Kobiety z Ravensbrück. Sarah Helm

Читать онлайн.
Название Kobiety z Ravensbrück
Автор произведения Sarah Helm
Жанр Биографии и Мемуары
Серия
Издательство Биографии и Мемуары
Год выпуска 0
isbn 9788380972926



Скачать книгу

otrzymała numer, wydrukowany na małym białym kawałku materiału. Odpowiadał numerowi, jaki dostały przy przyjęciu do Lichtenburga – od 1 do 867. Wręczono im też kolorowy trójkąt z filcu. Dostały po igle z nitką i kazano im przyszyć trójkąty na lewym rękawie kaftana. Trójkąt, tak zwana łata (winkiel), określał kategorię więźniarki: czarny dla „aspołecznych” – prostytutek, żebraczek, drobnych złodziejek, lesbijek; zielony dla zawodowych przestępczyń; czerwony dla więźniarek politycznych; fioletowy dla badaczek Pisma Świętego; żółty dla Żydówek. Żydówki miały jeszcze podkategorie w zależności od przyczyny aresztowania. Wszystkie nosiły żółty trójkąt, jednak te określane jako Pol. Jude – aresztowane z powodów politycznych – miały żółty trójkąt na czerwonym tle. Wśród Żydówek politycznych największą grupę stanowiły aresztowane za Rassenschande, kontakty intymne z nie-Żydami; takich było 97. Żydówki aresztowane jako aspołeczne nosiły żółty trójkąt na czarnym tle.

      Kiedy numery i trójkąty zostały przyszyte, przez megafony rozległo się wycie syreny, które wzywało kobiety ponownie na Appellplatz, po czym kategoriami pomaszerowały do odpowiednich bloków, prowadzone przez swoje blokowe. Żydówki poszły do Judenblock, z wyjątkiem Olgi Benario, którą zabrano gdzie indziej.

      Dostały szczotkę i kubek do mycia zębów, bryłkę mydła i mały ręcznik. Zgubienie któregoś przedmiotu równało się „raportowi” do Oberaufseherin. Każdej przydzielono półeczkę do przechowywania rzeczy; jeśli coś znalazło się nie na miejscu, oznaczało to „raport”.

      Ścieleniem łóżka rządziło wiele zasad. Należało to zrobić w „pruskim stylu”, tak jak w innych obozach, ale i w tym punkcie Langefeld miała własne szczegółowe instrukcje: poduszka musiała leżeć równolegle do krawędzi łóżka; materac należało uklepać idealnie płasko, czego nie dało się zrobić, ponieważ wypchany był drewnianymi wiórami.

      Najgorsze ze wszystkiego były zasady obowiązujące na apelu. O piątej rano syrena budziła obóz, więźniarki wymaszerowywały z bloków i ustawiały się piątkami, z rękami wzdłuż boków; stały wyprostowane jak żołnierze, podczas gdy trwało odliczanie. Nawet na początku procedura trwała pół godziny, żeby uzyskać właściwą liczbę, a o piątej rano lodowaty wiatr wiał od jeziora i przenikał przez płócienny ubiór. „Achtung, Achtung! Ręce wzdłuż boków, piątkami zbiórka”. Langefeld czasem przeprowadzała apel osobiście, ale zwykle zlecała zadanie swojej zastępczyni, Emmie Zimmer, która również wcześniej pracowała w Lichtenburgu. Pięćdziesięciojednoletnia Zimmer, która miała „ciężką rękę” – lubiła policzkować – przechodziła wzdłuż szeregów z wielką teczką dokumentów, którą waliła więźniarki po głowie za najmniejszy ruch lub wydany dźwięk. Czasem, zwykle gdy była pijana, Zimmer – nazywana przez więźniarki „ciotką Emmą” – kopała też ciężkimi butami.

      Langefeld nigdy nie biła i nie kopała, chociaż czasem wymierzała policzek, szczególnie gdy wysłuchiwała „raportu”. Kobieta, która popełniła wykroczenie, trafiała do biura Oberaufseherin, by usłyszeć zarzuty – zagubiony kubek, źle złożony koc – i wytłumaczyć się z nich. Langefeld wydawała następnie decyzję, a jeśli zarzut został udowodniony, wymierzała winnej policzek i wyznaczała karę, którą mogło być czyszczenie toalet, ale ulubioną karą naczelniczki była stójka, stanie kilka godzin bez jedzenia. Jeśli ukarana zemdlała, leżała długo, zanim ją zabrano. W poważniejszych przypadkach Langefeld potrafiła zakładać kaftan bezpieczeństwa i polewać wodą.

      Kiedy Zimmer przeprowadziła poranne odliczanie, kobiety wracały do bloków, gdzie wydawano czarny płyn, udający kawę, i kawałek chleba, co stanowiło dzienny przydział; można było wszystko zjeść od razu lub odłożyć na półkę na później. Ponownie rozbrzmiewały syreny i zaczynała się selekcja do drużyn roboczych. Więźniarki ponownie ustawiały się w szeregach, po czym szły po narzędzia i ruszały do kopania piasku lub budowania drogi, śpiewając jednocześnie niemieckie pieśni marszowe. Wieczorem po powrocie znów odbywało się liczenie.

      Po kilku dniach do Ravensbrück przewieziono już większość więźniarek z Lichtenburgu. Poznały zasady Langefeld i ustalony porządek. Ubrania więźniarek z brązowych papierowych toreb powędrowały do prania, po czym zostały wyprasowane ogromnym parowym żelazkiem. Każdy przedmiot następnie wrócił do torby ze swoim numerem i wszystko przekazano do Effektenkammer, magazynu obok.

      Cenne przedmioty zamykano w stalowej szafie dla bezpieczeństwa i starannie odnotowywano. Złożone ubrania trafiały do nowych toreb z brązowego papieru, a torby zawieszano na wieszakach; wieszaki umieszczone były na relingach na ogromnym strychu nad biurem Langefeld. Gdy któraś kobieta zostawała zwolniona, szła do „efektu”, gdzie podawała swój numer pracownicy, a ta szła na strych i zdejmowała odpowiednią torbę za pomocą haka na długim kiju.