Szalony detektyw. Zabawny detektyw. StaVl Zosimov Premudroslovsky

Читать онлайн.
Название Szalony detektyw. Zabawny detektyw
Автор произведения StaVl Zosimov Premudroslovsky
Жанр Приключения: прочее
Серия
Издательство Приключения: прочее
Год выпуска 0
isbn 9785449805898



Скачать книгу

i wytrzyj tyłek palcem. – sierżant się pomylił.

      – Jak to jest? – zaskoczył Klop.

      – Jak się uczysz, w zasadzie mam papier ścierny, mogę zaoferować, a na zwykłym papierze mamy duży stres. Kryzys w kraju. Ponadto jesteśmy pracownikami państwowymi.

      Ottila zakwasił się na twarzy i wziął proponowany papier i wszedł do toalety. Nastąpiła głośna mżawka, Pent odwrócił się i wyszedł na zewnątrz, zamykając słupek. Ottila rozluźnił się, spojrzał między nogi i zmarszczył twarz. Nie tylko bolał go smród kwaśnych oczu, ale wszystkie spodnie z zewnątrz były usiane niewielkim, nieprzyjemnym kolorem, śmierdzącym drysnyakiem. Nie było mowy o toalecie. Nawet krople biegunki migotały na ścianie.

      Incefalopata stał przy kolumnie i widząc sierżanta, który opuścił posterunek, szybko do niego podbiegł.

      – Witam! apchi – pochlebiał.

      – Czekasz na wnuka? – zapytał sarkastycznie Piąty.

      – Jaki wnuk? Apchi, – głupi Arutun Karapetowicz.

      – Co tu budujesz dla mnie grymasy? A może jest twoim wspólnikiem? Co planujesz, goście?

      – Kto? Apchi – Harutun był przerażony.

      – Co budujesz głupca? Twoja przyjaźń jest poszukiwana federalnie. Jesteś z nim

      – Ach? apchi – potrząsnął policzkami Incefalopatą. – nie W ogóle go nie znam. Pierwszy raz widzę.

      – A więc co dla niego gotujesz? Dźgnij, wujku. – Nagle sierżant zaszczekał. Harutun cofnął się. – On wykorzystał dla ciebie, jak dla ciebie i dla ciebie?

      – Ach, apchi, znam go, ale to bardzo źle i tylko dzięki jego żonie.

      – co? – Pent uśmiechnął się.

      – Śpię z jego żoną! – potwierdził Harutun. Sierżant uśmiechnął się szeroko i poszedł strzelać do piwa.

      – A kiedy zostanie wydany? – powtórzyło echo w holu.

      – Jak toaleta jest w domu i odpowiedź nadejdzie. Więc przez trzy dni mam prawo go przelecieć.

      – Czy mogę mu pomóc? – zasugerował Harutun do całego lobby.

      – Umyć toaletę?

      – Tak, zostanie wydany szybciej.

      – Nie, nie powinienem.

      Harutun ze smutkiem spuścił głowę: Mdaa… dotarł tam i nie ma pieniędzy, a Klop został opuszczony.

      – Czy masz pieniądze? – ktoś wyszeptał prosto do małżowiny usznej. Zadrżał całym ciałem i odwrócił się. Za nim stał gruby chorąży w mundurze policyjnym i żuł twardego burgera.

      – Nnnet.

      – dlaczego Om mniam mniam.

      – I pieniądze, apchi, – Harutun pomylił się i wyciągając palec wskazujący, szukając uczniów, wskazał na drzwi posterunku policji. – A pieniądze od mojego apchi, szefa kuchni, tam w monkeyclip z Klop.

      – Co za błąd? Czy to przezwisko?

      – Nie, jego nazwisko, apchi, został zatrzymany do czasu ustalenia tożsamości.

      – Ach! Om mniam mniam., Więc chodźmy, weź od niego pieniądze, jakby dla siebie, i daj mi je.

      – Ahhh. Ma, apchi, kartę.

      – Przepraszam – A policjant wycofał się w głąb placu.

      Tydzień później Pluskwa została zwolniona z 78. posterunku policji. To była piąta gałąź z rzędu, zaczynając od policjantów i wszędzie, gdzie mył toalety. Nikt przed nim się na to nie zgodził. I musiał zmyć coroczny brud.

      Harutun był zmęczony czekaniem na niego na stacji przez tydzień, było dobre lato. Skontaktował się z miejscowym gopotem i bezdomnymi. Jego ubrania zamieniły się w podłogową szmatkę. Jego spuchnięta twarz z «lodu» – środka czyszczącego do kieliszków etanolu popijanych przez bezdomnych i tym podobne – zmieniła kolor na czerwony jak tyłek szympansa. Jego oczy były pełne łez, nie tylko żalu, ale także strasznego kaca. Siedział w przejściu na moskiewską stację metra. Kapelusz leżał do góry nogami i leżał na podłodze. Można było zobaczyć w nim dziesięciocentówkę: jedną, pięć i dziesięć monet. Usiadł na kolanach i lekko szlochał. Fingalsowi nie brakowało łez.

      – Harutun? Ottila zawołał: «Co się z tobą dzieje?»

      – Ach? Apchi, kapral powoli uniósł oczy.

      – Wstań, siedzisz tutaj? – Podszedł pluskwa i podniósł kapelusz.

      – Nie dotykaj, apchi. – krzyknął histerycznie Harutun i złapał kapelusz. Jakaś mała rzecz wyskoczyła na marmurową podłogę i zadzwoniła. Dzwonek usłyszeli stojący w pobliżu bezdomni. Wyglądali przyzwoicie i młodziej.

      – Hej, cóż, zejdź z łajdaka. – krzyknął jeden z nich

      – Nie przeszkadzaj mu, aby zarabiał na chleb, schmuck. – przestraszyłem drugiego.

      – Vali, Vali. – wspierał trzeci, – żywy.

      – Mówisz mi, młodzi ludzie? – miejscowy detektyw generał Klop otworzył oczy ze zdziwieniem.

      – Och? Tak, to wcale nie jest dziecko.

      – Czy to krasnolud?

      – Tak, i Murzyn. Heh – I zaczęli zbliżać się do Pluskwy.

      «Nabój» – zaskomlał Harutun, klęcząc. – uciekaj, szefie. Opóźnię je. Mimo to już mnie pobili i zmusili do żebrania.

      – Nie ssy, wyjaśnię im w Sarakabalatanayaksoyodbski, że nie możesz obrażać osób starszych. Ottila odpowiedział pewnie i podwinął rękawy.

      – Och, Zyoma, postanowił na nas wpaść – na drania, najzdrowszego z nich i łysego.

      – Szary, przeciągnij go do wiadra. – wsparty cienki i w tatuażach, wskazujący na urnę.

      – Mówię od razu, uspokójcie młodych ludzi, ostrzegam was ostatni raz. – spytał uprzejmie Klop, patrząc zdrowo w oczy. Wziął go ogromnym pędzlem za kołnierz i unosząc go, podniósł go do oczu. Uśmiechnął się ehidno i gwałtownie wciągnął powietrze. Otworzył oczy, jakby z zaparciami, i powiększył usta, jakby chciał włożyć żarówkę Iljicza do ust. Goon puścił zarośla i pochylił się, chwycił krocze obiema rękami.

      – Ahhhhh!!!! – utopił wszystkich wokół.

      Ottila wylądował na nogach i kucając zadał drugi cios piłkom, ale pięścią.

      Uderzył pięścią pięścią w minutę, tak szybko, że trudno było rozróżnić ręce, a na koniec uderzył piętą w jabłko Adama podskokiem. Szyja powoli opadła do przodu i opadła czołom na marmurową podłogę, miażdżąc wszystko, co wystawało na siebie. Ottila skoczył na bok, nie trafiając w upadek. Jego ziomki są rozwiewane przez wiatr. Ogólnie rzecz biorąc, przejście zostało oczyszczone z wszelkiego rodzaju freeloaderów – pijaków.

      Ancefalopata wstał, opierając się na ramieniu szefa kuchni.

      – Dziękuję apchi, patron. Myślałem, apchi, umrę tutaj.

      – Jak do tego doszło? Zamknęli mnie na tydzień? I już tak zatonąłeś.

      «A on?!»