Название | Stajnia pod lasem |
---|---|
Автор произведения | Elżbieta Pragłowska |
Жанр | Юмористическая проза |
Серия | |
Издательство | Юмористическая проза |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-8147-403-0 |
Właściwie to Ewy wina, nigdy nie chciała mieć dzieci, chciała się rozwijać, robić karierę, a teraz jest już za późno – myślał dalej, usprawiedliwiając się przed samym sobą, bo czuł do siebie obrzydzenie.
Ogarnę tylko parę rzeczy i jadę do Ewy, trzeba jej jakoś pomóc – pomyślał.
Ewa
Ewa czekała na Roberta, raz po raz wyglądając przez okno w stronę bramy wjazdowej, ale zamiast nieprzyzwoicie czystej limuzyny pojawiła się brudna terenówka Piotrka, trenera. Znali się jeszcze ze stajni, w której Ewa trzymała swą klacz wiele lat temu. On był wtedy młodym zawodnikiem, reprezentującym tamtejszy klub sportowy. Odnosił sukcesy w zawodach regionalnych, ale w stajni nie było tak dobrych koni, żeby mógł wykorzystać swój potencjał. Wtedy, na jakichś zawodach poznał Martę, która miała świetne konie. Najpierw zaczął ją trenować, a potem sam startował na jej koniach, odnosząc niemałe sukcesy. Był tak dobry, że dotarł nawet do mistrzostw Europy. Niestety, nie udało mu się nawet wystartować, bo na rozprężalni ktoś w niego wjechał, nie mogąc opanować konia, i wylądował w szpitalu z pękniętym kręgosłupem. Po wielu miesiącach rehabilitacji, która trwała wiele dłużej niż powinna, bo Piotrek walczył z kliniczną depresją. Był nawet hospitalizowany, gdyż miał myśli samobójcze, a powrót do sportu w przypadku jego kontuzji był niemożliwy. Zawiedzione ambicje i choroba spowodowały, że był bardzo trudny dla ludzi, szczególnie najbliższych. Marta długo znosiła jego zachowanie, ale w końcu nie wytrzymała i odeszła, zresztą zachęcana przez niego. Piotrek zawsze był duszą towarzystwa, miał mnóstwo znajomych, w końcu ktoś polecił go jako trenera. Bardzo sceptycznie podchodził do tego, nie wierzył, że to ma sens. Rodzice, oboje lekarze, zniechęcali go jak mogli Chcieli, żeby wrócił na studia, więc może to dzięki nim zawziął się, aby udowodnić sobie i innym, że da radę. Gdy Ewa wróciła z zagranicy, dowiedziała się, że Piotr jest trenerem, a ona potrzebowała kogoś zaufanego. Nie chciała mieć przypadkowych trenerów, którzy się ciągle ze sobą kłócą o przestawianie przeszkód na parkurze albo o to, kiedy mogą używać krytej ujeżdżalni. Piotrek wiele jej również pomógł w planowaniu stajni i ujeżdżalni. Tworzyli ją razem. Ona wykorzystała wiedzę nabytą w Londynie, on zebraną w różnych stajniach w Polsce i na świecie.
Widziała, że Piotrek idzie w kierunku domu. Podeszła do drzwi, aby go powitać, i zaprosiła do salonu. Gdy tylko wszedł, uśmiechnął się, ale ten uśmiech nie wyglądał naturalnie, widać było, że jest bardzo spięty.
– Cześć, jak się czujesz? – po raz pierwszy ktoś zapytał, jak ona się czuje po tym wydarzeniu. Łzy napłynęły jej do oczu, ale nie chciała się rozklejać.
– Trzymam się jakoś. Zrobić ci kawy? Ja już wypiłam trzy, więc pewnie nie zasnę.
– Dobrze wiesz, że akurat w tym mogę ci pomóc – od razu się uśmiechnął, żeby obrócić to w żart.
– Nie żartuj, bo dziś mogę skorzystać – powiedziała z satysfakcją i zauważyła, że pierwszy raz nie wiedział, jak się zachować.
Teraz zaczęła się śmiać ona, żeby już nie przedłużać zażenowania Piotrka, ale tak szczerze, to miałaby ochotę na seks z tak przystojnym młodym facetem, w którym wszystkie dziewczyny ze stajni się podkochiwały. Oboje wiedzieli, że to nie wchodzi w rachubę, bo to popsułoby ich współpracę. Nie mogłaby później z nim pracować, a tego by nie chciała. Lubiła go, bo wnosił dowcip do życia stajni i był dobrym trenerem. Dziewczyny go lubiły, potrafił je chwalić, ale też był wymagający. Znał się na swojej pracy.
– Chętnie napiję się kawy. Dziękuję – powiedział, gdy mu ją podała, Ewa uśmiechnęła się lekko, zwracając uwagę na to “ę”, było takie warszawskie. On pewnie nie zdawał sobie z tego sprawy.
Delektował się kawą przez dłuższą chwilę.
– Przydałby się ekspres do kawy w socjalnym, o takiej porze roku cały czas chce mi się spać.
Ewa tylko uśmiechnęła się na tę propozycję, nie chciała wkładać już w stajnię ani złotówki.
– Co sądzisz o tej sprawie z Amirem, myślałeś o tym? Ja cały czas się zastanawiam, co się mogło stać. Kto to zrobił?
– Marek jest na wczasach, więc nie zawinił. Mi też nie daje to spokoju, w końcu go trenowałem, Amir był ostrzykiwany wszystkim, co się dało. Powinien świecić, miał w sobie całą tablicę Mendelejewa. W tym sporcie też ważne jest, aby konie trzymać w top kondycji i zdrowiu. Jak wiesz, są bardzo delikatne, łatwo o kontuzje. Na tym poziomie wchodzą w grę bardzo duże pieniądze. Wszyscy, łącznie ze mną, oczekiwali od tego konia za wiele. Vadim pragnął zwrotu z inwestycji, Olga sukcesów, a weterynarz chciał utrzymać pracę i klientów, którzy płacą fortunę za jego usługi. Koń ostatnio nie spisywał się najlepiej, szybko się męczył, nie miał kondycji.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.