W DZIEŃ. Humorystyczna prawda. СтаВл Зосимов Премудрословски

Читать онлайн.
Название W DZIEŃ. Humorystyczna prawda
Автор произведения СтаВл Зосимов Премудрословски
Жанр Приключения: прочее
Серия
Издательство Приключения: прочее
Год выпуска 0
isbn 9785005086426



Скачать книгу

ojciec, a jego ojciec ojciec i ojciec – ojciec, jego matka, ponieważ brak ojcostwa był. – Seryozha pogłaskał go po nozdrzu, rozwinął kozę, spojrzał na nią i zjadł. – Uwielbiam Chupa-chups, jednak daje mądre myśli. Nie tak dawno nikt nie znalazł domu. Wspiął się tam, spojrzał, było wystarczająco dużo miejsca dla wszystkich: jego żony, mnie i dzieci. To prawda, że starszy przeprasza, uwięziony na dwanaście lat. Ale wciąż młody, głupi, tylko czterdzieści zapukał. Nauczyłem go, ale nie uwierzył w moje doświadczenie. Cóż, lato jeszcze tu jest, więc postanowiłem zrobić naprawy euro w domu, kupiłem już kit, kolor, pędzle. To prawda, że pojawiły się niektóre ciotki: «Co robisz?». – pytają. «Naprawa». – Mówię, ale natychmiast zrozumiałem, że się spóźnili, dom był już zajęty przeze mnie. – Serezha Yellow Snow wyjęła spod łóżka krakersa, kliknęła karalucha, który nie wiedział, jak wyskoczyć z lutu, posmarowała go żółtym płynem i pomarszczyła go. Rusk pękł, ale się nie złamał. Czukocki powoli otworzył oczy, patrząc na złamany kieł wystający z trzasku krakersa.

      – Ooooooo!! jęknął i zaczął rozgrzewać ból zęba dłonią…

      Lato minęło. Chukchi przybył z Fingals, bez żadnych zębów przednich. Na głowie miał czapkę zakrzepłej krwi.

      – Co świętował Seryozha, parapetówkę, było ciemno, światło zgasło? – bezdomni żartowali.

      – Nie, przybyły ciotki z właścicielami tego domu, ale już ukończyłem remont, chciałem iść z rodziną. Więc biją mnie klubami. Psy Koniec…

      Uwaga 6

      Umrzyj, suko, na wieniec!!

      Świeciło słońce. Niebo było czyste, a bezdomni woźnicy-patrioci siedzieli w pokojach sprzątanych i tekturowych dzianin, wkładali inne butelki i jeszcze inne zmięte aluminiowe puszki na koktajle i piwo. I wszystko będzie dobrze, ale w jednym z mieszkań sprzątających były dwa UAZ z niebieskimi latarniami morskimi, a «ojcowie» wyprowadzili drzwi i «zakuli w kajdanki» kobietę i dwóch facetów ubranych w kamizelki porządkowe, zwane «zwykłymi ludźmi». Miejscowi mieszkańcy wciąż nie rozumieli przyczyny aresztowania, ponieważ to trio skrupulatnie grzebało w wysypiskach śmieci i codziennie sprzątało podwórka. Każdy miał swój ekwipunek, do którego przywykły już jego ręce, a każdy z nich oznaczony był miotłą, szufelką i torbą. Narzędzia te pojawiły się jako talizman lub amulet, jako dom lub domek dla domu. I, nie daj Boże, że ktoś zabierze nieznajomego. Wszystko, śmierć. Kranty. Ale pojawił się w tej trójcy wcześniej przed incydentem i czwartym Madame Tumor. I odejdziemy.

      Dzień wcześniej. W przeddzień poranka Madame Tumor najpierw wstała i postanowiła pokazać alternatywę, wykonać pożyteczną robotę i posprzątać teren, podczas gdy wszyscy spali z burzą wódki, to znaczy rejestracją w rodzinie. Wszyscy członkowie tego «gangu» nie zostali kiedyś skazani. Za to, że nie ma własnego, wzięła czyjś inwentarz, mając nadzieję, że, jak mówią, cała jej własność?! Idzie, zamiata, zbiera niedopałki papierosów, usuwa wszelkiego rodzaju opakowania cukierków i nie gardzi, patrzy na coś w pojemnikach i zbiera porozrzucane śmieci wokół zatok i zbiorników po drodze. Oczyścił już podłogę terytorium i nagle widzi, jak po drugiej stronie drogi mężczyzna i kobieta zdecydowanie się układają.

      – Skandal. – pomyślała Madame Tumor i przystąpiła do czyszczenia terytorium. Kłótnia była gorąca, a głosy były już słyszalne, gdy nagle dama szlochała tak głośno, że na podwórku grzmiało echo. Madame Tumor podniosła oczy i zobaczyła, że ten mężczyzna w dziwny sposób klepie kobietę w policzki. Przechodnie nie zwracają uwagi, ale w przeszłości złodziej palonych jaj kurzych i drobiowych, w szczególnie dużych rozmiarach, który został dodany przez zarząd fermy drobiu do dwóch jaj zabranych przez nią na prośbę współładowcy, które zostało zarejestrowane przez kamerę bezpieczeństwa tego przedsiębiorstwa. Nie mogłem tego znieść i ruszyłem z miotłą po drugiej stronie ulicy. Zdezorientowane samochody ustąpiły jej, jakby szalone. Ona, nie zwracając uwagi na trąbiące obce samochody, wpadła na chodnik i jak latawiec z nieba wpadła na chłopa, uderzając go w twarz gównem z miotłą, z którego psie gówno odleciało na boki. Pani wytrzeszczyła oczy z niedowierzaniem i zakrywając usta dłońmi, roześmiała się wściekle. Nagle skąd go wziąć. Nagle znikąd pojawili się trzej policjanci i natychmiast zaczęli ciągnąć Madame Tumor. To krzyczało:

      – Ta dziwka, pokonaj panią!!

      – Uspokój się, uspokój się! – uprzejmie zapytał sierżant policji. – Nikt nikogo nie pokonał. Spójrz tam. – W oddali widać kamerę filmową i obsadę filmową.

      – Ten film został nakręcony przez przebój komediowego detektywa! – dodał drugiego policjanta.

      – On on on!!! – naładował trzeci. – I pozory skandalu! Hu hu hu!!! I walka!

      Guz uspokoił się i mrucząc coś, zmrużył oczy na artystów, potem spojrzał na gliny, wziął miotłę i głupio przeszedł przez ulicę Furshtatskaya.

      I w tym czasie w candeyka, gdzie wcześniej grzechotała kompania gopów, a teraz wycieraczki obudziły się z kaca, zobaczyli, że jednego z zapasów brakuje lub zaginął, wyrosły mu nogi i uciekli, zaczęli przygotowywać spisek, aby odsłonić złodzieja lub jej nogi. Po oddaniu butelek pozostawionych w ostatni weekend zgarnęli detergent o nazwie «Płatek śniegu» i po rozcieńczeniu wodą z toalety, z powodu braku kranu, w związku z naprawą rurociągu, powoli zaczęli pić, jedząc resztki przekąsek zebrane wczoraj z pojemnika na śmieci zwany – zatoką i bardzo kwaśny.

      Zbliżało się południe. Madame Tumor, gwiżdżąc pieśń skazanej dziewczynki, wróciła do candeya, niosąc w jednej ręce ekwipunek, aw drugiej torbę z aluminiowymi puszkami piwa i butelek. Nie zastanawiając się ani niczego nie podejrzewając, otworzyła drzwi i weszła do candeiki, stawiając czoła swojemu losowi…

      Na początku spotkała się z ukośnymi spojrzeniami.

      – Cóż, co? – Na początku koncert grozy, czarna wdowa, która w przeszłości zabiła swoich trzech mężów, od siedzenia w strefie dla morderców 15-letnich i nazwanych Kampuchea, a według narodowości – Kałmucy bez przednich zębów.

      – co? – lekko przestraszony i zakłopotany, zapytał Madame Tumor i umieścił ekwipunek na miejscu.

      – Co, co? – dodała mocniej jej hahal o pseudonimie – Balamut z formą otwartej gruźlicy. – W dupę kurwa, nie gorąco??

      – Ja, zgadując przyczynę kolizji, powiedziałem madame Tumor. – Oczyściłem terytorium.

      – A jak? – spytał trzeci bohater tego komicznego dramatu, bardziej pseudonim – Fox.

      – Czy wszystko jest czyste? powiedziała.

      – I pieprzymy się! – Barked Kampuchea. – To nie twoja praca, nie zostaniesz zabrany przez ciebie, nie przyswoiłeś jej na wiadrze, ale, suko?

      I odejdziemy: początkowo była strasznie bita i kopana w nogi i pięść. Po wejściu pojawiły się przedmioty: trzy termometry, zepsute w jamie ustnej, dwa ciosy z siekierą w małą dziewczynkę, poważne rany różą ze złamanej butelki oczu i policzków, siedem ran nożem w ciele nożem, rozbijanie butelek piwa przyniesionych przez nią młotkiem, które zostały wepchnięte do zaczynając w nieprzyzwoitych miejscach intymności. A jednocześnie udaje się zaśpiewać «płatek śniegu» i robić tosty. W końcu, po uduszeniu, martwe ciało zostało wciągnięte do zatoki, ale sąsiad spotkał się i potajemnie wezwał policję i karetkę pogotowia.

      Do rana przesłuchali pięścią przyczynę napadu i zabrali ich rano do aresztu przedprocesowego, a lekarze wypompowali Madame Tumor. Teraz