Kobiety ze słynnych obrazów. Iwona Kienzler

Читать онлайн.
Название Kobiety ze słynnych obrazów
Автор произведения Iwona Kienzler
Жанр Биографии и Мемуары
Серия
Издательство Биографии и Мемуары
Год выпуска 0
isbn 978-83-66229-86-0



Скачать книгу

wizerunek kosmity. Oczywiście nie można go zobaczyć od razu. Aby dojrzeć ufoludka, należy zestawić dzieło z jego lustrzanym odbiciem i dopiero wówczas pomiędzy zdublowanymi postaciami Mony Lisy ujrzy się tajemniczą postać, żywcem wyjętą ze współczesnych filmów o UFO... Wszystko to dostępne jest oczywiście w internecie. Trzeba bardzo wysilić wyobraźnię, żeby ujrzeć kosmitę na tym renesansowym dziele sztuki. Zwolennicy teorii spiskowych uważają, że przemycający często tajne wiadomości dotyczące faktów historycznych artysta tym razem chciał przekazać potomnym prawdę o istnieniu pozaziemskiej cywilizacji.

      Zdaje się, że dopóki słynny obraz będzie wisiał w Luwrze, dopóty będą pojawiać się kolejne teorie na temat jego pochodzenia, znaczenia, przekazu ukrytego w nim przez autora czy tożsamości widniejącej na nim kobiety. A tymczasem sama Mona Lisa przypatrywać się będzie temu ze swoim tajemniczym uśmiechem, ukryta za pancerną szybą i otoczona przez ciekawskie tłumy.

      Dziewczyna z perłą,

       Jan Vermeer, ok. 1664

      ROZDZIAŁ 3.

      Tożsamość dziewczyny

       z perłą

      Gdyby rozpisać plebiscyt na najbardziej popularny obraz świata, pierwsze miejsce z pewnością zdobyłaby Mona Lisa. Jednak na drugiej pozycji nie uplasowałoby się arcydzieło Rembrandta, Straż nocna, wymieniane przez znawców jako drugie najdroższe arcydzieło światowego malarstwa. Znalazłby się tam obraz stworzony przez innego holenderskiego artystę – Jana Vermeera Dziewczyna z perłą. Inaczej zwana Dziewczyną w perłowych kolczykach, nie bez przyczyny otrzymała miano Mony Lisy północy lub Holenderskiej Mony Lisy. Podobnie jak kobieta sportretowana przez renesansowego mistrza, wizerunek młodej dziewczyny w błękitno-żółtym turbanie, w której uchu widnieje perłowy kolczyk w kształcie łezki, od wieków zachwyca zarówno znawców, jak i zwykłych zjadaczy chleba.

      W zeszłym stuleciu obraz ten stał się elementem współczesnej kultury masowej. Obecnie jest nie tylko tak samo rozpoznawalny jak portret tajemniczej damy z obrazu Leonarda da Vinci, ale, podobnie jak Gioconda, młoda kobieta uwieczniona przez Vermeera bywa wykorzystywana w reklamie. Jej podobizna znajduje się na kubkach i talerzach, a wizerunek bywa przerabiany na różne sposoby. Z Leonardowską Moną Lisą łączy ją jeszcze jedno: nie wiadomo, kim była pozująca holenderskiemu mistrzowi modelka.

      Słynny obraz stał się natchnieniem dla powieści Tracy Chevalier, która przedstawiła w niej własną wersję historii powstania obrazu. Opublikowana w 1999 roku Dziewczyna z perłą z miejsca zyskała status bestsellera. Do jej popularności bez wątpienia przyczynił się wyreżyserowany przez Brytyjczyka, Petera Webbera, film pod tym samym tytułem. W rolę głównej bohaterki wcieliła się Scarlett Johansson, natomiast portretującego ją malarza zagrał Colin Firth. Webber przenosząc dzieło Chevalier na ekran, opowiedział się za jedną z teorii – według niej malarz uwiecznił na płótnie młodą kobietę, w której się zakochał. Tych dwoje połączyło jedynie platoniczne uczucie, a nieszczęśliwy w małżeństwie i borykający się z problemami finansowymi Vermeer miał znaleźć w modelce nie tylko muzę, ale i prawdziwą bratnią duszę. Opowiedziana przez pisarkę wersja powstania słynnego obrazu jest jednak wyłącznie efektem jej wyobraźni – pisząc powieść, Amerykanka nie opierała się na żadnych dokumentach z epoki czy materiałach źródłowych. W tym przypadku spokojnie można ją rozgrzeszyć, gdyż takowe nie istnieją, a historycy sztuki od lat łamią sobie głowę, próbując ustalić tożsamość dziewczyny.

      Informacje dotyczące biografii Jana Vermeera są również niekompletne, a w jego życiorysie znajduje się wiele luk i zagadek, na które próżno szukać odpowiedzi. Przez wieki jego twórczość była praktycznie nieznana, dla świata odkrył ją dopiero dziewiętnastowieczny historyk sztuki Étienne Joseph Théophile Thoré. Piszący pod pseudonimem William Bürger przypadkiem natrafił na obraz Widok Delft. Zaintrygowany, zajął się poszukiwaniem innych dzieł artysty, jak również informacji o jego życiu i działalności. Kiedy „odkrył” dwa kolejne obrazy malarza, Mleczarkę oraz Uliczkę, napisał urzeczony: „Co za straszliwy malarz! Przecież po Rembrandtcie i Halsie, ten van der Meer jest ostatecznie jednym z pierwszych mistrzów całej szkoły holenderskiej. Jak to się stało, że nie wiemy nic o tym artyście, równym, jeśli nie przewyższającym Pietera de Hooch i Metsu”[1].

      Francuskiemu krytykowi udało się zdobyć nader skąpe informacje o życiu artysty, który go tak zachwycił, nazywał go „Sfinksem z Delft”. Plonem jego poszukiwań był katalog dzieł Jana Vermeera, który został opublikowany w 1866 roku na łamach „Gazette des Beaux-Arts”, poświęconej sztukom pięknym. Jednocześnie przyczynił się do rozpropagowania twórczości niderlandzkiego mistrza. Dziś wiadomo, że francuski krytyk przypisał artyście stanowczo zbyt wiele dzieł, bo aż 70 obrazów, podczas gdy w rzeczywistości Vermeer nie zostawił po sobie zbyt wiele prac. Współcześnie uznaje się niewiele ponad 30 płócien, z czego tylko 21 sygnowanych przez Vermeera, a w tym: dwa pejzaże, dwa obrazy o tematyce historycznej oraz dwie alegorie. To jednak wystarczyło, by okrzyknąć go jednym z największych malarzy w historii. I nic w tym dziwnego, gdyż jego dzieła, wśród których dominują sceny rodzajowe, umieszczone w większości w mieszczańskich wnętrzach współczesnych artyście, przepełnione są poezją, a jednocześnie stanowią przykład doskonałości warsztatu malarza.

      Obrazy Holendra są bardzo realistyczne, przedstawiając sceny z życia codziennego mieszczańskich rodzin, a zarazem niezwykłe i pełne magii, wręcz hipnotyzują. Niewątpliwie duża w tym zasługa niepokojącej oraz doskonałej gry świateł i cieni. Całości dopełnia doskonała perspektywa. Współcześnie wielu badaczy twierdzi, że malarz uzyskiwał ją, stosując prototyp aparatu fotograficznego, czyli urządzenie zwane camera obscura (prawdopodobnie korzystał z niego również Leonardo da Vinci, a później – sam Canaletto).

      Ten stosunkowo prosty przyrząd optyczny zbudowany był ze zmatowionego i poczernionego wewnątrz pudła oraz niewielkiego otworu, o średnicy 0,5 mm, umiejscowionego na jednej ze ścian. Na ścianie przeciwległej do otworu znajdowała się tzw. matówka – zmatowiona szyba lub inny podobny materiał. Przez wspomniany otwór, pełniący de facto rolę obiektywu, wpadało światło, które następnie przechodziło przez matówkę, gdzie odtworzony zostawał odwrócony obraz. Jeżeli na miejscu matówki umieściło się kliszę fotograficzną, powstawała fotografia. Owo urządzenie było wykorzystywane przez malarzy, zazwyczaj do dokładnego wyznaczania perspektywy, aczkolwiek sami artyści niechętnie się do tego przyznawali, bojąc się... oskarżenia o czary. Zdaniem historyków sztuki o stosowaniu przez Vermeera camery obscura, najdobitniej świadczy perspektywa zastosowana przez niego na obrazie Żołnierz i śmiejąca się dziewczyna, gdzie postać mężczyzny jest prawie dwa razy większa od towarzyszącej mu kobiety, chociaż obie postaci siedzą obok siebie. Z kolei tkaniny, klejnoty oraz koronki znajdujące się na jego obrazach sprawiają wrażenie, że są namalowane w taki sposób, w jaki widziano by je, patrząc przez soczewkę. Być może malarz rzeczywiście posługiwał się jakimś przyrządem optycznym, wszak jednym z jego dobrych znajomych był kupiec bławatny Antoni van Leeuwenhoek, z zamiłowania optyk, budujący soczewki powiększające i mikroskopy, dzięki którym obserwował np. bakterie.

      Jan Vermeer żył i tworzył w XVII wieku, okrzykniętym przez historyków sztuki złotym wiekiem malarstwa holenderskiego. Był to czas triumfu reformacji w Holandii – kraju, któremu udało się zrzucić jarzmo katolickiej Hiszpanii. Zresztą ówczesne Niderlandy, a przynajmniej ta część, która wyzwoliła się spod obcego panowania, egzystowała jako Republika Zjednoczonych Prowincji Holandii, stając się protestancką republiką mieszczańską, ewenementem w ówczesnej Europie. Najważniejszym ośrodkiem miejskim stał się Amsterdam ze swoim portem – tam też skupiło się życie artystyczne kraju. Dominującą religią był natomiast kalwinizm, który jako religia sankcjonująca bogacenie się, popierająca demokrację, a nawet