Romans panny Brook. Helen Dickson

Читать онлайн.
Название Romans panny Brook
Автор произведения Helen Dickson
Жанр Остросюжетные любовные романы
Серия
Издательство Остросюжетные любовные романы
Год выпуска 0
isbn 978-83-276-4695-8



Скачать книгу

pocałunku i potajemnych pieszczot sprawiało, że chciała przeżyć to jeszcze raz. Stała nieruchomo, spoglądając na Alexa. Odpowiedział spojrzeniem, a na jego przystojnej twarzy pojawił się uwodzicielski uśmiech. Wbrew swojej woli Lydia poczuła, że coś ją ku niemu ciągnie, i choć wiedziała, że nie powinna ulegać impulsowi, była zbyt niedoświadczona i zauroczona jego osobą, żeby posłuchać głosu rozsądku.

      Pozwoliła działać tłumionym zmysłom. Zdawała sobie sprawę, że wpadła w pułapkę. Alex ją zahipnotyzował, przyciągał jak światło ćmę. Jej serce zaczęło bić dotychczas nieznanym rytmem.

      Patrzył prosto w jej oczy, urzekał ją, rozciągał wokół niej magiczną sieć, z której nie była w stanie się wyplątać. Na samą myśl o jego ramionach miękły jej kolana i słabły mięśnie. Czuła dziwne mrowienie w intymnych miejscach, jej ciało gorzało płomieniem namiętności, a oczy spoczywały na nim, wyrażając milcząco tajemną i żarliwą obietnicę, tak samo wiążącą, jak wypowiedziana głośno przysięga.

      Alex właściwie odczytał to przesłanie. Właśnie takiej zachęty potrzebował. Ze znaczącym uśmiechem zaczął wchodzić na schody.

      Na górze znajdował się korytarz z szeregiem zamkniętych drzwi po obu stronach. Lydia otworzyła jedne z nich i weszła do środka, a Alex za nią. Pokój nie był duży, ale wygodny i ciepły, wyposażony we wszystko, czego mógł potrzebować jego użytkownik – albo użytkownicy, jak to miało być tej nocy, jeśli plany Henry’ego by się ziściły. Zasłony w oknach były zaciągnięte, na małym stoliczku obok łóżka płonęła świeca. Panował nastrój spokoju i wyciszenia.

      Alex wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Lydia obserwowała go, stojąc nieruchomo jak posąg. W mdłym świetle świecy jej duże śliczne oczy wydawały się jeszcze większe, a pierś unosiła się i opadała przy każdym oddechu, kiedy rozważała zrobienie czegoś, co nigdy wcześniej nawet przez myśl by jej nie przeszło. Drżała, ale pożądanie wygrało z rozsądkiem. Bała się bardziej niż kiedykolwiek w życiu, była przerażona i zawstydzona, że mogła w ogóle zastanawiać się nad takim czynem po tym wszystkim, czego doznała ze strony Henry’ego.

      Nie spuszczając z niej wzroku, Alex przeszedł przez pokój. Oczy mu pociemniały, widziała w nich namiętność i pożądanie będące zapowiedzią tego, co za chwilę może nastąpić.

      On też się nad tym zastanawiał. Jeśli to, co mu powiedziała, jest prawdą, że Henry nie był jej kochankiem, to wielce prawdopodobne, że jest jeszcze dziewicą. W takim przypadku jeśli miałby jakiekolwiek opory, powinien natychmiast opuścić ten pokój. Ale krótki przebłysk sumienia nie wystarczył, żeby go powstrzymać i słaby protest wewnętrzny szybko się ulotnił.

      – Jeśli miałem kiedykolwiek jakieś skrupuły, straciłem je dawno temu – powiedział. – Nie jesteśmy dziećmi. Oboje wiemy, co się dzieje między nami i do czego to prowadzi. Chcę się z tobą kochać i myślę, że ty też tego chcesz. Możesz powiedzieć, że moje motywy nie są szlachetne, i będziesz miała rację, ale są naturalne. Nie będę cię zmuszał. Musisz pragnąć tego tak bardzo jak ja.

      Pragnąć? Każdą tkanką swego ciała, każdym uderzeniem serca, każdym oddechem pragnęła wziąć to, co jej oferował. Nie znała tego mężczyzny, a jednak fizyczny pociąg, który do niego czuła, był dotkliwy aż do bólu. Podstępny głos wewnętrzny nakazywał ostrożność, przypominając, że wszelki związek z tym mężczyzną może przynieść jedynie gorycz, ale inny głos szeptał coś przeciwnego, radząc, żeby się nie wahała, lecz wykorzystała moment, bo w przeciwnym razie może żałować, że tego nie zrobiła. Przyniesie jej radość, jeśli będą się kochać tutaj, w tym pokoju i w tym samym łóżku, w którym miała spędzić noc poślubną z Henrym. Imponująca męskość Alexa atakowała jej zmysły. Jakby kierując się siłami, nad którymi nie miała kontroli, postanowiła wykorzystać tę jedną jedyną noc.

      – Powiedz mi, czego pragniesz – szeptał Alex, przyciągając ją do siebie. – Chcesz, żebym wyszedł?

      – Nie, proszę, nie idź. Nie wiem, co się ze mną dzieje. – Uniosła głowę, żeby spojrzeć mu w oczy. – Nie mogę walczyć z tym, co czuję, to silniejsze ode mnie. Chyba nawet nie chcę. Nie panuję nad swoimi emocjami.

      Obserwując ją bacznie, Alex dostrzegł w jej oczach jakiś błysk, i zatriumfował w duchu. Uśmiechnął się do niej uśmiechem, który mógłby zauroczyć i zmiękczyć nawet najtwardsze serce.

      – Mam uważać, że moje zainteresowanie nie jest ci niemiłe? – spytał łagodnym, pieszczotliwym tonem, a gdy skinęła głową, dodał: – A więc cieszę się, że nie uważasz mnie za odpychającego.

      – Nie, skądże – potaknęła skwapliwie.

      – Jesteś nie tylko piękna i inteligentna, panno Brook, ale również tajemnicza. Zrobię wszystko, żeby cię zadowolić. Mam świadomość wagi tego, co robisz. Nigdy nie byłem pierwszym kochankiem jakiejś kobiety, nigdy nie spadła na mnie tak wielka odpowiedzialność. Uważam to za wyjątkowy przywilej.

      Mówił niskim głosem, nie spuszczając z niej wzroku. Serce Lydii podskoczyło w piersi. Jego męskość działała na jej zmysły jak narkotyk. Co się z nią dzieje? Nigdy tak się nie czuła, ale rozpoznawała to uczucie. To szczęście, to coś, czego nie doznawała od długiego czasu, a już na pewno nie z taką intensywnością.

      Alex, jak gdyby czytał w jej myślach, zatrzymał wzrok na jej wargach.

      – O czym myślisz? – zapytał. – Powiesz mi?

      – Zastanawiam się, kiedy znowu mnie pocałujesz – odparła drżącym głosem.

      – A ja zadaję sobie pytanie, czy twoje usta wciąż smakują tak słodko jak kilka minut temu.

      Serce Lydii zabiło mocniej i w jednej sekundzie wszelki opór zniknął. Miała wrażenie, że się rozpływa, gotowa doświadczyć tego, co za chwilę może ją spotkać. Alex ujął jej twarz i wpatrywał się w jej oczy jak zahipnotyzowany. W każdym jej geście kryła się nieuświadomiona zmysłowość, a sposób, w jaki przygryzała z dolną wargę, podejmując decyzję, której się obawiała, pobudził w nim głęboko ukrytą strunę.

      – Proszę, żebyś na jedną noc zapomniała o wszystkim innym – powiedział cicho. – Nie uważasz, że to pociągające? – Oczy pociemniały mu w mdłym świetle. – I mam na imię Alex. Czy mogę zwracać się do ciebie Lydio? – Skinęła głową. – A teraz, kiedy już to uzgodniliśmy, myślę, ze najwyższy czas udać się do tego wygodnego łoża, które na nas czeka, a w którym ani sumienie, ani Henry nie będą nam tej nocy przeszkadzać.

      Potarł kciukiem jej miękką dolną wargę. Lydia rozchyliła usta i na próżno starała się przeniknąć ciemność, by spojrzeć w jego magnetyczne, bezwstydne oczy. Alex objął jej szyję i pocałował. To był twardy brutalny pocałunek, pocałunek wygłodzonego mężczyzny starającego się rozpaczliwie zaspokoić głód. Przytuliła się do jego szerokiej piersi i drżąc, przyjmowała jego namiętne pocałunki.

      Po pewnym czasie, który zdawał się trwać wieczność, Alex odsunął ją od siebie i zrobił to, o czym marzył w czasie obiadu. Uniósł ręce i zaczął wyjmować spinki z jej włosów, rozczesując je palcami, aż opadły ciemną lśniącą falą na jej ramiona.

      – O tym myślałem od chwili, gdy weszłaś do restauracji – powiedział, czując się tak jakby ogień palił mu wnętrzności; odsunął kurtynę z włosów i pocałował ją w ciepłe, pachnące słodko zagłębienie szyi.

      Lydia odrzuciła w tył głowę i zamknęła oczy.

      – Nie wierzę, że to się dzieje,