Название | Kobiety z Ravensbrück |
---|---|
Автор произведения | Sarah Helm |
Жанр | Биографии и Мемуары |
Серия | |
Издательство | Биографии и Мемуары |
Год выпуска | 0 |
isbn | 9788380972926 |
Jednak w większości przypadków kobiety nie dostawały żadnej odpowiedzi – albo dlatego, że listy nie dotarły do adresatów, albo że rodzina się ich wyrzekła. Niektóre więźniarki w ogóle nie pisały, ponieważ dawno temu straciły kontakt z rodzinami i nigdy nie miały odwagi powiedzieć im, co się z nimi dzieje, tak jak prawdopodobnie stało się w przypadku Else. Z innych źródeł wiadomo, że Lina Krug, matka Else, nie miała pojęcia, gdzie przebywa jej córka.
Rodziny aspołecznych więźniarek same nie miały szans wytropić kobiet. Zazwyczaj nie miały one stałego adresu, a zresztą ich krewni sami często siedzieli za kratkami. Po wojnie, jeśli zaginione kobiety nie wróciły, takie rodziny raczej milczały. Krewni mogli się domyślać, dokąd trafiły drogie im osoby, ale nie widzieli celu, żeby to nagłaśniać; rodziny nie otrzymały zatem ani pomocy, ani rekompensaty.
Jednak matka Else nagłośniła sprawę. Po wojnie zgłosiła do niemieckiej organizacji pomagającej ofiarom wojny, komunistycznej Vereinigung der Verfolgten des Naziregimes (VVN, Organizacja na rzecz Ofiar Faszyzmu), że szuka informacji o córce. Lina Krug najwyraźniej nie wiedziała, że jej córka pracowała jako prostytutka ani też dlaczego została aresztowana. Po prostu zwróciła się do VVN o jakiekolwiek dane. List ujawnia też pewne szczegóły pochodzenia Else, przedstawia historię zupełnie inną od stereotypowych losów, jakie można przeczytać w nazistowskich aktach policyjnych.
List podaje, że Elisabeth (Else) urodziła się 3 marca 1900 roku w Merzig w Zagłębiu Saary. Jej rodzina mieszkała w pobliskim miasteczku Neudorf-Altenkessel. Ojciec Else, Jacob Krug, był mistrzem krawieckim, szanowanym w społeczności104.
W jakimś momencie w latach dwudziestych dziewczyna wyprowadziła się z domu i zamieszkała w Düsseldorfie. Lina nie wyjaśnia, kiedy i dlaczego to się stało, ale z innych dokumentów wiadomo, że Jacob Krug zmarł młodo, więc prawdopodobnie Else wyruszyła szukać pracy, gdy rodzina straciła głównego żywiciela. W latach dwudziestych bezrobotne, dorastające lub młode kobiety tłumnie udawały się do miast, by pracować w bogatych rodzinach jako pomoce domowe.
Nie wiadomo, kiedy Else zajęła się prostytucją, ale prawdopodobnie, tak jak wiele innych dziewcząt, po prostu potrzebowała pieniędzy. Nie mogła powiedzieć matce, w jaki sposób zarabia, więc zapewne dlatego ich kontakt się urwał. W jakim momencie została prostytutką trudno ustalić, ale dzięki zachowanym nazistowskim dokumentom wiemy, że w 1938 roku pracowała w burdelu w Düsseldorfie, pod adresem Corneliusstrasse 10, czyli w samym sercu miejskiej dzielnicy czerwonych latarni.
Podobnie jak akta osobowe prostytutek, spod ruin niemieckich miast wydobyto również liczne rejestry policyjne, a wśród nich rejestr dzienny z 1938 roku policji z Düsseldorfu. Mocno sfatygowany tom odnotowuje każdy nalot na burdele w mieście przeprowadzony w tym roku. Naloty odbywały się co miesiąc i za każdym razem w dzienniku odnotowywano około 25 stałych zatrzymanych, po czym odsyłano je do domu.
Raz po raz pojawiają się te same adresy i te same nazwiska. Burdel przy Corneliusstrasse miał częste naloty. Niektóre prostytutki wciągnęli do interesu mężowie, którzy często byli alfonsami. Większość miała przy sobie rzeczy osobiste – kilka fenigów i kapelusz, które wykładały na biurko i kwitowały podczas przyjmowania do aresztu. Jedną z osób regularnie zatrzymywanych przy Corneliusstrasse była Else Krug, która miała przy sobie torebkę.
Pewnej nocy, 30 lipca 1938 roku, na burdel przy Corneliusstrasse 10 odbył się kolejny nalot, ale tym razem podejrzane nie zostały zwyczajowo odesłane do domu. Na podstawie nowego prawa Himmlera „o aspołecznych” trafiły do aresztu w ramach jednego z pierwszych masowych aresztowań tego rodzaju, co oznaczało, że rychło wyjadą do Ravensbrück. Przed opuszczeniem komisariatu Else Krug pokwitowała odbiór torebki, jak zwykle stanowczym, wyraźnym charakterem pisma.
W drugim roku pobytu w Ravensbrück Else nie miała kontaktu z matką już od co najmniej czterech lat, może nawet więcej. Potem straciła wszelką szansę napisania do domu, nawet jeśli chciała. Jedna po drugiej – od przewrotu czerwonych „łat” – aspołeczne kapo traciły funkcje, a kiedy ktoś zgłosił akcje przemytnicze Else, ona również straciła stanowisko w kuchennej piwnicy. Odsiedziała wyrok w bloku karnym, dźwigała za karę cegły i rozładowywała barki z węglem, ale to jej nie złamało, twierdzi Grete, której czasem udawało się zamienić słowo z przyjaciółką przez drut kolczasty bloku karnego.
„Grete – powiedziała jej kiedyś Else – oni myślą, że mogą mnie złamać pracą, ale mylą się; jestem twarda, dam sobie radę lepiej niż ktokolwiek z nich”.
Okrucieństwo w bloku karnym przybierało teraz najgorsze formy. Nowa dozorczyni, Gertrud Schreiter, córka piekarza z Kolonii, biła skórzanym pasem. „Stała się potworem”, mówiły kobiety, a więźniarki powiedziały później, że kobiety z bloku karnego łatwo było potem rozpoznać, ponieważ okrucieństwo „zmieniało je w bestie”: „z ich twarzy i postawy znikały ostatnie resztki łagodności”.
Pod koniec 1940 roku Koegel postanowił wykorzystać swoje bestie i rozkazał im przeprowadzić karne bicie na koźle. Teraz chłostę stosowano już tak często, że Dorothea Binz i Maria Mandl były przepracowane i potrzebowały pomocy. Gdyby się zgodziły, kobiety z bloku karnego dostałyby dodatkowe porcje jedzenia i wróciłyby do swoich bloków. Nie brakowało ochotniczek. Nie brakowało też chętnych do wymierzenia kary cielesnej akrobatce Katharinie Waitz, która po raz trzeci próbowała uciec.
Po dwóch pierwszych próbach Katharina spędziła wiele miesięcy w bloku karnym, po czym w 1941 roku znowu spróbowała się wydostać. Tym razem ucieczka była tak spektakularna, że więźniarki opowiadały o niej jeszcze długo potem. Pod osłoną ciemności, nie alarmując strażników i psów, wymknęła się z bloku karnego i przedostała do esesmańskiej kantyny. Weszła na dach budynku i używając poduszki i koca, aby nie dotknąć drutów pod napięciem, wspięła się na ogrodzenie i przeskoczyła na drugą stronę. Wykorzystując umiejętność chodzenia po linie, pokonała pięć rzędów drutu kolczastego i wdrapała się na czterometrowy mur, również używając poduszki i koca, by dostać się na szczyt. Stamtąd wykonała skok na wolność, ale rano strażnicy znaleźli koc w drucie kolczastym i poduszkę na dachu kantyny.
Więźniarki, które zapamiętały szczegóły ucieczki Kathariny, wspominały również sprowadzenie jej z powrotem. Podczas gdy strażnicy jej szukali, cały obóz odbył stójkę, ale najbardziej ucierpiał blok karny, z którego Katharina uciekła: kobiety musiał stać bez jedzenia do chwili, gdy uciekinierka zostanie schwytana.
Trwało to trzy dni i noce. Czwartego ranka znaleźli ją w Fürstenbergu. Polujące na nią dozorczynie z psami otoczyły akrobatkę, za nimi trzymał się Koegel. Winną postawiono przed jego oblicze. Była cała pogryziona, pokryta krwią i błotem.
Doris Maase, wyglądająca przez okno rewiru, widziała, jak Koegel zaprowadził Katharinę do bloku karnego i powiedział oszalałym z głodu i wściekłości więźniarkom: „Macie ją. Zróbcie z nią, co chcecie”105. Inna więźniarka słyszała, jak mówił: „Dajcie ją bestiom, niech się bestie z nią zabawią”, a gdy przekazał Katharinę w ręce kobiet z bloku karnego, „najgorsze z nich zawlokły ją do łaźni, wyzywały, po czym pobiły na śmierć nogami od stołków”. Jej ciało „musiało wyglądać okropnie”, stwierdziła