Zakręt w twórczą stronę. Группа авторов

Читать онлайн.
Название Zakręt w twórczą stronę
Автор произведения Группа авторов
Жанр Учебная литература
Серия
Издательство Учебная литература
Год выпуска 0
isbn 9788366420434



Скачать книгу

się, powiedziałam, o co chodzi. Bez tego dokumentu reszty nie załatwię. Oddzwonią. Czekam. Po jakimś czasie telefon. Szef dalej zajęty, ale wydał już dyspozycje. Niczego nie obiecuje, ale spróbujemy. W międzyczasie przyjeżdżają do Warszawy szaleni konstruktorzy z Trójmiasta. Meldują, że są.

      Dzwonię dalej – jak już będzie ten dokument, to trzeba mieć kolejny. Koleżanka, kolega, znajomy – jeden drugiemu przekazuje informacje. Zawsze wiedzieli, że mam zwariowane pomysły i że dopóki nie wykorzystam wszystkich możliwości, to nie odpuszczę… To szło jak domino. Ludzie byli fantastyczni. Nie wszystkich znałam, ale każdy chciał pomóc. Ja wiszę na telefonie z tatą Tomka. Reszta grupy poleciała. Jego bilet przebukowany na jutro. Telefon jeden, drugi, czas, czekanie, podpisy, jazda Panów po mieście… Nerwy…

      I wyobraźcie sobie wszyscy czytający te słowa – to się udało! Nie wiem jak. Nie wiem, ile dokładnie osób się w to zaangażowało. Wszyscy byli genialni i bardzo życzliwi. Usłyszałam tylko, że skoro ja to robię, to warto pomóc. Tomek poleciał na finał Odysei Umysłu następnego dnia.

      To było istne szaleństwo. Ale przy tym jaka ogromna satysfakcja! Oni tam wygrali! Skakałam z radości i niedowierzania.

      Po powrocie mnie odwiedzili. Wszyscy. To był SPONTAN – mimo że tym razem nie była to konkurencja w zawodach. Mam z tego wyjazdu fantastyczny album ze zdjęciami. I magnes na lodówkę, o który poprosiłam. Opowiadali, cieszyli się, sypali żartami. Cudne spotkanie.

      To całe zdarzenie dało mi bardzo dużo energii i wiary w to, że jeśli robi się coś dla młodych, fajnych, pełnych zapału ludzi, to naprawdę warto. Dla własnej satysfakcji.

      Poprosiłam Tomka tylko o jedno: jeśli ktoś kiedyś będzie potrzebował pomocy tak jak on, to teraz Jego kolej, żeby pomóc w potrzebie. Bo satysfakcja z tego, że się może, jest ogromna. Tego fantastycznego uczucia nie da się niczym zastąpić. Może Tomek już to zrobił, a może to jeszcze przed nim. Nie wiem. Ale wiem, że warto.

      Po kilku miesiącach byłam w Gdańsku w siedzibie DAMB-u we Wrzeszczu. I nie mogłam wyjść z podziwu, jak na tak małej powierzchni udało się skumulować tyle energii, pomysłów, świetnych ludzi, radości, szaleństwa i zainteresowania światem oraz nauką.

      Dzięki temu wszystkiemu już wiem, dlaczego DAMB istnieje tyle lat. I końca nie widać…

      Do zobaczenia na Jubileuszu.

      Pani Doroto, dziękuję.

      SZTUKA WYBORU

      Tomasz Skoczylas

      Kto z Państwa uważa, że jest kreatywny? – Trzy czwarte sali podnosi ręce do góry. Profesor uśmiecha się pod nosem. – Nie, moi drodzy. Nikt z was nie jest kreatywny.

      Decyzja zawsze zostaje podjęta poprzez wybór jednej z dostępnych opcji. Ich pulę sami możemy rozszerzyć bądź ograniczyć. Wszystkie udzielone odpowiedzi, kupione skarpetki, wyrzucone pamiątki, ugotowane dania, zawarte przyjaźnie, wynajęte mieszkania czy przebaczone krzywdy. Przeżyte Triumfy; Upadki; Żałoby. Każda z tych rzeczy wymagała od nas decyzji. Małych bądź dużych. Tych ważnych i tych marginalnych. Każda podjęta decyzja wydaje się mieć wpływ na kolejną i wydaje się ukształtowana przez wszystkie poprzednie. To, jaką decyzję podejmiemy, jest (ponoć) zależne niemal całkowicie od naszej podświadomości. Można by się zgodzić z tą tezą. Nie mamy na to zbyt dużego wpływu. Świadomych wyborów dokonuje się tak naprawdę w ułamku sekundy, a następnie wybory te są racjonalizowane przez argumenty i „proces decyzyjny”. Skoro podejmowanie decyzji to proces podświadomy, na który nie mamy zbyt dużego wpływu, to czy nie mamy również wpływu na to, jaki będzie tego efekt? Co sprawia, że niektórzy ciągle trzymają się jednego, bezpiecznego schematu, podczas gdy inni wciąż znajdują się w coraz to nowych sytuacjach, które generują potrzebę dokonywania kolejnych wyborów?

      – Nie jesteście kreatywni, bo nikt z was nie uczył się tej kreatywności – ciągnie profesor. – Czy ktoś z was chodził na zajęcia z procesu podejmowania decyzji albo kreatywnego pisania? Nie. Uczęszczaliście na matematykę i historię. Sto razy bardziej uwierzyłbym, gdybyście mi powiedzieli, że jesteście historykami.

      Dużo łatwiej jest ocenić jakiś wybór, kiedy dysponujemy pulą kontrastujących z nim pomysłów czy rozwiązań. Trudno jest nagle wpaść na genialny pomysł. Większość otaczających nas rzeczy nie została zaprojektowana w akcie olśnienia i przypływu weny, lecz powstała w mozolnym procesie doskonalenia założeń i odrzucania setek błędnych hipotez czy projektów. Na pomysł się nie „wpada”. Do pomysłu musimy dojść. Często proces ten jest długi i żmudny, a po drodze generujemy niezliczoną ilość pomysłów tandetnych i nierealnych. Upraszczając, można założyć, że aby dojść do satysfakcjonującego nas rozwiązania, musimy wykreować masę pomysłów złych i nienadających się do realizacji.

      Kiedy ostatnio pozwoliliście sobie na stworzenie rozwiązania absurdalnego, niestosownego, wykraczającego poza normy? W korporacji, w której gonią nas terminy? Może wasza praca doktorska lub magisterska była absurdalna? A może zafascynowały was małe włoski na kiwi i postanowiliście ugryźć ten owoc tak jak jabłko? Od najmłodszych lat jesteśmy uczeni tego, że rozwiązania mają być poprawne. Problemy trzeba rozwiązywać w jeden, najbardziej efektywny sposób, który jest znany i sprawdzony przez ogół społeczeństwa. Rozwiązania mniej efektywne i wykraczające poza granicę początkowych założeń są uznawane za błędne. Mogą być piętnowane i wyśmiewane. No bo jak to? Kiwi przecież je się łyżeczką.

      Zazwyczaj osoby postawione przed nieznanym dotychczas problemem, który wykracza poza ich kompetencje, nie mają szerokiego wachlarza solucji. Zlecić to komuś, przełożyć na za dwa tygodnie (może zapomną), coś zacząć – tak żeby nie było, że od razu mówią, że się nie da. Można też udać, że się nie słyszało, przerzucić problem na innych. I co nasza biedna podświadomość ma wybrać w takiej sytuacji? Będzie się kierowała doświad-czeniem. A z doświadczenia wynika, że prawie zawsze podczas procesu decyzyjnego otrzymuje podobną grupę rozwiązań. Nie będzie czekać na nowe. Nie będzie przygotowana na inne. Do tej pory któraś z opcji sprawiała, że problem znikał, odsuwał się na bok.

      Na pewno nie po raz pierwszy zostaje postawiona podobna teza: Nasz system edukacji i wychowania jest błędny i zabija kreatywność. Ale może zamiast skupiać się na narzekaniu, skupmy się na rozwiązaniach.

      – Chyba że… – zastanawia się profesor Dominik Lewiński. – Czy ktoś z Państwa brał udział w Odysei Umysłu?

      Zgłaszam się nieśmiało.

      – Jakieś osiągnięcia? – pyta profesor.

      – Cztery razy wyjeżdżaliśmy do Stanów, gdzie zdobyliśmy mistrzostwo i wicemistrzostwo świata.

      – Przepraszam Pana najmocniej za to przed chwilą – zwraca się do mnie, po czym kontynuuje w stronę reszty grupy. – Ten typ miał prawo podnieść rękę, gdy pytałem o kreatywność. Dlaczego? Zobaczycie. A Pan, Panie…

      – Tomasz – podpowiadam.

      – A Pan, Panie Tomaszu, mam nadzieję, że zechce mi pomóc czasami w zajęciach… Przepraszam za dygresję, a teraz porozmawiajmy o tym, czym właściwie mają być ćwiczenia z procesu kreatywnego.

      Usłyszeć coś takiego z ust profesora było dla mnie czymś niezwykłym. Przed tym zdarzeniem nie doceniałem w pełni znaczenia lat spędzonych na warsztatach i ćwiczeniach. Sytuacja, w której wieloletni nauczyciel akademicki zwraca się do mnie z prośbą o pomoc w zajęciach, widząc mnie po raz pierwszy w życiu, uświadomiła mi, ile wart jest warsztat, który zdobyłem w początkowych