Название | Gniew Tiamat |
---|---|
Автор произведения | James S.a. Corey |
Жанр | Историческая фантастика |
Серия | |
Издательство | Историческая фантастика |
Год выпуска | 0 |
isbn | 9788366409651 |
Wtedy wydawało się to dobrym pomysłem. Można było odnieść wrażenie, że działa. Teraz, trzymając palce przy powiadomieniu, nie była pewna, czy wciąż się to sprawdza.
Wyłączyła wiadomości, uderzając w przycisk jak w owada. Wynik analizy danych wciąż jarzył się na ekranie, radośnie zgłaszając BRAK STRAT NIE DO ODZYSKANIA.
– Mam wrażenie, że to powinno być metaforą czegoś – powiedziała i wyobraziła sobie śmiech Jima obok. Powtarzając mu ten sam żart, jak robili to w dawnych czasach.
– Cholera, muszę się wydostać z tego pieprzonego pudła – rzuciła po chwili.
Rozdział dziewiąty
Teresa
Carrie Fisk była prezydent Stowarzyszenia Światów. Dziewczyna wiedziała, że pozwolenie jej na spotkanie z ojcem przy śniadaniu stanowiło miarę jej znaczenia. Teresa siedziała po prawej stronie ojca przy małym stoliku, a Fisk naprzeciw niego, więc słuchając ich rozmowy, Teresa czuła się, jakby oglądała mecz ping-ponga.
– Porozumienie handlowe między Auberonem i grupą pięciu światów oferuje pewne realne korzyści – powiedziała Fisk. – Dzięki wybraniu garści światów, na których poważnie się skupimy, możemy szybko osiągnąć postępy. Auberon lub Bara Gaon mogą doprowadzić kolejne trzy do pięciu układów do poziomu samowystarczalności w siedem do dziesięciu lat, a potem każdy z tych układów może przyjąć własnych klientów. Model wzrostu geometrycznego doprowadzi do rozwoju wszystkich układów znacznie szybciej, niż jeśli wszystkie poszczególne kolonie będą traktowane z równą uwagą.
Jej ojciec powoli kiwnął głową. Rozpoznawała już ten gest. Zerknął na nią i uniósł brew. Drobna oznaka współudziału. Teresa czuła, jak Fisk zaczyna się wić. Emanująca z niej chęć uzyskania aprobaty ojca była nieco zawstydzająca. Teresa wzruszyła ramionami. Drobny gest, uniesienie na kilka milimetrów, znaczące „Chcesz, żebym zapytała?”. Ojciec przytaknął.
– A co z korupcją? – zapytała.
Fisk się roześmiała.
– Reputacja Auberona sięga daleko. Gubernator Rittenaur zapewnia mnie, że sytuacja została opanowana. Pojawiło się kilka zepsutych jabłek, ale tego można było się spodziewać w tego typu kolonii. Teraz, gdy jest pod nadzorem Lakonii, zajęto się tym problemem.
Teresa przytaknęła, a potem odchyliła się, by zobaczyć, jak zareaguje ojciec. Nie śpieszył się. Wzięła kolejną porcję jajek z talerza. Żółtko było płynne, tak jak lubiła, więc zebrała je kawałkiem chleba. Kelly – osobisty pokojowy ojca – przyniósł Fisk kolejną kawę. Kiedy ojciec westchnął, w oczach Fisk pojawiło się wyraźne zrozumienie porażki. Tylko na moment, szybko ukryte, ale Teresa je zobaczyła.
– Architektura wygląda dobrze – powiedział. – Choć nie jestem pewien, czy ta piątka to właściwe światy do jej implementacji. Proszę mi dać czas na zapoznanie się z tym i wrócimy do tematu w przyszłym tygodniu.
– Tak jest, sir – odpowiedziała Fisk. – Oczywiście.
Po zakończeniu spotkania przy śniadaniu Fisk wyszła, a Teresa została. Kiedy Kelly sprzątał naczynia, ojciec wstał, przeciągnął się i zapytał:
– Co zauważyłaś?
– Denerwowała się – stwierdziła Teresa.
– Zawsze to robi – przypomniał ojciec. – To jeden z powodów, dla których ją wybrałem. Gdy ludzie robią się zbyt pewni siebie, rozluźniają się. Robią się niedbali. Co jeszcze?
– Wiedziała, że pojawi się pytanie o korupcję. I sprowadziła je do Auberonu, zamiast poruszyć temat sposobu wybrania tych pięciu światów.
– Próbowała coś ukryć?
– Nie sądzę – stwierdziła Teresa. – Dla mnie wyglądało to raczej tak, że zdawała sobie sprawę ze złej reputacji Auberonu i próbowała skontrować oczywiste wątpliwości. Gdy skupiłeś się na wyborze światów, wydawało się… że poczuła ulgę?
– Zgadzam się. No dobrze. To było ciekawe. Mam raport wojskowy od Trejo w układzie Sol. Jesteś zainteresowana zapoznaniem się z nim?
Odpowiedź brzmiała „nie”. Był dzień zajęć z rówieśnikami, co oznaczało spotkanie z Connorem. Chciała iść na zajęcia bardziej niż wymknąć się na spotkanie z Timothym, bardziej niż iść bawić się z Piżmakiem, nawet bardziej niż przebywać z ojcem. Ale też dręczyło ją poczucie winy z powodu jej pragnień. Nie chciała, by ojciec miał wrażenie, że nie jest dla niej ważny, zwłaszcza w sytuacji, gdy była to częściowo prawda…
– Jeśli chcesz – powiedziała głosem pełnym energii i beztroski.
Zaśmiał się i zmierzwił jej włosy.
– Nie jest mi to potrzebne. Możesz iść pracować z pułkownikiem Ilichem. Dam ci znać, jeśli Trejo przekaże coś o kluczowym znaczeniu.
– Dobrze – zgodziła się. A potem, bo zdawała sobie sprawę, że wie, o czym myślała: – Dziękuję.
– Zawsze – rzucił i odesłał ją gestem.
* * *
Gdy tylko weszła do klasy, zorientowała się, że coś jest nie tak. Zwykle pozostali siedzieli w grupkach na fotelach i kanapach wspólnej sali, tocząc równocześnie liczne rozmowy. Zauważali jej wejście do sali, ale nie starali się tak wyraźnie na nią nie gapić. Dzisiaj rozproszyli się do kątów pokoju, opierając się o ściany i kolumny jak małe zwierzątka świadome obecności drapieżnika. Connor stał sam, marszcząc brwi nad ekranem ręcznego terminala, jakby urządzenie go obraziło i próbował opanować temperament. Pozostali zerkali na nią i odwracali wzrok, ale Connor nie widział jej z energią i skupieniem, które wydawały się bardzo świadome.
– Zaraz wrócę – powiedział pułkownik Ilich, dotykając jej ramienia. – Muszę jeszcze coś przynieść, nim zaczniemy.
Kiwnęła głową, zwalniając go. Skupiła uwagę na Muriel Cowper. Była o rok starsza od Teresy, z mysimi włosami, lekko wyszczerbionym przednim zębem i talentem do rysowania, dzięki któremu to ona zajmowała się malowaniem twarzy na większych imprezach. Podeszła teraz do Teresy i wyglądała, jakby trzęsła się w środku. Skojarzyła się dziewczynie z Carrie Fisk.
– Teresa – odezwała się druga dziewczyna. – Czy możemy… chwilę porozmawiać?
Teresa poczuła ukłucie niepokoju, ale przytaknęła. Muriel zrobiła kilka kroków w stronę drzwi na dziedziniec, a potem zatrzymała się i obejrzała dokładnie tak, jak czasem Piżmak, żeby się upewnić, że Teresa idzie za nią. Na dziedzińcu Muriel wysunęła dłonie przed brzuch, jak słuchające nagany dziecko. Teresa miała ochotę je chwycić i zepchnąć z powrotem do boków, zmusić, by zachowywała się normalnie. Niepokój bił z Muriel jak żar z ognia, przez co Teresa też robiła się nerwowa.
– Co się dzieje? – zapytała.
Muriel oblizała wargi, głęboko wciągnęła powietrze i podniosła wzrok, wbijając spojrzenie w oczy Teresy.
– W zeszłym tygodniu pojechaliśmy na wycieczkę pod namioty, byliśmy tam wszyscy i w nocy, kiedy mieliśmy spać, część z nas wymknęła się nad wodę, a Connor mnie pocałował.
Teresa