Próby. Księga trzecia. Montaigne Michel

Читать онлайн.
Название Próby. Księga trzecia
Автор произведения Montaigne Michel
Жанр Эссе
Серия
Издательство Эссе
Год выпуска 0
isbn



Скачать книгу

wiem. Mogę milczeć, ale zaprzeć się nie umiem bez wysiłku i przykrości. Aby dobrze być skrytym, trzeba nim być z natury, nie przez zobowiązanie. Mało to, w służbie możnych tego świata, być powściągliwym w mowie, jeśli się nie jest i kłamcą w dodatku. Gdyby się do mnie zwrócił ten, który radził się Talesa z Miletu, czy powinien uroczyście zaprzeć się, iż cudzołożył, byłbym mu odpowiedział, iż nie powinien: kłamstwo zda mi się jeszcze gorsze niż cudzołóstwo. Tales poradził mu cale przeciwnie, kazał mu zaprzeć się i zakląć przysięgą, aby większe zło odwrócić mniejszym; rada ta wszelako była nie tyle wyborem wśród złego, ile jego pomnożeniem113. Powiedzmy, tu nawiasem, iż łatwe daje zadanie uczciwemu człowiekowi, kto mu przedstawia wybór między przykrością a występkiem; ale – kiedy go zacieśnia między dwoma występkami, daje mu ciężki wybór. Tak Orygenes, gdy mu kazano wybierać, albo aby uwielbił bałwany, albo aby dozwolił cielesnego przystępu plugawemu Etiopczykowi, przyjął pierwszy warunek, i błędnie, jak powiadają. Bądź co bądź, jest może pewna domieszka skłonności w błędzie niektórych dam w naszych czasach, które zaklinają się, iż wolałyby raczej obciążyć sumienie dziesięcioma mężczyznami niż jedną mszą.

      Jeśli to jest nieobyczajność rozgłaszać swoje błędy, nie ma wielkiego niebezpieczeństwa, aby się ona stała przykładem i praktyką. Powiadał Aryston, iż ludzie najwięcej lękają się tego wiatru, który ich odsłania114. Trzeba raz wreszcie zedrzeć ten głupi łachman, który zakrywa nasze obyczaje! Posyłają sumienie swoje do zamtuza, ale miny zachowują przy tym układne i zbożne. Zgoła nawet zdrajcy i mordercy strzegą pilnie prawideł przystojności i kładą w nich swój obowiązek. Nie przystało niegodziwości żalić się na nieprzystojność, ani też złoczyństwu na nieopatrzność języka. Szkoda to, iż niegodziwy człowiek nie jest jeszcze i głupcem, i że układność pokrywa jego przywary: owe inkrustacje przystoją jedynie zdrowej i dobrej ścianie, która warta jest, by ją zachować i wybielić.

      Z grzeczności dla hugenotów, którzy potępiają naszą douszną i poufną spowiedź, spowiadam się publicznie, sumiennie i szczerze. Święty Augustyn, Orygenes i Hipokrates ogłosili błędy swoich wierzeń; ja, prócz tego, i obyczajów. Łaknę tego, aby się dać poznać: nie chodzi mi o to, za jaką cenę, byleby to było naprawdę. Albo, aby rzec lepiej, nie łaknę niczego; ale śmiertelnie mnie mierzi, by mnie wzięli za co innego ci, którym się zdarzy poznać moje imię. Ów, który wszystko czyni dla czci i chwały, cóż zyskuje, ukazując się światu jakoby w masce, umykając naszemu poznaniu swą prawdziwą istotę? Pochwalcie garbusa za piękny wzrost, musi to wziąć za obrazę. Jeśliś jest tchórzem, a ktoś cię uczci jako bohatera, żali o tobie mówi? bierze cię za drugiego; to tak, jak gdyby ciura puszył się z czapkowania, jakie mu oddają w mniemaniu, iż jest pierwszym z gromady, gdy w istocie jest jednym z ostatnich. Kiedy Archelaus, król Macedoński, przechodził ulicą, ktoś oblał go wodą: kompania jego szeptała, iż powinien to skarać115: kompania jego szeptała iż powinien to skarać. „Zapewne – rzekł – ale ów wylał wodę nie na mnie, jeno na tego, za kogo mnie brał”. Sokrates odparł temu, kto go ostrzegał, że źle o nim mówią: „Wcale nie; nie ma bowiem we mnie nic z tego co powiadają”116. Co do mnie, gdyby mnie ktoś chwalił, że jestem dobrym pilotem albo wielkim skromnisiem, albo bardzo wstrzemięźliwym, nie byłbym mu zbyt wdzięczny; a równie mało czułbym się znieważony, gdyby mnie kto nazwał zdrajcą, złodziejem lub opojem. Oni, co nie znają samych siebie, mogą się karmić fałszywymi pochwałami: ale nie ja, który widzę się i badam aż do trzewiów, który wiem dobrze, co mi przynależy. Rad godzę się być chwalony, bylem był lepiej znany. Mógłby mnie snadno ktoś mieć za mędrca w takim pojęciu mądrości, które mnie widzi się głupotą. Mierzi mnie, iż moje Próby służą paniom jeno za sprzęt powszechny i za ozdobę sali: ten rozdział wprowadzi mnie do alkierza. Lubię ich obcowanie nieco bardziej poufałe: owo publiczne jest mi bez wdzięku i smaku. Przy pożegnaniu, rozpala się w nas nad miarę przywiązanie do rzeczy, które opuszczamy; owoć ja biorę tu ostateczne pożegnanie z igrami świata; to nasze ostatnie obłapienie.

      Ale przejdźmy do materii. Cóż ludziom uczyniła czynność płodzenia, tak naturalna, potrzebna i sprawiedliwa, aby nie śmieć o niej mówić bez wstydu i wyłączać ją z poważnych i statecznych rozmów? Wymawiamy śmiało: zabijać, kraść, zdradzać; tego zaś nie śmiemy inaczej niż półgębkiem. Czyż to ma znaczyć, iż, im mniej czego wydzielamy w słowach, tym więcej mamy prawo gromadzić to w myśli? Osobliwe w istocie jest, iż te słowa, które są najmniej w użyciu, najmniej pisane, najbardziej przemilczane, są zarazem najpospolitsze i najpowszechniej znane; żadnemu wiekowi, żadnym obyczajom nie są obce, tak samo jak chleb powszedni. Wrażają się w myśl każdego, bez wymawiania, bez głosu i gestu; a płeć, która najwięcej to czyni, ma obowiązek najwięcej to przemilczać. I to też jest niezgorsze: skryliśmy tę czynność pod taką pieczęcią milczenia, iż zbrodnią jest wyrywać ją stamtąd, nawet po to aby ją oskarżać i sądzić; nie śmiemy jej chłostać inaczej jak przez omówienia i pod figurą. Wielki to los dla złoczyńcy być tak ohydnym, iż sprawiedliwość sama uznaje za niegodne dostrzegać go i tykać, tak iż wolny jest i zbawiony przez sam właśnie nadmiar potępienia. Czyż nie dzieje się z tym tak jak z książkami, które zyskują tylko na sprzedaży i powszechności, przez to iż są zabronione? Co do mnie, gotów jestem wziąć dosłownie zdanie Arystotelesa117, który powiada, iż „wstydliwość jest młodości ozdobą, ale starości wyrzutem”. Te oto wiersze są nauką zaczerpniętą z dawnej szkoły; szkoły, którą szacuję wyżej niźli nową: cnoty jej zdają mi się większe, przywary mniejsze:

      Kto uciechom Wenery zbyt trwożnie się broni,

      Grzeszy równie jak drugi, co nadto je goni118.

      Tu, dea, tu rerum naturam sola gubernas,

      Nec sine te quicquam dias in luminis oras

      Exoritur, neque fit laetum nec amabile quicquam 119.

      Nie wiem, kto mógł poróżnić Palladę i Muzy z Wenerą i ostudzić je względem Amora: toć, między bóstwami, żadne lepiej nie mogłyby do siebie przystawać i więcej sobie zawdzięczać wzajem! Kto odejmie Muzom obrazy miłosne, umknie im najpiękniejszą materię ich gawęd i najszlachetniejszą treść dzieła; kto pozbawi Amora obcowania i służby poezji, zbawi go najdzielniejszej broni. To by znaczyło obwiniać boga pomyślności i łaski, i boginie opiekunki ludzkości i sprawiedliwości, o grzech niewdzięczności i ślepoty. Nie jestem od tak dawna wymazany ze świty i listy dworzan tego boga, bym nie miał żywo w pamięci jego sił i przymiotów;

      Agnosco veteris vestigia flammae120;

      jest jeszcze we mnie niejaka resztka wzruszenia i ciepła, pozostałość po dawnej febrze:

      Nec mihi deficiat calor hic, hiemantibus annis 121.

      Mimo iż tak wyschnięty i ociężały, czuję jeszcze jakoweś letnie szczątki minionego żaru:

      Qual l'alto Egeo, perche Aquilone o Noto

      Cessi, che tutto prima il volse e scosse.

      Non s'accheta pero; ma l'suono e'l moto

      Ritien dell' onde anco agitate e grosse 122.

      Ba, o ile mogę sądzić, siły i dzielność owego boga żywiej i bogaciej objawiają się w malowidłach poezji niżeli we własnej istocie:

            Et



<p>113</p>

Tales (…) kazał mu zaprzeć się i zakląć przysięgą, aby większe zło odwrócić mniejszym – Montaigne zaczerpnął tę odpowiedź Talesa z Diogenesa Laercjusza, ale zrozumiał ją i wyłożył zupełnie opacznie. [red. WL: według niektórych tłumaczeń Tales odpowiedział, że krzywoprzysięstwo nie jest gorsze od cudzołóstwa, według innych zapytał retorycznie, czyż krzywoprzysięstwo nie jest jeszcze gorszym występkiem? (Tales z Miletu, [w:] Żywoty i poglądy słynnych filozofów, I, 39)]. [przypis tłumacza]

<p>114</p>

Powiadał Aryston, iż ludzie najwięcej lękają się tego wiatru, który ich odsłania (…) – por. Plutarch, O wścibstwie, 3. [przypis tłumacza]

<p>115</p>

Kiedy Archelaus, król Macedoński, przechodził ulicą (…) – por. Plutarch, Powiedzenia królów i wodzów. [przypis tłumacza]

<p>116</p>

Sokrates odparł (…) nie ma bowiem we mnie nic z tego co powiadają – por. Diogenes Laertios, Sokrates [w:] Żywoty i poglądy słynnych filozofów, II, 36. [przypis tłumacza]

<p>117</p>

zdanie Arystotelesa (…) starości wyrzutem – por. Arystoteles, Etyka nikomachejska, IV, 9. [przypis tłumacza]

<p>118</p>

Kto uciechom (…) nadto je goni – dwuwiersz ten, w oryginale, zaczerpnięty jest z francuskiego przekładu Plutarcha (Cum principibus philosophandum esse), pióra Amyota. [przypis tłumacza]

<p>119</p>

Tu (…) quicquam – Lucretius, De rerum natura, I, 22. [przypis tłumacza]

<p>120</p>

Agnosco (…) flammae – Vergilius, Aeneida, IV, 23. [przypis tłumacza]

<p>121</p>

Nec (…) annis – por. Joannes Secundus (właśc. Jan Niclas Everaerts, 1511–1536), Elegiae I, 3, 29. [przypis tłumacza]

<p>122</p>

Qual (…) grosse – Tasso, Jerozolima wyzwolona XII, 63. [przypis tłumacza]