Название | Fjällbacka |
---|---|
Автор произведения | Camilla Lackberg |
Жанр | Современные детективы |
Серия | Saga o Fjallbace |
Издательство | Современные детективы |
Год выпуска | 0 |
isbn | 9788380156821 |
Miał świadomość, że pewnych obrazów nie potrafi wymazać z pamięci. Był przy wyjmowaniu spod pnia ciałka Nei i wiedział, że ta scena przez wiele miesięcy będzie mu stawała przed oczami za każdym razem, kiedy zamknie oczy. Zwierzęta nie miały do niej dostępu, bo leżała w zagłębieniu, ale kiedy wyjmowali jej ciało, buchnęły roje insektów. Kolejne obrazy przesuwały się szybko jeden za drugim. Bywał przy sekcjach i wiedział – aż za dobrze – jak to wygląda. Nie chciał oglądać dziewczynki na zimnym stole sekcyjnym. Nie chciał wiedzieć, gdzie Pedersen będzie ciął, patrzeć, jak wyjmuje organy wewnętrzne, waży i mierzy wszystko to, co kiedyś dawało jej życie. Nie chciał widzieć szwów na nacięciach w kształcie wielkiego Y na klatce piersiowej.
– Jak im poszło na miejscu? – spytał Gösta. – Znaleźli coś ważnego?
– Zebrali sporo materiału, ale jeszcze nie wiadomo, co się okaże ważne.
– A co zebrali? – zapytał Martin.
– Ślady butów. Ale mogły należeć do tych, którzy ją znaleźli. W dodatku teren przeszukiwano kilka razy, więc na wszelki wypadek wszyscy uczestnicy poszukiwań musieli zostawić odciski butów. Może ktoś z was tam był? Wtedy też musielibyście to zrobić.
– Nie, żaden z nas nie był w tym sektorze – powiedział Gösta. On również nalał sobie kawy.
– Ślady butów. Co jeszcze? – spytała Paula.
– Nie wiem dokładnie, widziałem tylko, że wkładali do foliowych torebek różne rzeczy. Czekam na raport Torbjörna. On nie lubi przekazywać żadnych informacji, zanim wszystkiego dokładnie nie przejrzy.
Mellberg podszedł do okna.
– Cholera, ale gorąco.
Pociągnął się za kołnierzyk, jakby się dusił. Pod pachami miał wielkie plamy potu, pożyczka w kształcie ptasiego gniazda zjechała mu na ucho. Otworzył okno. Szum z ulicy był trochę dokuczliwy, ale nikt nie zaprotestował, bo do sali wpadło trochę świeżego powietrza. Ernst, który do tej pory sapał, leżąc na stopach Mellberga, podszedł do okna i podniósł do góry pysk. Dla jego dużego cielska upał był bardzo męczący, wielki jęzor zwisał mu ciężko z pyska.
– Nie znaleźli nic szczególnego? – dopytywała się Paula.
Patrik pokręcił głową.
– Nie, poczekajmy na wstępny raport. Muszę też spytać Pedersena, kiedy możemy się spodziewać wyników sekcji. Obawiam się, że kolejka jest długa, ale porozmawiam z nim, może da się coś zrobić.
– Przecież tam byłeś. Nic nie widziałeś? Chodzi mi o zwłoki… – Martin skrzywił się, zadając to pytanie.
– Nie. I nie ma sensu wdawać się w spekulacje, dopóki Pedersen na nią nie spojrzy.
– Kogo powinniśmy przesłuchać przede wszystkim? Jest jakiś ewidentnie podejrzany? – drążył Martin, bębniąc długopisem po stole. – Co z jej rodzicami? Znane są przypadki, kiedy rodzic zabija dziecko i potem pozoruje, że zrobił to ktoś inny.
– No nie, nie wierzę w to – powiedział Gösta i odstawił filiżankę tak gwałtownie, że omal nie rozlał kawy.
Patrik podniósł rękę.
– W tym momencie nie ma najmniejszego powodu przypuszczać, że rodzice Nei mają cokolwiek wspólnego z jej śmiercią. Ale Martin ma rację, nie da się tego wykluczyć. Trzeba z nimi jak najprędzej porozmawiać. Po pierwsze żeby sprawdzić ich alibi, po drugie żeby się dowiedzieć, czy wiedzą coś, co nam pomoże w dochodzeniu. Ale zgadzam się z Göstą: nic nie wskazuje na to, żeby oni to zrobili.
– Zważywszy na to, że dziewczynka była naga, powinniśmy sprawdzić, czy w okolicy nie przebywał żaden przestępca seksualny – zaproponowała Paula.
Zapadła cisza. Woleli nie myśleć, co to znaczy.
– Niestety masz rację – odezwał się po chwili Mellberg. – Ale jak to zrobić?
Spływał potem i sapał ciężko, całkiem jak Ernst.
– Teraz są tu tysiące turystów – ciągnął. – Nie da się ustalić, czy są wśród nich przestępcy seksualni albo wręcz pedofile.
– To prawda. Ale można przejrzeć doniesienia z lata. Chyba parę tygodni temu złożyła doniesienie jakaś pani, która zaobserwowała faceta ukradkiem robiącego zdjęcia dzieciom na plaży.
– Zgadza się – potwierdził Patrik. – Sam je przyjąłem. Dobry pomysł. Anniko, możesz przejrzeć doniesienia? Od maja? Bierz wszystko, co może się wydać interesujące, i lepiej za dużo niż za mało. Zbierz je, potem zrobimy selekcję.
– Załatwię to – odparła Annika. Zapisała sobie w notesie.
– Musimy się w końcu zastanowić nad śmierdzącym jajem w koszyku – powiedziała Paula, dolewając sobie kawy z termosu.
Rozległ się syk oznaczający, że kawa się kończy, więc Annika poszła dolać tego niezbędnego paliwa.
– Masz na myśli sprawę Stelli. Helen i Marie – odparł Patrik, wiercąc się na krześle.
– Właśnie – przytaknął Gösta. – Już tutaj pracowałem. Niestety nie pamiętam żadnych szczegółów. To było tak dawno, trzydzieści lat temu. Leif zlecił mi wtedy prowadzenie bieżących spraw, sam skupił się na dochodzeniu i przesłuchaniach. Ale pamiętam, w jakim szoku wszyscy byliśmy, kiedy Helen i Marie przyznały się, że zabiły Stellę, a potem się z tego wycofały. W mojej opinii to nie może być przypadek, że Nea zniknęła z tego samego gospodarstwa, a jej ciało znaleźliśmy w tym samym miejscu. W dodatku dokładnie wtedy, kiedy Marie przyjechała tu po raz pierwszy od trzydziestu lat… Jakoś nie mieści mi się w głowie, że to mógłby być przypadek.
– Zgadzam się – powiedział Mellberg. – Trzeba porozmawiać z jedną i drugą. Nie było mnie wprawdzie tutaj, kiedy to się stało, ale oczywiście słyszałem o tej sprawie i zawsze uważałem, że to straszne, że takie młode dziewczyny mogły zabić małe dziecko.
– Obie od lat twierdzą, że są niewinne – przypomniała Paula.
Mellberg prychnął.
– Tak, ale najpierw się przyznały. Nigdy nie miałem wątpliwości, że to zrobiły. Nie trzeba być Einsteinem, żeby dodać dwa do dwóch, kiedy sytuacja się powtarza, a one po raz pierwszy od trzydziestu lat znów są razem. – Popukał się w nos.
– Myślę, że trzeba uważać z wyciąganiem pochopnych wniosków – zaoponował Patrik. – Ale zgadzam się, że należy je przesłuchać.
– A dla mnie to jasne jak słońce – stwierdził Mellberg. – Marie wraca, spotyka się z Helen. Dochodzi do kolejnego morderstwa.
W tym momencie Annika wróciła z termosem.
– Umknęło mi coś?
– Ustaliliśmy, że trzeba się przyjrzeć podobieństwom do sprawy Stelli – wyjaśnił Patrik. – I przesłuchać Helen i Marie.
– Właśnie. Trochę to dziwne – zauważyła Annika, siadając.
Patrik spojrzał na tablicę.
– Żebyśmy się tylko na tym nie zafiksowali. Powinniśmy oczywiście przestudiować sprawę Stelli i akta z dochodzenia z osiemdziesiątego piątego roku. Anniko, spróbuj znaleźć protokoły z przesłuchań i wszelkie materiały dotyczące tamtej sprawy. Wiem, że będzie trudno, w archiwum jest bałagan, ale