Anioły i demony. Дэн Браун

Читать онлайн.
Название Anioły i demony
Автор произведения Дэн Браун
Жанр Поэзия
Серия
Издательство Поэзия
Год выпуска 0
isbn 978-83-7508-804-5



Скачать книгу

przemianie. Jej pełne usta zwiotczały, ramiona opadły, a oczy nabrały miękkiego, uległego wyrazu. Zupełnie jakby przestawiła każdy mięsień w swym ciele, żeby zaakceptować powstałą sytuację. Oburzenie i gniew zostały zdławione przez głęboki, kamienny chłód.

      – Od czego by tu zacząć… – odezwała się spokojnie.

      – Od początku – odparł Kohler. – Opowiedz nam o eksperymencie ojca.

      – Życiowym marzeniem ojca było skorygowanie nauki za pomocą religii – stwierdziła Vittoria. – Miał nadzieję udowodnić, że nauka i religia są dziedzinami, które można całkowicie ze sobą pogodzić. To tylko dwa różne podejścia do poszukiwania tej samej prawdy. – Przerwała, jakby trudno jej było uwierzyć w to, co za chwilę powie. – A ostatnio… ojciec wymyślił sposób, jak to zrobić.

      Kohler siedział w milczeniu.

      – Opracował eksperyment, który miał rozwiązać jeden z największych konfliktów w historii nauki i religii.

      Langdon zastanawiał się, jaki konflikt mogła mieć na myśli. Tyle ich było.

      – Kreacjonizm – oświadczyła Vittoria. – Spór o to, jak powstał wszechświat.

      Aha, pomyślał Langdon. TEN spór.

      – Oczywiście Biblia stwierdza, że Bóg stworzył wszechświat – wyjaśniła. – Bóg powiedział: „Niechaj się stanie światłość!” i wszystko, co widzimy, pojawiło się z próżni. Niestety, jedna z podstawowych zasad fizyki głosi, że nie można stworzyć materii z niczego.

      Langdon czytał o tym pacie. Pomysł, że Bóg stworzył coś z niczego, był całkowicie sprzeczny z uznanymi prawami współczesnej fizyki, toteż uczeni twierdzili, że pod względem naukowym Księga Rodzaju jest absurdem.

      – Panie Langdon – odezwała się Vittoria, obracając się ku niemu. – Przypuszczam, że znana jest panu teoria Wielkiego Wybuchu.

      – Tak jakby – Langdon wzruszył ramionami. Wiedział, że Wielki Wybuch jest akceptowanym przez naukę wyjaśnieniem powstania wszechświata. Niedokładnie to rozumiał, ale zgodnie z tą teorią, punkt o niezmiernie dużej gęstości energii eksplodował, rozszerzając się we wszystkie strony i tworząc wszechświat. Albo coś w tym rodzaju.

      – Kiedy Kościół katolicki – mówiła dalej Vittoria – po raz pierwszy przedstawił teorię Wielkiego Wybuchu w tysiąc dziewięćset dwudziestym siódmym roku…

      – Co takiego? – przerwał jej Langdon, który nie zdołał się powstrzymać. – Mówi pani, że Wielki Wybuch to była teoria katolicka?

      Vittorię najwyraźniej zdziwiło jego pytanie.

      – Oczywiście. Przedstawiona przez katolickiego mnicha Georges’a Lemaître’a w tysiąc dziewięćset dwudziestym siódmym roku.

      – Ale ja myślałem… – zawahał się. – Czy tej teorii nie ogłosił czasem Edwin Hubble, astronom z Harvardu?

      Kohler rzucił mu lodowate spojrzenie.

      – Znowu ta amerykańska arogancja naukowa. Hubble opublikował swoją teorię w tysiąc dziewięćset dwudziestym dziewiątym roku, dwa lata po Lemaîtrze.

      Langdon spojrzał na niego gniewnie. Ale jest teleskop Hubble’a, proszę pana. Nigdy nie słyszałem o żadnym teleskopie Lemaître’a.

      – Pan Kohler ma rację – wtrąciła się Vittoria. – To była koncepcja Lemaître’a. Hubble tylko ją potwierdził, dostarczając niepodważalnych dowodów, że Wielki Wybuch był prawdopodobny z naukowego punktu widzenia.

      – Aha – mruknął Langdon, zastanawiając się, czy miłośnicy Hubble’a z Wydziału Astronomii Uniwersytetu Harvarda kiedykolwiek wspomnieli na swoich wykładach o Lemaîtrze.

      – Kiedy Lemaître po raz pierwszy przedstawił teorię Wielkiego Wybuchu – powróciła do swego wywodu Vittoria – uczeni uznali ją za absurdalną, twierdząc, że zgodnie z wiedzą naukową materii nie można stworzyć z niczego. Zatem kiedy Hubble wstrząsnął światem, wykazując naukowo, że teoria Wielkiego Wybuchu jest słuszna, Kościół proklamował swoje zwycięstwo i uznał to za dowód, że Biblia również zawiera prawdę naukową. Boską prawdę.

      Langdon kiwnął głową i skupił się na jej wywodach.

      – Oczywiście, uczonym nie spodobało się, że Kościół wykorzystuje ich odkrycia do propagowania religii, toteż natychmiast przedstawili matematyczną interpretację tej teorii, usunęli wszelkie podteksty religijne i zaczęli rościć sobie do niej wyłączne prawo. Jednak na nieszczęście dla nauki, te równania posiadają bardzo istotny słaby punkt, który Kościół chętnie wytyka.

      Kohler chrząknął.

      – Osobliwość pierwotną. – Wypowiedział te słowa takim tonem, jakby były zmorą jego życia.

      – Właśnie, osobliwość – potwierdziła Vittoria. – Dokładny moment stworzenia. Godzina zero. – Spojrzała na Langdona. – Nawet obecnie nauka nie potrafi uchwycić pierwszego momentu stworzenia. Nasze równania całkiem nieźle wyjaśniają wczesny okres istnienia wszechświata, ale kiedy się cofamy w czasie, przybliżając do chwili zerowej, nasza matematyka zawodzi i wszystko staje się bez znaczenia.

      – Właśnie – potwierdził Kohler zirytowanym tonem – a Kościół przedstawia ten brak jako dowód, że Bóg musiał mieć swój udział w stworzeniu. Przejdź już do rzeczy.

      Spojrzenie Vittorii przybrało nieobecny wyraz.

      – Rzecz w tym, że mój ojciec zawsze wierzył w związek Boga z Wielkim Wybuchem. Wprawdzie nauka nie potrafiła pojąć boskiego momentu stworzenia, ale on był przekonany, że pewnego dnia to się zmieni. – Wskazała ze smutkiem na sentencję przypiętą nad stanowiskiem pracy Vetry. – Tata stale mi tym wymachiwał przed oczami, ilekroć nachodziły mnie wątpliwości.

      Langdon odczytał napis:

      NAUKA I RELIGIA NIE POZOSTAJĄ W SPRZECZNOŚCI.

      NAUKA JEST PO PROSTU ZBYT MŁODA, ŻEBY TO ZROZUMIEĆ.

      – Tata chciał podnieść naukę na wyższy poziom – ciągnęła Vittoria – i doprowadzić do tego, żeby potwierdzała istnienie Boga. – Z melancholijnym wyrazem twarzy przeczesała ręką długie włosy. – Zabrał się do czegoś, o czym żaden inny naukowiec nawet nie pomyślał. Do czegoś, do czego inni nie mieli nawet możliwości technologicznych. – Przerwała, jakby zastanawiając się, jak wyrazić to, o co jej chodzi. – Opracował eksperyment, którego celem było udowodnienie, że zdarzenia opisane w Księdze Rodzaju były możliwe.

      Udowodnić Księgę Rodzaju? – pomyślał ze zdumieniem Langdon. Niechaj się stanie światłość? Materia z niczego?

      Kohler przeszył martwym spojrzeniem pokój.

      – Słucham?

      – Mój ojciec stworzył wszechświat… całkowicie z niczego.

      Kohler odwrócił gwałtownie głowę.

      – Co takiego?

      – Dokładniej mówiąc, odtworzył Wielki Wybuch.

      Dyrektor sprawiał wrażenie, jakby miał za chwilę zerwać się na nogi.

      Langdon całkowicie się pogubił. Stworzenie świata? Odtworzenie Wielkiego Wybuchu?

      – Oczywiście, zrobił to na o wiele mniejszą skalę – wyjaśniła Vittoria i zaczęła mówić szybciej. – Proces był niezwykle prosty. Ojciec przyspieszył dwie ultrawąskie wiązki cząstek poruszające się w tunelu akceleratora w przeciwnych kierunkach. Gdy