Szalony detektyw. Zabawny detektyw. StaVl Zosimov Premudroslovsky

Читать онлайн.
Название Szalony detektyw. Zabawny detektyw
Автор произведения StaVl Zosimov Premudroslovsky
Жанр Приключения: прочее
Серия
Издательство Приключения: прочее
Год выпуска 0
isbn 9785449805898



Скачать книгу

sumienia spojrzała w lustro. Jej skóra była podciągnięta, a jej rzeczywistość ujawniła tylko bezzębna paszcza, z której tylko jedna wystaje czarna jak węgiel, ząb i kikuty nie wykończone próchnicą. – Ze wszystkich mężczyzn odwiedził ją tylko Izya… a ty? – babka się zakrztusiła. – ale ty jesteś jej ojcem! Tak mi się wydaje.

      – W toalecie pomyślisz, ale tutaj, daj spokój, Pasza. – Idot przybył, – Co doprowadzasz człowieka do malowania? Chcesz wejść do telewizji? Sensacja! Brat zgwałcił siostrę i urodził się jako humanoid? Tak, wkrótce umrzesz, niż ktoś zwróci na to uwagę.

      – A może jesteś jego ojcem? – złośliwie z babcią Klavką.

      – Kto, policjant rejonowy, czy co? Ty prowadzisz, staruszko. – i Idot wrzucił do niej znaleziony nawóz.

      – Że prowadziłeś gęsi. Moim zdaniem dotyczy to zarodka Sary, a nie matki pluskwy. – wyjaśniła babcia.

      – Po pierwsze, nie zarodek, ale zarodek. Zarodek jest bezmyślnym stworzeniem. I osoba ma zarodek. Trzeba było uczyć się w szkole … – oświadczył Toad i zerknął na Idota.

      – A po drugie? – wspominała babcia.

      – A po drugie … – i Stary zwrócił oczy na Klopa, ale nigdzie nie było. – A gdzie jest Pluskwa? zapytał Keyboard.

      – Właśnie tu byłem. – babcia wzruszyła ramionami.

      – Tak, rzucił. Kto jest zadowolony, kiedy mówią o tobie. Co tam jest: po drugie? – zapytał Idot.

      – Tak jest. Och? – Coś zaskoczyło Ropuchę. – Znalazłem dziurę w ścianie.

      – Gdzie? – zapytał Idot i poszedł do Ropuchy głęboko do stodoły.

      W ścianie była dziura, która wyglądała jak studnia pieca. Wszystko w sadzy i kulach.

      – Tak, to jest stary piec… A może skarb jest w nim zakopany? – staruszka radowała się i przybrała swój pierwotny wygląd w swoim wieku. Ropucha włożyła rękę do dziury.

      – Lub pułapka od szczurów. Hehe – przypięty Idot.

      – Nie boję się śmierci. – A Kumak zanurzył dłoń w łokieć.

      Nagle coś zaczęło szeleścić.

      – Ahhhh!!! stary krzyknął i próbował wyciągnąć rękę.

      – Co… pułapka? – weszła babcia. Ropucha wyłupiaste oczy. Ręka utknęła. Pot ściekał z czoła Toada, a jego wściekłe oczy przypominały tonącego w ciągu ostatnich dwóch minut.

      Po chwili dłoń znów wibrowała, tak bardzo, że policzki Ropucha zadrżały i nagle wyciągnął rękę. Sucha mumia martwego, uśmiechniętego kota została zaciśnięta w zaroślach.

      – Wo, mam członka! – zaskoczył Ropuchę i wyciągnął drażniącą twarz zwłok do zwiotczałej twarzy Claudii.

      – Woah kup! – babcia drgnęła i po wskoczeniu na tyłek usiadła na swoim ogromnym tyłku prosto na gwoździu o wielkości stu pięćdziesięciu milimetrów, wystając z deski, którą wcześniej rzuciła. W wolach oddychaj w pełni…

      – Ha, co powiedziałem? ten tyłek sprawi, że będziesz liczyć. – obciążony Idot.

      I na przyjazne przyjacielskie słowa Idotowa babka zaszczekała na stare gardło.

      – Poszedłem na farmę, żeby złapać babcie. – stara kobieta rozwścieczyła się i unosząc lewy ranny pośladek, rozerwała przybitą deskę do ciała. Gwóźdź był zardzewiały i miał falistą powierzchnię jak piła. Krew kapała z końca. Klawiatura zbadała go ze wszystkich stron i czując ból, krzyknęła gwałtownie.

      – Z czego się śmiejesz, draniu? – zaszlochała i rzuciła deskę krwawym gwoździem w Idot. Uniknął i zaczął uciekać. Cegły wystrzelone na szlak poleciały w pościg. Jeden z kamieni uderzył pod kątem w tył głowy dziecka. Upadł i drgnął.

      – Prowadzisz? – Przestraszony ropucha.

      – Nic nie umrze. – babcia Klavka uspokoiła się i namaściła ranę śliną. Idot później wstał kołysząc się i kucając obok niego, trzymając oburącz obolałe miejsce.

      – Uderzę cię. – Idot wpadł na podłogę swojego głosu.

      – Och? Zobacz to! W brzuchu ma wiązkę płótna. – Ropucha wyciągnęła ten pakiet z żołądka kota i pokazała go wszystkim.

      – Odwróć się, zapytał smutny Idot.

      – Może są tam bruliki? – zasugerowała, że babka, która zapomniała o bólu, była klawiaturą. – A ty, Szczygieł, idź do pracy. warknęła na Idota. – twoje nazwisko Mukhin i lecisz nad dolią ze skarbu, jak mucha nad Paryżem.

      – co mówisz A może pójdziesz do piekła, A? – Idot jechał dalej. – Teraz uderzyłem swoją sikorkę!

      – Uh, dobrze! – Ropucha prychnął – Buzu zatrzymał oba. Chcesz zabrać pent? Podziel na trzy.

      – W! I to jest szacunek dla ciebie. Przepraszam Źle cię zrozumiałem … – cieszył się płatny Idot.

      – Nie proś wybaczenia, nie jestem czerwoną dziewczyną. Źle zrozumiałeś innego. Połowa dla mnie, a połowa dla nas.

      – Po co to jest? – babka była oburzona.

      – Od tego! – uśmiechnął się Ropucha. «Mógłbym wziąć to wszystko sam».

      – A jak to się dzieje, że wieczorem sprawdzają wszystkich tutaj i czy w ogóle żyjesz tutaj bez wyjścia?

      – Tak, dobrze gryźć, starzy ludzie. Otwórz to, a może nie stoi tam nic cholernego. – wprowadził Idot. – a gra nie jest warta świeczki.

      Ropucha spojrzała na współwłaścicieli skarbu i bez trudu rozdarła zgniłą linę i powoli zaczęła otwierać pakiet. Świadkowie na straży.

      – Cześć, butelki. Glina…

      – Wagi…

      – Sto mililitrów każdy…

      – Sześć sztuk…

      – A co jest napisane?

      – Och, są zapieczętowane?

      – Cork. Vintage, prawdopodobnie…

      – A co jest napisane, pozwól mi zobaczyć? – Nie próbował wziąć jednego rusztowania.

      – Nie troch, ty dzikusie! – babcia dzieciństwa klepnęła się po dłoni.

      – Ach, ty suko … – Idot eksplodował i wepchnął babcię Key.

      – Dobrze, mówię! – powiedział Ropucha i wziął sto milimetrową skalę. Wyczyściłem etykietę na piersi i ponownie przyjrzałem się … – Coś nie jest po rosyjsku…

      – Daj mi syudy. – Idot wyciągnął rękę i wziął jedną małą skalę. – Spójrz, liczby: tysiąc… osiemset.. dziewięćdziesiąt siedem siódmy… lub tylko siódmy… To nie jest jasne.

      – I spróbujmy! Wino, idź … – sugerowana klawiatura.

      – Nie wiem, nie wiem. Chodź, spróbuj, jesteś kobietą, ty i diabeł nie upadniecie. – zgodził się ropucha.

      – dlaczego –