Szkoła Bogów. Бернар Вербер

Читать онлайн.
Название Szkoła Bogów
Автор произведения Бернар Вербер
Жанр Поэзия
Серия
Издательство Поэзия
Год выпуска 0
isbn 978-83-7999-412-0



Скачать книгу

rzuca komendę: „Wstrzymać ogień”, w miejscu, gdzie istniało siedem kontynentów, jest tylko wielki, czarny ocean pokryty spienionymi grzbietami fal. Jedynie wierzchołek najwyższej góry wystaje ponad wodą.

      Niewielkie grupki cudownie ocalałych zwierząt i ludzi czepiają się pływających przedmiotów. Nastawiając zoom mojego ankh, zauważam coś w rodzaju Arki Noego. A więc ludzie znaleźli sposób, by przeżyć. Godny podziwu upór.

      – Skróćcie ich cierpienia – rozkazuje Kronos.

      Ustawiając nasze ankh w ten sposób, aby ich uderzenia okazały się celne, strzelamy do pływających celów.

      I już nie widać żadnych ludzi. Tylko ptaki krążą w powietrzu, a nie znalazłszy miejsca, gdzie mogłyby usiąść, wpadają wyczerpane do wody, w której rządzą tylko prawa morskiego świata.

      Ogrzewając bieguny, wytworzyliśmy przy okazji coś w rodzaju chmury, która teraz okrywa planetę, przesłaniając niebo. Promienie słońca nie docierają do jej powierzchni i gwałtownie spada temperatura. Tak bardzo, że po chwili woda zamarza.

      Giną ryby, uwięzione w zastygającej wodzie. I już niebawem „Ziemia 17” staje się lodową planetą. Jej powierzchnia wygląda jak ogromne lodowisko. Nie istnieje już najmniejsza forma życia, ani ludzka, ani zwierzęca czy roślinna.

      To kres istnienia „Ziemi 17”. Pozostała tylko idealnie gładką perłą, lśniącą swym własnym blaskiem.

      Białe jajo unoszące się w kosmosie.

      29. ENCYKLOPEDIA: KOSMICZNE JAJO

      Wszystko zaczyna się od jajka i na jajku kończy. W większości mitologii jajko jest symbolem świtu i zmierzchu. Według najstarszej egipskiej kosmogonii, świat powstaje z kosmicznego jaja, w którym zamknięte jest słońce oraz zarodki życia.

      Według adeptów orfizmu, Kronos – krwiożerczy czas – i Faeton – czarnoskrzydła noc – znieśli w ciemnościach srebrne jajo, w którego górnej części mieściło się niebo, a w dolnej ziemia. Z jaja narodził się Fanes – bóg objawiciel, przybierający postać brzęczącej pszczoły.

      Według wierzeń Hindusów, wszechświat pozbawiony był wszelkiej istoty, póki nie przybrał kształtu jaja, którego skorupka stanowiła granicę między czymś a niczym: Hiranyagarbha. Gdy po upływie roku kosmiczne jajo pękło, wewnętrzna błona przekształciła się w chmury, żyłki zamieniły się w rzeki, a wypełniający jajo płyn stał się oceanem.

      Według Chińczyków, z chaosu wyłoniło się jajo, które pękło, uwalniając Ziemię – Yin i Niebo – Yang.

      Według wierzeń mieszkańców Polinezji, źródłem stworzenia było jajo zawierające Te-tumu – fundament i Te-papa – skałę. Kiedy jajo pękło, pojawiły się trzy nakładające się na siebie platformy, na których Te-tumu i Te-papa stworzyli człowieka, zwierzęta i roślinność.

      Kabała twierdzi, że wszechświat powstał z jaja, które rozpadło się na 288 części.

      Jajo zajmuje centralne miejsce w kosmogonii japońskiej, fińskiej, słowiańskiej oraz fenickiej. Symbol płodności dla wielu ludów, dla innych stało się symbolem śmierci, dlatego ludy te spożywają jajka na znak żałoby. Są też wkładane do grobu zmarłego, aby dostarczyły mu sił potrzebnych w podróży w zaświaty.

Edmond Wells, Encyklopedia Wiedzy Relatywnej i Absolutnej, tom V

      30. SMAK JAJKA

      Jajka. Dostajemy do zjedzenia surowe jajka w drewnianych kieliszkach. Za pomocą łyżeczki lekko uderzamy w górną część skorupki, a następnie delikatnie zdejmujemy rozbite kawałki, uważając, aby nie wpadły do środka.

      Siedzimy na długich ławkach w Megaronie, w północnej części miasta. Ten duży okrągły budynek został wzniesiony z przeznaczeniem na stołówkę dla bogów-uczniów.

      Siadamy przy stołach z akacjowego drewna, przykrytych obrusami z białej bawełny, na których czekają na nas ułożone w piramidy jajka. Ponieważ jest ciepło, drzwi są szeroko otwarte. Raoul nadal nas unika.

      Zagłębiam łyżeczkę w żółtku i kieruję do ust. Wreszcie skosztuję prawdziwego jedzenia. Już tak dawno mi się to nie zdarzyło. Cóż za uczucie! Czuję smak jajka na języku, na podniebieniu. Odróżniam białko od żółtka. Słone, słodkie, cierpkie i delikatne, wszystko razem. Tysiące kubków smakowych budzą się zdziwione. Po wzroku, dotyku, słuchu i węchu przyszła kolej na ponowne odkrycie kolejnego zmysłu: smaku.

      Płynne jajko jak strumień rozlewa się w moim gardle. Czuję jeszcze, jak przesuwa się w przełyku, a potem odczucie znika.

      Jeść. Połykać ten biały i złotożółty potok… Pycha. Pochłaniam jedno jajko za drugim.

      – W Holandii – mówi Mata Hari – w moim rodzinnym miasteczku Leeuwarden zwyczaj nakazywał rzucić jajkiem z dachu nowo wybudowanego domu. Tam, gdzie jajko spadło, zakopywano je, wierząc, że właśnie w to miejsce uderzy piorun. Oczywiście cała sztuka polegała na tym, aby rzucić jak najdalej, gdyż to odsuwało niebezpieczeństwo.

      Edmond Wells dotyka jajka palcami.

      – Nie myślałem dotąd, że przed stadium 1 – minerałem, istnieje jeszcze stadium 0. Jajko. Krzywa miłości, lecz doskonale zamknięta…

      Na białym obrusie rysuje palcem kształt zera.

      – Stąd wszystko wychodzi i tu powraca – potwierdza Gustave Eiffel. – Jajko, zero. Krzywa zamknięta.

      Jajko przypomina mi „Ziemię 17”, zamarzniętą planetę. Znowu widzę ostatnich jej mieszkańców rozpaczliwie uderzających rękami o wodę, wyobrażam sobie, jak walczą w zamarzającym oceanie. Czuję mdłości. Nie mogę. Biegnę zwymiotować w krzakach. Mówię cicho do pomagającego mi Edmonda:

      – Może jednak Lucien miał rację…

      – Nie, on się mylił. Podać się do dymisji, to jak oddać mecz walkowerem. Dopóki gramy, możemy próbować zmienić bieg rzeczy. Ale jeśli odejdziemy z gry, wszystko stracimy.

      Wracamy do stołu, przy którym pogrążeni w dyskusji uczniowie wolą udawać, że nie zauważyli mojej słabości.

      – Co się stanie z Lucienem? – niepokoi się Marilyn.

      Rzeczywiście, nie ma go z nami przy stole. Na próżno też rozglądam się wokół. Nie siedzi gdzie indziej.

      – Jeżeli Lucien poszedł na górę, może go złapać centaur – przewiduje Edmond Wells.

      – Albo diabeł – dodaje inny bóg-uczeń.

      To słowo wywołuje w nas dreszcze, jakby lodowaty powiew przebiegł wśród zebranych.

      Wtedy pojawia się Dionizos i oznajmia, że po kolacji odbędzie się uroczystość żałobna za ludzkość z „Ziemi 17”. Mamy się przebrać i założyć nowe togi. Spotykamy się w Amfiteatrze.

      Nie mogę wyrzucić z pamięci obrazu ludzkich „stad”, zatopionych naszymi rękami.

      31. ENCYKLOPEDIA: ŚMIERĆ

      We wróżbiarskiej grze, tarocie marsylskim, śmierć-odrodzenie symbolizują trzynaste arkana, arkana bez nazwy. Widzimy tam kościotrupa koszącego czarne pole. Jego prawa stopa jest zagłębiona w ziemi, lewą zaś opiera na głowie kobiety. Wokół trzy ręce, jedna stopa i dwie białe kości. Z prawej strony uśmiecha się głowa w koronie. Z ziemi wychodzą żółte i niebieskie pędy. Ta karta nawiązuje do symboliki V.I.T.R.I.O.L.: Visita Interiorem Terrae Reclificando Invenies Operae Lapidem. „Zejdź do wnętrzności Ziemi; destylując,