Wojna o szczepionki. Brian Deer

Читать онлайн.
Название Wojna o szczepionki
Автор произведения Brian Deer
Жанр Биографии и Мемуары
Серия
Издательство Биографии и Мемуары
Год выпуска 0
isbn 9788366570344



Скачать книгу

w Londynie w 1823 roku przez siejącego zamęt chirurga i polityka Thomasa Wakleya, z dumą hołdował tradycji drukowania kontrowersyjnych prac i nie wstydził się Warrena i Marshalla. Opublikował ich sensacyjne doniesienie w czerwcu 1984 roku: czterostronicowy artykuł w najbardziej prestiżowym dziale badawczym, na froncie, tuż pod nagłówkiem z datą.

      Niezidentyfikowana bakteria spiralna w żołądku pacjentów z zapaleniem żołądka i wrzodami trawiennymi

      Wakefield obserwował Warrena i Marshalla od lat. Tak jak on, zadawali ważne pytania. I zaledwie kilka tygodni po tym, jak zajął mały gabinet na drugim piętrze (tuż obok instytucjonalnego muzeum patologicznego, dość makabrycznego), kartkował podwójną, gwiazdkową edycję „Lancetu” i napawał się kolejnym tekstem Australijczyków. Tym razem pięciostronicowym, z siedmioma współautorami, i znowu zamieszczonym jako najważniejszy tekst numeru.

      Heathfield… Olśnienie nad piwem… Warren i Marshall… Początki historii Wakefielda. Lata później rozparci w fotelach komentatorzy wszelkiej maści będą szukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego miliony zaczęły zamartwiać się szczepionkami; będą szukać wyjaśnień w mediach, w teoriach socjologicznych albo objaśniać zjawisko mistycznym duchem epoki. Ale w strumieniu przyczyn i skutków chodziło o prawdziwych ludzi i konkretne fakty.

      Zaczęło się zaledwie 11 miesięcy później, kiedy zespół pod kierunkiem Wakefielda, zainspirowany przez Australijczyków, zapełnił pierwsze sześć stron w „Lancecie”. Za pomocą mikroskopii elektronowej, fotografując zatopione w żywicy preparaty z wycinków jelit pobranych od pacjentów z chorobą Crohna, zwrócili uwagę na nacieki zapalne oraz zmiany zatorowe i martwicze w naczyniach krwionośnych zaopatrujących ścianę jelita.

      Sześć stron w piśmie medycznym numer dwa. Wakefield dokonał cudu. Publikacje były pierwszym z dwóch wskaźników jego poziomu, a artykuł w „Lancecie” mógł doprowadzić do zwrotu w karierze. Dużo ważniejszy dla dziekana i szefostwa Royal Free (oraz kształtujący ich podejście do tego, co miało nastąpić) był potencjalny wpływ tego tekstu na status i stan kont uczelni. W tamtym czasie szkoły medyczne rywalizowały w narodowym Programie Oceny Badawczej. Na podstawie skali opartej głównie na publikacjach we wpływowych czasopismach aktywność uczelni wyższych była oceniana w skali od pięciu do jednego, a odpowiedni wynik decydował o przekazywaniu setek milionów funtów z rządowych grantów. University College London, pięć kilometrów na południe, dostawał piątki w dwóch kluczowych obszarach. Szkoła w Hampstead odpowiednio dwójkę i trójkę.

      Te strony o chorobie Crohna mogły się więc przełożyć na stan konta. Ale teraz Wakefield musiał wskazać konkretnego wirusa. Gdyby mu się udało, dziekan, wirusolog Arie Zuckerman (który w całym skandalu odegrał niewiarygodną rolę) mógłby dołączyć do niego na drinku w Pałacu Buckingham po tym, jak jeden lub obaj klęknęliby przed Jej Królewską Mością.

      Niektórzy badacze natrafiają na swoje kluczowe osiągnięcie przypadkiem. Inni badają wszystko, co się rusza. Ale Wakefield – wciąż nazywający się chirurgiem – by dostać się na następny szczebel kariery, wykorzystał sposób tak prosty, że brak wiedzy naukowej okazał się dobrodziejstwem. Jak później wyjaśniał dziennikarzowi Jeremy’emu Laurance’owi, który zacytował to zdanie w artykule na 900 słów:

      Usiadłem z dwoma tomami podręcznika wirusologii i dokładnie je przejrzałem.

      Tak po prostu.

      Kiedy zacząłem pisać tę historię, poszedłem tropem Wakefielda. Wspomnianą książką była Wirusologia Fieldsa. Dwa czerwono-srebrne tomy, każdy wagi połówki cegły. Encyklopedia wirusów. Drugie wydanie. Grupuje mikroby w 18 rodzin, których członków omawia na dwułamowych kolumnach alfabetycznie: historię, cechy kliniczne, epidemiologię i genetykę. Pełne informacje o tym, czego szukał Wakefield.

      Laurance miał cytaty. I powinniśmy być wdzięczni za jego pilność w przechowaniu ich dla potomności. „Doszedłem do wirusa odry” – powiedział mu Wakefield. „W podręczniku opisano, jak przenika on do jelita, wywołuje owrzodzenia i stan zapalny. Równie dobrze mogłeś czytać opis choroby Crohna”.

      Wirus odry. Z rodzaju Morbillivirus, rodziny paramyksowirusów z pojedynczą nicią RNA. Trzydziestodwustronicowy rozdział przedstawia jego pochodzenie, być może ze starożytnego Rzymu lub Chin, i ewolucję z nękającego bydło wirusa księgosuszu. Greccy pionierzy medycyny, Hipokrates i Galen, nigdy go nie odnotowali, a symptomy – gorączka, kaszel, wysypka i białe „plamki Koplika” w jamie ustnej – zdawały się rozprzestrzeniać wraz z rozwojem miast jako mniej więcej dziesięciodniowa choroba dziecięca.

      „W błonach śluzowych jamy ustnej martwicze komórki nabłonkowe plamek Koplika złuszczają się, pozostawiając maleńkie płytkie owrzodzenia” – głosił fragment, przy którym Wakefieldowi przyspieszył puls.

      Zmiany odpowiadające plamkom Koplika zostały znalezione wśród objawów prodromalnych i pierwszego dnia wysypki na błonach śluzowych całego ciała, włącznie ze spojówkami, częścią ustną gardła, nosogardłem, wyściółką krtani, tchawicy, oskrzeli i oskrzelików, całą długością przewodu pokarmowego i pochwą.

      „Całą długością przewodu pokarmowego”. To tak jak w chorobie Crohna. Chociaż zazwyczaj znajduje się je w jelicie krętym (część jelita cienkiego położona najdalej od żołądka), objawy mogą występować od ust po odbyt. I „zmiany odpowiadające plamkom Koplika”. Więc… paskudne owrzodzenia w chorobie zapalnej jelit przypominały odrę jelit.

      Eureka.

      Tak wyglądała pierwsza wielka hipoteza Wakefielda: chorobę Crohna wywołuje wirus odry. A teraz, ogłosiwszy stworzenie tego, co nazwał „zespołem badawczym chorób zapalnych jelit” w Hampstead, zaczął ściągać ludzi o odpowiednich umiejętnościach technicznych, których następnie poprowadził na pole bitwy, jak w rugby.

      „Sądziłem, że ma dobry pomysł albo coś, co w tamtym czasie wydawało się dobrym pomysłem” – mówi Philip Minor, wówczas szef wydziału wirusologii w rządowym National Institute of Biological Standards and Control na północnych peryferiach Londynu. „I szukał naukowców do pomocy”.

      Wakefield wiedział, że przed nim trudna droga. Sceptycy już ostrzyli pazury. Część wskazywała, że co prawda pokazał jakieś fotografie, ale nie dowodziły one, że zapalenie zaczyna się poza jelitem, a nie wewnątrz niego, jak sądzili.

      Krążyły pogłoski, że ekschirurg od jamy brzusznej na nauce po prostu się nie zna. „Prowadził seminarium na moim wydziale” – wspominał przy lunchu jeden ze starszych uczonych. „Zaznaczę, że na moim wydziale było mnóstwo naukowców bardzo, bardzo inteligentnych, którzy całe życie zajmowali się naczyniami krwionośnymi. A on przyszedł i zaczął mówić; pierwszy raz słyszałem, jak wypowiada się o kwestiach naprawdę naukowych. Siedziałem tam, a to było godzinne seminarium, i po mniej więcej trzech zdaniach nie miałem pojęcia, o czym ten facet gada”.

      Właśnie usłyszeliśmy głos z medycznego establishmentu: establishmentu, który już wcześniej, jak się okazało, tkwił w błędzie. „Wszyscy wiedzą, że żołądek jest jałowy” – tak później Robin Warren wspominał sceptyków, kiedy w Sztokholmie odbierał swój medal noblowski. Kwas żołądkowy, zapewniali go eksperci, sprawia, że bakterie nie mogą przeżyć w tym środowisku. A nawet gdyby mogły, to ktoś inny by to zauważył. „Dlaczego nikt wcześniej ich nie opisał?”

      Wakefield, jak najdalszy od tego rodzaju samozadowolenia, poczuł się zachęcony. Podobnie jak Australijczycy trzymał nerwy na wodzy. Wciąż ledwo rozpoznawany jako trybik liczącego 700 osób personelu szkoły, publikował jako współautor w pismach „Gastroenterology” i „Gut” artykuły o dalszych badaniach naczyń krwionośnych. Następnie w kwietniu 1993 roku znów opublikował rewelację, tym razem w „Journal of Medical Virology” – znanym czytelnikom jako „J Med Virol” – którego redaktorem był Zuckerman, dziekan szkoły medycznej.

      „Te