Jak wytresować lorda. Alex Renton

Читать онлайн.
Название Jak wytresować lorda
Автор произведения Alex Renton
Жанр Документальная литература
Серия
Издательство Документальная литература
Год выпуска 0
isbn 9788381693868



Скачать книгу

linii w lokalnym oddziale Child and Adolescent Mental Health – zespole ludzi, którzy wkraczają do akcji, gdy dziecko zaczyna demolować salę lekcyjną albo przychodzi do szkoły całe w sińcach.

      W przeciwieństwie do wielu z jego branży, Balbernie używa plastycznego języka, nawet w oficjalnych pismach do komisji parlamentarnych. „W najgorszym przypadku lękowego przywiązania osobowość dziecka organizuje się wokół przetrwania, a nie miłości. Takie »zdezorganizowane« przywiązanie to najbardziej zaawansowany typ więzi lękowej. Nie ma żadnego spójnego działającego uwewnętrznionego modelu poza reakcją na nagły stres, tylko mętne osady zadawnionego bólu, strachu i dezorientacji”. U więźniów albo podopiecznych instytucji opiekuńczych czy placówek zdrowia psychicznego prawie zawsze problem leży w słabej więzi we wczesnych latach życia. Podobnie rzecz się ma w przypadku depresji i uzależnień.

      Niektórzy kwestionują dominację teorii przywiązania, zwłaszcza po odkryciach genetyków, którzy mówią o cechach charakteru „kodowanych” w każdym z nas w momencie narodzin i sugerują, że natura może mieć większy wpływ niż wychowanie. Ale jednocześnie nowe odkrycia neurobiologii przydają ważności przywiązaniu. Uważa się już powszechnie, że dzieci, które doświadczyły wykorzystywania i związanej z nim traumy, mają inną pojemność mózgu niż ich rówieśnicy traktowani normalnie. Dzięki neuroobrazowaniu różnice te zostały odnotowane w częściach kory przedczołowej, ciała migdałowatego i hipokampu. Dzięki innej technice odkryto anomalie sieci neuronowej.

      Z powyższych odkryć narodziła się nowa dziedzina – neuropsychologia. Wyniki badań neuropsychologicznych prowadzonych na grupie dzieci dotkniętych traumą wykazały szereg problemów: „deficyty inteligencji, pamięci operacyjnej, uwagi, zahamowania reakcji i zaburzenia rozpoznawania emocji”. To ostatnie współbrzmi z głosem teoretyków więzi, dla których „niedostateczne kontrolowanie emocji” jest klasycznym symptomem przywiązania zdezorganizowanego. Wygląda na to, że zaawansowane techniki obrazowania mózgu, jak te, które wykorzystuje Usha Goswami w Centre for Neuroscience in Education na Uniwersytecie w Cambridge, pozwalają dostrzec różnice w mózgach niemowląt uzależnione od tego, czy dzieci miały słabą czy silną więź, natomiast niekoniecznie wskazujące na doświadczenie przemocy.

      Oczywiście teoria przywiązania jest niezwykle interesująca dla tych psychologów, którzy badają szkoły z internatem i konsekwencje pobytu w nich. W dalszej części książki przyglądam się dokładniej pracy Nicka Duffella i Joy Schaverien – psychoterapeutów, którzy byli pionierami rozwijającej się dziś intensywnie dziedziny leczenia tak zwanego syndromu szkoły z internatem u dorosłych. Postrzegają oni nagłe zerwanie więzi – które ma miejsce już w progu szkoły – jako spektakularne i destrukcyjne. Kluczowe jest to, że dziecko przeżywa dramat, gdy dowiaduje się, że jego główny opiekun, człowiek, któremu ufa, uważa, że to dla jego dobra. A kiedy szkoła nie okazuje się niczym dobrym, dziecko musi rozstrzygnąć, czy pomyliło się ono czy opiekun. To może być bardzo traumatyczne doświadczenie. Stojąc w drzwiach szkoły z internatem, dziecko często zdaje sobie sprawę, że miłość rodziców jednak ma granice.

      Psychologowie mówią o ograniczonej inteligencji emocjonalnej i braku mechanizmów naśladownictwa u dzieci, które ucierpiały na skutek „przywiązania zdezorganizowanego”. Ale to niedostateczne i beznamiętne określenie czegoś tak elementarnego i destrukcyjnego – lekcji dowodzącej, że na miłości nie można polegać. Że ufając, można zostać zdradzonym. Nie wystarczy, że ktoś zapewnia cię o swoim uczuciu. Musi to udowodnić.

      Rodzica, który wysyła swoje siedmioletnie dziecko do internatu, można by nazwać emocjonalnym ignorantem. Tak naprawdę jednak klasa społeczna i kultura, w której wyrosłem, zapewniały relatywnie dobre więzi – to byli ludzie o większej inteligencji emocjonalnej niż ich przodkowie, zwłaszcza od kiedy przestali – w większości – oddawać dzieci pod opiekę służącym. Jak pokazują badania, dzieci, które doświadczyły dobrej więzi we wczesnym dzieciństwie, są dużo silniejsze, może zatem byliśmy w stanie lepiej znieść szok związany z wysłaniem nas do internatu, posiedliśmy umiejętność „samonaprawy”, jak nazywają to psycholodzy.

      Wykorzystywanie teorii przywiązania do krytykowania systemu szkół z internatem pociąga za sobą istotny problem. Mianowicie nie ma badań klinicznych na temat nagłego zerwania więzi w średnim dzieciństwie. Większość badań koncentruje się na niemowlętach, część na okresie dojrzewania. Zatem choć wielu specjalistów zajmuje się tymi, których Duffell nazywa „ocalonymi ze szkół z internatem”, wciąż nie ma wiele więcej materiału niż anegdoty na poparcie ich diagnozy dotyczącej problemu z więzią. Dziwne, zważywszy na to, że około miliona dzisiejszych Brytyjczyków uczyło się w szkołach z internatem. Niektórzy badacze, z którymi rozmawiałem, ostrzegają przed wyciąganiem pochopnych wniosków na temat zagrożeń związanych z separacją w średnim dzieciństwie. Charakter człowieka w dużej części kształtuje się przed ukończeniem siódmego roku życia. William Meredith-Owen, który odnosi się sceptycznie do syndromu szkoły z internatem, mówi: „Wyzwania mogą być dobroczynne”. I zastrzega: „Nie sądzę jednak, by ktokolwiek mógł powiedzieć, że bycie nieszczęśliwym wychodzi dziecku na dobre”.

      Pozostają nam zatem historie. A te, jak zobaczymy, mają wielką moc. Istnieje zbiór relacji z pierwszej ręki sięgający XIX wieku, w którym znajdujemy mnóstwo dowodów – pochodzących zarówno od rodziców, jak i dzieci – na to, że przy pierwszej separacji dzieje się coś bardzo ważnego. „Przestałam czuć, że to moje dziecko – mówi matka. – Szkoła mi je odebrała”. „Nigdy już nie nawiązałem z nimi prawidłowej relacji – wyznaje absolwent szkoły z internatem. – Dla mnie miłość, dzieciństwo, te wszystkie rzeczy skończyły się w wieku ośmiu lat”.

      Nie znalazłem żadnej szkoły z internatem, w której uważano by teorię przywiązania za ważną czy użyteczną. Boarding Schools Association nie jest w stanie wskazać żadnego psychologa, który umiałby rozluźnić uścisk emocjonalnych problemów dorosłych znany dziś jako syndrom szkoły z internatem. Działanie i siła więzi były jednak kluczowe na długo przed sformułowaniem tej teorii przez Johna Bowlby’ego. Podstawą brytyjskiego systemu szkół z internatem – i jego genialnej efektywności – było przekonanie, że jeśli oddzieli się dziecko od rodziny na wczesnym etapie życia, jak szczeniaka od miotu, przeniesie ono swoje potrzeby i oczekiwania emocjonalne na szkołę – nauczycieli, kolegów, samą instytucję. Staje się ona tym, co psychiatrzy badający pacjentów szpitali dla umysłowo chorych nazywają „matką z cegieł”. Jak pisze Balbernie, w trakcie ewolucji człowieka naturalne sposoby budowania więzi – nauka kompetencji społecznych, kształtowanie się tożsamości, pewności siebie i poczucia własnej wartości – często miały za zadanie budowanie spójności grupy.

      Szkoła z internatem była „odpowiednią matką mężczyzn”, jak można usłyszeć w hymnie Glenalmond College. Wielu absolwentów twierdzi, że stała się ich rodziną. I wielu było zdania, że to dobrze. „Była lepsza niż moja rodzina”, zauważyła w 2014 roku absolwentka Cheltenham Ladies’ College podczas debaty na temat wartości szkół z internatem (wiele osób na widowni Uniwersytetu Edynburskiego zamruczało wtedy z konsternacji). „Dajcie mi dziecko przed ukończeniem siódmego roku życia, a zrobię z niego mężczyznę”, powiedział założyciel zakonu jezuitów, parafrazując słowa Arystotelesa. Więzi rodzinne są zbudowane z mocnego tworzywa – ich zerwanie budzi silne instynkty. Wygląda na to, że jeśli ktoś chciałby zaprojektować mechanizm budowania lojalności wobec zespołu i ideologii, wysłanie człowieka do internatu na wczesnym etapie jego życia byłoby niegłupim pomysłem na start.

      5. IDEALNE WYCHOWANIE