Style radykalnej woli. Susan Sontag

Читать онлайн.
Название Style radykalnej woli
Автор произведения Susan Sontag
Жанр Языкознание
Серия
Издательство Языкознание
Год выпуска 0
isbn 9788365271839



Скачать книгу

Kra­jo­braz nie do­ma­ga się, by widz go „zro­zu­miał”, uznał za istot­ny, prze­jął się nim lub po­czuł doń sym­pa­tię. Woli ra­czej, by wi­dza w ogó­le nie było i by ni­cze­go mu nie do­da­wał. Kon­tem­pla­cja w ści­słym zna­cze­niu sta­no­wi za­tra­ce­nie się od­bior­cy. Przed­miot, któ­ry jest jej wart, uni­ce­stwia po­strze­ga­ją­cy pod­miot.

      Ob­fi­tość, do któ­rej widz ni­cze­go nie może już do­dać i któ­ra przy­po­mi­na es­te­tycz­ną re­la­cję czło­wie­ka do na­tu­ry, jest ide­ałem, do któ­re­go aspi­ru­je znacz­na część współ­cze­snej sztu­ki, i żeby go osią­gnąć, po­słu­gu­je się stra­te­gia­mi ni­ja­ko­ści, re­duk­cji, dez­in­dy­wi­du­acji i za­prze­cza­nia lo­gi­ce. Wi­dow­nia w za­sa­dzie nie może wnieść na­wet wła­snej re­flek­sji. Wszyst­kie obiek­ty, je­śli oglą­da się je pra­wi­dło­wo, są już kom­plet­ne. To wła­śnie za­pew­ne ma na my­śli Cage, mó­wiąc, że choć ci­sza nie ist­nie­je, po­nie­waż za­wsze sły­szy się ja­kieś dźwię­ki, to jed­nak „Nie wie się nic, gdy na­praw­dę za­czy­na się słu­chać”9.

      Ob­fi­tość – do­świad­cze­nie wy­peł­nio­nej prze­strze­ni, w któ­rą nie mogą wkro­czyć żad­ne idee – to nie­prze­ni­kli­wość. Czło­wiek mil­czą­cy jest dla in­nych nie­przej­rzy­sty. Jego mil­cze­nie skła­nia jed­nak do róż­nych prób in­ter­pre­ta­cji, wy­czy­ta­nia wy­po­wie­dzi z ci­szy.

      Nie­przej­rzy­stość pro­wa­dzą­ca do du­cho­we­go za­mę­tu jest te­ma­tem Per­so­ny Berg­ma­na. Świa­do­me mil­cze­nie jed­nej z bo­ha­te­rek, ak­tor­ki, ma dwa aspek­ty: za­nie­cha­nie mó­wie­nia, ro­zu­mia­ne jako oso­bi­sta de­cy­zja, wy­ra­ża pra­gnie­nie oczysz­cze­nia etycz­ne­go; jest też jed­nak – jako spo­sób po­stę­po­wa­nia – na­rzę­dziem wła­dzy, ro­dza­jem sa­dy­zmu czy też za­ję­ciem nie­pod­wa­żal­nej wręcz po­zy­cji siły, z któ­rej ko­bie­ta ma­ni­pu­lu­je swo­ją to­wa­rzysz­ką i pie­lę­gniar­ką, dez­orien­tu­jąc ją i obar­cza­jąc jarz­mem mowy.

      Lecz nie­przej­rzy­stość mil­cze­nia moż­na po­strze­gać tak­że bar­dziej po­zy­tyw­nie – jako wy­zwo­le­nie od trosk. Ke­ats z mil­cze­nia urny grec­kiej czer­pie du­cho­wą siłę: „usły­sza­na” pieśń trwa, pod­czas gdy me­lo­die gra­ne „dla cie­le­snych uszu” od­cho­dzą w za­po­mnie­nie. Ci­sza jest toż­sa­ma ze spo­wol­nie­niem („wol­ny bieg cza­su”10). W grec­ką urnę moż­na się wpa­try­wać bez koń­ca. We­dług tezy za­war­tej w wier­szu wiecz­ność jest je­dy­nym in­te­re­su­ją­cym te­ma­tem re­flek­sji – ta­kim, któ­ry jako je­dy­ny po­zwa­la do­pro­wa­dzić do koń­ca pra­cę umy­słu nie­ustan­nie za­da­ją­ce­go py­ta­nia bez od­po­wie­dzi („Mil­czą­ca for­mo, w któ­rej to­nąć moż­na okiem / Jak w wiecz­no­ści”), i wy­pro­wa­dzić osta­tecz­ne rów­na­nie idei („Pięk­no jest praw­dą, praw­da – pięk­nem”) – rów­na­nie jed­no­cze­śnie ab­so­lut­nie pu­ste i cał­ko­wi­cie peł­ne. Bez prze­śle­dze­nia ar­gu­men­ta­cji Ke­at­sa lo­gicz­ne za­koń­cze­nie jego wier­sza może się wy­dać czy­tel­ni­ko­wi try­wial­ne, ba­nal­ne. Sko­ro jed­nak spre­cy­zo­wa­na, kon­kret­na myśl ist­nie­je w cza­sie, czy­li hi­sto­rii, mil­cze­nie wiecz­no­ści przy­go­to­wu­je nas na myśl poza my­ślą, co z per­spek­ty­wy tra­dy­cyj­ne­go ro­zu­mo­wa­nia i zwy­kłej pra­cy umy­słu wy­da­wać się musi zu­peł­nym bra­kiem my­śli – acz­kol­wiek może być tak­że em­ble­ma­tem no­we­go, „trud­ne­go” my­śle­nia.

      11

      Pra­gnie­nie ci­szy wią­że się z pra­gnie­niem no­we­go po­cząt­ku w do­me­nie per­cep­cji i kul­tu­ry. W swej naj­bar­dziej am­bit­nej, agi­ta­cyj­nej od­mia­nie wzy­wa­nie do za­milk­nię­cia sta­no­wi część mi­tycz­ne­go pro­jek­tu cał­ko­wi­te­go wy­zwo­le­nia. Cho­dzi ni mniej, ni wię­cej, jak o wy­zwo­le­nie ar­ty­sty od sa­me­go sie­bie, sztu­ki od dzie­ła, sztu­ki od hi­sto­rii, du­cha od ma­te­rii, umy­słu od jego per­cep­cyj­nych i in­te­lek­tu­al­nych ogra­ni­czeń.

      Jak już dziś wia­do­mo, ist­nie­ją spo­so­by my­śle­nia, któ­rych jesz­cze nie zna­my. Nie ma nic waż­niej­sze­go czy cen­niej­sze­go niż wie­dza, choć­by jesz­cze nie­od­kry­ta. Nie­cier­pli­wo­ści i du­cho­we­go nie­po­ko­ju, któ­ry spro­wa­dza, nie spo­sób uśmie­rzyć – to pa­li­wo ra­dy­kal­nej sztu­ki na­sze­go stu­le­cia. Wzy­wa­jąc do mil­cze­nia i re­duk­cji, sztu­ka ude­rza w samą sie­bie i za­mie­nia się w me­to­dę au­to­ma­ni­pu­la­cji, sztucz­kę ma­gicz­ną – usi­łu­je do­pro­wa­dzić do na­ro­dzin no­wych spo­so­bów my­śle­nia.

      Ci­sza jest na­rzę­dziem prze­war­to­ścio­wa­nia sztu­ki, zaś sztu­ka zwia­stu­je ra­dy­kal­ne prze­obra­że­nia ludz­kich war­to­ści. Lecz by to na­rzę­dzie mo­gło speł­nić swo­ją funk­cję, trze­ba je w pew­nej chwi­li od­rzu­cić lub przy­naj­mniej znacz­nie zmie­nić.

      Ci­sza jest prze­po­wied­nią, ar­ty­sta zaś swo­imi dzia­ła­nia­mi sta­ra się ją jed­no­cze­śnie speł­nić i jej za­po­biec.

      Już sam ję­zyk wska­zu­je, że ob­sza­rem jego trans­cen­den­cji jest mil­cze­nie, zaś mil­cze­nie – że mowa.

      Czy jed­nak przed­się­wzię­cie ar­ty­stycz­ne tra­ci na nie­au­ten­tycz­no­ści, je­śli twór­ca jest świa­dom tego wszystkiego?

      12

      Słyn­ny cy­tat: „Co­kol­wiek da się w ogó­le po­my­śleć, da się ja­sno po­my­śleć. Co się da po­wie­dzieć, da się ja­sno po­wie­dzieć”11. „Nie mo­że­my […] po­wie­dzieć, cze­go nie mo­że­my po­my­śleć”12.

      War­to za­uwa­żyć, że Wit­t­gen­ste­in sta­ran­nie po­mi­ja kwe­stie psy­cho­lo­gicz­ne i nie pyta, dla­cze­go, kie­dy lub w ja­kich oko­licz­no­ściach kto­kol­wiek mógł­by pra­gnąć ująć w sło­wa wszyst­ko, co „da się w ogó­le po­my­śleć” (choć­by to było moż­li­we) lub wy­ra­zić (czy to ja­sno, czy nie­ja­sno) wszyst­ko, „co się da po­wie­dzieć”.

      13

      Wszyst­kie­mu, co moż­na po­wie­dzieć, moż­na tak­że za­dać py­ta­nie: dlaczego? (Na przy­kład: dla­cze­go po­wi­nie­nem mó­wić wła­śnie to? Oraz: dla­cze­go mam mó­wić co­kol­wiek?)

      Co wię­cej, ści­śle rzecz bio­rąc, nic z tego, co się mówi, nie jest praw­dą. (Czło­wiek może być praw­dą, lecz praw­dy nie da się wy­po­wie­dzieć).

      Mó­wie­nie bywa jed­nak po­moc­ne – to wła­śnie lu­dzie mają zwy­kle na my­śli, uwa­ża­jąc wypowiedź za praw­dzi­wą. Mowa po­tra­fi oświe­cić, przy­nieść ulgę, zdez­o­rien­to­wać, uwznio­ślić, za­ra­zić, wzbu­dzić wro­gość, na­gro­dzić, spra­wić przy­krość, oszo­ło­mić, oży­wić. Choć ję­zy­ka czę­sto uży­wa się po to, by po­bu­dzić do dzia­ła­nia, nie­któ­re wy­po­wie­dzi, czy to pi­sem­ne, czy ust­ne, same mają funk­cję per­for­ma­tyw­ną (na przy­kład zło­że­nie obiet­ni­cy, rzu­ce­nie klą­twy, oświad­cze­nie woli). Może na­wet