Wakacje w Trzeciej Rzeszy. Julia Boyd

Читать онлайн.
Название Wakacje w Trzeciej Rzeszy
Автор произведения Julia Boyd
Жанр Документальная литература
Серия
Издательство Документальная литература
Год выпуска 0
isbn 9788381697538



Скачать книгу

napisał do Arthura Hendersona, ministra spraw zagranicznych, był przekonany, że ich determinacja, by umocnić pozycję Niemiec na arenie lokalnej i międzynarodowej, „zapuści korzenie i stanie się bodźcem dla tego lub innego niemieckiego rządu w przyszłości”163.

      5

      PĘTLA SIĘ ZACIEŚNIA

      Do wiosny 1931 roku, jak donosił Rumbold Ministerstwu Spraw Zagranicznych, warunki życia w Niemczech z nędznych stały się opłakane:

      Nikt nie ma pieniędzy, cena chleba rośnie, bezrobocie nadal wysokie… Ludzie nie wiedzą, jak przetrwają zimę. Dręczy ich poczucie, że nie mają nic do stracenia ani na co liczyć… Przygnębia ich brak nadziei, który utrudnia zadanie Brüningowi [kanclerzowi w latach 1930–1932]164.

      Dotkliwie ucierpiała turystyka; latem 1930 roku kurorty odnotowały trzydziestoprocentowy spadek liczby odwiedzających. Wielki Kryzys spowodował podobne problemy w całej Europie, ale Niemcy ucierpiały bardziej z uwagi na dodatkowe obciążenie w postaci reparacji. Co więcej, postęp w dziedzinie prywatnych środków lokomocji oznaczał, że w miejscach, gdzie goście zostawali niegdyś tydzień, obecnie spędzali tylko kilka godzin. Ale największym zagrożeniem dla tradycyjnej podróży był nagły rozwój zorganizowanej turystyki. Wprawdzie omnibusy (pierwsze autokary wycieczkowe) umożliwiały wizytę w Niemczech większej liczbie ludzi, ale przewożone przez nich grupy wydawały na głowę dużo mniej od pojedynczego turysty. Południowe Niemcy, z licznymi atrakcjami turystycznymi, w tym Bayreuth (gdzie odbywał się festiwal wagnerowski) i Oberammergau ze słynną na cały świat Pasją, ucierpiały mniej niż północ. W Bawarii, jak donosił „Observer”, można było liczyć na „doskonały wikt i niemiecką gościnność w kolorowych domach, za umiarkowaną cenę”, w przeciwieństwie do „tak zwanych weekendowych kurortów w okolicach Berlina, gdzie czasy inflacji odcisnęły swoje nowobogackie piętno”165. Ale mimo że na początku lat trzydziestych napływ zagranicznych turystów zmalał w sposób zauważalny, niemieckie nowatorstwo, zdolności i kultura nadal przyciągały biznesmenów, intelektualistów i naukowców – oraz ekscentryków. „O czwartej zjawił się Eric Gill [brytyjski rzeźbiarz i typograf (1882–1940), związany z ruchem Arts and Crafts, zrzeszającym artystów i rzemieślników w myśl tworzenia sztuki użytkowej]”, zapisał Kessler w dzienniku. „Na dworcu natychmiast zwrócił na siebie uwagę swym niezwykłym odzieniem: pończochami do kolan, czarnym kapturem i jaskrawym szalem”166.

      W ambasadzie brytyjskiej z pewnością nie brakowało gości. Większość z nich witano z otwartymi ramionami, innych niekoniecznie. „Mamy się świetnie”, pisała lady Rumbold,

      i jesteśmy bardzo zadowoleni z wczorajszego balu, który udał się znakomicie. Ugościliśmy dobrze ponad sześćset osób; to cudowne uczucie uporać się z czymś takim! Nazwałabym to wydarzeniem historycznym, gdyż po raz pierwszy od 1914 roku gościliśmy u siebie oficerów marynarki i piechoty (…). Przyszedł też Edgar Wallace, strasznie pospolity człowiek, o bardzo nieprzyjemnej facjacie. Mimo to ludzie byli zachwyceni, że mogą go poznać167.

      Twórca King Konga nie zachwycił lady Rumbold (wydawcy Wallace’a twierdzili, że należy on do czołówki najbardziej poczytnych pisarzy w Anglii), w przeciwieństwie do Amy Johnson, dwudziestosiedmioletniej pilotki, która nie dalej jak rok wcześniej zasłynęła samotnym lotem do Australii swoim Gypsy Moth „Jasonem”. Powitana w Sydney jako „mała kobietka, z której dumne jest całe imperium”, stała się gwiazdą światowego formatu. Pragnąc uciec od presji życia publicznego, pewnego styczniowego wieczoru 1931 roku przybyła z Kolonii do Berlina, skąd miała się udać do Warszawy, Moskwy i wreszcie Pekinu. Na przekór zimie zamierzała pokonać około siedmiu tysięcy kilometrów koleją transsyberyjską, aż do Chin. Rumboldowie uznali to za bez mała misję samobójczą. „Poleciała w przestworza, niczego nie planując”, zanotował z niedowierzaniem sir Horace. „Nie zna żadnego języka prócz własnego, zabrała tylko angielskie funty i żadnych szczegółowych map”168. Szaleństwo przedsięwzięcia Amy obudziło w jego żonie macierzyńskie instynkty:

      Taka kochana, maleńka istotka, istne kurczątko, o łagodnym głosie i usposobieniu. Zjawiła się potwornie zmęczona i zmarznięta, gdyż zgubiła się w drodze i półtorej godziny leciała po ciemku. Człowiek ma ochotę obronić ją przed nią samą, wydaje się młodziutka i wzruszająca, ani trochę nie wygląda na herszta, który umie postawić na swoim. Tak ładnie wyglądała w kombinezonie z zielonej skóry, po czym z tyciej walizki wyjęła uroczą, granatową suknię, jedyny strój na przebranie.

      Następnego ranka Amy wyruszyła do Warszawy, wziąwszy ze sobą tylko termos z gorącą herbatą i paczkę kanapek, ale za to dostała rosyjski kask podbity kożuchem, prezent od kapelana ambasady. „Mam nadzieję, że wróci”, stwierdziła lady Rumbold169.

      Kilka tygodni później, 9 marca 1931 roku, do Berlina przyjechał Charlie Chaplin na promocję swojego najnowszego i najbardziej kasowego filmu niemego, Światła wielkiego miasta. „Twoja matka nie spocznie, póki go nie dopadnie”, napisał Rumbold do Constantii. „Dziś będzie u nas na kolacji, potem idziemy do teatru. Wzbudzimy sensację”170. Nie mylił się. Relację Pathé News z jego przybycia do Berlina opatrzono następującym podpisem: „Królowie mogliby pozazdrościć słynnemu komikowi przyjęcia, jakie zgotowali mu rozentuzjazmowani wielbiciele”. Tysiące ludzi stanęły wzdłuż ulic od dworca Friedrichstrasse aż do hotelu Adlon, gdzie mieszkał w apartamencie królewskim jako gość honorowy. Lecz nie wszyscy byli pokojowo nastawieni. W błędnym przekonaniu, że Chaplin jest Żydem, naziści zebrali się pod Adlonem, aby obrzucić go wyzwiskami, a grupa komunistów zagroziła wybiciem okien, jeśli nie przyjmie ich delegacji171. Nazistowską retorykę podchwyciła wydawana przez Goebbelsa narodowosocjalistyczna gazeta „Der Angriff”, która nazwała go „Żydem Chaplinem”, którego „żydowski wizerunek kinowy odciąga niemiecką młodzież od heroicznego ideału męskiego, niemieckiego Siegfrieda”, podkopując w ten sposób „przyszłość niemieckiej rasy”172. Ataki były tak jadowite, że Chaplin skrócił pobyt w Berlinie i ominęła go premiera filmu.

*

      O ile Amerykanie i Brytyjczycy cieszyli się względną sympatią w Niemczech epoki weimarskiej, o tyle Francuzi wręcz przeciwnie. Mało tego, w oczach wielu Niemców plasowali się tuż za Żydami i rządem jako główni sprawcy wszystkich nieszczęść. Dlatego dobrze się składało, że André François-Poncet, ambasador Francji, był człowiekiem o wesołym usposobieniu. Przyjechał do Berlina 21 września 1931 roku, zaledwie tydzień przed swoim premierem Pierre’em Lavalem i ministrem spraw zagranicznych Aristide’em Briandem; była to pierwsza oficjalna wizyta francuskiego męża stanu w Berlinie od czasu Napoleona. Lady Rumbold zauważyła, że wszyscy się denerwowali, ponieważ było jasne, że mimo wysiłków polityków obu stron stosunki między Francją a Niemcami są w dalszym ciągu napięte i ani prasa, ani opinia publiczna nie kwapiły się spuścić z tonu. Po bankiecie w ambasadzie francuskiej „z ulicy dobiegły stłumione odgłosy”, zanotował François-Poncet. „Po wyjściu na balkon ujrzeliśmy niewielką grupę ludzi na placu. Naraz podniósł się krzyk, po francusku. Wydawało nam się, że rozumiemy – Sauvez-nous! Ratujcie nas! Ale Briand, który nadal miał świetny słuch oraz bystry umysł, wyprowadził nas z błędu. Nie, wyjaśnił. Oni krzyczą Sauvez-vous! Wynoście się stąd!”173.

      Lady



<p>163</p>

Rumbold do Arthura Hendersona, 31 października 1930.

<p>164</p>

Rumbold do Roberta Vansittarta, 29 maja 1931.

<p>165</p>

„Observer”, 10 sierpnia 1930.

<p>166</p>

Kessler, 20 czerwca 1930, s. 394.

<p>167</p>

Lady Rumbold do matki, 18 czerwca 1930.

<p>168</p>

Rumbold do Constantii, 7 stycznia 1931.

<p>169</p>

List do matki z 7 stycznia 1931 roku. Amy Johnson zgubiła się w drodze do Warszawy i musiała lądować we mgle. Pojechała pociągiem do Moskwy, gdzie zrobiła furorę. Nie dotarła do Pekinu, jednakże w lipcu 1931 roku wraz z drugim pilotem Jackiem Humphreysem została pierwszą pilotką, która pokonała trasę z Londynu do Moskwy w jeden dzień. Następnie pobiła rekord najszybszego lotu z Wielkiej Brytanii do Japonii, lecąc przez Syberię.

<p>170</p>

Rumbold do Constantii, 10 marca 1931.

<p>171</p>

„Time”, 23 marca 1931.

<p>172</p>

Jewish Telegraphic Agency, 12 marca 1931.

<p>173</p>

André François-Poncet, The Fateful Years: Memoirs of a French Ambassador in Berlin 1931–1938, Victor Gollancz, Londyn 1949, s. 10–11.