Название | Romans panny Brook |
---|---|
Автор произведения | Helen Dickson |
Жанр | Остросюжетные любовные романы |
Серия | |
Издательство | Остросюжетные любовные романы |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-276-4695-8 |
Była dość wysoka i szczupła, miała piękne rysy, a włosy ukryte pod budką lśniły głęboką czernią. Duże zielone oczy były wilgotne, a na gęstych rzęsach osiadły łzy, które lśniły jak diamenty. Jej usta były czerwone i soczyste jak jagody, dolna warga pełna. Ciepłe promienie słońca nadawały jej skórze delikatny blask. Była tak pociągająca, że nie był w stanie oderwać od niej oczu.
Kiedy wpadł do pomieszczenia, w którym odbywał się ślub, żeby przerwać ceremonię, patrzył tylko na szwagra. Gdy się dowiedział nie tylko tego, że Henry pojechał do Szkocji, ale i tego, w jakim celu to zrobił, pomyślał, że chodzi o jedną z tych dziewcząt lekkich obyczajów, które myślą tylko o frywolnych rozrywkach i z zapałem godnym zdecydowanie lepszej sprawy łamią wszelkie zasady panujące w towarzystwie, a ich życie jest jednym wielkim pasmem niepohamowanych przyjemności. Stąd jej zgoda na podjęcie tej szalonej eskapady.
Złość wywołana haniebnym zachowaniem Henry’ego zaczęła nieco ustępować na rzecz podziwu dla młodej kobiety, która w krytycznej chwili przystąpiła do zdecydowanej samoobrony. W jej oczach gorzał płomień gniewu i Alex, niejako wbrew sobie, był poruszony jej młodością i siłą. Ale kiedy na nią patrzył, nie widać było śladu łagodności.
– Zdaję sobie z tego sprawę – powiedział po chwili. Uświadomiwszy sobie, jak bardzo bolesny musiał być dla niej fakt, że stała się ofiarą uwodziciela, nagle okazał cień ludzkich uczuć. – Musi to być dla pani trudne. Nie wiedziała pani, że Henry jest żonaty.
– Gdybym wiedziała, nie byłoby mnie tutaj – odrzekła bliska płaczu. – Nie mogę wprost uwierzyć, że mi to zrobił. Jak mógł tak postąpić?
Była zrozpaczona, wydawało się, że w każdej chwili może spłoszyć się jak dziki jelonek. Alex poczuł dziwną potrzebę, by potraktować ją łagodnie i jakoś pocieszyć. Ale nie znał jej jako człowieka, nie wiedział też, jak przebiegała jej znajomość z jego szwagrem. Innymi słowy, co tak naprawdę ich łączyło przed fatalnym finałem.
– Już dobrze – odezwał się. – Nie zamierzam pani osądzać.
– Ale myślę, że pan to robi – odparła Lydia, patrząc na niego nieufnie, a po chwili uniosła butnie głowę i powiedziała: – Dziękuję, że pan przyjechał.
– Nie ma za co.
Obserwował jej postawę, widział sztywne ramiona i dłonie zaciśnięte w pięści. Twarz miała białą jak alabaster, a oczy intensywnie błyszczały. Nie mógł odwrócić od niej wzroku, bo wyglądała imponująco. Stała dumnie wyprostowana, promieniejąc godnością. Zauważył, że lęk ją opuścił, a jego miejsce zajęła lodowata wściekłość. Czekając, aż zakończy tę wewnętrzną walkę, która się w niej toczyła, starał się zachować tak obojętny wyraz twarzy, jak to było możliwe.
– Wyobrażam sobie, że cieszyła się pani z podróży do Ameryki – zagadnął.
– Tak. Nie mogę zaprzeczyć, miałam nadzieję na nowy etap w życiu.
– Musi być pani rozczarowana.
– Dobrze, gdy człowiek posiadł umiejętność godzenia się z rozczarowaniami.
– Naprawdę? Wydaje się pani za młoda na tak gorzką lekcję życia – zauważył.
– Nikt nie wie, kiedy życie postanowi nas doświadczyć.
Alex nie spuszczał z niej wzroku. Starał się wyczytać z jej twarzy konkretne znaczenie kryjące się za tymi słowami, ale jej twarz pozostała nieprzenikniona. Podejrzewał, że ta młoda kobieta kryje w sobie nie lada dumę i odwagę, dzięki czemu skutecznie stawia czoła każdej, nawet najbardziej bolesnej sytuacji.
Lydia milczała, zastanawiając się, co ma zrobić. Do tej pory miała przy sobie Henry’ego, człowieka doświadczonego i stanowczego, który prowadził ją za rękę, wynajął powóz, zorganizował podróż na północ i wszystko pozałatwiał w związku z ich ślubem. Teraz była zdana na własne siły. Jej nadzieje i marzenia dotyczące pięknej przyszłości prysły. Ale, jeśli Bóg pozwoli, sytuacja wcale nie musi być nie do naprawienia.
– Nie wrócę tam – oświadczyła. – Nie chcę już widzieć Henry’ego. Nigdy.
– Nikt tego od pani nie oczekuje – powiedział Alex, zwracając uwagę na spokojny ton jej głosu. – Proszę pójść do hotelu. Zadbam o to, żeby Henry pani nie niepokoił. Teraz już wiem, że zachowałem się niewłaściwie, nie pytając ani nie starając się zrozumieć, jak bardzo dotknęło panią to, co się stało. Zwykle nie jestem taki gruboskórny. Niestety, byłem wobec pani niesprawiedliwy. Proszę o wybaczenie.
– Pana gniew był uzasadniony, skoro Henry jest mężem pana siostry. Proszę mi wierzyć, sir, że kiedy mi się oświadczył, dość długo i gruntownie zastanawiałam się nad odpowiedzią, rozważając różne warianty naszego przyszłego związku. – Uśmiechnęła się gorzko. – Kiedy już muszę podjąć decyzję, nigdy nie działam pochopnie, jednak tym razem powinnam zastanowić się nad tym jeszcze dłużej.
– Nie mogła pani wiedzieć, że jest żonaty, pani wina jest żadna. – Przerwał na moment. – Proszę mi pozwolić towarzyszyć pani w drodze do hotelu.
– Dziękuję. I tak już zadał pan sobie dużo trudu. – Zerknęła na niego spod oka.
– Nie miałem wyboru. – Wzruszył ramionami. – Proszę mi wierzyć, panno Brook, że nie przeszkodziłbym w ślubie, gdybym nie miał ku temu ważnego powodu. Ma pani szczęście, że zjawiłem się na czas. Przepraszam, jeśli przysporzyłem pani kłopotów, ale musi pani przyznać, że równocześnie wyświadczyłem pani przysługę.
– Tak, tak, jestem tego świadoma. – Odsunęła się o krok. – Wrócę do hotelu, a rano ruszę na południe.
Zatrzymali się przed wejściem. Alex spojrzał na nią. Zauważył maleńki dołek w jej podbródku. Panna Lydia Brook ma klasę, stwierdził w duchu. A ton jej głosu i sposób trzymania głowy świadczyły o dobrym wychowaniu, jak również o tym, że nie jest kimś pospolitym czy choćby przeciętnym, tylko sytuuje się znacznie wyżej. Wyczuwał, że ta kobieta ma silną osobowość i jest świadoma własnej wartości.
Był oszołomiony tym, co do niej czuł. Nie potrafił znaleźć słów na określenie swoich emocji. Wiedział tylko, że to uczucie różni się diametralnie od tych, których ostatnimi czasy doświadczał. To było coś, co zaiskrzyło niespodziewanie, zaskakując go i szokując, ale wiedział, że nie mógłby ani nie chciałby znaleźć się z dala od niej.
– Też zatrzymam się w tym hotelu – powiedział. – Sprawiłoby mi zaszczyt i ogromną przyjemność, gdyby zechciała pani zjeść ze mną obiad, panno Brook.
Lydia zastanowiła się przez chwilę nad przyjęciem jego zaproszenia, uznając, że w obliczu tego, co się stało, powinna odmówić. Była jednak zdenerwowana i przygnębiona, a w dodatku nie chciała być sama podczas swej niedoszłej nocy poślubnej, więc przyjęła zaproszenie.
– Cóż… ja… tak, dziękuję, z przyjemnością – rzekła.
Alex wrócił tam, gdzie miał się odbyć ślub, i wezwał Harrisa, swego pokojowego, na którego dyskrecję mógł liczyć zarówno w sprawach zawodowych, jak i osobistych.
– Gdzie jest mój szwagier? – spytał.
– Jeszcze w środku, stara się udobruchać duchownego, który prowadził ceremonię. Zachowuje się tak, jakby nie był niczemu winien.
– To mnie nie dziwi, Harris.
– Chciał