Название | W DZIEŃ. Humorystyczna prawda |
---|---|
Автор произведения | СтаВл Зосимов Премудрословски |
Жанр | Приключения: прочее |
Серия | |
Издательство | Приключения: прочее |
Год выпуска | 0 |
isbn | 9785005086426 |
Tylko że wzięliśmy pół litra z jednego kubka, z kolei jak chifir, gdy do domu weszło dwóch policjantów.
– Harya? – jechali. – nie miałeś czasu, żeby się odchylić, a knur Tradeswoman ukradł? Chodź, pakuj się, chodź z nami.
– dlaczego – zapytał mój.
– Udziel spowiedzi. Chcesz z nim, Vasilisa? – zasugerował odważny i płytki glina.
– Zasadniczo możesz zamiast tego ćwiczyć. – Dodano chudego i długiego gliniarza.
– Ale, kurwa, zgadłeś! – pijana Kharya zachichotała, wyjęła z parapetu młot i dwa gwoździe na sto pięćdziesiąt milimetrów, a następnie przybiła stopy do drewnianej podłogi, nie zdejmując kapci, nie marszcząc się i najwyraźniej nie odczuwając bólu. Krew powoli nasiąkła kapciami. «Teraz weź mnie, ale nie dotykaj mojej siostrzenicy, inaczej sam pójdziesz do wiadra… Cóż… Słabo? Nie ukradłem dzika; nie zobaczę stulecia woli.
– Cóż, jesteś głupcem, Harya. – Pogrubione.
– Dokładnie, upadł z dębu, dlaczego jest tak okrutny? – dodał chudy.
– Dlaczego tak okrutny? Chodź, Palych, do cyklopa, jego napięcia. – zasugerował pogrubienie. – Ten nie chodzi, nie chodzi.
– W, głupcze, Haryo!! Teraz Vaska – zwrócił się do mnie. – Postaw zlew, bo inaczej jest w połowie wkurzony. – odwrócił się i wyszedł.
Kharya wyjął szczypce z parapetu i bez napięcia naciągnął gwoździe, nie wykręcając nawet twarzy. Zaskoczeni otworzyliśmy usta.
– Tak, nie mrużcie oczy. uspokoił nas. -pour.., moje nogi wciąż były odmrożone w kopalniach. Ale ta szara szumowina odpada natychmiast. Hahaha!!! – i odsłonił swoje brudne usta, z których widać było poczerniałe kawałki dawnych zębów.
– Kochanie, moje żeglarstwo! – mój przyjaciel zwrócił się do mnie. – rzucił się na niego, ma wszystkich chłopców. Jest kobietą przez całe życie, ale jego matka nie widziała go na randkach. Urodziła go nawet w strefie, kiedy służyła z babcią na porcję zboża, które ukradli razem, dwie siostry bliźniaczki. Tak wujek?
– Tak, to śmieci, słuchaj, jaki żart ze strefy powiem ci … – A Kharya, nie zwracając uwagi na muchy, kontynuowała wspomnienia zabawnych historii, które miały miejsce w więzieniu.
– A cały teren musiał stać przez dwie godziny przy pięćdziesięciu pięciu stopniach mrozu.
– A co się stało? siostrzenica spytała wujka.
– … Tak to wyglądało: na wieczornej kontroli, ponieważ nie było kontrahenta.
– A kto to jest? – zapytałem, minąwszy strefę zaocznie.
– To jest więzień, który daje pracę innym więźniom, uderza w właściciela strefy. – wyjaśnił mój. Kharya zapalił papierosa i zdmuchnął pierścienie dymu.
– … Cały teren został wywrócony do góry nogami. – kontynuował Kharya. – Nie ma kozła z tego i wszystkiego, a mróz – minus czterdzieści pięć. Zorza polarna i pędzący z nieba. To wtedy wpadłem na nogi, a potem poszedłem do zgniłego garnituru, dręczonego moimi stopami.
– I co znalazłeś? – zastanawiałem się.
– Ahhh… Tak, znaleźli.., heh.., pod prysznicem, w naturze, kurwa. Ten dupek, nagi przed lustrzanym stolikiem na cholewce, zerwał się.
– Hahahaha!!! – krzyczał – Co w naturze?
– Co, dlaczego? – zapytał mój.
– Dlaczego co? Przypięty do jego sygnału dźwiękowego (tyłek). Tam cała strefa wciąż pęka … – Harya wciąż puszkowała kubek i Ostap cierpiał. – I wciąż był żart. Powiedzieć?
– Chodź, chodź, spoko! – obsługiwane moje.
– Cud jeden w toalecie gówna oślepionego. Ze wszystkich wstrząsów wtórnych zebrał nieogolone gówno i ukształtował grubą kiełbasę, która wyglądała jak chrzan męski o wysokości pół metra. I wszyscy chodzili, patrzyli i nie rozumieli, kto miał tak rozległy fragment odbytu, że nie mógł zapomnieć, i monumentalizował go w posągu. Przez długi czas stała tam i bawiła wszystkich gości. Krótko mówiąc, jest jeden dom wariatów i nie ma tam nic do roboty. Powiedz mi lepiej, jak się masz, w Petersburgu lub w Moskwie?
Patrzyliśmy na siebie i siekaliśmy z uśmiechem.
– Co to mówi! – Mój powiedział, wymiary ciała: sto dwadzieścia pięćdziesiąt sto i dwadzieścia. – Jak wszędzie: dziś jest patelnia, a jutro minęło.
– Tak, są też żarty. – Wibrowałem jej wibrator maszynowy, czyli nalewam kolejny kubek. – Anegdota lepiej słuchaj. Oznacza to, że bóbr i kłód pchają się pod prąd, a kruk pali bzdury na suce drzewa i patrzy na trudną udrękę bobra. Pływał, pływał, widzi, wrona siedzi i żuje. «Daj, – myśli, – odpocznę» i pyta ją: – Co, jak mówią, robisz upierzony? a ona: – Ja? – wrona uśmiechnęła się szeroko. – Palę bambus,.. Uuuuiii!!! … Huuuuu.
Beaver: – Co z tego? Khe, hr … – bóbr oderwał się od dymu idącego w jego kierunku.
Crow: – pędząc.., dla zabawy wszystko.., a ja chcę żyć… Ahhahaha!!!
Beaver: – A jak coś palić?
Crow: – Tak, pociągnij i przytrzymaj, przytrzymaj, aż odlecisz.. Chcesz spróbować?
Beaver: – A co dalej?
A wrona wydmuchała bóbr kolumnę dymu, jak z pociągu parowego. Beaver połknął go i przytrzymał w głębi płuc. Napompowane ciało gryzonia powoli opadło na plecy, a on zaczął opadać na dno, puszczając kłodę i rozkładając nogi. Bóbr był pełen poczucia ciekawości, gdy obok niego płynęły ryby, a algi machały do niego ścieżką, na której płynął jego prąd. I jak wcześniej nie zauważył takiej wizji i piękna. Po raz pierwszy w życiu poddał się rzece i naturze.
W tym samym czasie, wokół zakrętu, Behemoth siedzi nad brzegiem rzeki i ściera majtki. Widzi, jak wyskakuje bóbr i wydycha dym.
Hipopotam: – Czy jesteś bobrem? – hipopotam był zaskoczony. – kłoda była tam, ale teraz, jak ściereczka, wyskakujesz?
Bóbr: – Tam! Tam!!! Wokół zakrętu wrony bambus pali!!!!!!
Hipopotam: – Gdzie?
Bóbr: – Tam!!!!! – Przenoszony przez prąd, powiedział bóbr.
Hipopotam był zaintrygowany i porzucił swoje przedsięwzięcie i zanurkował w wodę.
Wrona siedzi, pali bambusa i trzepocze siedząc. Nagle hipopotam wyskakuje przed jej dziobem. A wrona zdrady, właśnie tam, trzepotała skrzydłami, otworzyła oczy, jak żaba i wrzeszczy we wszystkich kruczych gardłach…
Wrona: – Bóbr, wydech!!! W naturze pęknięcie?!!!
Uwaga 11
O Genie
Urodziłem Murzyna Iwanowa. Kłamstwo oznacza, że jest ukamienowana i żałośnie bada lekarza, który urodził się od stóp do klatki piersiowej. I wiedz o tym, biegnie wokół niej i prowadzi okoliczny personel. Lepiej jest pocierać ciało noworodka proszkiem chloru. I nie zmienia koloru na biały.
– Mdaaaa!! –