Название | Kobiety z Ravensbrück |
---|---|
Автор произведения | Sarah Helm |
Жанр | Биографии и Мемуары |
Серия | |
Издательство | Биографии и Мемуары |
Год выпуска | 0 |
isbn | 9788380972926 |
Przed komendantem stało dwadzieścia kobiet, najbardziej uprzywilejowane więźniarki w obozie. Prawie wszystkie zdobyły wpływy po przejęciu funkcji kapo na początku roku. Stanęły przed niemożliwym wyborem. Koegel już wcześniej mógł liczyć na ich współpracę i najwyraźniej ufał, że małym podstępem sprawi, iż będą również dokonywać selekcji do komór gazowych. Wszystko to obserwowała Langefeld z dwoma zaufanymi Lagerälteste, Berthą Teege i Luise Mauer, u boku. Te dwie dostały własne instrukcje: miały zebrać od blokowych nazwiska i przekazać je Langefeld, której z kolei Koegel powiedział, że odpowiada za całą akcję.
Nigdy się nie dowiemy, jak dokładnie zareagowały blokowe; jedynymi świadkami były te z nich, które przeżyły wojnę, a one, dokładnie z tego powodu, że znalazły się na „apelu” i odegrały swoją rolę, miały skłonność do manipulowania prawdą. Niektóre przyznały, że przekazały listy nazwisk, inne odrzuciły sugestię, a część próbowała się usprawiedliwić: lepiej, że to one sporządziły listę, niż gdyby selekcji dokonało SS.
Nanda Herbermann, pisarka, katoliczka i blokowa aspołecznych, powiedziała, że wybrała dziesięć czy dwanaście schorowanych aspołecznych, ponieważ wówczas wierzyła, że naprawdę zostaną zabrane do sanatorium. Rosemarie von Luenink, sztubowa, twierdziła, że jej blokowa nie zgodziła się wybrać nikogo. Minna Rupp, komunistka ze Szwabii, blokowa, która dręczyła Grete Buber-Neumann po jej przybyciu do obozu, również odmówiła dostarczenia nazwisk.
Grete nie zaprzeczyła, że wybrała nazwiska – była wówczas blokową badaczek Pisma Świętego – ale stwierdziła, że zrobiła to, wierząc w zapewnienia Koegela. „Dostałyśmy rozkaz, żeby podać nazwiska więźniarek kalekich od urodzenia, moczących się w nocy, z amputowanymi kończynami, chorych umysłowo i cierpiących na astmę oraz gruźlicę. SS zapewniło nas, że przetransportuje je do obozu, gdzie praca jest lżejsza”. Jednak oświadczenie Grete jest nietypowo lakoniczne. I trudno się nie zastanawiać, dlaczego, skoro naprawdę nie podejrzewała złowrogich intencji, tak rozpaczliwie walczyła wraz z Mileną, aby Lotte Henschel usunąć z pierwszej listy selekcyjnej.
Lotte Henschel była jedną z trzech niemieckich komunistek, które wczesną jesienią dostały obietnicę uwolnienia z powodu gruźlicy, ale potem znalazła się na liście selekcyjnej Waltera Sonntaga. Greta poznała Lotte w „Alexie”, berlińskim więzieniu, przed wywiezieniem do Ravensbrück, i od tamtej pory trzymały się razem. Milena zaprzyjaźniła się z Lotte w rewirze, gdzie młoda niemiecka komunistka również pracowała, i to właśnie tam Milena patrzyła, jak choroba atakuje Lotte. Wiedząc wówczas, że pacjenci z gruźlicą są uwalniani, Milena uknuła podstęp, by załatwić Lotte wypuszczenie z obozu, i podmieniła próbkę śliny koleżanki na taką, która wskazywała na gruźlicę. Jednak sztuczka obróciła się przeciwko nim, ponieważ kiedy Sonntag zaczął opracowywać listy, jako pierwsze wciągał na nie osoby chore na gruźlicę.
Milena za zachętą Grete na próżno próbowała odwrócić decyzję dotyczącą Lotte. „Milenę zadręczały wyrzuty sumienia – opowiadała później Grete. – Miała więcej próbek śliny, oczywiście z negatywnym wynikiem, i błagała Sonntaga, żeby wypuścił Lotte [ze szpitala], ponieważ w cudowny sposób ozdrowiała”. Walter Sonntag – tuż przed wyjazdem pod Leningrad – w końcu się zgodził i wykreślił Lotte z listy”. Od śmierci ocalił Lotte tylko fakt, że Sonntag znał ją osobiście, ponieważ pracowała w rewirze”, powiedziała Grete, chociaż, oczywiście, nie powiedziała nam, czyje nazwisko trafiło na listę w miejsce Henschel.
Historia Lotte Henschel miała później ciąg dalszy. Według samej Lotte to prawdopodobnie Gerda Sonntag, żona Sonntaga, ostatecznie ocaliła jej życie. Lotte pracowała w rewirze, kiedy Gerda Weyand pracowała tam jako lekarz SS, zanim wyszła za Waltera Sonntaga. W owym czasie Gerda, uważana za przyzwoitą osobę, przyjaźnie odnosiła się do Lotte.
Po wojnie Gerdzie, podobnie jak jej mężowi, postawiono zarzuty popełnienia zbrodni wojennych, szczególnie w związku z transportami śmierci, a ona w swojej obronie twierdziła, że nic o nich nie wiedziała. Lotte złożyła zeznanie przeciwko Gerdzie, mimo że lekarka uratowała jej życie. Fakt, że Weyand pomogła przy usunięciu jej nazwiska z listy selekcyjnej, twierdziła Lotte, stanowi dowód na to, iż znała prawdę o transportach. Co więcej, „gdyby [Gerda Weyand-Sonntag] naprawdę sprzeciwiała się zbrodni, nie ocaliłaby tylko mnie, ale też inne kobiety” – uwaga odnosiła się do pozostałych dwóch komunistek z gruźlicą, które miały wyjść na wolność, Tildy Klose i Liny Bertram. „I wyjechałaby z obozu i odeszła od męża. Ale tego nie zrobiła. Została tam i wspierała go”.
Przypadek Lotte Henschel nie stanowi jedynego dowodu na to, że blokowe wiedziały – lub przynajmniej miały mocne podstawy, by podejrzewać – że wybór na listę oznaczał śmierć. Jeszcze bardziej obciążające były zeznania obozowych sekretarek zajmujących się rejestrami zmarłych i inną pracą papierkową. Władze na tyle ceniły wysoko wykształconą Polkę Marię Adamską, że powierzyły jej stanowisko sekretarki w obozowym biurze politycznym, gdzie odbywała się rejestracja wszystkich zgonów.
Do końca 1941 roku nie zachodziła potrzeba, aby obóz posiadał własne archiwum. Akty zgonu trafiały do małego publicznego archiwum w domu ludowym w Ravensbrück. W grudniu 1941 roku jednak utworzono nowe archiwum, „Ravensbrück 11”, które podlegało bezpośrednio komendantowi. Maria Adamska zauważyła później, że archiwum powstało dokładnie w tym samym czasie, kiedy nadszedł rozkaz sporządzenia kolejnych list chorych i niepełnosprawnych.
Inna sekretarka, austriacka więźniarka Hermine Salvini, dostarczyła jeszcze więcej dowodów na to, co się szykuje. Hermine, która pracowała w obozowym „wydziale opieki społecznej”, zajmowała się korespondencją więźniarek z najbliższymi krewnymi. W czasie kiedy tworzono listy, miała sporządzić setki formularzy podających fałszywe przyczyny śmierci. Według Rosy Jochmann Hermine powiedziała innym blokowym, że kazano jej to zrobić. „Powiedziała nam, że w biurze kazali im wystawić 1500 kopii formularza o następującej treści: «W załączeniu informujemy państwa, że … zmarła w Ravensbrück w wyniku zakrzepu»”.
Rosa należała do tych, które twierdziły później, że od początku wiedziały, iż Koegel kłamał w kwestii sanatorium, i omawiała sprawę z innymi. „Rozumiałyśmy, że sytuacja jest bardzo poważna. Mówiłam o tym moim koleżankom politycznym i postanowiłyśmy nie wybierać nikogo”. Chociaż nie powiedziała, kim były „koleżanki polityczne”, to wydaje się prawdopodobne, że rozmawiała o tym z Käthe Leichter, tak jak o wszystkim innym. Przecież była to jej przyjaciółka jeszcze z czasów Wiednia, z którą stoczyła tyle kampanii o prawa kobiet i która pierwsza zasugerowała jej, by przyjęła funkcję blokowej, żeby mogła robić „coś dobrego”, nawet jako ramię wykonawcze SS. Dla Käthe, która już paradowała przed „komisją lekarską”, sytuacja dwa lata później musiała wyglądać zupełnie inaczej. Rosa poszła do Langefeld i powiedziała jej, że nie będzie selekcjonować. „Langefeld nic nie powiedziała – opowiadała Rosa. – Chyba rozumiała”.
Bertha Teege i Luise Mauer po wojnie również wygłosiły oświadczenia i twierdziły, że odmówiły wykonania rozkazu, chociaż z całej grupy kobiet zeznanie dwóch Lagerälteste jest prawdopodobnie najbardziej sprzeczne. W jednym oświadczeniu Luise tłumaczyła, że ona i Bertha „dostały rozkaz, by spisać wszystkie więźniarki niezdolne do pracy”, co wskazuje na