Название | Kobiety z Ravensbrück |
---|---|
Автор произведения | Sarah Helm |
Жанр | Биографии и Мемуары |
Серия | |
Издательство | Биографии и Мемуары |
Год выпуска | 0 |
isbn | 9788380972926 |
Hedwig prowokowała Zimmer. Gdy Zimmer otwierała drzwi, Hedwig czekała z wiadrem na nieczystości i chlustała jej zawartością w twarz. Zimmer wrzeszczała: Judensau! (żydowska świnio)60. Hedwig ją przedrzeźniała: Judensau, Judensau. Czasem Hedwig wybiegała z celi na otwartą przestrzeń bloku karnego i wówczas Margot Kaiser musiała ją ganiać.
Hanna do tej pory zrobiła już ponownie użytek z nożyczek i wydłubała w ścianie celi dziury, przez które mogła zaglądać do sąsiednich izolatek. Jakoś w tym czasie pewnego dnia Zimmer otworzyła drzwi do celi Hanny i wepchnęła do środka Hedwig Apfel. Hedwig chichotała, ale wyraźnie bała się ciemności. Kiedy zorientowała się w mroku, że w pomieszczeniu znajduje się Hanna, spytała ją, czy umie tańczyć. Hanna odparła, że woli śpiewać. Hedwig zaintonowała „Dla ciebie, gdyż jesteś jedną z nas”. A Hanna pomyślała sobie: „Może ona wcale nie jest wariatką”. Hedwig rzekła: „Tylko udaję, że zwariowałam. Die Alte [„stara” – Zimmer] boi się mnie, odkąd oblałam ją nieczystościami. Następnym razem napluję jej w twarz i zobaczysz, jak będzie uciekać”.
Od tej chwili Apfel i Sturm się zaprzyjaźniły, co musiało być nie po myśli Zimmer; zabrała Hedwig i Hanna znów została sama. Hedwig została w ogóle zabrana ze swojej celi, a tę zajęła inna kobieta, z którą Hanna również próbowała się zaprzyjaźnić.
Zapukała w ścianę i spytała:
– Kim jesteś?
– Mam na imię Susi, a ty?
– Jestem Hanna.
Następnego dnia Hanna dowiedziała się, że Susi to austriacka komunistka, Susi Benesch. Kobieta była bardzo chora, na całym ciele miała pęcherze. Nie mogła leżeć ani siedzieć, w nocy cały czas chodziła, więc nikt w bloku nie mógł spać. Pewnego dnia Zimmer zabrała Susi z celi i wysłała ją na cały dzień do pracy. Myślała najwyraźniej, że gdy kobieta się zmęczy przy noszeniu kamieni, to będzie spała całą noc. Wieczorem po powrocie Susi powiedziała Hannie: „Ciężko jest nosić kamienie. Ale przynajmniej widziałam słońce i byłam z ludźmi”. Następnego dnia Susi nie wróciła. Hanna znów nie miała z kim rozmawiać i straciła poczucie czasu. Ale słyszała przechodzących ludzi, czasem docierały do niej strzępy rozmów i krzyki.
Jedną z więźniarek, której kroki musiała słyszeć Hanna, była Marianne Wachstein; ta, która przyjechała w nocnej koszuli z Wiednia. Podobnie jak Hanna Marianne zostawiła szczegółową relację z czasu spędzonego w drewnianych celach, a wiele jej wspomnień pokrywa się ze spostrzeżeniami Hanny, chociaż swoje świadectwa składały w różnych okolicznościach.
Hanna mogła opowiedzieć swoją historię dopiero po wojnie, ale Marianne spisała nieocenzurowaną relację już sześć miesięcy po wydarzeniach. W lutym 1940 roku Wachstein została nieoczekiwanie zwolniona, aby zeznawać w Wiedniu na procesie męża, żydowskiego przedsiębiorcy, oskarżonego przez nazistowski sąd o korupcję. Opisała swoje przeżycia kilka tygodni po uwolnieniu, kiedy odzyskiwała siły w wiedeńskim szpitalu. Jej relacja ma zatem wyjątkowe znaczenie, ponieważ pochodzi z tamtego okresu. „Obóz Ravensbrück koło Fürstenbergu to obóz pracy niewolniczej”, tak brzmiał jej początek…
Byłyśmy tam zmuszane (z powodu złego stanu psychicznego nie mogłam pracować) do pracy przy przeciąganiu walców za pomocą lin i uchwytu. Za ten uchwyt kobiety musiały złapać i ciągnąć. Przenosiły piasek w drewnianych nosidłach, pracowały w upale dziewięć godzin dziennie. Trzy razy, a w sobotę dwa razy dziennie odbywał się apel. Cały obóz stał rzędami przed barakami, na baczność jak żołnierze, z rękami wzdłuż ciała, dopóki Frau Oberaufseuherin [Langefeld] nie policzyła obecnych. W obozie jest siedemnaście baraków, w tym jeden dla Żydówek61.
Potem Marianne opowiada o przyjeździe do Ravensbrück i opisuje, co ją spotkało w drewnianej celi. Nie było tam światła. Dozorczyni Zimmer wpadała i wrzeszczała: „Teraz sobie pogłodujesz, nie wydostaniesz się stąd!”. Marianne odpowiedziała: „Jeśli taka jest wola boska, umrę tutaj”. Na to Zimmer zabrała ją do korytarza i kazała się rozebrać do samej koszuli. „Wsadziła mnie w kaftan. Ręce związała mi tak mocno, że spuchły. Wzięły mnie za gardło i wrzuciły z powrotem do celi. Przez kaftan zemdlałam, potem tylko wyłam”.
Gdy Marianne odzyskała przytomność, szarpał nią mężczyzna w mundurze. Był to zastępca Koegela, Egon Zill, który walił ją w nos i po nogach, a Zimmer ciągnęła za włosy. Ponieważ wciąż była w kaftanie, nie mogła się bronić, więc znowu zemdlała z bólu; ocknęła się we własnych ekskrementach, bez kaftana. Noc spędziła w celi, w samej koszuli nocnej, szczękając zębami z zimna.
Następnego dnia dali jej koc, a trzeciego siennik wypchaną słomą i kolejny koc, ale nic do jedzenia. Potem Marianna dowiedziała się, że została skazana na kolejne trzy tygodnie aresztu za „krzyki w celi i leżenie we własnych ekskrementach”.
Podobnie jak Hanna Sturm, Marianne poznała Hedwig Apfel. I tak jak Hanna, w ramach kary musiała z nią dzielić celę. Jednak w przeciwieństwie do Hanny Marianne nie miała wątpliwości, że Hedwig Apfel jest obłąkana. Kiedy Zimmer podchodziła do ich drzwi, Apfel wylewała na nią wodę i pluła na drzwi oraz na siennik. „Ma biegunkę, a w ogóle nie dba o czystość. Pluje sobie w ręce i rozciera ślinę po twarzy”.
W celi była prycza i Apfel spała na górze. Nocą zeszła i usiadła na łóżku Marianne, ale Marianne nie chciała się zaprzyjaźniać i kazała jej odejść. Apfel zdarła więc koce z Marianne i rozwaliła jej pryczę na kawałki. „I gada przez całą noc, bluźniąc. A ręce, ramiona i nogi ma chude jak pająk”.
Z powodu hałasu dozorczynie bały się wejść do celi. Trzeciego dnia „obłąkana” Apfel usiadła na górnej pryczy, wylała swoją kawę Marianne na głowę, rozrzuciła rzeczy i krzyczała na nią. Zimmer otworzyła drzwi, ale nie miała odwagi wejść do środka. W końcu Zimmer wysłała do celi Margot Kaiser, która wyprowadziła Marianne; została zamknięta w pojedynczej celi, po czym zwolniona z aresztu i odesłana do bloku.
Na początku września, długo po tym, jak Marianne Wachstein opuściła blok karny, Hanna nadal tam przebywała, zamknięta w ciemności i bez nadziei na uwolnienie. Straciła poczucie czasu, ale nadal zaglądała przez dziury do sąsiednich cel, by sprawdzić, czy ktoś tam jest. Jedna z tych izolatek wyglądała na o wiele wygodniejszą niż jej własna; znajdowało się tam łóżko z kocem i stołek, ale ciągle stała pusta. Trochę później – Hanna nie wie, ile czasu minęło – usłyszała, że ktoś w celi mówi i rozpoznała głos. Była to Olga Benario.
Tak jak obawiały się Leocadia i Olga, w ostatnich dniach sierpnia meksykańska wiza Olgi utknęła na poczcie – faktycznie nie została wysłana z Nowego Jorku. 1 września niemieckie wojska wkroczyły do Polski i wybuchła wojna, co zniweczyło wszelkie szanse Olgi na wyjazd z Niemiec. 8 września Gestapo odtransportowało ją z powrotem do Ravensbrück.
Obozowe władze (z niewytłumaczalnych przyczyn) uznały, że Olga nie stanowi już tak dużego zagrożenia, więc złagodziły jej warunki; dostawała regularnie jedzenie i mogła odbierać pocztę, w której przyszła koperta z meksykańskiego konsulatu w Hamburgu z kopią wizy. Olga jednak wiedziała, że jest już za późno – w każdym razie kopie i tak nie załatwiały sprawy.
13 września Olga napisała do Leocadii i Ligii pod nowymi i ostrzejszymi zasadami wojennej cenzury:
Moje najdroższe!
Jestem