Koniec historii. Luis Sepulveda

Читать онлайн.
Название Koniec historii
Автор произведения Luis Sepulveda
Жанр Биографии и Мемуары
Серия
Издательство Биографии и Мемуары
Год выпуска 0
isbn 9788373927155



Скачать книгу

północna 46°

      Poranek 8 lutego 1945 roku w Jałcie, podobnie jak na całym Półwyspie Krymskim, był lodowaty, a na rozległym terenie Ukrainy temperatura odmawiała przekroczenia czterech stopni poniżej zera, lecz Miguel Ortuzar – Misza dla radzieckich oficerów – odsunął filiżankę herbaty podaną mu przez pomocnika i poświęcił się przygotowywaniu menu.

      Na wyraźne życzenie Stalina bankiet miał się rozpocząć od kawioru, następnie jesiotr w galarecie i pieczeń koźlęca. Anglicy od Churchilla życzyli sobie również rozpocząć od kawioru – żaden nie wybrzydzał – i kontynuować sztufadą wołową z makaronem. Tymi, którzy odmawiali nawet powąchania kawioru, byli jankesi od Roosevelta; podobnie jak każdego dnia, żądali białej ryby z szampanem lub pieczonego kurczaka z sałatkami.

      Misza stwierdził z satysfakcją, że dysponuje najlepszym gatunkiem dostarczonym w skrzyniach opatrzonych etykietami „Jałta 208”, i postanowił dorzucić szaszłyczki z jagnięciny, a ponadto przepiórki w marynacie.

      Podczas gdy pomocnik oddawał się skubaniu przepiórek, Misza przejrzał starannie skarb, którego strzegł, notując manka w inwentarzu. Do pałacu w Liwadii nad Morzem Czarnym Anglicy dostarczyli 144 butelki whisky, 144 ginu, 144 jerezu, 100 kilo herbaty, 100 kilo bekonu, 100 rolek papieru toaletowego, 2500 papierowych serwetek, 350 kompletów zastawy stołowej i sztućców, 500 cygar marki Robert Burns dla Churchilla, Stalina i wysokich dowódców, wraz z odpowiadającym im 1000 pudełek zapałek. Amerykanie wnieśli 1000 butelek wina reńskiego, 1500 butelek whisky Johnnie Walker King George V, 2000 puszek cielęciny konserwowej, 1000 kilo kawy ziarnistej i 1000 buteleczek sosu barbecue. Listę uzupełniał wkład ambasadora brytyjskiego w Moskwie: tuzin butelek Château Margaux rocznik 1928 i kolejne 500 butelek whisky rozmaitych marek, gdyż Winston Churchill rozkazał na tym nie oszczędzać, podkreślając, że „whisky jest doskonała na tyfus i śmiertelna dla wszy”. Wódka, kawior i szampan z Krymu płynęły na koszt gospodarza.

      Misją Miszy było nakarmić Józefa Stalina, Winstona Churchilla, Franklina D. Roosevelta i siedmiuset wysokich urzędników, tłumaczy, a nawet operatorów filmowych, którzy wchodzili w skład ich delegacji. Miał na swe rozkazy kucharzy i pomocników kuchennych: Rosjan, Anglików, Amerykanów, a wszyscy pytali się nawzajem, kim jest ów mężczyzna o czarnej czuprynie lśniącej od brylantyny, posługujący się rosyjskim i niemieckim z równą swobodą, którego darzyli szacunkiem, a nawet się obawiali oficerowie NKWD, Komisariat Ludowy do spraw Wewnętrznych, jako że był osobistym szefem kuchni Stalina.

      Raport NKWD dotyczący Miguela Ortuzara był pełen braków. W rubryce „narodowość” napisano, że jest Chilijczykiem, a w rubryce „informacje niepotwierdzone” widniała informacja, że najprawdopodobniej przybył do Lizbony w marcu 1936 roku w ślad za kobietą, śpiewaczką Marią Marthą Esther Aldunate, artystką cieszącą się wielką sławą w nazistowskich Niemczech, gdzie zagrała główne role w kilku filmach, korzystając z protekcji ministra propagandy Josepha Goebbelsa; sławę tę zdobyła pod pseudonimem Rosita Serrano.

      W dalszej części raportu wyszczególniono, że podczas pobytu w Lizbonie Miguel pracował jako kucharz w hotelu Vitória; porzucił to zajęcie w kwietniu tego samego roku, aby udać się do Madrytu, gdzie nawiązał kontakty z najbardziej znanymi towarzyszami z Frontu Ludowego; został zatrudniony jako kucharz w hotelu Florida przy Plaza del Callao pod numerem drugim. Wiadomo, że w tym miejscu zadzierzga znajomość z dziennikarzami amerykańskimi Ernestem Hemingwayem i Johnem Dos Passosem, a także z reżyserem holenderskim Jorisem Ivensem, któremu pomaga podczas kręcenia filmu Ziemia hiszpańska. Sympatyzuje ze stroną republikańską, lecz nie należy do żadnej organizacji jako bojownik.

      Według raportu NKWD w lipcu 1936 roku zaprzyjaźnia się z Michaiłem Kolcowem, korespondentem „Prawdy”. Towarzysza Kolcowa uprzedzono, że podejrzewa się Ortuzara o kosmopolityzm, zaś w informacjach nadesłanych przez towarzysza Kolcowa ten ostatni wskazuje, że to „artysta gastronomii”, sympatyzujący otwarcie ze Związkiem Radzieckim. W ostatnim raporcie towarzysz Kolcow podkreśla, że nauczył go rosyjskiego, wobec czego tamten mówi po rosyjsku z pewną swobodą.

      Na wniosek towarzysza Kolcowa w styczniu 1939 NKWD sporządza list żelazny i dostarcza środki niezbędne na podróż Ortuzara do Moskwy; przydzielone mu zostaje stanowisko szefa kuchni w Klubie Robotniczym Rusakow.

      Pierwszego września 1939 roku towarzysz pierwszy sekretarz Rady Ministrów Związku Radzieckiego i sekretarz generalny Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, Józef Stalin, odwiedza Klub Robotniczy Rusakow, zjada w kantynie kolację i rozkazuje, by Ortuzarowi nadać obywatelstwo radzieckie i przenieść go na Kreml. Kolację przerywały informacje o ataku Niemiec na Polskę i od tego dnia Ortuzar pracuje jako osobisty kucharz towarzysza Stalina…

      Kuchnia pałacu w Liwadii wychodzi na obszerny taras, przechowywane są na nim rozmaite produkty peklowane; dwóch rosyjskich pomocników rzeźbi w lodzie półmiski, na których będzie podany kawior. Misza Ortuzar czuje ciszę poprzedzającą powolne kroki wysokiego mężczyzny; pomocnicy natychmiast się oddalają. Stalin ma gruby szary szynel narzucony na ramiona i rozmawia z ludowym komisarzem spraw wewnętrznych ZSRR Ławrientijem Berią.

      Misza Ortuzar wie, czego życzyłby sobie Stalin; czym prędzej wyciąga z beczułki śledzia marynowanego z ziarenkami gorczycy i brusznicą. Pędzi do kuchni i wraca z pajdą czarnego chleba, na której kładzie bałtycką rybę.

      – Mój dobry Misza. Zawsze odgadujesz moje życzenia. Kotlet z sosem ostrygowym na kolację był doskonały – mówi Stalin i poklepuje go po ramieniu, zanim odda się delektowaniu śledziem à la Bismarck.

      – Tego poranka poszedłem na spacer z Churchillem i podczas rozmowy o Polsce ten zuchwały Anglik powiedział mi: „Orzeł musi pozwolić małym ptakom śpiewać, nie powinno go obchodzić, co wyśpiewują”. A moja odpowiedź brzmiała: „Szanowny panie premierze, zanim pogadamy o ptakach, chcę, żeby wszyscy Kozacy, których zebraliście w Austrii, znaleźli się z powrotem w radzieckiej ojczyźnie”.

      Kiedy Stalin i Beria sobie poszli, Miguel Ortuzar wpatruje się w Morze Czarne na wpół zasłonięte czapą niskich chmur, które nie pozwalają zobaczyć horyzontu. Wzmianka o małych ptakach pogrąża go w melancholii, do której czuje wstręt, ale daje się ponieść wspomnieniu owej kobiety, Rosity Serrano, „Chilijskiego Słowika”.

      Jedyna przysługa, o jaką odważył się poprosić Stalina, była z nią związana. W czerwcu 1941 roku, kiedy ponad połowa Europy znalazła się już pod nazistowskim buciorem, dowiedział się od swego przyjaciela Michaiła Kolcowa, że Rosita Serrano popadła w niełaskę w nazistowskich Niemczech. Chilijski Słowik wykorzystywał swe kontakty z nazistowskimi hierarchami, aby ratować Żydów i członków duńskiego ruchu oporu. Zakazano jej zatem śpiewać, skonfiskowano mienie; nie została zamordowana jedynie z powodu lęku przed efektem kontrpropagandy, który byłby rezultatem zabicia idolki ludu. Wówczas, dokładnie parę dni przed początkiem słynnej operacji „Barbarossa”, niemieckiego ataku na Związek Radziecki, odważył się poprosić Stalina o pomoc w formie listu żelaznego, który pozwoliłby Rosicie dotrzeć do Szwecji, kraju, z którego została repatriowana do Chile w 1943 roku.

      Spoglądając na zamglony horyzont nad Morzem Czarnym, Miguel Ortuzar ma wrażenie, że słyszy głos owej kobiety, Chilijskiego Słowika: „Gdy na twym oknie biały usiądzie ptak, przyjmij go czule, bo to ode mnie znak”…

      4

      Szerokość południowa 33°

      Miejscem spotkania było Divertimento, restauracja, którą otaczał cienisty ogród na zboczach Wzgórza Świętego Krzysztofa. Gdy tylko podszedłem do bramy, rzuciło się na mnie dwóch blondynów o włosach ostrzyżonych na zapałkę i ze słuchawkami w uszach. Jeden z nich zatrzymał się przede mną z rękami splecionymi na brzuchu, wbijając we mnie lodowate spojrzenie, podczas gdy drugi lustrował mnie od stóp do głów, ale nie dotykał. Ograniczył się do przesunięcia ręcznego