Название | Próba. Fallen Crest. Tom 4 |
---|---|
Автор произведения | Tijan |
Жанр | Остросюжетные любовные романы |
Серия | |
Издательство | Остросюжетные любовные романы |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-66436-37-4 |
Chłopcy byli po jednej stronie boiska. Ja stałam pośrodku, ale poczułam na sobie ich wzrok. Gdy się pochyliłam i przycisnęłam nos do kolana, ich miny wyrażały różne stopnie wrogości. Kilku patrzyło gniewnym wzrokiem. Jeden kipiał ze złości, z rozdętymi nozdrzami, podczas gdy inni marszczyli brwi. Jeden z nich uśmiechnął się do mnie i podniósł kciuki.
– Dobra robota, Strattan. Skopałaś nam tyłki.
Odwróciłam głowę, rozciągając się nad drugą nogą, ale nie mogłam powstrzymać uśmiechu. To było wspaniałe uczucie. Cholernie dobre. Słyszałam, jak ktoś mówi:
– Czy mam rację, zakładając, że Kade pomógł ci z wytrzymałością?
Puściłam nogę, złączyłam obie i pochyliłam się do przodu, ale spojrzałam za siebie.
– Co?
– Kade. Jest szybki. – To ten chłopak, który prowadził. Wzruszył ramionami. – Wiem, że nie jest biegaczem przełajowym, ale jest superszybki jak na swoje gabaryty. Czy nauczył cię jakichś sztuczek czy coś?
Inny facet wybuchnął śmiechem.
– Stary, wszyscy wiemy, jak zdobyła tę wytrzymałość. Nie sądzę, żeby miało to coś wspólnego z bieganiem.
Ten, który pokazał mi kciuki w górę, rzucił swoim kolegom z drużyny spojrzenie pełne dezaprobaty, ale pozostali się śmiali.
– Bez wątpienia. Kade jest samcem – dodał drugi.
Przewróciłam oczami i wstałam, gdy zauważyłam, że pierwsza z dziewcząt biegnie w naszą stronę.
– Miałam do czynienia z małostkowymi sukami w zeszłym semestrze. Kto by się spodziewał, że goście z drużyny lekkoatletycznej zajmą miejsce podłych dziewuch? – zakpiłam, przeszłam obok nich, a potem odwróciłam się i pokazałam im oba wyprostowane środkowe palce. – To moja wersja kciuków w górę dla was wszystkich, poza tym w żółtych spodenkach.
Błysnął do mnie szerokim uśmiechem.
– Dzięki – powiedział.
– A żeby było wam bardziej głupio, pobiegnę też do domu – dodałam, wciąż idąc tyłem. – Bądźcie zazdrośni, cioty. Jestem w stanie to zrobić i wiem, że wy nie. – Mrugnęłam do nich, odwróciłam się i zaczęłam lekko truchtać.
Będę musiała poprosić Logana lub Marka, żeby mnie podwieźli z powrotem po mój samochód, ale warto było. Tak bardzo było warto.
Rozdział 6
Następnego ranka Heather czekała na mnie przy mojej szafce. Błysnęła szybkim uśmiechem i odsunęła się na bok, żebym mogła otworzyć drzwiczki.
– Słyszałam, że wczoraj na treningu pokazałaś kilku chłopakom, gdzie ich miejsce – powiedziała, kiedy chowałam torbę do szafki.
Złapałam książkę, kilka ołówków i długopisów.
– Słyszałaś o tym? Od kogo?
– Dwie drugoklasistki rozmawiały o tym, kiedy wchodziły do szkoły. – Uśmiechnęła się. – Kocham ludzi, którzy nie są świadomi, kto jeszcze słucha tego, co mówią. Więc zrobiłaś to?
– Tak. Trener puścił mnie jako ostatnią i kazał mi rozwalić chłopaków. Mieli dziesięć minut przewagi.
Zagwizdała z uznaniem.
– Boże, kocham cię, kobieto. – Na jej twarzy pojawił się głupi uśmieszek.
– Pokazałam im środkowy palec, kiedy powiedzieli, że mam taką wytrzymałość dzięki uprawianiu seksu z Masonem.
– Taaa. – Rozejrzała się po korytarzu. Grupa chłopaków z drużyny lekkoatletycznej była niedaleko; skupiła na nich wzrok. Jej górna warga wykrzywiła się nieco szyderczo. – Słyszałam o tym. Szowinistyczne świnie z napuszonym ego.
Uśmiechnęłam się i biodrem zamknęłam drzwiczki. Zaczęłyśmy iść do jej szafki, bo była bliżej sali, w której miałyśmy pierwszą lekcję. Kiedy mijałyśmy chłopaków, Heather zawołała:
– Hej, Hayes.
Adresat podniósł głowę. To był chłopak, który biegł na czele stawki poprzedniego dnia. Był odwrócony w stronę swojej szafki, ale rzucił jej zakłopotane spojrzenie.
– Co? – Popatrzył na mnie. W jego oczach dostrzegłam błysk gniewu.
Heather prychnęła. Minęłyśmy ich, ale odwróciła się, by stanąć z nim twarzą w twarz.
– Chcę tylko, żebyś wiedział, że jeśli pokonasz mnie na matematyce, powiem wszystkim, że to dlatego, że lubisz szyć z mamą.
– Co?
– Tak. To zupełnie bez sensu, ale wyjdziesz na głupka, a ja poczuję się trochę lepiej. – Wskazała na siebie i mrugnęła jednocześnie. – Dorastałam w domu obok. Znam wszystkie twoje tajemnice i to, co właśnie powiedziałam, jest całkiem niewinne w porównaniu z tym, co jeszcze o tobie wiem.
– Co? – Zmarszczył brwi i zrobił dziwną minę, tak jak pozostali jego koledzy. Roześmiałam się, gdy zniknęłyśmy za rogiem.
– Chłopcy nawet tego nie zrozumieli.
– To dlatego, że są głupimi dupkami.
Podeszłyśmy do jej szafki i oparłam się o sąsiednią.
– Co z tobą? Sama sobie z nimi poradzę. Zaufaj mi. Po Kate to jak kaszka z mleczkiem.
– Nic. – Pokręciła głową, a potem zamknęła oczy. Podniosła rękę i przesunęła nią po twarzy. – Muszę oczyścić umysł. Masz rację. Poradzisz sobie z nimi, ale tak mnie to wkurza, kiedy faceci odnoszą się do seksu, żeby umniejszyć wartość dziewczyny.
Zamyśliłam się, ale zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, obdarzyła mnie kolejnym uśmiechem. Ten był bardziej beztroski i wyluzowany.
– Jak zareagował Logan, kiedy mu powiedziałaś? A może powinnam zapytać, co Logan zrobił, kiedy mu powiedziałaś?
– Nie zrobiłam tego.
– Nie powiedziałaś mu?
– Nie było go przez całą noc. Pobiegłam do domu, ale on nie odebrał telefonu. Miałam nadzieję, że podrzuci mnie, żebym mogła zabrać samochód. W związku z tym to Mark dostąpił tego zaszczytu.
– Czyli tyle z bycia niewolnicą Marka? – Zachichotała, zakładając włosy za ucho. Pochyliła się, by chwycić książkę z dna szafki.
– Tak. – Gra w piwo-ponga była w ostatni weekend. – Chociaż zrobiłam mu pranie w niedzielę. Nie żartował. Cała jego szafa była po prostu jednym wielkim stosem brudnych ubrań. Używa składziku w piwnicy jako swojej szafy. – Skrzywiłam się, przypominając sobie te wszystkie brudne bokserki i spleśniałe jedzenie. – Rozważałam założenie maski na twarz, żeby nie wciągnąć czegoś z powietrzem