Название | Kobiety z Ravensbrück |
---|---|
Автор произведения | Sarah Helm |
Жанр | Биографии и Мемуары |
Серия | |
Издательство | Биографии и Мемуары |
Год выпуска | 0 |
isbn | 9788380972926 |
Wówczas „odyseja” Johanny zachwiała się; „zagubiła się na kilka lat”, pisała Grete. W połowie lat dwudziestych przeżywała ponury okres, którego nawet nie potrafiła opisać; wspomniała tylko o związku z mężczyzną, który porzucił ją w ciąży, i o tym, że musiała zdać się na opiekę protestanckich stowarzyszeń charytatywnych.
Kiedy Langefeld i miliony podobnych do niej kobiet walczyły z losem, inne Niemki w latach dwudziestych doznały wyzwolenia. Z amerykańskim wsparciem finansowym Republika Weimarska ustabilizowała kraj i wkroczyła na nową drogę liberalizmu. Kobiety otrzymały prawo wyborcze i po raz pierwszy wstępowały do niemieckich partii politycznych, głównie lewicowych. Zainspirowane Różą Luksemburg, główną organizatorką komunistycznego Związku Spartakusa, dziewczęta z klasy średniej, w tym Grete Buber-Neumann, obcinały na krótko włosy, oglądały sztuki Bertolta Brechta i wędrowały po lasach z towarzyszami z Wandervogel, ruchu młodzieżowego, rozmawiając o rewolucji. Tymczasem w całym kraju kobiety z klasy robotniczej zbierały pieniądze na „Czerwoną Pomoc”, wstępowały do związków zawodowych i rozdawały pod bramami fabryk ulotki strajkowe.
W 1922 roku w Monachium, gdzie Adolf Hitler obwiniał „obżartego Żyda” o prowokowanie wewnętrznych konfliktów w Niemczech, wcześnie dojrzała Żydówka Olga Benario uciekła z domu, by dołączyć do komunistycznej komórki, wyrzekając się rodziców, zamożnych przedstawicieli klasy średniej7. Miała czternaście lat. Po kilku miesiącach ciemnooka uczennica prowadziła towarzyszy przez bawarskie Alpy; kąpali się w górskich potokach, czytali Marksa przy ognisku, a potem planowali komunistyczną rewolucję w Niemczech. W 1928 roku nagle okryła się sławą, kiedy wdarła się do gmachu berlińskiego sądu i pomogła uciec ważnemu niemieckiemu komuniście, któremu groziła gilotyna. W 1929 roku Olga wyjechała z Niemiec do Moskwy, gdzie przeszła szkolenie, po czym udała się do Brazylii, by zorganizować tam rewolucję.
Wracając do umęczonej doliny Ruhry, Johanna Langefeld była samotną matką bez przyszłości. W 1929 roku krach na Wall Street zapoczątkował światowy kryzys i wepchnął Niemcy w nowe i głębsze problemy ekonomiczne, które doprowadziły do wyrzucenia z pracy na bruk milionów ludzi i wywołały powszechne niepokoje. Langefeld najbardziej obawiała się, że jeśli popadnie w ubóstwo, zabiorą jej syna, Herberta. Jednak zamiast dołączyć do grona nędzarzy, zdecydowała się zacząć im pomagać, zwracając się ku Bogu. „Głębokie zaangażowanie religijne kierowało nią, gdy zwróciła się ku pracy na rzecz najuboższych z najuboższych”, powiedziała wiele lat później Grete przy kuchennym stole we Frankfurcie. Znalazła pracę w opiece społecznej, uczyła prac gospodarczych bezrobotne kobiet i „reedukowane prostytutki”8.
W 1933 roku Johanna Langefeld odkryła nowego zbawcę w osobie Adolfa Hitlera9. Program Hitlera w kwestii kobiecej nie mógł być wyraźniejszy: Niemki mają siedzieć w domu, wychowywać jak najwięcej aryjskich dzieci i we wszystkim słuchać mężów. Kobiety nie pasowały do życia publicznego; obowiązywał je zakaz wykonywania wielu zawodów i miały ograniczony dostęp do uniwersytetów.
W latach trzydziestych tego rodzaju poglądy pokutowały w wielu europejskich krajach, ale nazistowski język był w kwestiach kobiet wyjątkowo toksyczny; zausznicy Hitlera nie tylko otwarcie gardzili „głupią”, „gorszą” płcią niewieścią, ale żądali wręcz „odseparowania” kobiet od mężczyzn, gdyż nie widzieli dla nich prawie żadnego zastosowania – tylko czasem mogły służyć jako elementy dekoracyjne, no i oczywiście rodzić dzieci10. Żydzi nie byli jedynymi kozłami ofiarnymi Hitlera odpowiedzialnymi za niemieckie słabości: kobiety, które wyemancypowały się w latach Republiki Weimarskiej, padały ofiarą oskarżeń o odbieranie pracy mężczyznom i demoralizowanie kraju.
Mimo to Hitler potrafił porwać miliony Niemek, które pragnęły, by ten „mężczyzna z hartowanej stali” przywrócił dumę i porządek w Rzeszy. Tego rodzaju wielbicielki – wśród których było wiele głęboko wierzących, a wszystkie rozpalone antysemicką propagandą Josepha Goebbelsa – w 1933 roku tłumnie stawiły się w Norymberdze na wiecu zwycięstwa; w tłum wmieszał się amerykański dziennikarz William Shirer. „Hitler wjechał do średniowiecznego miasta dziś o zachodzie słońca wzdłuż falang szaleńczo wiwatujących nazistów […]. Dziesiątki tysięcy flag ze swastykami zasłoniło gotyckie piękno placu […]”. Późnym wieczorem pod hotelem Hitlera: „Byłem wstrząśnięty widokiem twarzy, szczególnie twarzy kobiet […]. Patrzyły na niego jak na Mesjasza […]”11.
Jest niemal pewne, że Langefeld oddała głos na Hitlera. Pragnęła, by jej kraj podniósł się z kolan. Podobał jej się również głoszony przez Hitlera nowy „szacunek dla życia rodzinnego”. Poza tym Langefeld miała osobiste powody, by być wdzięczną nowemu reżimowi: po raz pierwszy miała stałą pracę. Dla kobiet, szczególnie niezamężnych matek, wiele dróg kariery zawodowej pozostawało zamkniętych, z wyjątkiem tej, jaką obrała Langefeld. Z opieki społecznej awansowała do pracy w więziennictwie. W 1935 roku kolejny awans zapewniło jej stanowisko Hausmutter w Brauweiler, zakładzie dla prostytutek koło Kolonii. Posada zapewniała dach nad głową i darmową opiekę dla Herberta.
Jednak wydawało się, że już w Brauweiler nie akceptowała wszystkich nazistowskich metod pomocy dla „najuboższych z najuboższych”. W lipcu 1933 roku weszła w życie ustawa o zapobieganiu chorób dziedzicznych u dzieci, która legalizowała masową sterylizację jako sposób na wyeliminowanie słabych, chorych, przestępców i psychicznie chorych. Führer uważał, że wszyscy ci degeneraci żerują na publicznych finansach i należy ich usunąć, aby wzmocnić Volksgemeinschaft, wspólnotę Niemców czystej krwi. W 1936 roku naczelnik Brauweiler, Albert Bosse, oświadczył, że 95 procent jego więźniarek „nie nadaje się do resocjalizacji i należy je wysterylizować ze względów moralnych oraz dla ochrony zdrowia narodu”.
W 1937 roku Bosse zwolnił Langefeld. W aktach Brauweiler jako przyczyna figuruje kradzież, ale była to prawie na pewno przykrywka dla jej oporu wobec stosowanych w placówce metod. Dokumentacja wykazuje również, że do tamtej pory Langefeld nie zapisała się do partii nazistowskiej, co stanowiło warunek zatrudnienia w więziennictwie.
„Szacunek” Hitlera dla życia rodzinnego nigdy nie ogłupił Liny Haag, żony posła z ramienia partii komunistycznej do zgromadzenia Wirtembergii. Gdy 30 stycznia 1933 roku usłyszała w radiu, że Hitler został kanclerzem, była pewna, że nowa policja bezpieczeństwa, Gestapo, przyjdzie zabrać jej męża: „Na naszych wiecach ostrzegaliśmy kraj przed Hitlerem. Spodziewaliśmy się powszechnego powstania, ale nic takiego nie nastąpiło”.
A potem, 31 stycznia, o piątej rano, kiedy Lina z mężem spali, faktycznie nadeszły zbiry. Zaczęła się obława na „czerwonych”. „Hełmy, rewolwery, pałki. Deptali po czyściutkiej pościeli z odrażającą gorliwością. Nie byli obcy – znali nas, a my znaliśmy ich. Wyrastali tu, mieszkali – sąsiedzi, ojcowie rodzin. Zwykli, najzwyklejsi ludzie. I patrzyli teraz na nas z głęboką nienawiścią, z odbezpieczonymi pistoletami w dłoniach”.
Mąż Liny zaczął się ubierać. Dlaczego tak szybko wkłada płaszcz, zastanawiała się Lina. Zamierza wyjść bez słowa?
– Co się dzieje? – spytała go.
– Nic