Próba. Fallen Crest. Tom 4. Tijan

Читать онлайн.
Название Próba. Fallen Crest. Tom 4
Автор произведения Tijan
Жанр Остросюжетные любовные романы
Серия
Издательство Остросюжетные любовные романы
Год выпуска 0
isbn 978-83-66436-37-4



Скачать книгу

za mną, posławszy mi uśmiech.

      – Jestem z odsieczą. Coś mi mówi, że potrzebujesz dziewczyńskiej rozmowy.

      Westchnęłam. Uniknęłam przesłuchania przez Logana, ale czekało mnie inne. Ruszyłyśmy korytarzami i schodami, zmierzając do pokoju Masona. Kiedy zobaczyła zamek na szyfr zamontowany przed drzwiami, uniosła brwi. Wpisałam kod i weszłyśmy do środka.

      – Nie jest głupi. Wiedział, że Logan będzie robił imprezy albo jego mama spróbuje tu węszyć. – Wskazałam na łazienkę. – Nie krępuj się.

      – Nie znajdę tam nic ohydnego albo czegoś osobistego, prawda?

      – Nie. Przeważnie przychodził do mnie.

      – Kumam. – Odstawiwszy wielopak na biurko, wzięła ze sobą puszkę piwa i krzyknęła do mnie z łazienki: – Częstuj się. Coś mi mówi, że musisz się dzisiaj trochę znieczulić.

      Już jedno piwo wypiłam, ale miała rację. Wzięłam kolejną puszkę.

      Mason miał dużą kanapę i drugą mniejszą po jednej stronie pokoju. Biurko na zamówienie było wbudowane w ścianę, wciśnięte pomiędzy dwojgiem drzwi do szafy. Ogromne łóżko stało w rogu, na niewielkim podeście.

      Opadłam na jedną z kanap, kiedy weszła Heather. Rozejrzała się i gwizdnęła.

      – O cholercia. Domyślam się, że to tylko jeden z jego pokoi. Ma ich jakieś osiemset, co nie? W chacie jego mamy. Jego taty. Na uczelni. U ciebie. Gdzie jeszcze? – Wskazała na mnie ręką, w której trzymała piwo. – A, tak, w tym penthousie, do którego cię kiedyś zabrał. Styl życia nadzianych złamasów.

      – Mason nie jest złamasem.

      – Oj, jest, jest. – Roześmiała się, usiadłszy okrakiem na krześle przy jego biurku, naprzeciwko mnie. – Ale nie dla ciebie i dla nikogo, kogo kocha. Właśnie przez to jest tak cholernie atrakcyjny.

      Bawiłam się zawleczką od puszki po piwie. Tęskniłam za Masonem. Ogarnęła mnie fala tęsknoty, odbierając mi oddech. Zaschło mi w gardle i na chwilę zapomniałam o słowach Tate. Czułam ramiona Masona wokół mnie. Czułam jego twardą pierś, gdy kładłam na niej głowę. Mogłam nawet poczuć miękkość jego palców, kiedy odgarniał kosmyk włosów za moje ucho, całując mnie miękko i delikatnie w czoło.

      Poczułam, że za chwilę do oczu napłyną mi łzy, potrząsnęłam głową i oddaliłam od siebie tęsknotę. Pieprzyć, że droga zajęłaby trzy godziny, byłam gotowa wrzucić torebkę do samochodu i z miejsca do niego pojechać.

      – Zamierzasz mi powiedzieć, czy zmusisz mnie, żebym wyciągnęła to z ciebie siłą? – Wyraźny, trzeźwy głos Heather był jak wiadro lodowatej wody wylanej mi na głowę. – Sam.

      Podniosłam głowę. Wciąż bawiłam się zawleczką od puszki; odchrząknęłam.

      – Tak?

      – Dziewczyno. – Pochyliła się do przodu, przyglądając się badawczo mojej twarzy, i stwierdziła: – Lepiej zacznij mówić albo przyciągnę tutaj Logana i sprawię, że on puści farbę. Tak czy inaczej, wydobędę to z was.

      – Po co?

      Zaklęłam pod nosem, gdy uniosła brwi i odchyliła się do tyłu.

      – Więc coś jest na rzeczy? Kurka wodna. Co jest grane?

      Zwiesiłam głowę. Cholera. Mój sekret wyszedł na jaw. Właściwie to Heather równie dobrze może się dowiedzieć wszystkiego, zanim sumienie pożre mnie żywcem. Spojrzałam w górę, czując cały mój lęk, to, co mi ciążyło, cały ten destrukcyjny potencjał tamtych słów.

      – Logan mnie kocha.

      Rozdział 3

Mason

      Zerknąłem na mój telefon. Była prawie dziesiąta, a Sam zadzwoni o jedenastej. Gdybyśmy teraz wyszli na imprezę, mógłbym przegapić jej telefon. Nie mogłem do tego dopuścić. Z Sam przez całe lato było coś nie tak. Martwiła się, że rozstajemy się na cały rok, wiedziałem o tym, ale przecież wszystko będzie dobrze. Jeden rok. Do dupy. Okej, może nie aż tak bardzo do dupy. Czasami to były tortury, ale nawet myślenie o niej i świadomość, że prawdopodobnie jest teraz z Loganem, podczas gdy ja miałem iść na jedną z imprez Nate’a, były jak rozgrzane żelazo w moim sercu.

      Pieprzyć to. Nieważne. Musieliśmy to przetrwać, choć wcale mi się to nie podobało.

      Mój współlokator wrócił spod prysznica i spiorunował mnie wzrokiem. Na szyi wisiał mu ręcznik. Sięgnął rękami do bioder. Pozwolił, żeby drugi ręcznik spadł na podłogę. Jego fałdki na brzuchu zadrżały, gdy powstrzymywał śmiech.

      – Ty, człowieku. Matteo to się nie podoba. Ta impreza. Nic dobrego z tego nie wyniknie.

      Pokazałem mu mój telefon.

      – Skajpuję z moją dziewczyną.

      Zaklął szpetnie, gdy pochylił się po swój ręcznik, po czym zniknął z powrotem w łazience.

      Roześmiałem się, rzuciłem telefon na łóżko i skończyłem się ubierać. Kiedy nie usłyszał żadnych głosów, z powrotem wysunął głowę przez drzwi. Popatrzył na telefon i skrzywił się.

      – Ale z ciebie ściemniacz, Kade. To nie było fajne.

      – Wziąłeś swojego wielkiego kutasa sprzed moich oczu, prawda?

      – Prawda. Możesz być zazdrosny. – Uderzył dłonią w pierś i znów zdarł z siebie ręcznik. – Jest jak helikopter. – Zaczął poruszać biodrami, a w ślad za nimi poruszał się jego penis. Wyszczerzył do mnie zęby, przyłożył rękę do swojej ogolonej głowy i dalej kręcił kółka. – Nigdy nie przestaje. Wszystkie dziewczyny to lubią. Powinieneś spróbować tego ruchu. Założę się, że twojej dziewczynie się spodoba.

      Naciągnąłem na siebie koszulę i potrząsnąłem głową.

      – Sam nigdy się nie skarżyła, ale będę o tym pamiętać.

      Chrząknął i uderzył się w brzuch, sprawiając, że jego fałdki znów drgnęły.

      – Tylko to się liczy: zadowolić swoją kobietę. Masz fajną babkę?

      Matteo, nie czekając na moją odpowiedź, wszedł do swojej garderoby. Chwilę później wyszedł, trzymając spodnie, koszulę, parę bokserek i skarpetki. Kiedy usiadł na łóżku i zaczął naciągąć bokserki, spojrzał na mnie.

      – Całkiem niezłe ciuchy. Musisz być nadziany, Kade.

      Skrzywiłem się. Tak, ale nie chciałem, żeby pieniądze mnie definiowały.

      – Moi nadziani rodzice nie płacili za te ubrania, jeśli do tego zmierzasz.

      – Auć. Spoko, stary. Chciałem powiedzieć, że nie wyglądasz jak jeden z tych dzianych fiutków. – Podniósł ręce i uśmiechając się do mnie, cofnął się o krok. – Tylko się z tobą droczę. Czasami bywam trochę zbyt bezpośredni. – Uderzył się w klatkę piersiową.

      – Czasami?

      – No proszę, proszę. Ale jesteś zabawny, stary. Bardzo zabawny. – Wycelował we mnie dłoń i potrząsnął głową, zaśmiał się, chwycił portfel i włożył do niego dwie prezerwatywy. Potem jeszcze wsunął telefon do kieszeni, wstał i szeroko rozłożył ramiona. – Jak wyglądam?

      Matteo był wysoki i dobrze zbudowany. Miał mięśnie, ale też sporo tłuszczyku. Idealnie jak dla ofensywnego gracza pierwszej linii. Trenowałem z nim przez trzy tygodnie, więc wiedziałem,