Название | Stracony |
---|---|
Автор произведения | Jane Harper |
Жанр | Современные детективы |
Серия | |
Издательство | Современные детективы |
Год выпуска | 0 |
isbn | 9788381431873 |
Spis treści
Tytuł oryginału: The Lost Man
Redakcja językowa: Ewa Kaniowska
Projekt okładki: © Madacin Creative
Adaptacja okładki: Magdalena Zawadzka
Zdjęcia na okładce: Benoit Balanca // Getty Images, Chattranusorn09 // Shutterstock
Korekta: Adam Osiński, Beata Wójcik
Copyright © Jane Harper 2018
Copyright for the Polish edition © by Wydawnictwo Czarna Owca, 2020
Copyright for the Polish translation © Magdalena Nowak, 2020
Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejszy plik jest objęty ochroną prawa autorskiego i zabezpieczony znakiem wodnym (watermark).
Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku.
Rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci bez zgody właściciela praw jest zabronione.
Wydanie I
ISBN 978-83-8143-187-3
nwersję do wersji elektronicznej wykonano w systemie Zecer.
Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym
This ebook was bought on LitRes
Z wysoka i z daleka ślady w kurzawie układały się w ciasny okrąg. Jego zarys daleki był jednak od ideału: raz odznaczał się mocniej, raz słabiej, a chwilami zupełnie zanikał. Wnętrze też nie było zupełnie nietknięte.
W środku znajdowała się płyta nagrobna, którą niezliczone ataki piasku, wiatru i słońca wypolerowały na gładź. Stała jednak zupełnie prosto, wysoka na metr. Skierowana na zachód, w stronę pustyni, co było niespotykane w tych stronach. Nikt nie kierował się na zachód z własnej woli.
Imię i nazwisko człowieka, który pod nią spoczywał, dawno przepadło w mrokach dziejów i miejscowi – których było wszystkich sześćdziesięciu czterech, nie licząc stu tysięcy sztuk bydła – nazywali to miejsce po prostu grobem pastucha. W tej okolicy nigdy nie było cmentarza, pastuch został pochowany tam, gdzie spotkała go śmierć, i od ponad wieku nie przybyło mu nikogo do towarzystwa.
Jeśliby przesunąć dłonią po wytartej powierzchni kamienia, można by wyczuć cyfry układające się w częściową datę. Jeden, osiem, dziewięć – tysiąc osiemset dziewięćdziesiąty któryś. Tylko dwa słowa nadal dało się odczytać. Znajdowały się niżej na płycie, mniej narażone na działanie żywiołów. A może po prostu zostały mocniej wyryte: przekaz ważniejszy niż sam człowiek.
który zbłądził
Mijały miesiące, a nawet lata, kiedy nikt tamtędy nie przechodził, nie próbował odczytać wytartego napisu, mrużąc oczy w promieniach zachodzącego słońca. Nawet bydło nie zatrzymywało się w tym miejscu. Przez jedenaście miesięcy w roku ziemia, na której stał nagrobek, była sypka i piaszczysta, a przez pozostały miesiąc zalana przez mętne wody powodzi. Krowy wolały iść na północ, gdzie miały co skubać, a drzewa dawały cień.
W pobliżu nagrobka