Anioły i demony. Дэн Браун

Читать онлайн.
Название Anioły i demony
Автор произведения Дэн Браун
Жанр Поэзия
Серия
Издательство Поэзия
Год выпуска 0
isbn 978-83-7508-804-5



Скачать книгу

wagą przekazywanych informacji. – Ni stąd, ni zowąd w akceleratorze, w tym punkcie, gdzie skupiła się energia, zaczęły się pojawiać cząsteczki materii… znikąd.

      Kohler siedział nieporuszony i tylko w milczeniu wbijał w nią wzrok.

      – Materii – powtórzyła Vittoria. – Powstającej z niczego. Niesamowity pokaz subatomowych fajerwerków. Miniaturowy wszechświat rodzący się do życia. Ojciec udowodnił nie tylko, że materię można stworzyć z niczego, lecz również, że Wielki Wybuch i stworzenie świata można wytłumaczyć dzięki zaakceptowaniu istnienia ogromnego źródła energii.

      – Masz na myśli Boga? – zażądał uściślenia Kohler.

      – Boga, Buddę, Moc Jahwe, punkt osobliwy, punkt koncentracji. Nazwijcie to sobie, jak chcecie, ale rezultat jest ten sam. Nauka i religia potwierdzają tę samą prawdę: czysta energia jest ojcem stworzenia.

      Kiedy Kohler w końcu się odezwał, jego głos brzmiał ponuro.

      – Vittorio, nie bardzo to rozumiem. Z tego, co mówisz, wynikałoby, że twój ojciec stworzył materię… z niczego?

      – Tak. – Dziewczyna wskazała na pojemniki. – A tam jest dowód. W tych pojemnikach są próbki materii, którą stworzył.

      Kohler zakaszlał i ruszył w kierunku przejrzystych puszek, jak ostrożne zwierzę okrążające miejsce, w którym wyczuwa coś niedobrego.

      – Najwyraźniej coś mi umknęło – odezwał się. – Przecież nikt nie uwierzy, że to są cząstki akurat tej materii, którą twój ojciec stworzył. Może to być dowolna materia, wzięta skądkolwiek.

      – Prawdę mówiąc – odparła pewnym głosem Vittoria – nie może. Te cząstki są wyjątkowe. Ten rodzaj materii nie istnieje na Ziemi… i w związku z tym musiała zostać stworzona.

      Kohler spochmurniał.

      – Vittorio, co masz na myśli, mówiąc o rodzaju materii? Przecież jest tylko jeden rodzaj materii i… – urwał nagle.

      Na twarzy dziewczyny pojawił się wyraz triumfu.

      – Przecież sam pan prowadził wykłady na ten temat, dyrektorze. Wszechświat zawiera dwa rodzaje materii. To fakt naukowy. – Odwróciła się do Langdona. – Panie Langdon, co Biblia mówi o stworzeniu świata? Co Bóg stworzył?

      Langdon poczuł się niezręcznie, gdyż nie wiedział, co to ma wspólnego z tematem rozmowy.

      – Hmm, Bóg stworzył… światło i ciemność, niebo i piekło…

      – Właśnie – przerwała mu dziewczyna. – Stwarzał parami przeciwieństwa. Tworzył symetrię. Idealną równowagę. – Odwróciła się do Kohlera. – Dyrektorze, nauka twierdzi to samo, co religia, że każda rzecz we wszechświecie stworzona w wyniku Wielkiego Wybuchu ma swoje przeciwieństwo.

      – Łącznie z samą materią – szepnął Kohler, jakby do siebie.

      Vittoria skinęła głową.

      – A kiedy mój ojciec przeprowadzał ten eksperyment, powstały oczywiście dwa rodzaje materii.

      Langdon zastanawiał się, co to ma znaczyć. Leonardo Vetra stworzył przeciwieństwo materii?

      Kohler sprawiał wrażenie rozgniewanego.

      – Substancja, o której mówisz, istnieje gdzieś we wszechświecie. Z pewnością nie na Ziemi. A pewnie nawet nie w naszej galaktyce.

      – No, właśnie – odparowała. – Dlatego właśnie to jest dowód, że cząstki w tych pojemnikach musiały zostać stworzone.

      Twarz Kohlera stwardniała.

      – Vittorio, chyba nie twierdzisz, że te pojemniki zawierają próbki?

      – Właśnie to chcę powiedzieć. – Spojrzała z dumą na pojemniki. – Dyrektorze, patrzy pan na pierwsze w świecie próbki antymaterii.

      Rozdział 20

      Faza druga, pomyślał Asasyn, zagłębiając się w mrok korytarza.

      Pochodnia, którą niósł w ręce, była niepotrzebna. Wiedział o tym, ale wziął ją dla efektu. Efekt był najważniejszy. Zdążył się już nauczyć, że strach jest jego sprzymierzeńcem. Strach obezwładnia szybciej niż jakikolwiek oręż wojenny.

      W tunelu nie było lustra, w którym mógłby podziwiać swoje przebranie, ale widział po cieniu wydymającej się sutanny, że prezentuje się idealnie. Wtopienie się w otoczenie było częścią planu… częścią tego opartego na deprawacji spisku. W najdziwaczniejszych marzeniach nigdy nie wyobrażał sobie, że mógłby odgrywać taką rolę.

      Jeszcze dwa tygodnie temu uznałby zadanie czekające go na końcu tego tunelu za niemożliwe do wykonania. Samobójczą misję. Wejście nago do jaskini lwa. Jednak Janus zmienił definicję tego, co niemożliwe.

      Przez te dwa tygodnie Janus zdradził mu wiele sekretów… a ten tunel był jednym z nich. Mimo że taki stary, swobodnie można było nim przejść.

      Zbliżając się do przeciwnika, rozmyślał, czy czekające go w środku zadanie będzie tak łatwe, jak obiecał Janus. Zleceniodawca zapewnił go, że ktoś w środku poczyni niezbędne przygotowania. Ktoś w środku. Niewiarygodne. Im dłużej się nad tym zastanawiał, tym bardziej upewniał się w przekonaniu, że to dziecinna zabawa.

      Wahad… tintain… thalatha… arbaa – mówił do siebie po arabsku, zbliżając się do końca tunelu. Jeden… dwa… trzy… cztery…

      Rozdział 21

      – Wygląda na to, że słyszał pan o antymaterii, panie Langdon? – Vittoria przyglądała mu się badawczo. Jej ciemna skóra tworzyła ostry kontrast z bielą laboratorium.

      Langdon podniósł wzrok. Nie wiedział, co odpowiedzieć.

      – Tak. Hmm… można tak powiedzieć.

      Na jej ustach pojawił się cień uśmiechu.

      – Oglądał pan Star Trek.

      Zarumienił się.

      – No, cóż, moi studenci lubią… – Zmarszczył brwi. – Czy to nie antymateria napędza USS Enterprise?

      Kiwnęła potakująco głową.

      – Dobra fantastyka naukowa musi wywodzić się z nauki.

      – Zatem antymateria naprawdę istnieje?

      – Oczywiście. To fakt stwierdzony w naturze. Wszystko ma swoje przeciwieństwo. Protony mają elektrony, kwarki górne mają kwarki dolne. Na poziomie subatomowym panuje kosmiczna symetria. Antymateria jest jin dla jang materii. Równoważy równanie fizyczne.

      Langdonowi przyszła na myśl wiara w dualizm prezentowana przez Galileusza.

      – Od tysiąc dziewięćset osiemnastego roku naukowcy wiedzą – ciągnęła Vittoria – że podczas Wielkiego Wybuchu powstały dwa rodzaje materii. Jeden z nich to materia obecna na Ziemi, ta, z której składają się skały, ludzie i drzewa. Drugi to jej przeciwieństwo: identyczne z materią, poza tym że ładunki cząstek są przeciwne.

      W tym momencie do rozmowy wtrącił się Kohler, którego głos brzmiał niepewnie, jakby dobiegał zza mgły.

      – Ale przecież istnieją olbrzymie przeszkody natury technologicznej, jeśli chodzi o przechowywanie antymaterii. Jak ją wyizolowaliście?

      – Ojciec zbudował aparaturę próżniową o odwróconej polaryzacji do wyciągania pozytronów z akceleratora,