Kobiety z Ravensbrück. Sarah Helm

Читать онлайн.
Название Kobiety z Ravensbrück
Автор произведения Sarah Helm
Жанр Биографии и Мемуары
Серия
Издательство Биографии и Мемуары
Год выпуска 0
isbn 9788380972926



Скачать книгу

bloków aspołecznych. Obserwowała te kobiety w zdumieniu i modliła się za „zgubione dusze”. „Robiły ze sobą najbardziej niemoralne rzeczy”.

      Lesbijstwo przyjmowało różne formy. Niektóre z więźniarek nie ukrywały się ze swoimi preferencjami. Chociaż kobiecy homoseksualizm nie stanowił powodu do aresztowania, kilka więźniarek uzyskało w aktach adnotację lesbisch i nosiło białe trójkąty. Wiele zdeklarowanych lesbijek nie próbowało nawet ukrywać swojej orientacji, niektóre przybierały nawet męskie imiona – Max, Charlie, Jules – i czasem polowały na kobiety, które nie były lesbijkami, ale stanowiły łatwą zdobycz. Inne kobiety oferowały seks za jedzenie. Grete znała lesbijską „prostytutkę”, Gerdę; „więźniarki zanosiły jej swoje racje margaryny i kiełbasy”.

      Jednak zgodnie z obserwacjami Nandy wiele kobiet uprawiało seks z samotności. Niektóre z tych „zgubionych dusz” – Gisela, Freda i Thea – szukały nawet uczucia u samej Nandy. Zarzucały jej ramiona na szyję, „szarpał nimi ból z powodu zmarnowanego życia”. Jedna kobieta umarła w ramionach Nandy; „zjadła ją choroba”. Thea była chora i nocami prześladowała blok, strasząc śpiące kobiety. „Thea – wspominała Nanda – ty już sama nie wiesz, co robisz”.

      Pewnej nocy spałam na pryczy, a ty pobiłaś mnie pięściami. Stałaś tam owinięta kocami. Chciałam cię powstrzymać, ale ruszyłaś naprzód, wyskoczyłaś przez okno i pobiegłaś w noc, a kilka z nas za tobą, zanim wreszcie udało nam się ciebie złapać. Była mroźna zimowa noc. Przyszli esesmani i wsadzili Theę w kaftan. Przyszli z psami. Musiałam iść z tobą do bloku karnego, gdzie na moich oczach założyli ci kaftan. I nie wyszłaś już żywa z domu śmierci.

      Käthe Datz, „unikająca pracy”, przetrwała samotność w bloku aspołecznych częściowo dzięki temu, że miała przyjaciółkę, Helgę. Kobiety były razem, kiedy je golono. „Po wyjściu spod prysznica ledwo ją poznałam. Mówi: «Hej, to ja». «To naprawdę ty?», pytam”. Käthe przemyciła malutki grzebyk i kiedy włosy zaczęły jej odrastać, czesała się nim, usuwając przy okazji gnidy.

      Mogli mi zabrać wszystko, oprócz mojego małego grzebyka. Czesałam się codziennie. Widać było czerwone ślady, i wykańczało to ludzi, którzy nie mogli znieść już drapania przez cały czas. Nie dawali nam żadnej maści. Nie można było iść do lekarza z wszawicą. Dostawały więc egzemy. Oprócz mnie. Ja poradziłam sobie z problemem wszy. Inne zaczęły się poddawać. Siedziały w kącie. Rano wydawano nam kawę – wodę z czymś. Wiele kobiet nie dostawało nawet tego. Kiedy widziano, że są niemal wycieńczone, nie dawano im nic więcej. Czekali, aż umrą, a potem je zabierali.

      Aspołeczne, które szukały pociechy w seksie, najwyraźniej nie potrafiły oddawać się miłości po cichu. Inne więźniarki często mówiły o trzęsących się, a nawet załamujących się nocą pryczach. A ponieważ lesbijstwo w obozie było przestępstwem (chociaż poza obozem nie), przyłapane trafiały do bloku karnego, gdzie, jak to ujęła Bertha Teege, „odchylenia seksualne wymykały się spod kontroli”.

      Erika Buchmann, od 1942 roku blokowa bloku karnego, powiedziała, że uprawianie miłości w bloku karnym odbywało się czasem „bezwstydnie i bez skrępowania”, ale pary szukały też prywatności. „Jeśli któraś musiała nocą skorzystać z toalety, musiała stać i czekać, ponieważ pary zamykały się w małych kabinach”.

      Grete Buber-Neumann również szokował lesbijski seks, ale zachowywała większe opanowanie od innych, być może dlatego, że w gułagu otworzyły się jej oczy na pewne sprawy. Według Grete prostytutkom wiodło się tam o wiele lepiej, dlatego że w gułagu przebywali również mężczyźni, więc mogły nadal „uprawiać swój zawód”. Tutaj, w Ravensbrück, prostytutki „nawykłe do czuwania w nocy i nieregularnego funkcjonowania obozowa dyscyplina łamała i odczłowieczała”.

      Bardziej szokujące niż seks było dla Grete to, że kobiety ciągle na siebie donosiły. „Jednego dnia przysięgały sobie dozgonną przyjaźń, a następnego kłóciły się i stawały wrogami. Cały dzień kobiety oskarżały się nawzajem i obrzucały najgorszymi wyzwiskami. Najdotkliwszą obelgę dla ich zawodowego honoru stanowiło oskarżenie, że były tanie. «Patrzcie, kto to mówi – zaczynało się zwykle. – Dawała pijakom w bramie za markę od numerka»”.

      A jednak, podobnie jak w przypadku Nandy, krytycyzm Grete maskował również jej sympatię do tych kobiet. Być może wynikało to z przyjaźni z Else Krug.

      Kiedy latem 1940 roku Grete po raz pierwszy weszła do bloku 2. i próbowała wydać zupę, spanikowała w obliczu groźnego tłumu. Ale potem, ku jej zdumieniu, z tłumu wystąpiła jakaś więźniarka i zaprowadziła porządek. „Potężna kobieta z żywymi brązowymi oczami, stanowczym podbródkiem i głosem jak sierżant sztabowy”, tak Grete opisała swą wybawicielkę, która nagle wskoczyła na stołek i wrzasnęła: „Jeśli natychmiast nie ustawicie się w kolejce jak należy i nie dacie nowej blokowej spokoju, kotły wrócą do kuchni i żadna nic nie dostanie!”. Jej słowa zadziałały jak zaklęcie, stwierdziła Grete. „Po tym nie miałam już żadnych problemów – przez jakiś czas”.

      Grete była tak wdzięczna tamtej kobiecie za pomoc, że wspomniała o niej w pamiętniku. Nazywała się Else Krug, a ponieważ pomogła Grete, a później zaprzyjaźniła z nią, Else Krug jako jedna z nielicznych prostytutek w Ravensbrück zyskała nazwisko.

      Grete, jako nowo przybyła, nie wiedziała, że Else była już znaną postacią w obozie; przyjechała z pierwszym transportem z Lichtenburga i jako jedna z pierwszych więźniarek z czarnym „winklem” dostała funkcję kapo i prowadziła drużynę pracującą w kuchennej piwnicy z zapasami – zachowała stanowisko po spisku komunistek. Zatem jako więźniarka o pewnej pozycji w bloku Else podczas posiłków zajmowała miejsce u szczytu stołu w pomieszczeniu dziennym, obok blokowej. To właśnie tu miały z Grete szansę porozmawiać i lepiej się poznać.

      Else często nawiązywała do swojej przeszłości, opowiadała o życiu prostytutki w Düsseldorfie, zawsze z błyskiem w oku. Specjalizowała się w sadomasochizmie, o czym opowiadała w najdokładniejszych szczegółach. Czasem zwracała się do Grete: „Co powiesz na małe studia ludzkiej natury?” – i zaczynała wspominać. „Do tej pory uważałam się za dość oświeconą osobę – wspominała Grete – i czytałam nawet literaturę fachową na ten temat, ale opowieści Else o tym, z jakimi życzeniami się spotykała, wykonując swój zawód, i jak sobie z nimi radziła, sprawiały, że włosy stawały mi dęba”.

      Mimo wszystko Grete podziwiała Else. „Opowiadała o swoich przeżyciach w prosty, rzeczowy sposób, z zawodową dumą w głosie. Wiedziała, kim jest, i starała się ze wszystkich sił być dobra w tym, co robi”. Else nigdy nie „marudziła” ani nie twierdziła, że po wyjściu na wolność się zmieni. Zamiast tego rozmyślała: „Jeszcze parę lat w obozie i będzie mi trudno zarobić 300 marek w noc. Ach, będę musiała wymyślić coś specjalnego, żeby dać radę”.

      Grete dowiedziała się również, że Else bardzo dobrze radzi sobie z zarządzaniem komandem kuchennym i jest z tego dumna. Praca w tej drużynie cieszyła się wielkim powodzeniem, gdyż stwarzała szansę przemycenia kilku marchewek, ziemniaków i brukwi, a czasem konserwy lub dżemu – ale też