Kobiety z Ravensbrück. Sarah Helm

Читать онлайн.
Название Kobiety z Ravensbrück
Автор произведения Sarah Helm
Жанр Биографии и Мемуары
Серия
Издательство Биографии и Мемуары
Год выпуска 0
isbn 9788380972926



Скачать книгу

Edith. Goldhansi prawdopodobnie straciła funkcję w wyniku spisku.

      Chociaż wiemy bardzo dużo o tym, co więźniarki polityczne myślały o aspołecznych, nie wiadomo nic na temat, jakie zdanie o nich miały aspołeczne. W przeciwieństwie do więźniarek politycznych nie zostawiły żadnych wspomnień. Rozmowa o tym po wojnie wiązałaby się z ujawnieniem przyczyny umieszczenia w obozie i jeszcze większym wstydem. Gdyby zaoferowano im za to jakąś rekompensatę, być może niektóre by się przełamały, ale nikt z taką propozycją nie wystąpił.

      Niemieckie stowarzyszenia założone po wojnie w celu niesienia pomocy osobom, które przeżyły obozy koncentracyjne, zdominowali więźniowie polityczni. I czy działały na komunistycznym Wschodzie, czy na Zachodzie, ich władze nie widziały powodu, by pomagać „aspołecznym”. Te więźniarki nie zostały aresztowane jako „bojowniczki” z faszyzmem, więc bez względu na to, ile wycierpiały, nie kwalifikowały się do pomocy finansowej ani żadnej innej. Ich losem nie zainteresowali się też zachodni alianci. Chociaż tysiące aspołecznych zmarło w Ravensbrück, żadna ocalała z czarnym lub zielonym „winklem” nie złożyła zeznań ani w Hamburgu, ani podczas innych późniejszych procesów zbrodniarzy wojennych.

      Dlatego te kobiety po prostu znikały: dzielnice czerwonych latarni, z których pochodziły, zostały zrównane z ziemią przez alianckie bomby, więc nikt nie wie, dokąd poszły. Przez kilka dziesięcioleci badacze Holocaustu również nie opisali historii aspołecznych; w obozowych historiach doczekały się ledwie wzmianek. Odnalezienie żyjących byłych więźniarek z tej grupy okazało się szczególnie trudne, ponieważ nie tworzyły żadnych związków ani grup wsparcia. Dziś, kiedy zapuka się do drzwi w Bahndamm, jednej z niezniszczonych przedwojennych dzielnic czerwonych latarni w Düsseldorfie, można usłyszeć tylko gniewne: „Spadaj stąd”.

      Dopiero w latach dziewięćdziesiątych badacze zaczęli apelować, by ujawniły się aspołeczne, które przeżyły obóz, ale odezwała się garstka, żadna nie podała prawdziwego nazwiska, żadna, jak twierdziły, sama nie była prostytutką. Käthe Datz przyznała, że trafiła do obozu jako „unikająca pracy”; pewnego dnia opuściła dzień pracy w fabryce, żeby zająć się chorą matką.

      A jednak, dzięki nazistowskiej biurokracji, zachowało się nieco wskazówek, kim były te kobiety. Policyjny system rejestracji, wprowadzony przez Himmlera, był tak rozbudowany, aby nadzorować, a potem eksterminować niemiecki margines społeczny, że bombardowania brytyjskiego lotnictwa nie zniszczyły wszystkich dokumentów. Najbardziej rozbudowana biurokracja funkcjonowała w Kolonii, gdzie mieściła się jedna z największych dzielnic czerwonych latarni w Niemczech. Po części dlatego, że te kobiety dostarczały usług na rzecz armii, znajdowały się pod ścisłym nadzorem i kontrolą. W 1942 roku alianckie bombowce zrównały miasto z ziemią, ale podczas powojennych porządków część akt policyjnych wykopano spod ruin i przekazano do archiwum w pobliskim Düsseldorfie, gdzie przeleżały nieprzeczytane przez prawie siedemdziesiąt lat.

      Anna była w piątym miesiącu ciąży. Twierdziła, że nie wie, kim jest ojciec dziecka. Ponieważ ciężarnej nie można było osadzić w więzieniu, do czasu narodzin dziecka obowiązywał ją nadzór policyjny, a potem została aresztowana.

      Akta zawierają oświadczenie Anny złożone w ramach ankiety o „genetycznej historii” rodziny. Nie znała swojego ojca. Gdy miała sześć lat, zmarła jej matka. „Do ósmego roku życia przebywałam w sierocińcu. Trafiłam do domu, gdzie nauczyłam się pracować przy rodzinie jako pomoc domowa, ale płacili tak marnie, że poszłam do fabryki”. Ale nawet tam zarabiała tylko 20 marek na tydzień, dlatego zaczęła pracować jako prostytutka. Raport policyjny zawierał informację, że Anna pochodziła z „genetycznie bezwartościowej” rodziny i wykazywała się widerspenstiges freches Benehmen – samowolnym, zuchwałym zachowaniem.

      Anna powiedziała policji, że chciała kontynuować pracę prostytutki do porodu. „Znajdę pracę dla dobra dziecka. Wiem, że policja mnie obserwuje. Jeśli zrobię coś złego, zabiorą mnie do KZ”. W ciąży zachorowała i zwróciła się o pomoc do ojca dziecka. „Ale on był żonaty i miał rodzinę”. Kiedy urodził się chłopczyk – Bodo – zabrali go do sierocińca w Kolonii. Niedługo potem Annę wywieziono do Ravensbrück.

      W teczce Anny znajduje się również telegram od władz w Ravensbrück do Gestapo z Kolonii z informacją, że 28 grudnia 1944 roku o 16.00 Anna zmarła na gruźlicę. Gruźlica z całą pewnością panowała w obozie, ale w 1944 roku często podawano taki powód śmierci, aby zatuszować morderstwo. Gestapo z Kolonii dostało standardowy list obozowy, wysyłany w takich przypadkach: „Proszę poinformować rodzinę o jej śmierci. Nie mogą zobaczyć ciała i nie dostaną prochów ze względów higienicznych”. Gestapo z Kolonii odpisało do KZ Ravensbrück, że jedynym członkiem rodziny Anny jest jej syn Bodo, wówczas trzyletni. „Dziecko dziedziczy wszystko. Obecnie mieszka w sierocińcu. Proszę przesłać mu jej dobytek przez Wydział do spraw Młodocianych w Kolonii”.

      Z akt wygląda o wiele więcej kobiecych twarzy, wszystkie opowiadają podobne historie. Elisabeth Fassbender wychowała się w sierocińcu w Kolonii i została aresztowana za kradzież płaszcza. Również zmarła w Ravensbrück.

      Od początku aspołeczne w obozie stanowiły około jednej trzeciej całkowitej liczby więźniarek i przez pierwsze lata prostytutki, bezdomne i „unikające pracy” ciągle napływały przez obozowe bramy. Przeludnienie w blokach aspołecznych szybko rosło, robił się bałagan, a potem nastały brud i choroby.

      Nienawykłe do kierowania się zasadami aspołeczne częściej niż inne dawały się przyłapać na drobnych uchybieniach, takich jak niewłaściwe pościelenie łóżka, za co czekało je bicie na koźle lub blok karny, skąd wracały w jeszcze gorszym stanie. Z zeznania Berthy Teege wynika, że część politycznych blokowych oraz dozorczyń chętniej składała raporty o wykroczeniach aspołecznych.

      Bertha skarży się, że w żaden sposób nie mogła pomóc tym kobietom, ponieważ zawsze „walczyły, kombinowały i leniły się”, a także nie chciały podporządkować się regułom. Teraz kobiety wysyłano do bloku karnego nawet za skrócenie sukienki, wyskubanie brwi albo podcięcie włosów, zauważyła. „Dziwne to bardzo, ale aspołeczne robiły takie rzeczy z próżności… w większości lesbijki”. Pewna młoda dziewczyna trafiła do bloku karnego za lenistwo. „Rozchyliła przede mną