Kobiety z Ravensbrück. Sarah Helm

Читать онлайн.
Название Kobiety z Ravensbrück
Автор произведения Sarah Helm
Жанр Биографии и Мемуары
Серия
Издательство Биографии и Мемуары
Год выпуска 0
isbn 9788380972926



Скачать книгу

Niemcom spłatę reparacji wojennych, które nadwerężyły gospodarkę i napędziły hiperinflację; w 1924 roku jej ukochane Zagłębie Ruhry znów trafiło pod okupację Francuzów, którzy „kradli” niemiecki węgiel w ramach kary za niewypłacone reparacje. Rodzice Johanny stracili oszczędności, a ona została bez grosza i szukała pracy. W 1924 roku znalazła męża, górnika Wilhelma Langefelda, który zmarł dwa lata później na chorobę płuc.

      Wówczas „odyseja” Johanny zachwiała się; „zagubiła się na kilka lat”, pisała Grete. W połowie lat dwudziestych przeżywała ponury okres, którego nawet nie potrafiła opisać; wspomniała tylko o związku z mężczyzną, który porzucił ją w ciąży, i o tym, że musiała zdać się na opiekę protestanckich stowarzyszeń charytatywnych.

      Kiedy Langefeld i miliony podobnych do niej kobiet walczyły z losem, inne Niemki w latach dwudziestych doznały wyzwolenia. Z amerykańskim wsparciem finansowym Republika Weimarska ustabilizowała kraj i wkroczyła na nową drogę liberalizmu. Kobiety otrzymały prawo wyborcze i po raz pierwszy wstępowały do niemieckich partii politycznych, głównie lewicowych. Zainspirowane Różą Luksemburg, główną organizatorką komunistycznego Związku Spartakusa, dziewczęta z klasy średniej, w tym Grete Buber-Neumann, obcinały na krótko włosy, oglądały sztuki Bertolta Brechta i wędrowały po lasach z towarzyszami z Wandervogel, ruchu młodzieżowego, rozmawiając o rewolucji. Tymczasem w całym kraju kobiety z klasy robotniczej zbierały pieniądze na „Czerwoną Pomoc”, wstępowały do związków zawodowych i rozdawały pod bramami fabryk ulotki strajkowe.

      Jest niemal pewne, że Langefeld oddała głos na Hitlera. Pragnęła, by jej kraj podniósł się z kolan. Podobał jej się również głoszony przez Hitlera nowy „szacunek dla życia rodzinnego”. Poza tym Langefeld miała osobiste powody, by być wdzięczną nowemu reżimowi: po raz pierwszy miała stałą pracę. Dla kobiet, szczególnie niezamężnych matek, wiele dróg kariery zawodowej pozostawało zamkniętych, z wyjątkiem tej, jaką obrała Langefeld. Z opieki społecznej awansowała do pracy w więziennictwie. W 1935 roku kolejny awans zapewniło jej stanowisko Hausmutter w Brauweiler, zakładzie dla prostytutek koło Kolonii. Posada zapewniała dach nad głową i darmową opiekę dla Herberta.

      Jednak wydawało się, że już w Brauweiler nie akceptowała wszystkich nazistowskich metod pomocy dla „najuboższych z najuboższych”. W lipcu 1933 roku weszła w życie ustawa o zapobieganiu chorób dziedzicznych u dzieci, która legalizowała masową sterylizację jako sposób na wyeliminowanie słabych, chorych, przestępców i psychicznie chorych. Führer uważał, że wszyscy ci degeneraci żerują na publicznych finansach i należy ich usunąć, aby wzmocnić Volksgemeinschaft, wspólnotę Niemców czystej krwi. W 1936 roku naczelnik Brauweiler, Albert Bosse, oświadczył, że 95 procent jego więźniarek „nie nadaje się do resocjalizacji i należy je wysterylizować ze względów moralnych oraz dla ochrony zdrowia narodu”.

      W 1937 roku Bosse zwolnił Langefeld. W aktach Brauweiler jako przyczyna figuruje kradzież, ale była to prawie na pewno przykrywka dla jej oporu wobec stosowanych w placówce metod. Dokumentacja wykazuje również, że do tamtej pory Langefeld nie zapisała się do partii nazistowskiej, co stanowiło warunek zatrudnienia w więziennictwie.

      „Szacunek” Hitlera dla życia rodzinnego nigdy nie ogłupił Liny Haag, żony posła z ramienia partii komunistycznej do zgromadzenia Wirtembergii. Gdy 30 stycznia 1933 roku usłyszała w radiu, że Hitler został kanclerzem, była pewna, że nowa policja bezpieczeństwa, Gestapo, przyjdzie zabrać jej męża: „Na naszych wiecach ostrzegaliśmy kraj przed Hitlerem. Spodziewaliśmy się powszechnego powstania, ale nic takiego nie nastąpiło”.

      A potem, 31 stycznia, o piątej rano, kiedy Lina z mężem spali, faktycznie nadeszły zbiry. Zaczęła się obława na „czerwonych”. „Hełmy, rewolwery, pałki. Deptali po czyściutkiej pościeli z odrażającą gorliwością. Nie byli obcy – znali nas, a my znaliśmy ich. Wyrastali tu, mieszkali – sąsiedzi, ojcowie rodzin. Zwykli, najzwyklejsi ludzie. I patrzyli teraz na nas z głęboką nienawiścią, z odbezpieczonymi pistoletami w dłoniach”.

      Mąż Liny zaczął się ubierać. Dlaczego tak szybko wkłada płaszcz, zastanawiała się Lina. Zamierza wyjść bez słowa?

      – Co się dzieje? – spytała go.

      – Nic