świętego z pewnością nie ściągnąłby Himmlera do Ravensbrück. W pierwszym tygodniu stycznia 1942 roku znowu był w Rosji, a po powrocie do Niemiec miał wiele rzeczy do zrobienia. Pracował nad kwestią „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”, która miała zostać omówiona 20 stycznia na konferencji pod kierunkiem Reinharda Heydricha w Wannsee, na przedmieściach Berlina. Heydrich był wówczas szefem Reichssicherheitshauptamt (RSHA – Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy) oraz protektorem Czech i Moraw.
To prawdopodobnie radziecki kontratak na przedmieściach Moskwy jesienią 1941 roku ostatecznie skłonił Hitlera do sformalizowania koncepcji wymordowania europejskich Żydów. W pierwszych dniach wojny rozważał możliwość przeniesienia Żydów na Madagaskar lub gdzieś do Afryki, ale ten pomysł już dawno odrzucono, a teraz Sowieci zniweczyli nadzieje Hitlera na zagnanie Żydów na Wschód, na podbite ziemie radzieckie.
Nie wiadomo, kiedy Hitler formalnie zdecydował o Zagładzie. Führer zawsze deklarował, że zlikwiduje Żydów, ale aż dotąd nie skrystalizowało się żadne rozwiązanie. Masowe rozstrzeliwanie Żydów radzieckich udowodniło, że metoda jest nieskuteczna i źle wpływa na morale w armii. Z kolei komory gazowe doskonale sprawdziły się w programie „eutanazji”, co dowiodło, że masowe zabijanie niewinnych cywilów było technicznie realne i niemieccy urzędnicy oraz niemiecka biurokracja mogli zaadaptować metodę do tego celu.
Do lata 1941 roku w komorach gazowych T4 zginęło co najmniej 80 tysięcy Niemców. Chociaż Hitler ogłosił, że program wstrzymano, niektóre ośrodki gazowania w niemieckich sanatoriach wykorzystywano do usuwania niechcianych więźniów z obozów koncentracyjnych, zgodnie z założeniami programu 14f13. A przed grudniem 1941 roku – kiedy zwołano konferencję w Wannsee – użyto już gazu do wymordowania Żydów deportowanych do nowego obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem, koło Łodzi. Ofiary gazowano tam, pompując spaliny silnikowe do kabin na ciężarówkach, zamienionych w komory gazowe. Ponadto liczny personel T4 skierowano do Polski, by zbadał tam, jak metody gazowania wykorzystane w programie eutanazji w niemieckich sanatoriach można adaptować do zagłady europejskich Żydów.
Kwestie te przedstawiono podczas dyskusji w Wannsee i chociaż sam Himmler nie musiał uczestniczyć w konferencji, to jako człowiek, któremu Hitler powierzył nadzór nad masową zagładą, chciał prawdopodobnie znaleźć się w pobliżu. Wydarzenia w kobiecym obozie miały wpływ na temat omawiany w Wannsee. W tym samym czasie gdy została zwołana konferencja w Wannsee, miały się odbyć pierwsze zagazowania kobiet, więc inspekcja przygotowań w Ravensbrück wydawała się rozsądnym krokiem.
W okolicę ciągnęły też wówczas Himmlera powody osobiste. Wiadomo, że jego kochanka Hedwig Potthast („Häschen”, „Zajączek”) spodziewała się pierwszego dziecka, które miało przyjść na świat w połowie lutego. Himmler zatem prawdopodobnie zgodnie ze swoim zwyczajem postanowił połączyć inspekcję w Ravensbrück z wizytą u Häschen – albo w oddalonym o 8 kilometrów Brückenthin, albo w pobliskiej klinice Hohenlychen. Uzgodniono, że tam właśnie urodzi się dziecko, a tamtejszy naczelny lekarz Karl Gebhardt zgodził się osobiście odebrać poród.
5 stycznia 1942 roku wiadomość, że komisja lekarska wraca do Ravensbrück, wywołała zamęt w obozie. Fritzi wspomina, że niedługo po jej przyjeździe ludzie zaczęli mówić, że ma stać się coś strasznego, „ale nikt nie wiedział co”. Rosa Jochmann na pryczy piętro niżej była na skraju załamania. „Widziałam, że zamartwiają się głównie starsze kobiety. Dużo rozmawiały”. Przy Lagerstrasse grupa Austriaczek, przede wszystkim młodych Żydówek, ciągle o tym rozmawiała. Fritzi opowiadała:
Fini Schneider się nie bała. Wiedziała, że mają ją gdzieś przewieźć, ale powiedziała mi, że