Название | Kobiety z Ravensbrück |
---|---|
Автор произведения | Sarah Helm |
Жанр | Биографии и Мемуары |
Серия | |
Издательство | Биографии и Мемуары |
Год выпуска | 0 |
isbn | 9788380972926 |
Żydówki myślały o schwytanych podczas „nocy kryształowej”30. Jednak paradoksalnie właśnie z powodu swego pochodzenia mogły mieć w tamtym czasie większą nadzieję niż inne. Groza Kristallnacht sześć miesięcy wcześniej zniszczyła psychicznie niemieckich Żydów i zszokowała obserwatorów na świecie; świat nie interweniował, ale zaoferował więcej wiz dla rozpaczliwie pragnących ucieczki. Naziści zachęcali Żydów do opuszczania kraju, ponieważ mogli przejmować majątek ruchomy i nieruchomy wyjeżdżających. Sześć miesięcy po listopadowym pogromie ponad 100 tysięcy niemieckich Żydów wyemigrowało, a jeszcze więcej czekało na dokumenty, aby pójść w ich ślady.
Żydzi w więzieniach i obozach dowiedzieli się, że również mogą wyemigrować, jeśli dowiodą, że mają wizę i pieniądze na podróż. Wśród osób oczekujących na dokumenty znajdowała się Olga Benario. Chociaż matka z nią zerwała, brazylijska macocha Olgi, Leocadia, jak również siostra Carlosa Prestera, Ligia, niezmordowanie pracowały nad sprawą Olgi po tym, jak udało się uwolnić jej córkę, Anitę.
Tuż przed wyjazdem z Lichtenburga Olga napisała do Carlosa przebywającego w brazylijskim więzieniu. „W końcu nadeszła wiosna i zielone czubki drzew ciekawie zaglądają na dziedziniec naszego więzienia. Bardziej niż czegokolwiek innego brakuje mi odrobiny słońca, piękna i szczęścia. Czy przyjdzie taki dzień, że znów będziemy razem z Anitą Leocadią, wszyscy troje, szczęśliwi? Wybacz mi te myśli, wiem, że muszę być cierpliwa”.
Gdy w Meklemburgii nastał świt, słońce przedarło się przez szpary w brezencie i więźniarkom poprawił się humor. Austriaczki śpiewały. Kiedy autobusy dojechały do Ravensbrück, było już południe i panował duszny upał. Kobiety łapczywie wdychały powietrze. Autobusy skręciły z drogi i zatrzymały się. Drzwi się rozsunęły i te siedzące z przodu zobaczyły połyskliwe jezioro. Wnętrze autobusu wypełnił zapach sosnowego lasu. Niemiecka komunistka Lisa Ullrich dostrzegła „słabo zaludnioną wioskę położoną nad małym idyllicznym jeziorem otoczonym koroną ciemnego świerkowego lasu”31.
Serca kobiet „podskoczyły z radości”, wspominała Lisa, ale zanim wszystkie autobusy zdążyły się zatrzymać, rozległy się krzyki, wrzaski, strzelanie z biczów i szczekanie psów. „Powitał nas potok rozkazów i wyzwisk, gdy zaczęłyśmy wysiadać. Spomiędzy drzew wyszły hordy kobiet – strażniczek w spódnicach, bluzach i czapkach, z pejczami, niektóre prowadziły skowyczące psy wyrywające się do autobusów”.
Podczas wysiadania kilka kobiet upadło, a te, które zatrzymały się, by im pomóc, zostały poszczute psami lub wychłostane. Jeszcze nie wiedziały, że obozowa zasada brzmi, iż pomoc drugiemu jest przestępstwem. „Dziwki, śmierdzące krowy, wstawać, ruszać się. Leniwe dziwki”. Kolejną zasadą było, że więźniarki zawsze musiały się ustawiać piątkami. „Achtung, Achtung. Piątkami zbiórka. Ręce wzdłuż boków”.
Rozkazy odbijały się echem od drzew, a na te, które zostawały w tyle, spadały kopniaki wojskowych buciorów. Zesztywniałe z przerażenia, z oczami wbitymi w piaszczysty grunt, kobiety robiły wszystko, aby nie zwracać na siebie uwagi. Unikały też nawzajem swojego wzroku. Niektóre pojękiwały. Kolejny trzask pejcza i zapadła kompletna cisza.
Dobrze wyćwiczona rutyna SS spełniła swoje zadanie – zasianie maksymalnej grozy w chwili przyjazdu więźniów. Jeśli ktoś myślał choćby o stawieniu oporu, od razu porzucił tę myśl. Rytuał przeprowadzono setki razy w męskich obozach koncentracyjnych, a teraz po raz pierwszy na brzegu Schwedtsee. Te, które przyjechały później, miały jeszcze gorzej, w środku nocy lub w śniegu, nie rozumiejąc języka. Ale wszystkie więźniarki Ravensbrück doznały traumy przyjazdu; wszystkie będą pamiętać własne milczenie.
***
Pierwsza grupa stała w milczeniu i upale przez jakieś dwie godziny32. Gdy zaczęło się odliczanie, Maria Zeh ze Stuttgartu podnosi wzrok i widzi kwitnący rzepak33. Dostaje w twarz. Die Nase nach vorne! – wrzeszczy strażniczka: nos przed siebie.
Kobiety liczono, potem jeszcze raz i jeszcze – kolejna lekcja do wyuczenia: jeśli ktoś zaburzy szereg, upadnie lub jeśli w liczeniu nastąpi pomyłka, zaczyna się od nowa. „A zanim wymaszerujemy, naczelniczka dostaje kartkę papieru z liczbą”, wspomina Lisa Ullrich. Naczelniczką jest Johanna Langefeld. Stała z boku, teraz sprawdza liczby. Daje kobietom sygnał do marszu. Widoczna jest również pękata postać Maxa Koegela.
Więźniarki szły przed siebie, mijając na wpół zbudowane wille z lewej strony, ale prawie nie zauważały otoczenia. Weszły na ogromną polanę, gdzie wycięto każde drzewo i wyrwano każde źdźbło trawy, zostawiając tylko piasek i błoto. Na tej pustyni stał masywny szary mur. Kobiety przeszły przez bramę i uświadomiły sobie, że znalazły się w nowym obozie.
– Achtung! Achtung!, piątkami zbiórka!
Stały na pustym piaszczystym obszarze wyznaczonym na plac apelowy. Wdychały zapach świeżego drewna i farby. Dookoła stały surowe drewniane baraki. Niektóre kobiety dostrzegły rabatki z czerwonymi kwiatkami. Słońce zachodziło. Brama się za nimi zamknęła.
3 Buber-Neumann, Die erloschene Flamme.
4 Widok, jaki ujrzała Langefeld podczas pierwszej wizyty w obozie, został zrekonstruowany na podstawie świadectw pierwszych przybyszów, na przykład Hanny Sturm (przyjechała z przednią strażą), Die Lebensgeschichte einer Arbeiterin; Maase, WO 309/416 i BAL B162–9896/9828; Gostyńskiej, zeznanie świadka, WL PIII.h.No.159; Marii Hauswirth, WL P.III.h.No.948; Clary Rupp, wspomnienia, ARa. Układ zabudowań pokazują także pierwsze mapy i album zdjęć SS, ARa.
5 Pod koniec 1939 roku w obozie było 55 strażniczek, a pod koniec wojny już 330. Heike, Johanna Langefeld.
6 O roli i postawie Johanny Langefeld mówi jedyne jej znane przesłuchanie, datowane na 26 i 31 grudnia 1945 roku, w US National Archives (NARA, NAW RG, 338–000–50–11). Zob. też: Johannes Schwartz Geschlechtsspezifischer Eigensinn oraz Das Selbstverständnis Johanna Langefeld als SS-Oberaufseherin [w:] Tatort KZ, red.Fritz, Kavčic i Warmbold; Hike, Johanna Langefeld; Müller, Die Oberaufseherinnen. Langefeld opisało mi kilka byłych więźniarek, w tym: Edith Sparmann, Wojciecha Zeiske (z domu Buraczyńska), Maria Bielicka, Fritzi Fruh (z domu Jaroslavsky), Irma Trksak i Barbara Reimann. Rudolf Höss zamieścił swoją opinię w Autobiografii, s. 136.
7 Zob. Anna-Jutta Pietsch, Jacob-Klar-Straße I: das Elternhaus von Olga Benario [w:] Ausgegrentz–Entrechtet–Deportiert: Schwabing und Schwabinger Schicksale 1933 bis 1945, red. Ilse Macek, Monachium 2008. W latach dwudziestych ojciec Olgi, Leo, prawnik i socjaldemokrata, walczył o prawa strajkujących kobiet w monachijskich sądach, co podsycało radykalne skłonności u córki. Mężczyzną, któremu umożliwiła ucieczkę, był Otto Braun, wysoka figura w tajnych służbach Komunistycznej Partii Niemiec.