Kordian. Juliusz Słowacki

Читать онлайн.
Название Kordian
Автор произведения Juliusz Słowacki
Жанр Языкознание
Серия
Издательство Языкознание
Год выпуска 0
isbn 9788379035090



Скачать книгу

ojczyzny Tella, Kalwina,

      Na ludzkim wsadzona oku,

      Chodzi jak na dyjamencie

      W kołek i sprężyn zamęcie

      Zamknięta grzesznika dusza,

      Kurant po kurancie jąka.

      Noga kossacza pająka

      Wszystkie sprężyny porusza

      Jak wahadło...

      SZATAN

      Dość opisów.

      Gehenno, Astarocie, najstraszliwsi z bisów,

      Jak asesory sądu, gdy zegar bić zacznie,

      Liczcie wieki, dnie, lata...

       Zegar bije, szatani liczą

      Świecie! świecie! świecie!

      Wąż wieczności łuskami w okrąg ciebie gniecie,

      Zębem zatrutym boki ogryza nieznacznie;

      I wieki mrą nad tobą, zasypując pyłem

      Umarłych pamiątek.

      Ja widziałem twój początek.

      Ta garść gliny, powietrzem opasana zgniłem,

      Ten trup chaosu, w trumnie zamknięty błękitów,

      Strawiony zgnilizną czasów,

      Okrył się rdzami kruszców i kością granitów,

      Porósł mchem kwiatów i lasów;

      Potem wydał robaki, co mu łono toczą

      I myślą.

      Biada im! jeśli marzeń ziemią nie okryślą,

      Kołem widzenia – biada, jeśli je przekroczą...

      GEHENNA

      Królu, wiek dziewiętnasty uderzył.

      SZATAN

      Astaroth

      Niech liczy lata; może ten, co za obłokiem

      Gromy ciska, chcąc wesprzeć jaki ziemski naród,

      Może wiek który ludziom skrócił jednym rokiem,

      Może ukradł szatanom dzień jeden, godzinę;

      Więc się o nią upomnę u Boga

      Lub buntowną chorągiew rozwinę.

      We mnie i w przyrodzeniu zgwałconym ma wroga.

      ASTAROTH

      Tysiąc ośmset lat wybiło.

      SZATAN

      Więc się koło tortury całe obróciło?

      Każdy ząb jej rozdziera, każda szruba ciśnie.

      Teraz, gdy niebo zabłyśnie,

      Błyskawica trwa dłużej niż te wszystkie lata,

      Zbiegłe męczarnią dla świata;

      A każdy rok jak ślimak sunął się leniwo

      Dla nędzarzy, dla głupich kochanków nadziei;

      A gdy śliną osrebrzył ślad zbiegłej kolei,

      Ślizgał się po niej człowiek pamiątką przerżchliwą.

      Obłąkani w przeszłości żeglarze

      Brali imię dziejopisów;

      Sztuką ich było pisać wielkie kalendarze,

      Pełne królewskich imion i dat, i napisów.

      Inni myślą ścigali treść myśli,

      Filozofy – głęboko myśleli,

      Aż nad ciemną przepaścią zawiśli,

      Obudzili się, w przepaść spojrzeli

      I zawołali: „Ciemno! ciemno! ciemno!”

      To hosanna dla nas szatanów,

      To śpiew naszych kościelnych organów;

      Kto myślał przez godzinę, jest lub będzie ze mną.

      Wiek, co przyjdzie, ucieszy szatany.

       MEFISTOFEL wchodzi.

      MEFISTOFEL

      Nasz szatan prorokuje w cudotwornym stroju,

      Ma płaszcz cały Woltera dziełami łatany

      I pióro gęsie Russa sterczy na zawoju.

      SZATAN

      Mefistofelu, przyszła do działania pora,

      Wybierz jaką igraszkę wśród ziemskiej czeredy.

      Już nie znajdziesz cichego wśród Niemców doktora,

      Po szwajcarskich się górach nie snują Manfredy

      I mnichy długim postem po celach nie chudną.

      Więc obłąkaj jakiego żołnierza.

      MEFISTOFEL

      Trudno!...

      Żołnierz to ryba, która kruczkom nie dowierza

      I ma rozsądek zdrowy, przy takiej latarni

      Obaczy kurzą nogę diabła kusiciela.

      SZATAN

      Samiż tylko rycerze ujdą nam bezkarni?

      Słuchaj! wśród narodów wiela

      Jednemu się ludowi dzień ogromny zbliża.

      Idź tam, jego rycerze noszą krzywe szable

      Jako księżyc dwurożny, jako rogi diable;

      I rękojeść tych kordów nie ma kształtu krzyża.

      Pomóż im – oni mają walkę rozpoczynać

      Taką, jakąśmy niegdyś z panem niebios wiedli.

      Oni się będą modlić, zabijać, przeklinać.

      Oni na ojców mogiłach usiedli

      I myślą o zemsty godzinie.

      Ten naród się podniesie, zwycięży i zginie;

      Miecze na wrogach połamie,

      A potem wroga myślą zabije,

      Bo myśl jego ogniste ma ramię,

      Ona jak powróz wrogi uwiąże za szyje

      I związanych postawi na takim pręgierzu,

      Że wszystkie ludy wzrokiem dosięgną i plwaniem.

      MEFISTOFEL

      Królu, niechaj poszukam w diabelskim psałterzu

      Modlitwy na dzień, co się zowie zmartwychwstaniem;

      Zmówię ją za ów naród... Dziś pierwszy dzień wieku,

      Dziś mamy prawo stwarzać królów i nędzarzy

      Na całą rzekę stuletniego cieku.

      Więc temu narodowi stwórzmy dygnitarzy,

      Aby nimi zapychał każdą rządu dziurę.

      A gdy wzrośnie ich potęga,

      Ten naród, jak piękna księga,

      W starą oprawiona skórę,

      Pargaminowym świecić będzie czołem.

      SZATAN