Название | Szalona miłość. Chcę takiego jak Putin |
---|---|
Автор произведения | Barbara Włodarczyk |
Жанр | Биографии и Мемуары |
Серия | |
Издательство | Биографии и Мемуары |
Год выпуска | 0 |
isbn | 9788308072219 |
Tuż po konferencji na własnej skórze przekonałam się, jaką moc ma Putin. W Moskwie mieszkałam w budynku dla cudzoziemców. Wszystkie naprawy drobnych usterek trzeba było uzgadniać z administracją domu, która dopuszczała tylko swoich fachowców. Nie wolno było sprowadzić żadnego majstra z zewnątrz. Od jakiegoś czasu w łazience przeciekał kran, ale nie mogłam się doprosić hydraulika. „Obowiązuje kolejka” – odpowiadała mi oschle administratorka za każdym razem, kiedy próbowałam naciskać. W końcu zrozumiałam, że nie ma co kopać się z koniem, i nabrałam pokory. Moja sytuacja diametralnie się zmieniła po konferencji prasowej, którą pokazywała telewizja, i to na kilku kanałach.
Następnego dnia rano dzwonek do drzwi. Otwieram i przede mną staje szefowa całej administracji budynku.
– Barbaro, widzieliśmy, jak rozmawiała pani z Władimirem Władimirowiczem – mówi. – Chciałam sprawdzić, jak się tu pani mieszka, czy potrzebna jest jakaś pomoc i czy ma pani jakieś życzenia.
W mig znalazł się hydraulik i od tamtej pory wszystkie moje prośby załatwiane były od ręki. A kiedy w 2008 roku znów mi się udało zadać Putinowi pytanie na jego dorocznej konferencji, szefowa administracji wzięła mnie na bok i szepnęła: „Pani to na pewno musi znać Władimira Władimirowicza”.
W 2018 roku opowiadam tę historię Tani Felgengauer, młodej dziennikarce radia Echo Moskwy. Rozgłośnia ta jako jedna z nielicznych zaprasza przedstawicieli opozycji i nie cenzuruje krytycznych komentarzy pod adresem Putina.
– Nie ma co się dziwić, że tak zareagowała – komentuje moją opowieść Tatiana. – Szansa na zadanie pytania prezydentowi jest nieduża. Właśnie dlatego niektórym może się wydawać, że dopuszczeni do głosu dziennikarze muszą mieć układ z Kremlem.
Tatianę bawi takie demonizowanie Putina, ale rozumie je. Sama też zadała pytanie na konferencji prasowej w 2017 roku. Było wtedy o niej głośno w całej Rosji. Wszystko przez to, że dwa miesiące wcześniej zaatakował ją chory psychicznie nożownik, który wtargnął do redakcji. Dostała kilka ciosów w szyję. Przeszła ciężką operację. Przed tym incydentem państwowa telewizja oskarżyła dziennikarzy rozgłośni i Tanię osobiście o… kolaborację z Ameryką, uznawaną za wroga numer jeden Rosji.
Siedzimy w studiu radiowym Echa Moskwy. Z reżyserki dobiega przerywnik reklamujący stację: „Mówimy, jak jest. Żadnych tematów tabu!”. Tania wspomina konferencję z ożywieniem. Jej zielone oczy nabierają blasku i ładnie komponują się z rudymi, krótko obciętymi włosami.
– Czy udział w konferencji Putina był dla ciebie ważnym wydarzeniem? – pytam.
– Oczywiście! Wstyd mi jednak za te peany wygłaszane przez dziennikarzy, w stylu: „Zanim zadam pytanie, to najpierw chcę zapewnić, że jest pan świetny”.
Pochlebstwa pod adresem Putina są stałym elementem jego konferencji i przybierają często humorystyczne formy. „Dzień dobry, niedościgniony Władimirze Władimirowiczu!” Te słowa dziennikarki z Władywostoku rozbawiły nawet Putina. „Pani mnie wprawia w zakłopotanie” – odpowiedział kokieteryjnie. Korespondentka bulwarowej gazety „Sobiesiednik” posunęła się jeszcze dalej, bo wręcz wyznała: „Kocham pana!”. Po chwili poprawiła się jednak i dodała: „Znaczy platonicznie”. Wiernopoddańcze deklaracje wygłaszają zresztą nie tylko kobiety. Dziennikarz z Sachalina zaproponował kiedyś, by imieniem Putina nazwać jedną z wysp.
– Swoje pytanie do Putina znam na pamięć – opowiada Tania. – Wymyślałam je i precyzowałam przez półtora tygodnia. Dotyczyło tego, że w Rosji istnieją dwa systemy wymiaru sprawiedliwości. Pierwszy to taki, w którym ludzi wsadza się do więzienia za słowa albo za bezpodstawne zarzuty. Tak było w wypadku brata Aleksieja Nawalnego, co przyznał Europejski Trybunał Praw Człowieka. A drugi taki, w którym szef koncernu Rosnieft Igor Sieczin może się nie stawić na wezwania sądu. I to bez żadnego wyjaśnienia. Po prostu: nie, bo nie!
Putin odpowiedział Tatianie krótko i oschle: „To jest pani opinia, że ktoś siedzi bezpodstawnie. Bo śledczy twierdzą, że są ku temu podstawy”. Tatiany nie zdziwił ani ton, ani treść odpowiedzi.
– Putin nauczył się doskonale zbywać niewygodne pytania. Dlatego idąc na konferencję, zdawałam sobie sprawę, że najważniejsze jest to, by wykorzystać ogromną oglądalność i zwrócić uwagę widzów na ważny problem. Samo pytanie miało dla mnie większe znaczenie niż odpowiedź.
Na tej samej konferencji w 2017 roku Andrzej Zaucha, korespondent TVN w Moskwie, zadał pytanie o wrak Tupolewa i sugestie, że to ludzie Kremla sprowokowali katastrofę. „Bzdura! – odpowiedział Putin, nie kryjąc irytacji. – Samolot skąd leciał? Z Moskwy czy z Warszawy?” – pytał i grzmiał, że jeśli na pokładzie doszło do wybuchu, to bomba musiałaby być podłożona w Warszawie. O zwrocie wraku nie powiedział nic. „Zuch! Dobrze im się odciął!” – takie i dużo ostrzejsze komentarze dominują wśród rosyjskich internautów.
Doroczne konferencje prasowe Putina to przede wszystkim wielki show. Chodzi o to, by widz miał przekonanie, że prezydent nad wszystkim czuwa i nie da obrażać Rosji, która jest krajem wyjątkowym. Tę wyjątkowość podkreślał nie raz. „To nie Rosja znajduje się między Wschodem i Zachodem. To Wschód i Zachód leżą z lewej i z prawej strony Rosji” – tak mówił podczas konferencji w 2013 roku. A w roku 2015, w czasie „telemostu z narodem”, tak: „Bycie naszym wrogiem i przyjacielem to jednakowy zaszczyt”.
W Rosji nie ma dziennika telewizyjnego, w którym zabrakłoby Władimira Putina lub informacji o nim. Niczym dobry ojciec czasem bywa surowy, a czasem łagodny i hojny. Jak trzeba, chwali, a jak trzeba, strofuje, zwłaszcza ministrów i urzędników. Za podniesienie stawek wody, za złej jakości produkty, za wstrzymanie pociągów podmiejskich w regionach itd., itp. A co najważniejsze, medialne interwencje Putina zawsze przynoszą natychmiastowy skutek. Jak w sklepie spożywczym, gdzie zwrócił uwagę na wysokie ceny kiełbasy, a kierownik marketu od razu zadeklarował: „Jutro obniżymy!”.
Obrazu dopełnia „serial” o niezwykłych predyspozycjach Putina, który ciągle zaskakuje nowymi formami aktywności. A to wzbija się w niebo na motolotni, by poprowadzić klucz młodych żurawi, a to daje popis na lodowisku, pokonując gwiazdy hokeja i strzelając osiem goli! Po mistrzowsku szusuje na nartach, perfekcyjnie jeździ konno, powala na matę czempionów judo i sambo albo jako nurek głębinowy wyławia z dna morza starożytne greckie amfory. Triumfuje w każdej dziedzinie. Tylko w futbol nie gra. Nikt nigdy nie widział go biegającego za piłką na boisku, nawet przy okazji mundialu w Rosji.
Ale to jeszcze nie koniec jego show. Putin gra na pianinie, Putin śpiewa (i to po angielsku!), Putin jeździ na harleyach, Putin siedzi za sterami myśliwca, Putin opuszcza się w batyskafie na dno Bajkału, Putin łowi dwudziestojednokilogramowego szczupaka i całuje go w pyszczek. „Władimirze Władimirowiczu, proszę uważać z tą rybą, bo może ugryźć!” – z zatroskaniem zwraca mu uwagę świadek wydarzenia. „To ja mogę ją ugryźć” – odpowiada pierwszy wędkarz Rosji, co pokazały wszystkie rosyjskie stacje.
Echo Moskwy jest jedną z nielicznych rozgłośni, które nie mówią o Putinie codziennie. Tania Felgengauer zaczęła pracować w radiu jako nastolatka. Było to niedługo po wyborze Putina na pierwszą kadencję. Kilka miesięcy wcześniej dobrowolnie ustąpił Jelcyn. To rzecz bez precedensu! Bo przed nim jeszcze nikt nie opuścił Kremla z własnej woli. „Jestem zmęczony, odchodzę” – powiedział Jelcyn w telewizyjnym wystąpieniu i wyznaczył na swego następcę Putina. „Wybrałem człowieka twardego, niezawodnego” – oświadczył w jednym z wywiadów tuż po dymisji.
– Jakie są twoje pierwsze wspomnienia o Putinie? – pytam Tanię. Siedzimy w jej wynajętym mieszkaniu w centrum Moskwy. Jest przytulne i ma ładny