Название | Kobiety z Ravensbrück |
---|---|
Автор произведения | Sarah Helm |
Жанр | Биографии и Мемуары |
Серия | |
Издательство | Биографии и Мемуары |
Год выпуска | 0 |
isbn | 9788380972926 |
Aspołeczne czekał nowy horror. Czarne „łaty” trafiały na listy już nie tylko z powodu syfilisu lub rzeżączki; selekcje władze wykorzystywały również jako rodzaj kary. Na przykład te, które zgodziły się wykonywać karę bicia dla Maxa Koegela, komisja pominęła przy selekcji, ale Else Krug, prostytutka, która odmówiła Koegelowi przeprowadzenia chłosty badaczek Pisma Świętego, została wyznaczona. Gdy Else przechodziła nago przed Friedrichem Mennecke, w uszach musiały jej brzęczeć słowa Koegela: „Popamiętasz mnie jeszcze, zobaczysz”.
Mennecke dowiedział się o rozszerzeniu kryteriów selekcji, kiedy, ku jego irytacji, mimo wszystko w obozie pojawił się jego współpracownik z T4, Schmalenbach. Co gorsza, przywiózł ze sobą jeszcze jednego pracownika T4, doktora Meyera, a swoją obecność wytłumaczył nowymi instrukcjami: liczba wyselekcjonowanych więźniarek miała teraz wynieść dwa tysiące – ponad sześć razy więcej niż początkowy cel Menneckego – 320. Nawet Menneckego zaskoczyła nowa wyznaczona liczba. Napisał do Evy: „Mamy tu zrobić więcej, niż przewidywano na początku: dwa tysiące formularzy!”.
Jego zaskoczenie – zdumienie wręcz – jest wiele mówiące; po dwóch latach bycia lojalnym trybikiem w machinie T4 nawet Mennecke dostrzegł, że został wymanewrowany. Przez cały program „eutanazji” przez zagazowanie sumiennie wystawiał diagnozy osobnikom niegodnym, by żyć, zgodnie z ustalonymi kryteriami, ale teraz kryteria się zmieniły. Nie tylko skierowano go do selekcji więźniów w obozach koncentracyjnych, zamiast upośledzonych w sanatoriach, jak wcześniej, ale też wytyczne dotyczące wyboru więźniów rozszerzały się co kilka dni.
Od chwili przyjazdu docelowe liczby podawane Menneckemu ciągle wzrastały, na początku z 259 do 328 – prawdopodobnie na osobisty rozkaz Himmlera. Szacując, że – podobnie jak jego żołnierze wykonujący egzekucje w Rosji – Mennecke do tej pory „przywykł do własnego okrucieństwa”, Himmler podwyższył liczbę do 2 tysięcy.
Zważywszy, że wówczas w obozie przebywały 6544 więźniarki, nowy cel oznaczał, iż „litościwie zgładzonych” zostanie jedna trzecia kobiet w Ravensbrück. Mennecke zorientował się teraz, że jego diagnozy były stratą czasu: liczby ustalono w Berlinie i to go rozzłościło. Berlin nie dbał o to, które „kartki” wybierze, skarżył się Evie. To „chaos”, pisał. „Kto za to odpowiada w Berlinie?”
Mimo to Mennecke wykonywał swoje obowiązki. Razem ze Schmalenbachem i Meyerem starali się szybko zrealizować zadanie. Zaczęli rywalizować, który wypełni najwięcej „kartek”. Mennecke napisał Evie, że „do jedenastej przed południem tamci dwaj wypełnili tylko 22 formularze, podczas gdy ja sam zrobiłem do południa 56!”. Przynajmniej mogli oszczędzić czas, odhaczając „klientki” żydowskiego pochodzenia. Tutaj również obowiązywały nowe instrukcje. Nie tylko podniesiono docelową liczbę, ale też trzej lekarze dostali z Berlina nakaz, aby nie kłopotać się badaniem Żydówek, jak zeznał Mennecke na powojennym procesie.
Mennecke, na ławie oskarżonych w 1947 roku podczas norymberskiego procesu lekarzy, prowadzonego we Frankfurcie, złożył zeznanie niemal równie szczere jak listy do żony. Opisał na przykład, jak w listopadzie 1941 roku dostał nagle instrukcje, aby do „litościwej zagłady” wybierać więźniarki „na podstawie politycznej i rasowej” oprócz „przyczyn medycznych”. Od tej chwili lekarze nie badali Żydówek, tylko dołączali je do wyselekcjonowanych wyłącznie na podstawie pochodzenia. Sąd skazał Menneckego na powieszenie, ale lekarz zmarł w celi. Dwa dni wcześniej odwiedziła go żona i powszechnie uważano, że przekazała „Fritzowi Pa” środek umożliwiający samobójstwo.
Wieczorem przed wyjazdem z Ravensbrück do następnego wyznaczonego miejsca, Buchenwaldu, Mennecke zjadł kolację z żoną doktora Sonntaga, Gerdą. Tego dnia napisał do Evy, że zajadał w kantynie oficerskiej wołowinę z kapustą i ziemniakami. Potem na kolację mięso, chleb i herbatę, a na koniec przed snem dwa kawałki ciasta w kawiarence. Przypomniał Evie, że nazajutrz wyjeżdża, i powiedział, że personel obozu ma zamiar sam znaleźć pozostałe 1500 „klientek”. On sam nie mógł dokończyć zadania, nie tylko dlatego, że Berlin odwołał Schmalenbacha i Meyera, zanim misja zostało wykonana.
Formularze podpisane już przez Menneckego odesłano do Berlina z jego adnotacjami. Do każdego załączono fotografię więźniarki z nabazgroloną z tyłu uwagą, jakby chciał pamiętać, kto jest kim. Zachowała się garstka tych fotografii, a uwagi sugerują, wbrew wrażeniu, jakie można odnieść na podstawie listów, że czasem interesował się „klientkami”. Na jednym zdjęciu napisał: „Anna Sara, Żydówka, Czeszka, działaczka marksistowska, zajadle nienawidzi Niemców, miała związki z angielskim ambasadorem”. Na innym: „Charlotte Sara, urodzona we Wrocławiu, rozwiedziona, Żydówka, katoliczka, pielęgniarka, próbowała zataić żydowskie pochodzenie i nosiła krzyżyk”.
Po tym, jak komisja lekarska wyjechała z Ravensbrück, wśród więźniarek zapanował lęk innego rodzaju. W listopadzie 1941 roku esesmani rozstrzelali kolejne trzy Polki – matkę i dwie córki – a na początku grudnia przeprowadzili egzekucję kolejnych Polek. Strzały dały się słyszeć w całym obozie, a niedługo potem do magazynu trafiły zakrwawione ubrania.
Każda kobieta w obozie zastanawiała się, czy dożyje końca zimy. Więźniarki pracujące w drużynach zewnętrznych miały kończyny sine i napuchnięte od odmrożeń. W grudniu w liście do Carlosa Olga napisała: „Pragnę tylko, by tak potrzebne siła psychiczna i kondycja fizyczna pozwoliły mi przetrwać nadchodzącą zimę. Pytanie brzmi jedynie, czy będzie to moja ostatnia zima”.
Wieści z frontu sugerowały, że wojna będzie trwała i trwała, a wizja ta doprowadzała każdą więźniarkę do rozpaczy. Na Wschodzie Armia Czerwona broniła linii przebiegającej przez Rostów, Moskwę i Stalingrad, a 7 grudnia, po ataku Japonii na Pearl Harbor, do wojny dołączyła Ameryka.
Kobiety z bloku żydowskiego już miały wszelkie powody do obaw w związku z przedłużaniem się wojny. W październiku 1941 roku Hitler rozkazał deportować wszystkich niemieckich Żydów; pociągi na Wschód wyjeżdżały z Hamburga i Berlina. Listy do żydowskich więźniarek mówiły o znikaniu całych rodzin. A wraz z wiadomościami o deportacjach Żydów przyszło obwieszczenie, że niemieccy Żydzi nie będą już mogli emigrować, finansowani z zewnątrz lub nie. Dla Olgi oznaczało to, że zwolnienie i wyjazd do Meksyku lub gdziekolwiek indziej stały się mrzonką.
A jednak, pomimo rozpaczy, widok rannych niemieckich oficerów wracających z frontu i zatroskane twarze esesmanów wysyłanych w ich zastępstwie przypominały więźniarkom, że na Wschodzie fala może się w końcu odwrócić. Olga nadal pracowała nad miniatlasem. Jej najnowsze mapy pokazywały wypieranie przez Stalina Niemców spod Rostowa i Leningradu. Na jednej stronie umieściła schemat z gazety przedstawiający ostatnie pozycje sił wokół Moskwy; na odwrocie wycinka znajdowała się informacja o śmierci niemieckiego żołnierza z datą 10 grudnia 1941 roku.
Listy Olgi z tego okresu wcale nie są do końca pesymistyczne:
Bardzo często chce mi się śmiać, gdy pomyślę, jakaż byłaby to dla ciebie niespodzianka, gdybyś zobaczył, jaką kobietą się stałam. Ale nauczyłam się tutaj doceniać prawdziwą wartość wszystkiego, co jest ludzkie, wyżyn, do jakich wznieść się może ludzka dusza […]. Masz nowe zdjęcie Anity? Niedługo sama będzie potrafiła do nas napisać.
Jednak w tym samym liście Olga przyznaje, że wiara w lepszą przyszłość teraz chwilami ją przerasta: uważa, że „buduje zamki na piasku, myśląc o naszej wspólnej przyszłości”.
W grudniu nadal nie było żadnych wieści o losie kobiet wybranych przez Menneckego i nie zrobiono nic, by wybrać dodatkowe 1500 więźniarek potrzebnych do wypełnienia jego list. Przyczyną bezczynności mógł być wyjazd doktora Sonntaga, który udał