Название | Ostatnia wdowa |
---|---|
Автор произведения | Karin Slaughter |
Жанр | Крутой детектив |
Серия | |
Издательство | Крутой детектив |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-276-4454-1 |
Rasheed przetoczył się po ziemi i trafił drugiego napastnika w głowę. Mierzył do trzeciego, kiedy Novak odstrzelił mu dolną połowę twarzy.
Novak wydał się nieporuszony tą nagłą masakrą. Spojrzał na stoper. Poruszył ustami. Z zeznań świadków wynika, że powiedział swoim ludziom:
– Posprzątajcie to, chłopaki.
Czterech mężczyzn postąpiło naprzód. Dwóch ujęło pod ramiona jednego nieżywego kumpla, dwóch drugiego i powlekli ciała ku drzwiom.
Novak zgarnął białe torby z gotówką. Potem wykonał swój zwyczajowy ruch, czyli sięgnął do plecaka. Wzniósł nad głowę bombę rurową, zrobił to tak, by wszyscy ją zobaczyli. Bomba nie była przeznaczona do wysadzenia bankowego skarbca. Novak chciał ją zdetonować, gdy tylko ich auto znajdzie się poza zasięgiem wybuchu. Ale przed wyjściem miał zamknąć drzwi na łańcuch, by nikt stamtąd nie wyszedł.
To był przemyślany plan. W małych miastach brakowało ratowników i innych służb, by poradzić sobie z więcej niż jedną katastrofą w tym samym momencie. Wybuch w banku, ofiary wypadające z wybitych okien i roztrzaskanych drzwi, to największa katastrofa, jaką miejscowi kiedykolwiek zobaczą.
Na ekranie Novak przykleił bombę do ściany. Faith wiedziała, że użył kleju dostępnego w każdym markecie budowlanym. Ocynkowana rura. Gwoździe. Pinezki. Drut. Wszystkie elementy niemożliwe do namierzenia, tak powszechne, jak tylko można sobie wyobrazić. Odwrócił się ku drzwiom. Zaczął wyjmować z plecaka łańcuch i kłódkę.
I nagle runął na ziemię twarzą w dół.
Krew trysnęła mu z ciała jak z deszczownicy.
Niektórzy uczestnicy spotkania wydali z siebie okrzyki radości.
W kadrze pojawiła się kobieta, to Dona Roberts. Mierzyła z colta 1911 w głowę Novaka. Oparła mu stopę na kości ogonowej, by go unieruchomić. Była emerytowaną pilotką samolotu transportowego marynarki wojennej, która akurat przyszła do banku otworzyć konto dla córki.
Miała na sobie sukienkę bez ramiączek i sandały.
Obraz na ekranie znieruchomiał.
– Novak dostał dwie kulki w plecy – powiedział Van Zandt. – Stracił nerkę i śledzionę. Podratowali mu zdrowie z waszych podatków. Telefon, którym miał zdetonować bombę, był w plecaku. Według naszych ludzi pierwszy zbir trafiony w brzuch mógł przeżyć pod warunkiem szybkiej interwencji medycznej. Zbir postrzelony w głowę oczywiście zginął na miejscu. W średnicy trzydziestu pięciu kilometrów nie znaleziono żadnych porzuconych ciał. Żaden szpital nie zgłosił ran postrzałowych zgodnych z opisem. Nie mamy pojęcia, kim są jego wspólnicy.
Novak nie pękł w trakcie przesłuchania.
Nie pękł, ponieważ nie był zwyczajnym bankowym rabusiem. Większość tego typu idiotów aresztowano, zanim zdążyli dokładnie przeliczyć łup. FBI powstało, by powstrzymać ludzi przed napadami na banki. Wskaźnik rozwiązanych spraw sięgnął znacznie powyżej siedemdziesięciu pięciu procent. Napad na bank był głupim przestępstwem z wysokim prawdopodobieństwem niepowodzenia oraz karą dwudziestu pięciu lat więzienia. Wystarczyło podejść do okienka i podać kasjerowi czy kasjerce karteczkę z napisem: TO JEST NAPAD. Machanie bronią, groźby, strzelanie do ludzi oznaczało dożywotnią odsiadkę w więzieniu o zaostrzonym rygorze przy założeniu, że nie dostanie się kary w postaci śmiertelnego zastrzyku.
– A teraz… – Szeryf wrócił i znów klasnął w ręce. Ten facet naprawdę lubił klaskać. – Podyskutujmy to tym, co się stało na tym nagraniu.
Faith sprawdziła wiadomości w apple watchu, modląc się o jakąś nagłą sytuację rodzinną, która wyrwałaby ją z tego koszmaru.
Nic. Niestety.
Jęknęła w duchu.
Godzina 13:37.
Weszła w wiadomości. Will nie miał pojęcia, jakim jest farciarzem, że ominęła go ta idiotyczna nasiadówka. Wysłała mu klauna z pistoletem na wodę przy głowie. Potem nóż. Potem młotek. Chciała wysłać mu awokado, którego oboje nie znosili, ale na małym wyświetlaczu palec jej się omsknął i przypadkowo wysłała batata.
– Spójrzmy na ten diagram. – Szeryf wyświetlił schemat blokowy, który wyszczególniał wszystkie agencje zaangażowane w transport więźnia. Policja z Atlanty. Policja z hrabstwa Fulton. Biuro szeryfa w Fulton. Biuro szeryfów federalnych. FBI. ATF. I licho wie, kto jeszcze, a Faith miała przed sobą dwie godziny składania wypranych rzeczy, albo i sześć, jeśli jej ukochana córcia uprze się, żeby pomóc mamie.
Sprawdziła, czy Will odpisał. Nie. Pewnie grzebał przy samochodzie, robił pompki albo inne rzeczy, którymi się zajmował, gdy udało mu się wywinąć od ciągnących się w nieskończoność spotkań.
Najpewniej ciągle był w łóżku z Sarą.
Faith spojrzała w okno. Westchnęła ciężko.
Will był straconą szansą. Teraz to widziała. Przy pierwszym spotkaniu nie zrobił na niej szczególnego wrażenia, ale Sara go odmieniła. Zaciągnęła go do prawdziwego salonu fryzjerskiego. Dotąd Will chodził do gościa z kostnicy, który strzygł włosy w zamian za kanapki. Namówiła na garnitury na miarę. Przestał więc przypominać wieszak z wyprzedaży rzeczy XXL i zaczął wyglądać jak manekin na wystawie sklepu Hugo Bossa. Wyprostował się, nabrał pewności siebie. Był mniej spięty i skrępowany.
Potem ujawnił uroczą stronę swojej natury.
Gwiazdką oznaczał dni w kalendarzu, gdy Sara zrobiła sobie fryzurę. Chciał pamiętać o uraczeniu jej komplementem. Nieustannie znajdował sposoby na wypowiadanie jej imienia. Słuchał jej, szanował ją, uważał za mądrzejszą od siebie, i słusznie, ponieważ Sara była lekarką, ale jaki mężczyzna by to przyznał? Will ciągle zasypywał Faith mądrościami zasłyszanymi od Sary:
– Wiedziałaś, że mężczyźni też mogą używać balsamu do suchej skóry?
– Wiedziałaś, że powinno się jeść hamburgera z sałatą i pomidorem?– Wiedziałaś, że mrożony sok pomarańczowy ma mnóstwo cukru?
Faith chorowała na cukrzycę, więc wiedziała wszystko o cukrze. Pytanie, jakim cudem Will tego nie wiedział? Przecież to powszechna wiedza, że dzięki sałacie i pomidorom można sobie pozwolić na frytki. Faith wiedziała, że Will wychował się w patologii, ale ona mieszkała pod jednym dachem z dwoma nastoletnimi chłopakami: najpierw ze starszym bratem, potem z synem. Nie mogła zostawić w łazience butelki balsamu, bo obaj go podbierali.
Jak to się stało, że Will nie wiedział o balsamie?
– Dziękuję, szeryfie – zabrała głos major Maggie Grant.
Faith poprawiła się na krześle, usiłując wyglądać jak wzorowa uczennica. Maggie była jej idolką, kobietą, która przeszła wszystkie szczeble policyjnej drabiny od przeprowadzania dzieci przez ulicę po dowodzenie operacjami specjalnymi, nie stając się przy tym kastrującą mężczyzn wredną suką.
– Przypomnę krótko zasady transportu specjalnego z punktu widzenia policji w Atlancie. Wszyscy działamy według doktryny postępowania z aktywnym strzelcem. Żadnych negocjacji. Wchodzimy i wychodzimy. Ze względów taktycznych zachowamy pustą przestrzeń wokół tego… – na chwilę zawiesiła głos – więźnia specjalnego znaczenia przez cały czas.
Tylko Amanda i Faith zaśmiały się głośno. W sali były tylko trzy kobiety. Reszta to mężczyźni, którzy chyba od czasów podstawówki nie pozwolili kobiecie mówić tak długo bez przerywania.
Ktoś podniósł rękę. Tyle w kwestii nieprzerywania.