Dziewczyna bez makijażu. Zuzanna Arczyńska

Читать онлайн.
Название Dziewczyna bez makijażu
Автор произведения Zuzanna Arczyńska
Жанр Современные любовные романы
Серия
Издательство Современные любовные романы
Год выпуска 0
isbn 978-83-66201-51-4



Скачать книгу

– Jeszcze nie widziała naszego ochroniarza. Starego nastraszył, że jest z ruskiej mafii. Ileż mu taką Kilarską przerazić? Mówisz i masz. Dorkas, przyjdź. Proszę. Potrzebny mi świadek na ślubie.

      – Mam być twoim świadkiem? Serio? – zdziwiła się i ucieszyła.

      – A co? Wioletkę mam poprosić? – Angelika skrzywiła się z niesmakiem. Znienawidzona pupilka rady pedagogicznej nie była materiałem na jej przyjaciółkę.

      – No nie żartuj. Twój ślub, ty decydujesz. Dobrze, to zostanę świadkiem. I wiesz co, mogę dziś przyjść, tylko mi powiedz na którą i gdzie. – Nim Angelika zaczęła odpowiadać, Dorota zatrzymała ją gestem i odrobinę ciszej wyraziła swoją opinię: – Ale w klasie chyba powinnaś to ogłosić.

      – Po co? Nie zależy mi na bandzie idiotek ze sztucznymi rzęsami, których cały świat kręci się wokół seriali, klasówek i testów ciążowych robionych na pokaz w szkolnym wucecie tylko po to, by sobie udowadniać, która to jest bardziej doświadczona i żyje na ostrzejszej krawędzi.

      – To przegięcie, fakt. – Uśmiechnęła się. – Ale zapomniałaś o chłopakach. Oni cię lubią i szanują. Przynajmniej ci, z którymi pracujesz. Pomagaliście sobie zawsze.

      – Wyślę im zbiorczego esemesa z bramki godzinę przed ślubem. Tylko numery muszę od ciebie spisać. Wszyscy wiedzą, że nie mam komórki, żeby oddzwonić. Komu będzie zależało, ten przyjdzie. Może być?

      – Lepiej tak niż wcale. Pewnie do mnie będą tarabanić. Na bank nie uwierzą. Pomyślą, że to mega ściema. Będę się za ciebie tłumaczyć. Ale heca!

      – Tylko dowód weź. Nie zapomnij.

      W szkole rozległ się dzwonek, po którym dziewczyny wolno ruszyły do budynku. Co prawda dopiero zaczęła się przerwa, ale stanie w palarni o tej porze nie było mile widziane przez grono pedagogiczne.

      Jedna ważna rzecz była już odfajkowana. Panna młoda liczyła na Dorotę. Zawsze mówiła, że tylko ona jest względnie normalna z dziewczyn w tej klasie. Cieszyła się, że może ją do siebie zaprosić. Po raz pierwszy robiła coś takiego i czuła radość.

      Po lekcjach Angelika wybiegła na parking, gdzie miał czekać na nią Arek. Nie było go. W samochodzie siedział Alosza. Wysiadł i uśmiechnął się do niej szelmowsko. Nie spodziewała się przedstawienia, które właśnie się zaczynało. Najpierw pocałował ją w obie dłonie, potem wziął jej nową czarną torbę, która zastąpiła pocerowany plecak, i odłożył na tylne siedzenie auta. Kiedy otwierał jej drzwi, delikatnie objął dziewczynę w pasie. Akurat gdy wsiadała, w bramie stanęły koleżanki z jej klasy. Nie było wśród nich Wiolety, ale Angelika mogła być pewna, że opis jej narzeczonego na pewno nie ucierpi, powtarzany z ust do ust. Pomachała im tylko dlatego, że się gapiły. Chwilę później zamruczał silnik nowego wozu. Odjechali.

      – It’s your friends?5 – zapytał.

      – Jakie przyjaciółki!? Zwariowałeś?! No fucking way!6 – zaprzeczyła gwałtownie. – Odbiło ci? Ja i te małpy? They are old, stupid parrots and monkeys7 – powiedziała po angielsku, co jej przyszło do głowy.

      – Okay. You know the whole zoo8. – Roześmiał się. – Talk to me, Angela9.

      – To są plotkary, tępe dzidy, idiotki. Jak ci to… Bla, bla, bla. Small talk, you know? They talk about people10.

      – I understand. Where I have to go now?11

      – Aha, no dobra. Jedziemy do sądu. Już ci mówię: right and right12.

      – Here? Are you sure?13 – dopytywał. – I can’t14.

      – Ojej, cholera, jednokierunkowa! – spanikowała. – Jasne, że nie możesz!

      – Yeah: „ojej” – zacytował ją i się roześmiał. – Don’t panic, think15.

      – Jedź w lewo, no w lewo! Go to the left, look at my hands16.

      Alosza zwolnił i jechał tam, gdzie mu pokazywała tak długo, aż zaparkowali pod budynkiem sądu.

      – Jestem mokra… – westchnęła, nim wysiadła.

      – What?17 – zapytał, a ona wzięła jego rękę i położyła sobie na krzyżu.

      Roześmiał się serdecznie.

      – Wsjo w porjadkie, ja wsjo poniał: wprawo, wliewo18.

      Na miejscu czekał na nich ochroniarz. We trójkę ruszyli załatwiać formalności. Po drodze tłumaczyła Arkowi, że nigdy jeszcze nie spociła się jak mysz, pilotując samochód. Teraz wiedziała już, że nie potrzebuje do tego angielskiego. Wkurzona, symbolicznie uderzyła Aloszę pięścią w ramię.

      – Gadaj, jeśli rozumiesz. Po co mam się produkować?

      – Twoj angliskij słabyj. Praktikujties19. – Narzeczony wyciągnął do niej rękę.

      Zdziwiła się, ale podała mu swoją i weszli do budynku.

      – Pan nauczyciel się znalazł – mruknęła, a głośno dodała: – Dobra, poćwiczę, ale czemu na drodze? To cholernie stresujące. Aha, koleżanka dziś przyjdzie cię poznać. Będzie moim świadkiem na ślubie. Arek, proszę, przetłumacz mu. Jak mnie wnerwia to niezrozumienie. Kto będzie jego świadkiem?

      – Spokojnie. Myślę, że on cię doskonale rozumie. Wszystko się załatwi. Opanuj się. Masz dowód?

      – Kurde, nie mam. – Sprawdzała w kieszeni nowej torby, choć pamiętała dokładnie, jak wyjęła go z plecaka i włożyła do pustej górnej szuflady w komodzie, zastanawiając się, co tam będzie trzymała.

      – No to wracamy. – Arek rozłożył ręce. – Nic tu nie załatwisz bez dokumentów. Nazad20 – rzucił do Aloszy.

      – Chociaż jakieś formularze pobierzmy. Przepraszam, nawaliłam, ale przynajmniej laski z mojej klasy sobie Aloszę obcięły pod budą. Będzie gadanie. Może pojedźmy po dowód i wrócimy?

      – Nie pali się. Może lepiej załatwić te sprawy po ślubie. W poniedziałek nazwisko będzie już wspólne. Masz coś w mieście do załatwienia?

      – Ja? Nie. Nic. Dzieci wróciły?

      – Tak. A twoja mama chciała się do południa rozbić o wszystko, o co się dało. Postanowiła mnie zabić. Jeździ, jakby to był jej pierwszy raz. Myślałem, że zawału dostanę. Dawno nie przeżyłem takiego stresu. Uwierzysz, że prawo jazdy zdawała w maluchu?

      – Nawet nie wiedziałam, że je ma. Jest aż tak źle?

      Pokiwał głową.

      – Jest strasznie. Nie chciałabyś tego przeżyć. Po obiedzie ty jeździsz.

      – Skoro muszę…



<p>5</p>

To twoi przyjaciele?

<p>6</p>

Nigdy w życiu!

<p>7</p>

To stare, głupie papugi i małpy.

<p>8</p>

Znasz całe zoo.

<p>9</p>

Mów do mnie, Angeliko.

<p>10</p>

Minirozmówki, wiesz? One gadają o ludziach.

<p>11</p>

Rozumiem. Gdzie mam jechać?

<p>12</p>

W prawo i w prawo.

<p>13</p>

Tutaj? Jesteś pewna?

<p>14</p>

Nie mogę.

<p>15</p>

Nie panikuj, myśl.

<p>16</p>

Jedź w lewo, patrz na moje ręce.

<p>17</p>

Co?

<p>18</p>

W porządku, wszystko zrozumiałem: w prawo, w lewo.

<p>19</p>

Twój angielski jest słaby. Poćwicz.

<p>20</p>

Wracamy.