Название | Szalona miłość. Chcę takiego jak Putin |
---|---|
Автор произведения | Barbara Włodarczyk |
Жанр | Биографии и Мемуары |
Серия | |
Издательство | Биографии и Мемуары |
Год выпуска | 0 |
isbn | 9788308072219 |
– Nie przeszkadza ci, że Putin przykręca śrubę i w Rosji jest dziś mniej demokracji niż w latach dziewięćdziesiątych?
– Co pani ma na myśli, mówiąc o demokracji lat dziewięćdziesiątych? – pyta, wzdrygając się przy tym całym ciałem, aż przekrzywia mu się carski dwugłowy orzeł na bluzie. – Ma pani na myśli to, że Jelcyn podpisywał wszystko, co mu podsuwano? Putin Amerykanom się nie podoba, bo gra według swoich zasad, a nie pod dyktando USA! Skoro Zachód go potępia, to jest to najlepszy dowód, że postępuje słusznie – stwierdza dobitnie. Żenia jest wygadany i pewny siebie. Wręcz zuchwały. Jego aniołkowaty wygląd z burzą chłopięcych czarnych loków to niezła zmyłka. – Putina szanuję za to, że przywraca Rosji status światowego mocarstwa! – mówi tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Jest zima 2014 roku. Robię film dokumentalny o tym, dlaczego po aneksji Krymu rekordowo wzrosło poparcie dla Putina. Kilkanaście miesięcy wcześniej wydawało się, że lata największej popularności ma już za sobą.
W 2011 i 2012 roku Moskwa aż drżała i huczała od protestów. Dziesiątki tysięcy ludzi z całych sił skandowały hasło „Rosja bez Putina!”. Widziałam chłopaka, który zapomniał rękawiczek i odmroził sobie ręce, bo było minus dwadzieścia stopni Celsjusza, a on za nic nie chciał opuścić wiecu. Widziałam celebrytów kojarzonych z Putinem, na przykład Ksenię Sobczak, córkę przyjaciela prezydenta, znaną wówczas z udziału w skandalizujących libertyńskich programach telewizyjnych. Nomen omen późniejszą kandydatkę w wyścigu na Kreml. Widziałam nawet dziennikarza z prokremlowskiej gazety krzyczącego w tłumie: „Putin, odejdź!”.
Ludzie wyszli na ulice po tym, jak w internecie pojawiły się informacje o fałszerstwach podczas wyborów parlamentarnych. W Nowokuźniecku wolontariusze sfilmowali urny, w których już w chwili otwarcia lokalu znajdowały się karty. A w Piter.tv ukazał się wywiad z oficerem rosyjskiej Floty Czarnomorskiej o tym, jak to marynarze musieli przy dowódcach oddawać głosy na partię władzy Jedna Rosja. Oliwy do ognia dolała wpadka telewizji państwowej. Było to w czasie prezentacji wyników wyborów do Dumy. Kanał Rossija 24 pokazał zestawienie, z którego wynikało, że suma głosów w obwodzie woroneskim dała ponad 120 procent, a w obwodzie rostowskim ponad 140! Sytuacja wypisz wymaluj jak ze znanego dowcipu. Do Putina przychodzi jego asystent i mówi: „Mam dwie wiadomości, dobrą i złą. Zła jest taka, że komunista dostał sześćdziesiąt procent. A dobra, że wy, Władimirze Władimirowiczu, dziewięćdziesiąt!”. W tym czasie popularny był jeszcze jeden żart, który okrzyknięto najkrótszym rosyjskim dowcipem, ponieważ składa się tylko z dwóch słów: Putin demokrata.
Wielkie protesty, z udziałem stu tysięcy osób, to już przeszłość. I nie tylko dlatego, że są brutalnie pacyfikowane, bo zaostrzono przepisy o zgromadzeniach. Za ich naruszenie kilkanaście osób trafiło już do łagrów. Także dlatego, że aneksja Krymu dowartościowała większość Rosjan. Zaakceptował ją nawet najbardziej znany oponent Putina, Aleksiej Nawalny.
– Hasło „Krym nasz!” stało się synonimem zwycięstwa i siły Rosji – tłumaczy mi Aleksiej Lewinson z niezależnej od władz sondażowni Centrum im. Lewady. – Oto pokazaliśmy, że jesteśmy potęgą! Bo możemy zrobić coś wbrew woli tak potężnego mocarstwa jak Ameryka.
Po aneksji Krymu notowania Putina skoczyły o kilkanaście punktów. Osiągnął niebywały rekord, 88 procent! W Moskwie żartowano wtedy, że kiedy Władimir Władimirowicz zobaczył, jak bardzo mu wzrosły notowania, to zawołał: „Chwała Ukrainie!”.
Dziś miłość do Putina nie jest już tak wielka jak po aneksji Krymu. Ostudził ją spadek realnych dochodów, zwłaszcza w czasie pandemii. Ale w rankingach poparcia nadal jest o n, a potem długo, długo nic. Największy spadek przyniosła mu niepopularna reforma emerytalna i musiał ją w końcu złagodzić. Dotąd kobiety przechodziły na emeryturę w wieku pięćdziesięciu pięciu lat, a mężczyźni sześćdziesięciu. Tak niskich progów nie ma nigdzie w Europie, ale Rosjanie, jak sami mówią, nie zamierzają wzorować się na Zachodzie. W końcu na okrągło słyszą w telewizji, że mają swoją drogę i basta! Ostatecznie reformę rozciągnięto w czasie do 2028 roku. Wtedy to wiek emerytalny zostanie podniesiony dla wszystkich o pięć lat. Nastroje już się nieco uspokoiły, ale nutkę żalu można usłyszeć choćby w takim dowcipie: Putin sam nie chce iść na emeryturę i nie pozwala innym.
– Hasło?! – Pytanie Żeni zbija mnie z pantałyku. Stoję przed drzwiami jego moskiewskiego mieszkania. Chłopak całym ciałem zagradza mi wejście. Bez trudu mu się to udaje, bo jest korpulentny. – Hasło brzmi: Putin – nasz prezydent! – Żenia figlarnie się uśmiecha i zaprasza do środka. – To był oczywiście żart z tym hasłem.
Tyle że bardzo znamienny. W stylu żartów samego Putina.
W 2016 roku prezydent gościł na gali wręczenia nagród dzieciom, które wygrały konkurs geograficzny. Jednym z laureatów był dziewięcioletni Mirosław. „Gdzie się kończy granica Rosji?” – spytał Putin, obejmując przejętego chłopca w garniturku. „Granica Rosji kończy się na Cieśninie Beringa przy granicy z USA” – wyrecytował Mirosław. „Granice Rosji nigdzie się nie kończą!” – poprawił go prezydent. Sala pełna VIP-ów, jak choćby reżyser Nikita Michałkow czy były szef administracji Kremla Siergiej Iwanow, zareagowała gromkim śmiechem i oklaskami. Putin chwilę wyczekał, po czym dodał: „To był taki żart”…
Żenia pochodzi z Jekaterynburga na Uralu. To nie jest najbiedniejsze miasto w Rosji, ale bardzo daleko mu do Moskwy, pełnej markowych butików typu Versace, Louis Vuitton, Burberry, Chanel, Hermès czy Christian Dior, luksusowych samochodów wystawianych w ulicznych witrynach i eleganckich klubów na każdy gust. Kilkanaście tłustych lat dobrej koniunktury na ropę i gaz zrobiły swoje. Za kadencji Putina po dekadach deficytu pojawiło się tu wszystko, co „naj”. Najelegantsze kolekcje, najbardziej wyszukane rozrywki, restauracje z najwymyślniejszymi menu. Mimo sankcji, krachu rubla i spadku dochodów Moskwa wciąż jest metropolią na światowym poziomie. Przyciąga jak magnes, ale tylko silni i przedsiębiorczy mogą się tu wybić.
Żenia wynajmuje w Moskwie jednopokojowe mieszkanie. Małe, ale zadbane, po tzw. euroremoncie. To pojęcie jest w Rosji synonimem lepszej jakości: wygładzonych ścian, równiutko – a nie byle jak – ułożonych płytek w łazience. Mimo że państwowe media krytykują Zachód ile wlezie, Rosjanom Europa wciąż się kojarzy z czymś lepszym.
Zdejmujemy buty w przedpokoju. W Rosji to norma. Każdy ma w domu kilka uniwersalnych par kapci dla gości. Można pomyśleć, że produkcja papuci to świetny biznes, ale nie znam żadnego rosyjskiego milionera z tej branży. Głośno było natomiast o pewnej firmie, która zarobiła krocie na kapciach dla… Putina i dziewięciu innych VIP-ów. Chodzi o jednorazowe materiałowe klapki przeznaczone do użytku na pokładach specsamolotów. Według informacji z oficjalnej strony o państwowych zakupach tylko w 2015 roku zamówiono aż dwadzieścia cztery tysiące par! Każda, w przeliczeniu, po dziesięć złotych. Koszty pokryto z budżetu państwa. Ale Rosjanie są gotowi wybaczyć swojemu prezydentowi bardzo wiele. To nie on jest winien, tylko jego otoczenie…
Żenia mieszka z narzeczoną, sympatyczną studentką o rzadkim w Rosji imieniu Regina. Płacą za wynajem równowartość trzech tysięcy złotych. Jak na Moskwę to niedużo, nawet w sypialnianej dzielnicy. Chłopak jest z wykształcenia architektem, ale – jak mówi – ma duszę artysty. Swobodnie się czuje przed kamerą, dlatego pracuje jako wodzirej i komik. Zrobił też kilkunastominutowy film o… Putinie. Pieniądze na realizację dostał z prokremlowskiej młodzieżówki „Sieć”.
Nomen