Anioły i demony. Дэн Браун

Читать онлайн.
Название Anioły i demony
Автор произведения Дэн Браун
Жанр Поэзия
Серия
Издательство Поэзия
Год выпуска 0
isbn 978-83-7508-804-5



Скачать книгу

PRESS INTERNATIONAL

      Nie bardzo wiedział, co o tym myśleć. Czyżby wieść o antymaterii już się rozniosła?

      Na twarzy Vittorii pojawiło się napięcie.

      – Dlaczego są tu dziennikarze? Co się dzieje?

      Pilot odwrócił się i rzucił jej dziwne spojrzenie.

      – Jak to, co się dzieje? Nie wiecie?

      – Nie – odparła ostrym tonem.

      – Il Conclave – wyjaśnił. – Rozpocznie się za jakąś godzinę. Cały świat to obserwuje.

      Il Conclave.

      Słowa te dźwięczały przez dłuższą chwilę w uszach Langdona, zanim w końcu do niego dotarło, co oznaczają. Il Conclave. Konklawe. Jak mógł o tym zapomnieć? Przecież słuchał o tym niedawno w wiadomościach.

      Piętnaście dni temu zmarł nagle papież, którego pełen sukcesów pontyfikat trwał dwanaście lat. Wszystkie gazety na świecie rozpisywały się o śmiertelnym udarze mózgu, którego doznał podczas snu. Wiele osób twierdziło nawet, że ta niespodziewana śmierć jest podejrzana. Zgodnie z uświęconą tradycją, po piętnastu dniach zbierało się w Watykanie konklawe, podczas którego stu sześćdziesięciu pięciu kardynałów z całego świata – najpotężniejszych ludzi Kościoła katolickiego – miało wybrać nowego papieża.

      Są tu dzisiaj kardynałowie z całego świata, rozmyślał Langdon, gdy helikopter przelatywał nad Bazyliką Świętego Piotra. Pod nimi rozciągał się wewnętrzny świat Watykanu. Cała struktura władzy Kościoła katolickiego siedzi w tej chwili na bombie zegarowej.

      Rozdział 34

      Kardynał Mortati podniósł wzrok na bogato zdobione sklepienie Kaplicy Sykstyńskiej i próbował choć przez chwilę oddać się spokojnej refleksji. Od pokrytych freskami ścian odbijały się głosy kardynałów reprezentujących katolików całego świata. Mężczyźni kręcili się po oświetlonej świecami świątyni, szepcąc z podnieceniem i naradzając się w rozmaitych językach, przy czym najczęściej słyszało się angielski, włoski i hiszpański.

      Zazwyczaj kaplicę majestatycznie oświetlały długie, kolorowe promienie wpadającego przez witraże słońca, które przecinały ciemność jak blask z niebios – ale nie dzisiaj. Zgodnie ze zwyczajem wszystkie okna zakryto czarnym aksamitem, by zachować obrady w pełnej tajemnicy. Dzięki temu żadna z osób przebywających w środku nie mogła wysyłać sygnałów i kontaktować się ze światem zewnętrznym. W efekcie w kaplicy panowała głęboka ciemność, rozjaśniona tylko płomykami świec… migocącym blaskiem, który jakby oczyszczał każdego, kogo dosięgnął, i sprawiał, że wszyscy wyglądali na uduchowionych… jak święci.

      Jakiż przywilej mnie spotkał, rozmyślał Mortati, że mogę pokierować tym uświęconym zgromadzeniem. Kardynałowie, którzy ukończyli osiemdziesiąt lat, nie mogli zostać wybrani i nie uczestniczyli w konklawe, jednak Mortati, który miał lat siedemdziesiąt dziewięć, był tu najstarszy i został wyznaczony do czuwania nad przebiegiem konklawe.

      Zgodnie z tradycją kardynałowie zbierali się w kaplicy na dwie godziny przed rozpoczęciem konklawe, żeby porozmawiać z dawno niewidzianymi przyjaciółmi i przeprowadzić końcowe dyskusje. O dziewiętnastej przybędzie kamerling zmarłego papieża, wygłosi modlitwę na otwarcie, po czym wyjdzie. Następnie gwardia szwajcarska zapieczętuje drzwi, zamykając wszystkich kardynałów w środku. Wówczas rozpocznie się najstarszy i trzymany w największej tajemnicy rytuał. Kardynałowie nie będą mogli opuścić kaplicy, dopóki nie zdecydują, który spośród nich zostanie następnym papieżem.

      Konklawe. Nawet ta nazwa kojarzyła się z tajemnicą, gdyż con clave znaczy dosłownie „zamknięty na klucz”. Kardynałom nie wolno utrzymywać jakiegokolwiek kontaktu ze światem zewnętrznym. Zabronione jest korzystanie z telefonów, przekazywanie wiadomości czy szepty przez drzwi. Na wynik obrad Kolegium Kardynalskiego nie mogło mieć wpływu nic pochodzącego z zewnętrznego świata. W tym celu kardynałowie musieli przestrzegać zasady Solum Deum prae oculis… Tylko Bóg przed ich oczyma.

      Oczywiście, za ścianami kaplicy media czekały i obserwowały, spekulując, który z kardynałów będzie przewodził miliardowi katolików na całym świecie. Konklawe towarzyszyła atmosfera przesycona polityką, a na przestrzeni dziejów dochodziło czasem do gorszących wydarzeń. Za świętymi murami zdarzały się walki na pięści, próby otrucia, a nawet morderstwa. To zamierzchła historia, pomyślał Mortati. Dzisiejsze konklawe będzie zgodne, przyjemne, a przede wszystkim… krótkie.

      A przynajmniej tak mu się przedtem wydawało.

      Teraz jednak pojawił się niespodziewany problem. Nie wiedzieć czemu, w kaplicy nie stawiło się czterech kardynałów. Mortati wiedział, że wszystkie wejścia do Watykanu są strzeżone, a nieobecni kardynałowie nie mogli zbytnio się oddalić, ale mimo wszystko czuł z tego powodu zdenerwowanie, gdyż do otwierającej konklawe modlitwy pozostała niecała godzina. W końcu brakująca czwórka to nie byli zwyczajni kardynałowie. To byli ci kardynałowie.

      Wybrana czwórka.

      Jako przewodniczący konklawe, Mortati powiadomił już gwardię szwajcarską o zniknięciu kardynałów. Teraz mógł tylko czekać na odpowiedź. Pozostali zebrani również dostrzegli ich nieobecność. Coraz częściej słychać było zaniepokojone szepty. Ze wszystkich kardynałów, właśnie ta czwórka powinna pojawić się punktualnie! Kardynał Mortati zaczynał się obawiać, że mimo wszystko może to być długi wieczór.

      Nie miał nawet pojęcia jak długi.

      Rozdział 35

      Watykańskie lądowisko dla helikopterów, ze względów bezpieczeństwa i ochrony przed hałasem, znajduje się na północno-zachodnim krańcu Watykanu, najdalej jak to możliwe od Bazyliki Świętego Piotra.

      – Terra firma – oznajmił pilot, kiedy wylądowali. Wysiadł i otworzył przed Langdonem i Vittorią przesuwane drzwi.

      Langdon wysiadł z maszyny i odwrócił się, żeby pomóc dziewczynie, ale zdążyła już zeskoczyć bez wysiłku na ziemię. Każdy mięsień jej ciała zdawał się podporządkowany jednemu celowi – odnalezieniu antymaterii, zanim dojdzie do katastrofy.

      Po zasłonięciu okien kabiny odbijającym światło brezentem pilot zaprowadził ich do dużego elektrycznego wózka golfowego, czekającego w pobliżu lądowiska. Ruszyli bezgłośnie wzdłuż zachodniej granicy kraju – kilkunastometrowej wysokości muru obronnego, o grubości, która pozwoliła mu oprzeć się nawet atakowi czołgów. Wzdłuż muru, co pięćdziesiąt metrów, rozstawieni byli strażnicy z gwardii szwajcarskiej, obserwujący teren. Wózek skręcił gwałtownie w prawo w Viale del Osservatorio. Koło zakrętu ujrzeli drogowskazy kierujące zwiedzających we wszystkie strony:

      PALAZZO DEL GOVERNATORE

      COLLEGIO ETIOPICO

      BASILICA DI SAN PIETRO

      CAPELLA SISTINA

      Przyspieszyli na dobrze utrzymanej drodze, wiodącej obok kwadratowego budynku z napisem RADIO VATICANA. Langdon uświadomił sobie, że tu właśnie znajduje się ośrodek przygotowujący programy mające najwięcej odbiorców na świecie – Radio Vaticana, przekazujące słowo Boże milionom słuchaczy na świecie.

      – Attenzione! – zawołał pilot, skręcając gwałtownie w rondo.

      Kiedy je objeżdżali, Langdon ledwo mógł uwierzyć, że naprawdę widzi to, co ukazało się jego oczom. Giardini Vaticani, pomyślał. W samym sercu