Rynek i ratusz. Niall Ferguson

Читать онлайн.
Название Rynek i ratusz
Автор произведения Niall Ferguson
Жанр Документальная литература
Серия
Издательство Документальная литература
Год выпуска 0
isbn 9788308071366



Скачать книгу

do wybuchu rewolucji francuskiej – na dobrą sprawę nie spowodował nawet żadnych większych niepokojów w samej Bawarii. Znaczenia nabrał dopiero wtedy, gdy zyskał określoną reputację, a stało się to w czasie, w którym zamęt polityczny zapoczątkowany przez oświecenie – wynik działania niezwykle wpływowej sieci intelektualistów – osiągnął rewolucyjną kulminację, i to po obu stronach Atlantyku.

      W tej książce staram się znaleźć złoty środek między historiografią głównego nurtu, która ma tendencje, by nie doceniać roli sieci, a teoriami spiskowymi, zwyczajowo wyolbrzymiającymi tę rolę. Proponuję w niej nowy sposób narracji historycznej, w której przełomowe zmiany – poczynając już od epoki odkryć i reformacji, o ile nawet nie wcześniej – można zrozumieć w pewnym uproszczeniu jako rezultaty destrukcyjnych wyzwań rzucanych utrwalonym hierarchiom przez rozmaite struktury sieciowe. Jednocześnie przeciwstawiam się w niej nadto optymistycznym założeniom przyjmowanym przez niektórych dzisiejszych komentatorów, że w takim zakłócaniu przez sieci porządku hierarchicznego jest z definicji coś dobroczynnego. Wreszcie rozważam doświadczenia XIX i XX wieku z rozmaitymi sposobami kontrolowania energii uwalnianej przez sieci.

      2

      Nasz usieciowiony wiek

      Jak się wydaje, sieci są już dziś praktycznie wszędzie. W pierwszym tygodniu 2017 roku w gazecie „New York Times” ukazało się 136 artykułów, w których pojawiło się słowo „sieć”. Nieco ponad jedna trzecia z tych artykułów dotyczyła sieci telewizyjnych, dwanaście z nich traktowało o sieciach komputerowych, a dziesięć – o różnego rodzaju sieciach politycznych. Były jednak także teksty o sieciach transportowych, finansowych, terrorystycznych czy o sieciach opieki zdrowotnej – nie wspominając już o społecznych, edukacyjnych, kryminalnych, telefonicznych, radiowych, elektrycznych czy o sieciach wywiadowczych. Czytając takie artykuły, odnosi się wrażenie, że świat stał się miejscem, w którym „wszystko jest ze wszystkim połączone”. Niektóre sieci łączą ze sobą bojowników, inne – medyków, a jeszcze inne – zautomatyzowane bankomaty. Istnieje sieć onkologiczna, sieć dżihadystów i sieć orek. Niektóre sieci – nader często definiowane jako „rozległe”[1] – mają zasięg międzynarodowy, inne – zaledwie regionalny; niektóre są ulotne, a inne podziemne. Są sieci korupcji, sieci tuneli, sieci szpiegowskie; jest nawet sieć ustawiająca wyniki meczów tenisowych. Sieci mają swoich obrońców i swoich oponentów. A wszystko to znajdziemy w licznych sieciach naziemnych, kablowych i satelitarnych.

      W Samotni Dickensa wszechobecna była mgła. Dziś w podobny sposób jak on mgłę moglibyśmy opisać sieci – są „i w dół, i w górę rzeki”. W „Harvard Business Review” czytamy z kolei: „Alternatywą dla bycia w sieci jest porażka”[2]. W tym samym piśmie stwierdza się także: „Kluczowym powodem, dla którego kobiety odstają od mężczyzn pod względem przywództwa, jest fakt, że są one mniej skłonne do utrzymywania rozległych powiązań [sieci], które wspierałyby je i promowały jako potencjalnych liderów”[3]. Jeszcze inny artykuł z tego pisma przekonuje, że „zarządzający portfelami aktywów funduszy powierniczych lokowali większe środki w akcjach przedsiębiorstw, z którymi byli związani poprzez sieci edukacyjne”, i te inwestycje dawały większy zysk[7*] od uśrednionego[4]. Nie wszyscy zgadzają się jednak, że taka sieć „starych znajomych” niesie same pozytywy i wobec tego należałoby podążać w tym właśnie kierunku. W finansach ujawniono bowiem „sieci eksperckie”, które stawały się platformami nielegalnych transakcji dokonywanych z wykorzystaniem informacji niejawnych albo wręcz ustawiania stóp procentowych[5]. Sieci obwinia się także za globalny kryzys finansowy z 2008 roku; dokładniej, mowa tu o coraz bardziej skomplikowanej sieci powiązań, poprzez którą światowe banki zostały wciągnięte w szeroko zakrojony system prowadzący do narastających strat na kredytach hipotecznych wysokiego ryzyka[6]. Świat opisywany przez Sandrę Navidi w jej książce Superhubs (Supercentra) może się niektórym wydawać prestiżowy. W jej ujęciu „garstka wybrańców” – wymienia tu ona zaledwie dwadzieścia osób – „zarządza najbardziej ekskluzywnym i najpotężniejszym dobrem: jedyną w swoim rodzaju siecią osobistych znajomości, która oplata cały świat”. Te znajomości są zawierane i utrzymywane dzięki jeszcze mniejszej liczbie instytucji, takich jak: Massachusetts Institute of Technology, Goldman Sachs, Światowe Forum Ekonomiczne, trzy organizacje dobroczynne, wśród których jest Clinton Global Initiative, a wreszcie restauracja Four Seasons w Nowym Jorku[7]. Sukces Donalda J. Trumpa w kampanii wyborczej z 2016 roku opierał się w dużej mierze na konsekwentnie formułowanym przekazie, że to właśnie te „globalne niejasne interesy” stały za „skompromitowanym i skorumpowanym establishmentem politycznym”, uosabianym przez Hillary Clinton, pokonaną przez niego kandydatkę na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych[8].

      Nie sposób w pełni zrozumieć przebiegu tych amerykańskich wyborów prezydenckich z 2016 roku bez przyjrzenia się roli, jaką odegrały w nich różnego rodzaju sieci medialne, od Fox News przez Facebooka aż po Twittera, to jest ulubioną sieć zwycięskiego kandydata[8*]. Pośród licznych ironicznych wątków tych wyborów warto dostrzec również i ten, że przebiegająca w dużej mierze w sieciach kampania Trumpa polegała głównie na przypuszczaniu kolejnych ataków na elitarną sieć Clinton – sieć, do której sam Trump też kiedyś należał, o czym mogła świadczyć choćby obecność Clintonów na jego trzecim weselu. Zaledwie kilka lat przed omawianymi wyborami podmiot prawny znany jako „The Trump Network” – założony w 2009 roku, by sprzedawać produkty takie jak suplementy witaminowe z wykorzystaniem nazwiska Trumpa – ogłosił spektakularne bankructwo. W razie porażki w wyborach Trump planował stworzyć kolejny taki podmiot – tym razem miała to być sieć telewizyjna pod nazwą Trump TV. Jednym z wielu powodów, dla których jednak nie przegrał, były nieopisane szkody dla reputacji jego kontrkandydatki zadane jej przez sieć wywiadu rosyjskiego, przede wszystkim za pośrednictwem strony internetowej WikiLeaks oraz sieci telewizyjnej RT. Cytując częściowo odtajniony raport agencji amerykańskiego wywiadu, „rosyjski prezydent Władimir Putin nakazał przeprowadzenie zmasowanej kampanii w 2016 roku”, mającej na celu „oczernienie sekretarz Clinton i umniejszenie jej zdolności pełnienia urzędu prezydenta”, co miało odzwierciedlać „oczywistą preferencję” Kremla na rzecz Trumpa. Według tegoż raportu w lipcu 2015 roku „rosyjski wywiad uzyskał dostęp do sieci Krajowego Komitetu Demokratów [Democratic National Committee – DNC], który to dostęp posiadał przynajmniej do czerwca 2016 roku”, a pozyskiwane stamtąd dokumenty elektroniczne systematycznie publikował na stronie internetowej WikiLeaks. Jednocześnie zaś „rosyjska państwowa machina propagandowa – w tym aparat mediów krajowych, kanały adresowane do odbiorców zagranicznych, takie jak RT i Sputnik, a także sieć quasi-rządowych trolli – włączyła się w tę zmasowaną kampanię, służąc Kremlowi za swoistą platformę urabiania rosyjskiej i międzynarodowej opinii publicznej”[9].

      Kolejnym powodem zwycięstwa Trumpa było uaktywnienie się islamskiej sieci terrorystycznej znanej jako Państwo Islamskie, która przeprowadziła w ciągu dwunastu miesięcy przed wyborami szereg ataków, w tym również dwa na terenie Stanów Zjednoczonych (w San Bernardino i w Orlando). Ataki te przydały wagi powtarzanym przez Trumpa obietnicom „ujawnienia”, „wyrwania z korzeniami” i „usunięcia jedna po drugiej (…) sieci wspierających radykalny islam w tym kraju”, a także „całkowitego unieszkodliwienia irańskiej sieci terroru na świecie”[10].

      Krótko mówiąc, żyjemy w „epoce sieci”[11]. Joshua Ramo nazwał ją wręcz „epoką władzy sieci”[12]. Adrienne LaFrance z kolei preferuje określenie „epoka powiązań”[13]. Parag Khanna zaproponował nawet powołanie nowej dyscypliny naukowej – połączeniografii („Connectography”) – po to, by można było lepiej śledzić „ogólnoświatową rewolucję sieciową”[14]. Jak twierdzi Manuel Castells, „społeczeństwo sieciowe stanowi zmianę jakościową w całym doświadczeniu ludzkości”[15]. Sieci przeobrażają sferę publiczną, a wraz