Miasto na skrzyżowaniu mórz i kontynentów. Отсутствует

Читать онлайн.
Название Miasto na skrzyżowaniu mórz i kontynentów
Автор произведения Отсутствует
Жанр История
Серия
Издательство История
Год выпуска 0
isbn 978-83-8088-371-0



Скачать книгу

jednostkę bazyleusa. Oczywiście, jak pokazał przykład z czasów Manuela I, wsparcie innych okrętów nie zapewniało całkowitego bezpieczeństwa cesarskiego mienia, szczególnie gdy okręt cesarski stał w porcie innego miasta niż Konstantynopol, dodatkowo pozbawiony większości załogi, która brała udział w walkach na lądzie. Wtedy stanowił potencjalnie łatwy łup dla wrogów, którzy doskonale czuli się na morzu, a takimi bez wątpienia byli Wenecjanie. Być może wyróżniały się jednostki tego przeznaczenia, kolorem poszycia i żagli (najprawdopodobniej była to barwa czerwona w wypadku drewna), który w zasadzie powodował, że trudno byłoby cesarzowi zachować anonimowość. Do tego dodajmy fakt, że na pokładzie rozbijano dla władcy wystawny pawilon-namiot, zapewne również w bardzo charakterystycznych barwach i wiemy już, że okrętu z eskadry cesarskiej nie można było pomylić z żadnym innym. Dlatego wątpić należy, że interesująca nas formacja floty brałaby bezpośredni udział w walkach na morzu, bowiem wspomniane wyżej cechy zbytnio ją wyróżniały. Wątpliwe jest, aby jej okręty pełniły funkcje flagowe, bowiem byłyby zbyt widocznym celem, co powodowałoby zbyt duże zagrożenie dla osoby władcy lub jego rodziny, która mogła znajdować się na ich pokładach. Funkcja flagowa przypadała i przypisana była zapewne okrętom megaduksów. Eskadra zapewniała jednak cesarzom ruchome centrum dowodzenia, szczególnie ważne w kampanii lądowej toczonej na terytorium pogranicza, w Cylicji czy nad Dunajem, daleko od wygód pałaców Konstantynopola. Oczywiście w sytuacjach kryzysowych można było się bronić i atakować okrętami eskadry cesarskiej, lecz o takich przypadkach nie słyszymy w źródłach z badanego okresu. Nie zapominajmy, że były to ciągle jednostki przeznaczone do walki i taka była ich pierwotna funkcja.

      Nieco inaczej wyglądać musiało współdziałanie eskadry z okrętami flot prowincjonalnych. Jednostki pochodzące z floty Cypru wspierały swoją obecnością cesarskich legatów, którzy kierowali się do państw krzyżowców. Takie pokazy siły wpisywały się w politykę niemal wszystkich Komnenów, stwarzały bowiem swoistego rodzaju fikcję bizantyńskiej talassokracji. O ile było to możliwe i nawet niezbędne w wypadku Łacinników w Lewancie całkowicie zależnych od pomocy z zewnątrz, to nie sprawdzało się w wypadku relacji z Normanami, którzy doskonale znali możliwości oraz braki bizantyńskich sił morskich. Dlatego do nich kierowano poselstwa wysłane najczęściej na jednej jednostce, która mogła pochodzić nie z badanej przez nas formacji, lecz z floty imperialnej, czy nawet eskadry z Dyrrachium. Zapewne w podobnym stylu jak do Normanów, Komnenowie kierowali swoich wysłanników do Wenecjan, którym Bizantyńczycy również w XII wieku nie mieli czym zbytnio zaimponować na morzu.

      Możemy się w tym miejscu zapytać, a jakie rodzaje okrętów wchodziły w skład eskadry cesarskiej? Z nazwy znamy tylko jeden okręt, monerę Aleksego I, którą zwano Aér, czyli Powietrze. Monera była jednorzędową lekką galerą, która zapewniała cesarzom niezbędną mobilność, lecz ustępowała rozmiarami dromonom. Zatem kosztem cech obronnych, Komnenowie stawiali na prędkość poruszania się i transportu. Było to niezwykle ważne w podróżach pomiędzy dwoma kontynentami, na wewnętrznych wodach podporządkowanych Bizancjum, gdzie nie istniało ryzyko zagrożenia atakiem wrogich jednostek. Na monerze można było szybko przekroczyć Bosfor, czy skierować się miast leżących na wybrzeżu morza Marmara, czy do Abydos. W dalszych podróżach, nad Dunaj, czy do Tesaloniki lub do Dyrrachium, cesarze korzystali z pomocy trirem ze swojej eskadry. Pod tym anachronicznym terminem kryły się najczęściej dwurzędowe (a nie trzyrzędowe, jak wskazuje nazwa) jednostki typu dromon / chelandia. Ich załogi mogły liczyć od 120 do 250 osób, zarówno wioślarzy, jak i żołnierzy piechoty morskiej, którzy pochodzili zapewne z gwardii cesarskiej191. Wykorzystywały do żeglugi zarówno napęd wiosłowy, jak i żaglowy. Musimy brać pod uwagę, że załoga eskadry cesarskich trier mogła być mniej liczna od jednostek tego samego typu wykorzystywanych w innych formacjach bizantyńskiej floty. Choć nie mamy na to potwierdzenia źródłowego, wynikało to z całą pewnością z faktu, że na pokład tego typu jednostek musiała wchodzić pewna grupa dworzan, a także straż przyboczna panującego. Ograniczało to zapewne ilość marynarzy pracujących na pokładzie. Tylko ich mogło być mniej, bowiem znaczące zmniejszenie liczby wioślarzy wpływało na prędkość okrętu. Gdzie mogły stacjonować te wspomniane okręty w Konstantynopolu? Najbardziej prawdopodobnym miejscem wydaje się Złoty Róg i bliskość pałacu Bukoleon. W tym miejscu okręty byłyby zawsze najbardziej dostępne dla potrzeb cesarza, czy jego gości lub rodziny. Niezbyt prawdopodobne wydaje się, aby w skład eskadry wchodziły jakieś żaglowce transportowe. Raczej kapitanowie eskadry mieli do swojej dyspozycji dodatkowo jakieś łodzie typu akatia, które można było wykorzystywać w wielozadaniowy sposób, w miejscach do których większe jednostki z napędem wiosłowo-żaglowym nie miały dostępu. Niestety pod tym względem, istniejący materiał źródłowy nie jest zbyt pomocny i jednoznacznie nie pozwala nam powiązać tych jednostek z eskadrą cesarską ze stolicy. Wiemy na pewno, że zarówno Aleksy I, jak i jego wnuk Manuel używali akatii w różnych działaniach, najczęściej śródlądowych.

      Niestety nie posiadamy żadnych danych co do liczebności eskadry, którą mieli do swoich potrzeb Komnenowie w dobie rządów tej dynastii. Spekulować możemy, że okrętów było bardzo niewiele, być może w granicach 5–10. Taka liczebność wynikała zapewne z faktu, że ich wyposażenie i utrzymanie musiało być bardzo kosztowne. Najmniej było szybkich moner, najwięcej dromonów. Wiele pieniędzy pochłaniać musiał również żołd marynarzy i kapitanów. Nawet zakładając, że eskadra składała się z 4 dromonów i jednej monery, to liczba służących w niej ludzi oscylowała w granicach nawet 900 osób192. Zadania i misje ściśle związane były z poczynaniami władcy, dlatego w jej szeregach znajdowali się najbardziej oddani oraz doświadczeni żeglarze, czy żołnierze. Na pewno kapitanowie nie byli zaciągani na jeden sezon żeglugowy. Dłuższej służby wymagało bezpieczeństwo państwa, gdyż ludzie ci pełnili ważne zadania dla bezpieczeństwa władców. Nie byli to również ludzie przypadkowi, lecz doświadczone wilki morskie, które miały za sobą służbę w innych odłamach floty. Ciągle jednak poruszamy się w sferze naszych domysłów i sugestii, bowiem materiał źródłowy jest bardzo ubogi pod tym względem. Przez prawie sto lat aktywności, przez szeregi eskadry cesarskiej przewinąć się musiało kilkadziesiąt tysięcy marynarzy, wioślarzy i kapitanów. Pod koniec panowania Manuela i jego dwóch następców, eskadra coraz bardziej zlewała się w jedność z flotą imperialną, z którą związane były osoby ówczesnych megaduksów, wywodzące się z rodziny Kontostefanów, powinowatych Komnenów. Takie rozwiązanie było bowiem wygodniejsze dla dowódców floty, pozwalało też na ograniczenie kosztów utrzymania eskadry, jednakże otwierało pole do zjawiska korupcji. Wierność wobec władcy stała się towarem deficytowym, bowiem ważniejsze znaczenie miała osoba głównodowodzącego floty.

      Bezpośredni następcy Aleksego I, syn Jan Komnen i wnuk Manuel, korzystali niemal w takim samym stopniu z usług eskadry, która towarzyszyła im w licznych podróżach oraz konfliktach. Zmiany nastąpiły dopiero za panowania Aleksego II, gdy ten odłam marynarki wojennej Bizancjum przeszedł szereg modyfikacji, z których najważniejszą była przemiana etniczna, bowiem do służby w tej formacji zapewne dopuszczono cudzoziemców z Italii, głównie z Pizy. Bunt Andronika i rzeź Łacinników musiały mieć jakiś wpływ na aktywność tej eskadry. Dlatego po jego upadku, badana przez nas eskadra przestała istnieć, co było widocznym wyrazem słabości floty cesarstwa bizantyńskiego, która swój finał znalazła w 1204 r.

      IV

      Rafał Kosiński193

      Wygnani biskupi Konstantynopola w późnej starożytności i ich kontakty ze stolicą nad Bosforem

      Dla późnoantycznego Konstantynopola, głównej siedziby władcy i centrum administracji cesarstwa na Wschodzie, sprawna i szybka komunikacja z podległymi obszarami była sprawą niezwykłej wagi. Z biegiem czasu powstała więc sieć dróg, zarówno lądowych, jak i morskich,



<p>191</p>

 Kwestią niezwykle dyskusyjną jest pochodzenie etniczne żołnierzy piechoty morskiej, szczególnie w dobie panowania Manuela I. Nie wiemy czy byli to Grecy, Waregowie, czy też pochodzący z Italii najemnicy. Ta ostatnia opcja wydaje się znacznie bardziej prawdopodobna, tym bardziej, że za panowania tego bazyleusa znacznie zwiększył się odsetek kierujących się do Bizancjum mieszkańców północnej Italii, szczególnie pochodzących z Genui i Pizy.

<p>192</p>

 Taka liczba wiąże się z liczbą ludzi, których okrętowano na jednostki obu typów. Monera mogła mieć załogę w granicach 120–140 ludzi, podczas gdy dromon od 140 do 250 osób.

<p>193</p>

Dr hab. Rafał Kosiński, prof. UwB, Uniwersytet w Białymstoku, Wydział Historyczno-Socjologiczny, Instytut Historii i Nauk Politycznych, Zakład Historii Starożytnej i Bizancjum.