Название | Jesteś moja dzikusko |
---|---|
Автор произведения | Agnieszka Lingas-Łoniewska |
Жанр | Любовно-фантастические романы |
Серия | |
Издательство | Любовно-фантастические романы |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-8083-102-5 |
Marta zerknęła na mnie, ale już nic nie powiedziała. Ja za to nie mogłem się doczekać, kiedy dojedziemy do domu Barta, bo chciałem jak najszybciej znaleźć się blisko Naty.
Wreszcie dojechaliśmy, odgłosy imprezy słychać było na całej ulicy – znak, że Radek już podłączył sprzęt. Weszliśmy do środka, Marta złapała mnie za rękę i mocno trzymała.
Było już sporo ludzi, ale jeszcze nie pojawiła się nawet połowa stałego składu. Szukałem wzrokiem Natalii, lecz nigdzie jej nie widziałem. Pociągnąłem moją partnerkę w stronę Radka, który stał przy konsoli.
– Siemka, Radek, widziałeś gdzieś Natę?
– Siema, widziałem, stała w salonie i gadała z Rolandem.
– Z Rolandem? – Tym dupkiem, kapitanem drużyny futbolowej, napakowanym mięśniakiem, z móżdżkiem wróbelka, który dzięki kasie swojego tatusia prześlizgiwał się po kolejnych etapach prywatnej edukacji – tyle zdążyłem pomyśleć przez ułamek sekundy.
– Uważaj na nią, stary. Widziałem, jak patrzył na nią ten frajer – dokończył Rado.
– Dzięki.
– Myślę, że nie musisz jej tak pilnować, w końcu nie ma dziesięciu lat – powiedziała trochę naburmuszona Marta. – Ledwo tu weszliśmy, a ty już zajmujesz się wszystkim, tylko nie mną!
– Słuchaj, to ty chciałaś iść ze mną, pamiętasz?
– Postawiłeś warunek i ja go spełniłam, ale nie takiego partnera sobie wyobrażałam! – wysyczała.
– No to masz pecha. Idź się czegoś napić, ja muszę poszukać Natki, jestem za nią odpowiedzialny. – Odwróciłem się i wszedłem do drugiej części salonu.
Natalia siedziała na kanapie, a obok niej, właściwie prawie na niej, wisiał Roland, opowiadając coś z wielkim przejęciem. Gdy mnie zobaczyła, wyraźnie dała mi znak oczami: Help!
– Cześć, Roland, zabieram Natalię na trochę. – Złapałem ją za rękę i lekko pociągnąłem.
– Nie no, wielki bracie, dopiero się zacząłem zapoznawać z twoją siostrą! – Roland był wyraźnie wkurzony. Jednak od czasów pierwszej klasy, kiedy to chciał wypróbować na mnie swoje wyćwiczone na siłowni i wykarmione chemią mięśnie, a skończył z rozciętym łukiem brwiowym, już nie zbliżał się na odległość bliższą niż to konieczne.
– To już skończyłeś. A dla twojej wiadomości: ona nie jest moją siostrą! – odparłem z uśmiechem i pociągnąłem Natalię w stronę baru.
– Dzięki, przyczepił się do mnie od wejścia, nie chciałam być niemiła czy coś, ale nie lubię, jak podczas pierwszej rozmowy ktoś próbuje wsadzić mi język do ucha – powiedziała do mnie z lekkim uśmiechem.
– Mówiłem ci, pamiętasz?! – Też się uśmiechnąłem.
– A gdzie Marta? Nie przyjechaliście razem?
– Przyjechaliśmy, tak bardzo chciała przejechać się ze mną taksówką, że moje towarzystwo podczas tej jazdy powinno jej wystarczyć na cały wieczór – odparłem ze złością.
– Pokłóciliście się?
– Nieważne, nie mamy innych tematów, tylko humory Marty? Daj spokój, chodź, lepiej zatańczmy. – Pociągnąłem ją w stronę podrygującego tłumku ludzi.
– Dobrze, zatańczmy – odparła, uśmiechając się.
Kątem oka zobaczyłem wściekłą Martę zmierzającą zamaszystym krokiem w stronę Rolanda. Widziałem też zdziwione twarze innych ludzi, ale miałem to w dupie. Chciałem jak najszybciej znaleźć się z Natalią w ramionach, w samym środku szalejącego tłumu.
Tańczyliśmy chyba z godzinę, Nata wyglądała na wyluzowaną i szczęśliwą, ja czułem to samo. Jej policzki zaczerwieniły się, wyglądała prześlicznie.
– Wiesz, lubię twoje rumieńce – powiedziałem jej na ucho.
Spojrzała na mnie tymi swoimi zielonymi oczyskami i chyba zaczerwieniła się jeszcze bardziej.
– Czasami są kłopotliwe. Rumienię się z reguły w niekomfortowych dla mnie sytuacjach. – Uśmiechnęła się.
– Czy ta sytuacja jest dla ciebie niekomfortowa? – zapytałem.
– Nie. – Pokręciła głową, nie patrząc już na mnie.
Nagle muzyka zwolniła, pary zaczęły się kołysać do „Wire to Wire” Razorlight – mojego ulubionego kawałka.
– Mogę? – zapytałem, rozkładając ręce.
Uśmiechnęła się i podeszła do mnie bliżej. Objąłem ją w pasie, przytuliłem do siebie, trzymając jej dłoń w swojej. Była naprawdę bardzo drobna, jej mała rączka ginęła w mojej, mogłem praktycznie oprzeć brodę na czubku jej głowy. Poczułem, jak cichutko wzdycha i opiera głowę na mojej klatce piersiowej. Krążyliśmy powoli w takt muzyki i w tym momencie, w tej sekundzie naprawdę nie liczyło się dla mnie nic innego. Widziałem kątem oka spojrzenia innych ludzi, dostrzegłem ściągniętą złością twarz Marty, zauważyłem uśmiechniętego i mrugającego do mnie Radka, ale w tej chwili najważniejszą rzeczą było to, że trzymam w ramionach tę kruchą dziewczynę i że ona też tego pragnie.
Muzyka ucichła, Natalia spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem.
– Obawiam się, że będzie to temat na najbliższe tygodnie – powiedziała.
– A ja myślę, że na najbliższe miesiące, ale mało mnie to obchodzi – mruknąłem. – Chodźmy się czegoś napić.
Podeszliśmy do baru. Wziąłem wódkę, Natalia wodę, nie chciała nic więcej, a ja jej nie namawiałem.
– Czy będę mogła porwać na chwilę twojego brata? – zapytała Natalię podchodząca do nas Marta.
– Pomijając kwestię, że to nie mój brat, to może jego zapytaj, stoi obok. – Natalia zmrużyła oczy.
Ooo, pani szefowo klubu VIP-ów, nie wiedziałaś, że nasza dziewczynka też potrafi pokazać pazurki?
– To, że to nie twój brat, było widać – syknęła złośliwie Marta. – Tony – zwróciła się w moją stronę – możemy porozmawiać?
– Okej. Nata, zaraz wracam – powiedziałem, bo nie chciałem robić niepotrzebnych scen.
– Jasne, idę odpocząć – odparła spokojnie moja rudowłosa i ruszyła w stronę salonu.
– Słuchaj, ja nie wiem, co ty sobie myślałeś – zaczęła Marta, starając się opanować drżenie głosu. – Nie lubię być traktowana jak idiotka, a właśnie dzisiaj mi to zafundowałeś!
– Nic ci nie fundowałem, jesteśmy na imprezie, dobrze się bawimy i to wszystko – odparłem, nie patrząc na nią.
– Może ty się bawisz! Wszyscy wiedzieli, że będziemy tu razem, tymczasem olałeś mnie i zabawiasz się cały czas z tą swoją pseudosiostrą! Tak cię to kręci, że masz pod dachem ciepłe ciałko do dyspozycji? Jeśli to prawda, co mówią o jej matce, to córeczka jest chyba niezła w te klocki! – wycedziła mi w twarz.
– Zamknij się!!! – Ścisnąłem jej policzki. – Nie masz pojęcia, o czym mówisz. Dlatego nie mów nic więcej, chyba że chcesz do końca spieprzyć tę imprezę! – rzuciłem wściekłym tonem i odwróciłem się szybko.
– To ty wszystko spieprzyłeś. Nie sądzisz chyba, że ja tak to zostawię? – Usłyszałem na