Firefly Lane (edycja filmowa). Kristin Hannah

Читать онлайн.
Название Firefly Lane (edycja filmowa)
Автор произведения Kristin Hannah
Жанр Контркультура
Серия
Издательство Контркультура
Год выпуска 0
isbn 9788381398442



Скачать книгу

– powiedziała Kate zachwyconym głosem. – Musisz to przeczytać.

      Tully podeszła do ozdobionego kiepskim decoupage’em łóżka z materacem wodnym, wyjęła powieść w miękkiej oprawie z rąk Kate i rzuciła ją przez pokój.

      – Nie wierzę, że przyniosłaś książkę.

      – Hej! – Kate spróbowała usiąść, a materac zafalował. – Wulfgar przywiązywał ją właśnie do łóżka. Muszę się dowiedzieć…

      – Idziemy na imprezę, Kate. Dość tych romansideł. I przy okazji: przywiązywanie kobiety do łóżka jest CHORE.

      – Taa – odparła wolno Kate, marszcząc brew. – Wiem, ale…

      – Żadnych ale. Ubieraj się.

      – Dobra, dobra. – Kate wstała i poczłapała do ubrań, które Tully wcześniej wyjęła z szafy: dżinsów Jordache i brązowego topu z odkrytymi plecami. – Moja mama by umarła, gdyby zobaczyła, że wychodzę w czymś takim.

      Tully nie odpowiedziała. Wolałaby tego nie słyszeć. Pani M. była ostatnią osobą, o której miała ochotę teraz myśleć. Skupiła się na swoich ciuchach: dżinsy, różowy obcisły top bez ramiączek i granatowe sznurowane sandały na platformach. Pochyliła się i szczotkowała włosy, by wyglądały jak u Farrah, a potem spryskała je taką ilością lakieru Aqua Net, że zatrzymałaby muchę w locie. Gdy miała pewność, że wygląda idealnie, zwróciła się do Kate:

      – Jesteś…

      Kate przebrała się na imprezę i znowu czytała na łóżku.

      – …po prostu żałosna.

      Kate przewróciła się na plecy i uśmiechnęła.

      – To takie romantyczne, Tully. Wcale nie żartuję.

      Tully znów wyrwała jej książkę. Nie wiedziała dlaczego, ale naprawdę ją to wkurzało. Może to ten niezmącony idealizm Kate. Jak mogła widzieć życie Tully i nadal wierzyć w bajkowe zakończenia?

      – Chodźmy.

      Nie sprawdzając, czy Kate idzie za nią, Tully przeszła do garażu i otworzyła drzwi, a potem wsunęła się na popękane czarne siedzenie za kierownicą queen victorii należącej do jej babci. Nie zwracała uwagi na to, że sprężyny wbijają jej się w plecy. Zatrzasnęła drzwi.

      – Masz jej auto? – zapytała Kate, otwierając drzwi po stronie pasażera i wsuwając głowę do środka.

      – Formalnie rzecz biorąc, to jest teraz mój samochód.

      Kate wskoczyła na siedzenie i zamknęła drzwi.

      Tully wsunęła kasetę Kiss do magnetofonu i podgłośniła. Potem wrzuciła wsteczny i nacisnęła pedał gazu.

      Śpiewały najgłośniej, jak się dało, całą drogę do domu Karen Abner. Parkowało tam już co najmniej pięć aut. Niektóre stały między drzewami i były słabo widoczne. Gdy jacyś rodzice wyjeżdżali na weekend, wieść szybko się rozchodziła i imprezowicze pojawiali się jak grzyby po deszczu.

      W środku było gęsto od dymu. Słodki zapach marihuany i kadzidełek był wręcz odurzający. Muzyka grała tak głośno, że Tully rozbolały uszy. Chwyciła Kate za rękę i poprowadziła ją po schodach do pokoju rekreacyjnego w piwnicy.

      Ściany olbrzymiego pomieszczenia wyłożono laminowanymi płytami, a podłogę pokrywała limonkowoozielona wykładzina. Na samym środku znajdował się stożkowy kominek otoczony pomarańczową sofą w kształcie półksiężyca i kilkoma brązowymi workowatymi pufami. W głębi po lewej chłopcy grali w piłkarzyki, wrzeszcząc przy każdym ruchu rączką. Inni goście tańczyli dziko, śpiewając do muzyki. Paru najaranych chłopaków siedziało na sofie, a obok drzwi jakaś dziewczyna nalewała piwo pod olbrzymim obrazem przedstawiającym hiszpańskiego matadora.

      – Tully!

      Zanim zdołała odpowiedzieć, krąg znajomych z dawnych czasów otoczył ją i odciągnął od Kate. Najpierw podeszli do beczki z piwem, gdzie jakiś chłopak podał jej plastikowy kubek pełen pienistego złotego rainiera. Spojrzała na nie, wstrząśnięta nagłym wspomnieniem tego, jak Pat popchnął ją na ziemię… Rozejrzała się za Kate, ale nigdzie nie dostrzegła przyjaciółki. A wtedy wszyscy zaczęli skandować jej imię: „Tu-lly, Tu-lly”. Nikt nie zamierzał jej skrzywdzić. Nie tutaj; może jutro, gdy przyjadą po nią funkcjonariusze, ale nie teraz. Wypiła całe piwo i uniosła kubek po następne, wykrzykując imię Kate. Przyjaciółka pojawiła się natychmiast, jakby tylko czekała na to, by ją wezwano. Tully podała jej piwo.

      – Proszę.

      Kate potrząsnęła głową. To był bardzo delikatny ruch, ale Tully go dostrzegła i poczuła wstyd, że zaproponowała Kate alkohol, a potem złość, że jej przyjaciółka jest taka niewinna. Tully nigdy nie była niewinna; w każdym razie nie pamiętała tego.

      – Ka-tie, Ka-tie – zawołała rytmicznie, sprawiając, że wszyscy do niej dołączyli. – No dalej, Katie – powiedziała cicho. – Jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, nie?

      Kate popatrzyła nerwowo na ludzi dokoła siebie. Tully znów poczuła wstyd i znów poczuła zazdrość. Mogła to natychmiast przerwać, ochronić Katie…

      Przyjaciółka wzięła piwo i wypiła do dna. Ponad połowa spłynęła jej po brodzie i ściekła na top, sprawiając, że lśniący materiał oblepił jej piersi, ale ona nie zwróciła na to uwagi. Akurat zmieniła się muzyka. Z głośników popłynęło Dancing Queen Abby. You can dance, you can j-ive…

      – Uwielbiam tę piosenkę – powiedziała Kate.

      Tully złapała ją za rękę i pociągnęła w stronę tańczących. Tam puściła ją i poddała się rytmowi.

      Zanim muzyka się zmieniła i zwolniła, ciężko dyszała i śmiała się bez powodu. Ale to nastrój Kate bardziej się zmienił. Czy to z powodu jednego piwa, czy to z powodu pulsującego rytmu muzyki – Tully nie umiała stwierdzić. Wiedziała tylko, że Kate wygląda cudownie: jej jasne włosy lśniły w blasku padającego z góry światła, a blada, delikatna twarz była zarumieniona.

      Gdy Neal Stewart podszedł do nich i poprosił Kate do tańca, tylko Kate była tym zaskoczona. Odwróciła się do Tully.

      – Neal chce ze mną zatańczyć – zawołała w cichszym momencie piosenki. – Chyba jest pijany.

      Unosząc dłonie, odeszła tanecznym krokiem z Nealem, zostawiając Tully samą w tłumie.

      Przycisnęła policzek do miękkiej koszulki Neala. Było jej tak dobrze, gdy ją obejmował, trzymając dłonie tuż nad jej pośladkami. Czuła, jak ociera się o nią biodrami. Tętno jej przyśpieszyło, zaczęła szybciej oddychać. Ogarnęło ją nowe uczucie, coś w rodzaju oczekiwania bez tchu. Pragnęła… Czego?

      – Kate?

      Usłyszała wahanie, z jakim wypowiedział jej imię, i nagle ją uderzyło: czy on też to wszystko czuje? Powoli uniosła wzrok.

      Neal uśmiechał się do niej z góry. Leciutko się zachwiał.

      – Jesteś piękna – powiedział, a potem ją pocałował, właśnie tam, pośrodku parkietu.

      Kate gwałtownie wciągnęła powietrze i zesztywniała w jego ramionach. To było tak niespodziewane, że nie wiedziała, co powinna zrobić.

      Neal wsunął język do jej ust, zmuszając ją do rozchylenia warg.

      – No, no – powiedział cicho, gdy się już wycofał.

      „No, no” co? „No, no, ale z ciebie debilka” czy „No, no, co za pocałunek!”?

      Ktoś za nią