Fjällbacka. Camilla Lackberg

Читать онлайн.
Название Fjällbacka
Автор произведения Camilla Lackberg
Жанр Современные детективы
Серия Saga o Fjallbace
Издательство Современные детективы
Год выпуска 0
isbn 9788380156821



Скачать книгу

Wszędzie by właziła i się wtrącała. To sprawa dla policji, a nie dla cywilów bez przygotowania.

      Patrik ugryzł się w język. Korciło go, żeby zwrócić uwagę, że podczas ostatnich poważnych dochodzeń Erika okazała się znacznie bardziej pomocna niż on. Zdawał sobie sprawę, że podszczypywanie Mellberga niczemu nie służy. I tak żywił niezachwiane przekonanie o własnej doskonałości, a on nauczył się działać, mimo że mu przeszkadzał, zamiast z nim współpracować. Jednocześnie uważał, że nie ma co mówić Erice, żeby się nie zajmowała sprawą Stelli, bo Erika, jeśli już złapie trop, nie ustąpi, dopóki nie znajdzie odpowiedzi na swoje pytania. W tym gronie nie musiał tego podkreślać, domyślał się, że to jasne dla wszystkich poza Mellbergiem.

      – Oczywiście – powiedział. – Powiem jej. Ale zdążyła już zgromadzić sporą dokumentację, więc pomyślałem, że moglibyśmy skorzystać z jej wiedzy. Co wy na to, żeby tu przyszła po południu i opowiedziała nam, co wie o tej sprawie?

      – Świetny pomysł – zgodził się Gösta.

      Wszyscy przytaknęli – oprócz Mellberga. W końcu jednak dotarło do niego, że został pokonany. Mruknął:

      – Niech będzie.

      – Dobrze, powiem jej, jak tylko skończymy – powiedział Patrik. – Gösta, może jej pomożesz, jeśli coś ci się przypomni?

      Gösta uśmiechnął się krzywo, dając do zrozumienia, że nie będzie tego wiele.

      – Co jeszcze powinniśmy zapisać na liście spraw do załatwienia? – spytał Patrik.

      – Konferencję prasową. – Mellberg się ożywił.

      Patrik się skrzywił, ale uznał, że nie ma co otwierać zbyt wielu frontów. Niech Mellberg zajmie się konferencją prasową. Oni będą trzymać kciuki, żeby narobił jak najmniej szkód.

      – Anniko, możesz zwołać konferencję na dziś po południu?

      – Pewnie. Przed przyjściem Eriki czy po?

      – Lepiej przed. Może około drugiej, a ja dopilnuję, żeby Erika była tu o wpół do czwartej.

      – Ściągnę reporterów na czternastą. I tak bez przerwy dzwonią. W końcu będę mogła im coś powiedzieć.

      – Powinniśmy mieć świadomość, że w mediach zrobią z tego cyrk – zauważył Patrik, wiercąc się. Siedział oparty plecami o biurko, ze skrzyżowanymi nogami i z rękami założonymi na piersi. Inaczej niż Mellberg zainteresowanie mediów uważał za obciążenie. Tylko wyjątkowo zdarzało się, że dzięki mediom zgłaszał się do nich ktoś, kto wiedział coś ważnego, ale negatywne skutki najczęściej przeważały nad pozytywnymi.

      – Spoko, dopilnuję tego – zapewnił Mellberg, rozpierając się z zadowoleniem na krześle.

      Ernst znów ułożył mu się na nogach. Mellberg pozwolił mu na to, choć musiał czuć się tak, jakby włożył grube wełniane skarpety. Erika mawiała, że miłość do wielkiego kudłacza była jedną z niewielu jego sympatycznych stron.

      – Tylko żebyś ważył słowa – przestrzegł go Patrik, pamiętając, że jego szef chlapie jęzorem bez zastanowienia.

      – Mam doświadczenie w postępowaniu z mediami. Kiedy służyłem w Göteborgu…

      – To świetnie – wpadł mu w słowo Patrik. – Ale może ustalimy, na co powinniśmy zwrócić im uwagę, a co na razie zatrzymać dla siebie, okej?

      Mellberg spochmurniał.

      – Jak już mówiłem, kiedy służyłem w Göteborgu…

      – Jak się podzielimy zadaniami? – spytał Martin, żeby mu przerwać tyradę.

      – Ja pogadam z Torbjörnem i Pedersenem – odparł Patrik. Był mu wdzięczny za pomoc. – Dowiem się, kiedy możemy liczyć na wieści od nich.

      – Ja mogę porozmawiać z Bergami – zadeklarował Gösta. – Ale najpierw zadzwonię do lekarza, dowiem się, w jakim są stanie.

      – Chcesz, żeby ktoś ci towarzyszył? – upewnił się Patrik. Na myśl o rodzicach Nei zrobiło mu się przykro.

      – Nie, pojadę sam. Wy przez ten czas możecie pchnąć do przodu dochodzenie.

      – Ja mogłabym przesłuchać dziewczyny skazane za zamordowanie Stelli – zaproponowała Paula. – Teraz już kobiety. Już dawno nie są dziewczynami.

      – Mogę się do ciebie przyłączyć. – Martin podniósł do góry rękę, jak uczeń.

      – Dobrze. Ale zaczekajcie na Erikę, żebyście mieli szerszy obraz sytuacji. A na razie wykorzystajcie tych kilka godzin i pochodźcie po sąsiadach Bergów. Człowiek, który mieszka na uboczu, dostrzega każdą najmniejszą zmianę w otoczeniu. Więc warto spróbować.

      – Okej. Pojedziemy porozmawiać z najbliższymi sąsiadami – powiedziała Paula.

      – Ja zostaję na miejscu – odparł Patrik. – Telefon dzwoni bez przerwy. Przed konferencją prasową muszę przejrzeć wszystko, co już mamy.

      – A ja muszę się przygotować. – Mellberg sprawdził ręką, czy pożyczka trzyma się na środku głowy.

      – To do roboty. – Patrik dał znak, że zebranie skończone.

      W sali zrobiło się tak duszno, że ledwie dało się oddychać. Nie mógł się doczekać, kiedy wyjdzie, i podejrzewał, że koledzy czują to samo. Postanowił, że najpierw zadzwoni do Eriki. Nie był przekonany, czy dobrze robi, dopuszczając ją do dochodzenia. Uważał jednak, że nie ma wyboru. Erika może wiedzieć coś, co im pomoże ująć zabójcę.

      Pierwszy kilometr zawsze był ciężki, chociaż biegała od tylu lat. Później było już lżej. Czuła, jak jej ciało reaguje na wysiłek, a oddech się wyrównuje.

      Zaczęła biegać właściwie od razu po zakończeniu procesu. Za pierwszym razem przebiegła pięć kilometrów, żeby wyrzucić z siebie cały gniew i bezradność. Zagłuszyć je mogły tylko chrzęst żwiru pod stopami, wiatr rozwiewający włosy i odgłosy przyrody.

      Biegała coraz dalej, coraz lepiej. Przebiegła ponad trzydzieści maratonów. Tylko w Szwecji. Marzyła o maratonach w Nowym Jorku, Sydney i Rio, ale uważała, że powinna być wdzięczna Jamesowi, że pozwala jej brać udział w zawodach przynajmniej w Szwecji.

      Pozwalał jej na tę pasję, zgadzał się, żeby kilka godzin dziennie przeznaczała na bieganie, bo wierzył w sportową dyscyplinę. Była to jedyna rzecz, za którą ją szanował. To, że biegła milę za milą i psychiką pokonywała ograniczenia ciała. Ale nie mogłaby mu powiedzieć, że kiedy biegnie, to, co się stało w przeszłości, robi się zamazane, odległe, jak dawno prześniony sen.

      Kątem oka spojrzała na dom, który wyrósł w miejscu dawnego rodzinnego domu Marie. Stał już, kiedy ona po kilku latach wróciła do Fjällbacki. Wyprowadziła się z rodzicami prawie natychmiast po procesie. Matka nie mogła znieść szeptów, spojrzeń i plotek.

      James i jej ojciec, KG, często się widywali i czasem, kiedy James jechał do Marstrand, towarzyszyła mu z Samem, żeby mógł się spotkać z jej rodzicami. Ona nie chciała się z nimi kontaktować. Zawiedli ją, kiedy najbardziej ich potrzebowała, i nie umiała im tego wybaczyć.

      Nogi zaczęły jej drętwieć, musiała wyrównać krok. O to, jak o wszystko, też musiała walczyć. Nic nigdy nie przyszło jej łatwo.

      Chociaż nie, to nieprawda. Aż do tamtego dnia było łatwo. Wtedy byli jeszcze rodziną. Nie pamiętała, żeby mieli jakieś problemy, pamiętała same