Bliźniaczka. Natasha Preston

Читать онлайн.
Название Bliźniaczka
Автор произведения Natasha Preston
Жанр Учебная литература
Серия
Издательство Учебная литература
Год выпуска 0
isbn 9788382250152



Скачать книгу

mamy tego w zwyczaju, ale możemy to zmienić. To znaczy… chciałabym to zmienić. W końcu jesteśmy bliźniaczkami.

      – Dzieliłyśmy jedną macicę. Obchodzimy urodziny tego samego dnia. Mamy wspólne DNA. Ale ja nigdy nie miałam wrażenia, że jesteśmy bliźniaczkami. Nigdy ze sobą nie rozmawiałyśmy.

      Auć, to zabolało. Kiedy byłyśmy małe, rozmawiałyśmy. Pamiętam, jak zakradałyśmy się w nocy do swoich pokoi jako pięciolatki. Zawsze mieszkałyśmy osobno, bo za bardzo się różniłyśmy. W wystroju jej pokoju dominował cukierkowy róż, mój pokój utrzymany był w kolorze lazurowym. No ale po zmroku te różnice traciły na znaczeniu. Robiłyśmy domek z koców i świecąc latarkami, opowiadałyśmy sobie różne wymyślane na poczekaniu bajki.

      Powtarzały się w nich pewne stałe motywy – Iris miała poślubić brytyjskiego księcia i zostać królową. Mnie natomiast pisane było podróżować po świecie starym fordem mustangiem – takim samym, jakiego kiedyś miał nasz dziadek.

      Z czasem, gdy rodzice zaczęli się od siebie oddalać, nasze niemądre dziecięce marzenia zmarły śmiercią naturalną, a żadne nowe nie zajęły ich miejsca.

      – Iris, chcesz pogadać?

      Siostra utkwiła we mnie ponure spojrzenie. Czułam, jakby przewiercała mnie nim na wylot.

      – Chcę znacznie więcej.

      I nagle obie umilkłyśmy. Miałam wrażenie, jakby nasze milczenie trwało godzinami. Ze zdenerwowania przygryzłam wargę.

      Czułam się niezręcznie. Nie tak to powinno wyglądać.

      – Co miałaś na myśli, kiedy powiedziałaś, że chcesz znacznie więcej?

      Czego jeszcze można chcieć ponad to, że rozmawiamy?

      W końcu Iris się poruszyła. Przesunęła się na łóżku do tyłu, aż pod samą ścianę. Odchrząknęła i powiedziała:

      – Chodzi mi o to, że chciałabym, żebyśmy były siostrami. Takimi prawdziwymi. Nigdy nie przestałyśmy być dla siebie bliźniaczkami. Ale przestałyśmy się przyjaźnić.

      Zanim odpowiedziałam, zamrugałam dwa razy oczami.

      – Ja też tego chcę. Nie chcę tylko w wakacje czuć, że mam rodzeństwo.

      Rozumiałam, że musimy teraz trzymać się razem. Byłyśmy różne jak ogień i woda, ale jedno nas łączyło: obie straciłyśmy tę samą mamę.

      Na ustach Iris zjawił się blady uśmiech.

      – No to może usiądziesz?

      – Dobra.

      Przestałam wyłamywać dłonie i usiadłam na łóżku. Na tym moja inwencja się skończyła, nie miałam pojęcia, jak dalej to pociągnąć. Czekałam, aż w głowie zjawią się właściwe słowa, ale na próżno. Jasne, mogłyśmy teraz odbyć rozmowę na nieskończoną ilość neutralnych tematów: pogadać o serialach na Netfliksie, książkach albo pływaniu. Tyle że zapewne w niczym by mi to nie pomogło.

      – Może opowiesz mi o szkole i twoich przyjaciołach? – zaproponowała siostra. – Pewnie będę musiała się do niej zapisać.

      – No tak, jasne.

      Racja, Iris będzie odtąd chodziła do mojego liceum. Z jakiegoś powodu nie przyszło mi to wcześniej do głowy. Uczęszczanie do jej starej szkoły odpadało, bo znajdowała się ponad godzinę jazdy stąd.

      – Trzymam się z Haley i Sophie, poznałaś je już. Ufam tym dziewczynom jak nikomu innemu.

      – Tak, spotkałam je latem rok temu – powiedziała z uśmiechem siostra. – Wydawały się sympatyczne.

      – O tak.

      Poznałam je, kiedy w pierwszej klasie zapisałyśmy się we trzy do grupy pływackiej. Od tamtej pory byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami.

      – Myślisz, że nie będzie im przykro, jeśli zacznę z wami łazić?

      – Jesteś moją siostrą. Oczywiście, że nie będzie im przykro.

      – Dzięki, Ivy. A co z twoim chłopakiem?

      – Z Ty’em też bez problemu się dogadasz.

      – Nie martw się, nie będę dla was piątym kołem u wozu. Po prostu byłoby fajnie, gdybyśmy mogły spędzać razem czas. Nie chcę… nie chcę być teraz sama.

      Szybko potrząsnęłam głową.

      – O to się nie martw, Iris. Możesz spędzać ze mną tyle czasu, ile dusza zapragnie.

      Od pierwszego dnia nauki w liceum Haley, Sophie i ja byłyśmy jak papużki nierozłączki. W sumie nie miałam nic przeciwko, żeby nasza grupa rozrosła się do czterech osób. Podejrzewałam, że dziewczynom też spodoba się ten pomysł. Poza tym Iris wkrótce i tak znajdzie sobie nowe koleżanki. Była cheerleaderką, a nie pływaczką jak my. W naszym liceum działał zespół cheerleaderek i byłam pewna, że Iris bez problemu się do niego dostanie. Tyler, który grał w drużynie futbolowej, zapozna Iris z dziewczynami z tego zespołu. Może nawet ułatwi jej dołączenie do drużyny. Pod warunkiem, rzecz jasna, że Iris będzie chciała kontynuować karierę cheerleaderki.

      – Czy w szkole są osoby, przed którymi powinnam się mieć na baczności? Na przykład jakieś wredne dziewczyny?

      – Kapitanka zespołu cheerleaderek, Ellie, lubi zadzierać nosa, ale w gruncie rzeczy jest nieszkodliwa. Ta dziewczyna bez przerwy rozjaśnia sobie włosy. Aż dziw, że wszystkie jej jeszcze nie powypadały.

      Zachodziłam w głowę, dlaczego Iris kieruje rozmowę na ludzi ze szkoły, skoro mogłybyśmy porozmawiać o mamie. Pewnie chciała jak najszybciej odnaleźć się w nowym miejscu i to było zupełnie zrozumiałe. Z drugiej strony ten pośpiech nieco mnie dziwił, przecież byłyśmy w domu dopiero od 20 minut.

      – Iris, wszystko się ułoży. Wiesz o tym, prawda?

      Siostra zacisnęła usta i uciekła spojrzeniem w bok.

      – Możesz powiedzieć mi, jak się czujesz. Nie tylko ty straciłaś mamę – przypomniałam.

      Irina zamarła. Trwała nieruchomo niczym posąg. Przysunęłam się bliżej, żeby sprawdzić, czy oddycha. Jej pierś unosiła się.

      – Brakuje mi jej – powiedziałam. – Nie widywałam jej wiele tygodni, czasami miesięcy. Ale teraz tak bardzo za nią tęsknię. Nie wiem, czy kiedykolwiek się z tego otrząsnę.

      – Ivy – szepnęła siostra. Jej głos wydał się spokojny, chłodny. – Możemy z tym poczekać?

      Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy.

      – Jasne, w porządku.

      – Przepraszam. Jeżeli chcesz o niej porozmawiać, spróbuj z tatą.

      Owszem, ojciec potrafił słuchać. Ale nigdy nie zrozumie tego, co Iris chwytała w mig.

      Otworzyłam oczy i z uśmiechem powiedziałam:

      – Porozmawiamy, kiedy będziesz gotowa.

      Przyglądała mi się bacznie swoimi bladymi oczami, jak gdybyśmy właśnie rozgrywały partię szachów, a ona planowała następne posunięcie. Zaczynałam sobie uświadamiać, że właściwie nie potrafię odgadnąć, jakie uczucia skrywa. W ciągu ostatnich sześciu lat spędziłyśmy razem zbyt mało czasu, bym umiała czytać z wyrazu jej twarzy.

      – Dziękuję, Ivy.

      Zabrzmiało to zbyt formalnie, bym mogła uznać, że płynie z głębi serca.

      Nie narzucaj się, ona potrzebuje czasu.

      – No to lepiej już pójdę.

      Iris nie poruszyła się