Opcja niemiecka. Piotr Zychowicz

Читать онлайн.
Название Opcja niemiecka
Автор произведения Piotr Zychowicz
Жанр Документальная литература
Серия Historia
Издательство Документальная литература
Год выпуска 0
isbn 9788378183167



Скачать книгу

doszedł do wniosku, że po upadku najsilniejszego sojusznika Rzeczypospolitej, jakim była Francja, kontynuowanie wojny z Niemcami jest dla narodu polskiego zbyt kosztowne.

      Kowalewski skupił wokół siebie grupę innych, myślących w podobny sposób Polaków, czego efektem było sensacyjne, napisane po francusku memorandum skierowane w lipcu 1940 roku do rządu w Berlinie. Znalazła się w nim propozycja zawarcia kompromisu między Polską a Niemcami i powołania centre d’études (biura studiów) w oparciu o polskich polityków, którzy nie zgadzali się z probrytyjską polityką rządu na wychodźstwie.

      O kogo chodziło? Pod dokumentem tym znalazły się nazwiska szeregu znanych przeciwników Sikorskiego. A więc znanych nam już z poprzedniego rozdziału Stanisława Mackiewicza i Tadeusza Bieleckiego. A także wybitnego piłsudczyka Ignacego Matuszewskiego, przedstawiciela ziemiaństwa Emeryka Hutten-Czapskiego czy ekonomisty, narodowca i byłego ministra Jerzego Zdziechowskiego. Poparcie dla inicjatywy wyraził również Jan Szembek, przed wojną zastępca Józefa Becka, który akurat znalazł się w Portugalii.

      W memoriale napisano, że po klęsce Francji musi nastąpić „odbudowa Europy” zgodnie z wymogami nowej sytuacji geopolitycznej. I w tej nowej Europie nie może zabraknąć miejsca dla państwa polskiego. Utrzymanie przejściowego prowizorium, jakim była okupacja i Generalne Gubernatorstwo, skazywało Polskę na dalszą ruinę gospodarczą i szerzenie się na jej terenie wpływów bolszewickich. To zaś nie mogło oczywiście leżeć ani w interesie Niemców, ani w interesie Polaków.

      Ludzie, których nazwiska znalazły się pod memorandum, gotowi byli udać się do Włoch, żeby stamtąd rozpocząć akcję polityczną. Nastawiony przyjaźnie wobec Polski reżim Mussoliniego gotów był zaś patronować całej imprezie. Jak wskazywał historyk Krzysztof Strzałka, odbudowa państwa polskiego i wprowadzenie go do sojuszu państw osi znajdowało się bowiem „wśród istotnych celów” włoskiej polityki zagranicznej.

      Proponowany przez Kowalewskiego i jego politycznych przyjaciół kompromis między Polakami a Niemcami miałby oczywiście podłoże antysowieckie. Autorzy memoriału nie ukrywali, że w zamian za ustępstwa terytorialne na rzecz Niemiec na Zachodzie oczekiwaliby, aby Rzesza powiększyła granice przyszłej Polski na wschodzie. Tak kilka miesięcy później o całej sprawie pisał Kowalewski:

      Powiew zwrotu [w kwestii Polski] dał się odczuć po zwycięstwie nad Francją, kiedy Niemcy i Włochy liczyły na szybkie zakończenie działań na Zachodzie przez rozbicie Anglii. Toteż w tym okresie stale słyszeliśmy ze strony włoskiej, że po doprowadzeniu do pokoju z Anglią państwa Osi automatycznie odwracają front na wschód i idą na zlikwidowanie ZSSR, bez którego żaden pokój w Europie nie będzie utrwalony. Na tym tle Włosi widzieli możliwość postawienia jako ewentualnej sprawy odbudowy nowego Państwa Polskiego, którego tereny byłyby uzupełnione na Wschodzie, przesuwając w ten sposób Polskę o kilka stopni geograficznych na wschód.

      Bernard Wiaderny nie miał wątpliwości, że pod określeniem „biuro studiów” kryła się propozycja stworzenia „kolaboracyjnego rządu”. A biorąc pod uwagę pozycję osób, które zaangażowały się w tę inicjatywę, była to według niego „najważniejsza próba kolaboracji z III Rzeszą”. Z tym ostatnim – jak przekonają się państwo, czytając dalej tę książkę – Wiaderny nieco przesadził. Ale sprawa rzeczywiście miała spory ciężar gatunkowy.

      Obecne robienie z tych ludzi jakichś renegatów czy hitlerofili to oczywiście objaw skrajnej głupoty. Do podjęcia akcji nie skłoniła ich sympatia do Niemiec ani też – broń Boże – panującego w tym kraju systemu. Skłonił ich do tego polski patriotyzm i troska o życie rodaków. Jan Szembek w rozmowie na temat memorandum, którą odbył z włoskim posłem w Lizbonie, Renato Bovą Scoppą, mówił otwarcie, że w całej sprawie chodzi o powstrzymanie bezwzględnej polityki wyniszczenia przedstawicieli polskich elit.

      Byłoby dobrą rzeczą dla Polski – przekonywał Szembek – gdyby udało się w tej sytuacji znaleźć jakieś modus vivendi z Niemcami. Pewna forma państwa polskiego, nawet w ograniczonych ramach terytorialnych i prawnych (protektorat), mogłaby z pewnością powstać. Ponieważ jednak polski rząd emigracyjny nigdy nie zgodziłby się na wszczęcie negocjacji pokojowych z rządem niemieckim, Berlin mógłby dojść do porozumienia z niektórymi przedstawicielami polskimi, którzy znajdują się jeszcze w Polsce, na przykład z księciem Januszem Radziwiłłem, lub z innymi przebywającymi zagranicą, aby nawet wynegocjować układ pokojowy. Wielu znanych Polaków myśli podobnie jak ja.

      Memorandum, noszące datę 24 lipca 1940 roku, zostało przekazane Niemcom właśnie za pośrednictwem Scoppy. To on wręczył je swojemu niemieckiemu odpowiednikowi, baronowi Oswaldowi von Hoyningen-Huene. Ten zaś niezwłocznie o całej sprawie poinformował Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Berlinie. Piłka była teraz po stronie III Rzeszy. I niestety, wbrew własnemu interesowi, III Rzesza sprawę ucięła.

      Zachłyśnięci wielkim sukcesem, jakim było rozbicie Francji, Niemcy o porozumieniu z grupą polskich polityków nie chcieli słyszeć. W niemieckim resorcie dyplomacji stwierdzono jedynie, że ludzie ci „chcą opuścić obóz Sikorskiego i związać się z nami”, i poproszono o wydanie opinii Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy. Był to pomysł groteskowy. Odpowiedź skrajnie nieprzychylnej Polsce instytucji była bowiem oczywiście negatywna.

      Sprawę przeciął ostatecznie Ribbentrop, wydając dyplomatom polecenie, aby wszelkie „polskie próby zbliżenia” pozostawić bez odpowiedzi. A w samym Generalnym Gubernatorstwie po upadku Francji zamiast spodziewanej liberalizacji polityki okupacyjnej doszło do jej drastycznego zaostrzenia. Niemcy poczuli się panami Europy, co utwierdziło ich tylko w przekonaniu, że Polacy nie są im do niczego potrzebni.

      To właśnie wówczas z oficjalnej nazwy Generalgouvernement für die besetzten polnischen Gebiete (Generalne Gubernatorstwo dla okupowanych ziem polskich) usunięto określenie „dla okupowanych ziem polskich”. Polska stała się teraz „krajem peryferyjnym Rzeszy” (Nebenland), czyli rezerwuarem siły roboczej dla Niemiec. Zamknięte zostały ostatnie działające na terenie Gubernatorstwa przedstawicielstwa dyplomatyczne i handlowe państw neutralnych.

      Późną wiosną i latem 1940 roku niemieckie władze bezpieczeństwa przeprowadziły zakrojoną na szeroką skalę akcję pacyfikacyjną o kryptonimie AB. W jej ramach w masowych egzekucjach – między innymi w podwarszawskich Palmirach – zamordowano około 6,5 tysiąca przedstawicieli polskich elit. W czerwcu pierwszy transport polskich więźniów wyruszył zaś do nowo utworzonego obozu w Auschwitz. Rozpoczęła się eksterminacja. Niemcy spalili za sobą w Polsce wszystkie mosty. Po tych wszystkich bestialstwach możliwość dokonania przez Polaków proniemieckiego zwrotu zmalała niemal do zera.

      Niewątpliwie w czasie wojny między Polską a Niemcami istniały pewne styczności interesów politycznych – pisał historyk Jan Stanisław Ciechanowski. – Mogły one być jednak realizowane wyłącznie przy wczesnym i diametralnym przeorientowaniu zbrodniczej niemieckiej polityki wobec Polski i jej obywateli. Bez spełnienia tych dwóch warunków porozumienie było niemożliwe. Bardzo szybko było na nie za późno.

      Jak całą sprawę odbierano w polskim Londynie? Rząd Sikorskiego potraktował inicjatywę Kowalewskiego jako poważne zagrożenie i konkurencję. Jak wynika z dokumentów, wywoływała ona nerwowość Sikorskiego i jego współpracowników.

      We Francji pozostali samowolnie niektórzy starsi wojskowi oraz pewne osobistości polityczne – napisano w jednej z depesz do kierującego Związkiem Walki Zbrojnej generała Grota-Roweckiego – które jakoby zamierzają w oparciu o Włochy szukać nowej orientacji politycznej. Zasadnicza wytyczna rządu w tej sprawie może być tylko jedna: o żadnym porozumieniu z Niemcami nie może być mowy. Wszelkie próby tworzenia rządów czy oddziałów wojskowych polskich pod egidą Niemiec, chociażby pod hasłem walki z innym okupantem, są przez rząd bezwzględnie potępiane. Gdyby powstały – zwalczajcie