Na szczycie. Właściwy rytm. K.N. Haner

Читать онлайн.
Название Na szczycie. Właściwy rytm
Автор произведения K.N. Haner
Жанр Остросюжетные любовные романы
Серия
Издательство Остросюжетные любовные романы
Год выпуска 0
isbn 978-83-8083-755-3



Скачать книгу

argumenty. No fakt… może czasami byłem impulsywny w podejmowaniu decyzji, ale robiłem to dla niej. Tylko i wyłącznie dla niej… No, może też dla swojego spokojnego sumienia.

      – Mam tu mieszkać, gdy będziesz w trasie? Sama? – Jej oczy zrobiły się jeszcze większe z przerażenia.

      – Nie, Jenna i Julia też tutaj będą. Będziecie tu bezpieczne. – Bezpieczeństwo! To chyba najważniejsze słowo, które kołatało mi się w głowie, gdy myślę o Rebece.

      – Jenna nie jedzie z wami w trasę? – zapytała zaskoczona.

      – Nie. Nie może – odpowiedziałem i mimowolnie się uśmiechnąłem. No, Clark się postarał… nie ma to tamto.

      – Jak to: nie może? Zrezygnowaliście z niej? Nie będzie tancerki?

      – Będzie. Zatrudniłem nową dziewczynę.

      – No ale dlaczego Jenna nie może jechać z wami?

      – Bo jest w ciąży. – Mina Rebeki w tym momencie była bezcenna.

      – W ciąży? Z kim? Z Clarkiem?

      – Tak, z Clarkiem. Dowiedziała się zaraz po tym, jak się obudziłaś – odpowiedziałem cicho. Obudziła się, a to był najlepszy dzień mojego życia – gdy moja słodka Rebeka wróciła do nas – a z drugiej strony początek kolejnego dramatu. Tak bardzo chciałem, by sobie przypomniała, co się działo. Tyle by to ułatwiło i wiele wyjaśniło, ale najważniejsze było, że się obudziła.

      – O rany…

      – Clark bardzo się ucieszył, ale powiedział, że nie ma mowy, by tańczyła dalej. Więc stwierdziłem, że to będzie dobre rozwiązanie.

      – Ty stwierdziłeś, nawet nie pytając mnie o zdanie…

      – Przecież sama chciałaś tutaj wrócić, więc chyba zamieszkanie w tym domu to nic złego? – Zmarszczyłem brwi. Boże, nie sprzeciwiaj mi się teraz. Ja to robię dla ciebie, dla twojego dobra, do cholery. Jak ona mnie chwilami wkurwiała!

      – No tak, chciałam wrócić i sama sobie to jakoś poukładać… – upierała się dalej.

      – Ja chcę tylko pomóc. Nie będę się narzucał, jeśli nie chcesz, rozumiem. – Opanowałem się i odwróciłem, by zejść niżej. Nie mogłem jej naciskać, ale tak trudno było mi się powstrzymać, by czasami na nią nie huknąć i przemówić do rozumu.

      – Nie, Sed! Poczekaj! – Podbiegła do mnie i zatrzymała, chwytając za ramię.

      Uśmiechnąłem się sekundę przed tym, zanim na nią spojrzałem.

      – Nie chcę cię zmuszać. Mówiłaś przed wypadkiem, że chciałaś iść na studia: wrócić tutaj i studiować psychologię. Chciałem ci to ułatwić – powiedziałem spokojnie. Chciałem, by spełniała swoje marzenia, by była szczęśliwa. Tylko na tym mi zależało.

      – Tak mówiłam? – zapytała, a ja stwierdziłem, że teraz albo nigdy. Powiem jej o wszystkim. O tym, jak było.

      – Tak. Po tym, jak zachowałem się jak ostatni dupek i nie chciałaś mnie znać, bo wkurzyłem się na fakt, że jesteś w ciąży. – Rebeka posmutniała po tych słowach, ale ja mówiłem dalej: – Tak, byłaś w ciąży, a ja zrobiłem najgorsze, co mogłem. Oskarżyłem cię o to, że to nie moje dziecko. Pokłóciliśmy się i przez to spadłaś ze schodów, połamałaś się… Poroniłaś. Wiedziałem, że będzie trudno, ale postanowiłem wywieźć cię do Aspen, żebyś tam doszła do siebie. Przy okazji miałem nadzieję, że uda mi się to wszystko jakoś wyjaśnić i się pogodzimy. Niestety, nie miałem szans – wydusiłem z siebie jednym tchem.

      – Dlaczego nie mogłeś mi tego powiedzieć od razu? – Reb usiadła na schodku i pokazała, bym usiadł obok niej. Jej spokojny ton i mnie uspokajał.

      – Bo się bałem, że mnie znowu znienawidzisz. Wiem, jak się zachowałem, to wszystko moja wina i nigdy sobie tego nie wybaczę. Gdybyś nie spadła ze schodów, nie pojechalibyśmy do Aspen, nie byłoby tej całej strzelaniny i porwania. – Wielka gula stanęła mi w gardle. To było takie cholernie trudne.

      – Nie mogłeś wiedzieć, co on planuje. – Złapała mnie pocieszająco za dłoń. Och, moja mała dziewczynka.

      – Mogłem czy nie mogłem, to nie ma znaczenia. Fakt jest taki, że przed porwaniem nasze stosunki nie były najlepsze. Nie chciałaś mnie znać, nie chciałaś być ze mną… Nie mam prawa cię prosić o wybaczenie, bo nie pamiętasz, jak było. Jedyne, co mogę zrobić, to paść przed tobą na kolana i błagać, byś dała mi drugą szansę…

      Tak więc zrobiłem. Złapałem ją za obie dłonie i uklęknąłem.

      – Sed, ja…

      – Błagam cię, Rebeko, nie skreślaj mnie. Udowodnię ci, udowodnię, jak bardzo cię kocham. Zrekompensuję ci to wszystko, wszystko, co nawyrabiałem, tylko proszę, daj mi szansę… – W moich oczach stanęły łzy. Boże, ja tak bardzo ją kochałem. Wiedziałem, że jeśli mnie odtrąci, to nie będę mógł normalnie żyć.

      – Przecież cię nie skreśliłam – powiedziała cichutko. Jej oddech był przyśpieszony, tak samo jak mój.

      – Wyjechałaś, byłaś wściekła i masz rację. Powinienem ci powiedzieć od razu, ale się bałem – dodałem. Przed tą dziewczyną nawet nie wstydziłem się pokazywać uczuć. Mogłem płakać, śmiać się i drżeć w jej ramionach. Chciałem z nią spędzić resztę życia i jeśli tylko mi na to pozwoli, to chciałem sprawić, by tak właśnie było.

      – Wyjechałam, bo faktycznie byłam wściekła, wściekła, że nie mówisz mi prawdy. Większość z tych rzeczy, o których mi mówicie, jest dla mnie szokiem, ale wolę znać prawdę, nawet najgorszą prawdę, by móc zadecydować, co mam zrobić…

      – Skoro już wiesz te najistotniejsze rzeczy, to mogę liczyć, że mnie nie znienawidziłaś? – zapytałem z nadzieją.

      – Chciałabym jeszcze o coś zapytać. – Patrzyłem na nią niepewnie. Mogła pytać… o wszystko, co chciała..

      – Słucham.

      – Co łączyło mnie i Ericka? Oprócz seksu.

      Wiedziałem. Wiedziałem, że dokładnie o to chodzi.

      Westchnąłem głośno i odpowiedziałem:

      – Erick zakochał się w tobie, ty w nim także. Wszyscy troje zdecydowaliśmy się na ten związek, ale ani ja, ani Erick nie pomyśleliśmy o tym, jaki to może mieć skutek dla ciebie. Nie trwało to długo, a po tym, co się wydarzyło, Erick postanowił się wycofać.

      – Kochałam go?

      – Tak mówiłaś, choć to pewnie było zauroczenie. Erick był przy tobie, gdy ja uciekałem jak tchórz, kiedy opowiadałaś o swoim dzieciństwie, był i wspierał cię. Zbliżyliście się do siebie, a ja wiedziałem, że on cię nie skrzywdzi. To był błąd z mojej strony, że w ogóle do tego doprowadziłem. Do tego trójkąta miłosnego, do tego, że pieprzyłaś się z Simonem. Wiedziałem, że jest ci z tym źle, że tego nie rozumiesz i że robisz to tylko dla mnie…

      – Ty to lubisz? – przerwała mi nagle.

      – Co?

      – No, jak ktoś inny pieprzy…

      – Tak. Nie. – Patrzyłem na nią zażenowany. Kurwa, to było takie trudne i skomplikowane. – Wiem, że to nie dla ciebie. Nie będę tego nigdy więcej kontynuował, Rebeko.

      – Zrezygnujesz ot tak z tego, czego pragniesz i co cię podnieca? – zapytała i słodko się zarumieniła. Taka rozmowa to dla niej też nowość po tym wszystkim.

      – Ty mnie podniecasz