Название | Kobiety z Ravensbrück |
---|---|
Автор произведения | Sarah Helm |
Жанр | Биографии и Мемуары |
Серия | |
Издательство | Биографии и Мемуары |
Год выпуска | 0 |
isbn | 9788380972926 |
Anita Benario Prestes, córka Olgi, która mieszka dziś w Brazylii i jest wykładowczynią na uniwersytecie Rio de Janerio, ma kolejne dowody świadczące o tym, że jej matka miała zostać uwolniona. Anita oczywiście była za mała, żeby zrozumieć, o co chodzi w negocjacjach o uwolnienie Olgi, ale babka Leocadia i ciotka Ligia opowiedziały jej później, co się wydarzyło. Przekazały też Anicie korespondencję z Gestapo, jak również list, który napisała do nich oraz do Carlosa jej matka.
Podczas gdy Carlos Prestes nadal przebywał w brazylijskim więzieniu, Leocadia i Ligia kontynuowały kampanię na rzecz wydostania Olgi z Ravensbrück. Na początku miały niewielką nadzieję, opowiadała Anita, ale zachęcił je list od Ilse Gostynski z Anglii, która namawiała je do dalszych starań. I tak w czerwcu 1939 roku obie kobiety napisały kolejny list do niemieckich władz z prośbą o uwolnienie Olgi. Niedługo potem otrzymały odpowiedź z niemiecko-żydowskiego biura emigracyjnego, że Gestapo chętnie zwolni Olgę „pod jednym warunkiem: że natychmiast wyemigruje za ocean”. List sugerował nawet usłużnie, że rodzina powinna „jak najszybciej postarać się o meksykańską wizę” dla Olgi.
Leocadia pojechała do Meksyku i udało jej się uzyskać, choć z pewnym opóźnieniem, wizę oraz inne meksykańskie dokumenty. Wszystko przesłała do Niemiec przez Nowy Jork, jak to się wówczas odbywało. „Miała nadzieję, że moja matka wyjdzie na wolność, ale wiedziała, że czasu jest bardzo mało. Wybuch wojny uniemożliwiłby wyjazd Olgi do nas”, mówiła Anita. Leocadia została w Meksyku i czekała na potwierdzenie z Berlina, że wiza dotarła, ale 25 sierpnia jeszcze nie nadeszła. „Była zrozpaczona – powiedziała Anita. – I moja matka też”.
Anita wiedziała, co czuła matka, z listów Olgi do Leocadii i Carlosa, w których boleśnie wyraźnie daje się odczytać jej rozpaczliwe pragnienie, by wrócić do dziecka odebranego jej w berlińskiej celi w 1937 roku. Próbując być matką na odległość, wypytywała w listach o każdy szczegół zdrowia i pielęgnacji córki, przekazywała Leocadii instrukcje, żeby Anita przebywała na słońcu, miała włosy obcięte na krótko i nosiła proste ubrania. „Nie może uważać się za kogoś wyjątkowego”. Olga martwiła się też, że Anita nie będzie w stanie nauczyć się języka brazylijskiej rodziny. „W więzieniu mogłam przynajmniej mówić do niej po francusku. Bo widzisz, do dzieci umiałam mówić tylko w języku mojej matki – a poza tym przypuszczam, że mój dawny optymizm sprawiał, iż miałam nadzieję, że nas nie rozdzielą”56.
W połowie sierpnia 1939 roku, miesiąc po wyjeździe z Ravensbrück, Olga dalej czekała w więzieniu w Berlinie na potwierdzenie, że dokumenty potrzebne do wyjazdu już dotarły. Pozwolono jej czytać nazistowską gazetę „Völkischer Beobachter” i wiedziała, że wojna jest nieuchronna. Gdy rozpoczną się działania wojenne, nie będzie najmniejszej szansy na wyjazd z Niemiec.
„Nie gniewaj się na mnie, ale popadłam w najczarniejszy pesymizm”, napisała 15 sierpnia do Leocadii. Następne listy świadczą o tym, że straciła nawet wolę pisania: „Wiesz, najpierw złościłam się, że taka mała jest ta kartka, ale teraz widzę, że nie mam nic więcej do napisania. Ucałuj ode mnie moje najdroższe dziecko tysiąc razy”.
Gdy Olga czekała w Berlinie, jej koleżanki w Ravensbrück przeżywały nowy horror. Krótko po wyjeździe Olgi z obozu grupa Hanny Sturm została przyłapana na czytaniu Tołstoja. Hanna została wezwana do Koegela, który miał jej wyznaczyć karę, i tam zobaczyła donosicielkę, która je wydała, więc splunęła na nią; wtedy Koegel uderzył Hannę w twarz i zapewnił, że „nauczy ją dyscypliny”. Następną rzeczą, jaką Hanna zobaczyła, była ciemna drewniana cela, taka, w jakiej wcześniej siedziała Olga.
Hanna Sturm była przygotowana lepiej od innych kobiet do życia w tych izolatkach. Urodzona w ubogiej rodzinie rolniczej z Burgenlandu, należącej do mniejszości czeskiej, od ósmego roku życia pracowała w polu, a gwoździe w płot wbijała, zanim nauczyła się czytać. Jako młodą kobietę przyciągnął ją „czerwony Wiedeń” i podczas zamieszek w latach trzydziestych w Austrii wstąpiła do związku zawodowego i uczestniczyła w antyfaszystowskich starciach, często lądując za kratkami. Zaliczyła również uwięzienie w lochach Lichtenburga. Jednak Hanna nigdy nie widziała niczego przypominającego tę drewnianą celę, a kiedy później spisywała swoją historię, jej wspomnienia z pierwszego pobytu w izolatce były bardziej żywe niż cokolwiek, co jej się przydarzyło wcześniej. Relacja Hanny Sturm jest również bezcenna, ponieważ tylko dwie więźniarki zostawiły świadectwo z uwięzienia w pierwszym drewnianym bloku z izolatkami w Ravensbrück, który pod koniec 1939 roku rozebrano, a istniejące na ten temat źródła zostały zniszczone.
Pomijając kilka szpar w ścianie, w celi Hanny panowały kompletne ciemności. Wyglądała jak „małe pudełko”, wspominała, długie na dwa metry i tyle samo szerokie. Ponieważ Hanna została skazana na areszt „o zaostrzonym rygorze”, nie miała materaca i musiała siedzieć na gołej podłodze. Posiłek dostawała raz w tygodniu, w czwartki. W pozostałe dni przysługiwało jej tylko 100 gramów chleba i kubek tak zwanej kawy.
W celi Hanna zamykała oczy i próbowała przyzwyczaić się do ciemności. Gdy potrzebowała skorzystać z toalety, przesuwała się wzdłuż ściany do ustawionego w tym celu wiadra. Ale mimo że nic nie widziała, słyszała każdy dźwięk.
Nie minęło wiele czasu, jak usłyszała krzyki i wrzaski na podwórzu. Przystawiła oko do szczeliny w ścianie i zobaczyła, że krzyczy Cyganka, którą strażnicy wlekli do bloku karnego, bliska obłędu z przerażenia. Potem rozległy się odgłosy bicia i krzyki Zimmer: „Czekaj, zaraz cię wpakuję w kaftan, to się zamkniesz, ty dziwko!”. Hanna rozpoznała też inny znajomy głos: Margot Kaiser, niemieckiej więźniarki, pomocnicy Zimmer, której nienawidził cały obóz. Kaiser poszła po kaftan. Krzyki nagle ustały i Hanna słyszała już tylko ciche pochlipywanie, a potem nic. Zimmer przypomniała sobie o Cygance dopiero kilka godzin później; z jej wrzasków dało się wywnioskować, że znalazła ją martwą w sąsiedniej celi.
Hanna słyszała, jak Zimmer mówi: „Leży tam, martwa jak pies”57. Zimmer wrzeszczała na Kaiser i inne, żeby przyszły jej pomóc. Hanna nie usłyszała nic więcej, ale inne więźniarki widziały, jak strażniczki wyciągają za włosy zakrwawione i pokryte igłami sosnowymi zwłoki Cyganki z bloku karnego i wloką do pralni.
Więźniarki dowiedziały się później, że Cyganka popadła w szaleństwo, ponieważ wyszarpali jej z ramion sześciotygodniowe niemowlę. Kobieta karmiła dziecko swoim mlekiem, więc piersi jej nabrzmiały i stwardniały, co sprawiało jej dodatkowy ból. Nikt nie znał nazwiska Cyganki i nigdzie w oficjalnych dokumentach nie pojawiła się notatka o jej śmierci. Być może była pierwszą więźniarką zamordowaną w Ravensbrück, chociaż według obozowych akt jako pierwsza zmarła w obozie inna Cyganka z transportu z Burgenlandu, pięćdziesięcioletnia Amalie Pfeiffer.
Śmierć Amalie została odnotowana i lekarz wystawił nawet świadectwo zgonu, które się zachowało. Według tego dokumentu 24 sierpnia 1939 roku o 16.00 Amalie Pfeiffer, z domu Károlyi, urodzona 5 lipca 1890 roku (Cyganka), zamieszkała w Neustift an der Lafnitz (Austria), zmarła w obozie koncentracyjnym dla kobiet Ravensbrück. Przyczyna śmierci: „samobójstwo poprzez zadanie sobie ran kłutych w lewą tętnicę szyjną”58.
Po śmierci Cyganki blok ucichł. Hanna znalazła sposób, żeby ulepszyć swoją celę. Zimmer nie obszukała jej dość dokładnie, a Hanna zawsze w ubraniu ukrywała coś przydatnego, tym razem nożyczki. Ściany celi były tak cienkie, że udało jej się obluzować deski, dzięki czemu mogła szeptem kontaktować się z kobietą zamkniętą obok. Jedna z sąsiadek, Lene, powiedziała Hannie, że jest badaczką Pisma Świętego. Wówczas Zimmer usłyszała głosy i wrzasnęła: „Zamknąć się, małpy!”.
Po