Damy Władysława Jagiełły. Kamil Janicki

Читать онлайн.
Название Damy Władysława Jagiełły
Автор произведения Kamil Janicki
Жанр Биографии и Мемуары
Серия
Издательство Биографии и Мемуары
Год выпуска 0
isbn 9788308072462



Скачать книгу

nie dopuszczała do skarbca. Po zgonie Ottona w roku 1384 osobiście przejęła zarząd nad fortuną. Stała się tym samym prawdopodobnie najpotężniejszą i najmajętniejszą kobietą w Polsce. Idealną kandydatką na matkę chrzestną przyszłego króla.

      Wpływy Leliwitów nie determinowały pozycji Jadwigi, co najwyżej osłaniały możnowładczynię przed próbami zamachu na jej samodzielność i dobytek. Wdowa żelazną ręką trzymała nad wszystkim pieczę. Nie tylko pilnowała, by majątku nie uszczuplono, ale też z wielkim wyczuciem pracowała nad jego pomnożeniem. Okazała się zarządcą nawet lepszym od zmarłego męża, który pomimo królewskiej łaski i wielkiego posagu łatwo wpadał w długi. Dokupywała kolejne wsie do swoich latyfundiów, zwiększała wpływy, unikała kredytów i angażowała się w nowe, ambitne przedsięwzięcia. Dopiero za jej sprawą u stóp rodowego gniazda, Pilczy, wyrosło miasto z rynkiem, kościołem i herbem. Wcześniej, za życia Ottona, była tam tylko wioska.

      Nowa Pilcza szybko stała się ośrodkiem ruchliwym, pełnym życia, a zwłaszcza dochodowym. Już za czasów Jadwigi wybudowano w niej kilka młynów. Większość służyła do przemiału zboża, jeden do rozbijania darniowej rudy żelaza. W mieście powstawały też stawy rybne. W okolicy wydobywano natomiast sól z aż sześciu źródeł – choć nie wiadomo, czy zostały one odkryte już w wieku XIV, czy dopiero później. Pilcza miała nawet własną kopalnię srebra. Wprawdzie data jej uruchomienia też nie jest znana, ale jak najbardziej mogła przypaść na czasy Jadwigi. Kobiety, za sprawą ojca, obeznanej z górniczym fachem, a pewnie też wciąż dysponującej koncesją nadaną dziadkowi przez króla Kazimierza.

      Każdego roku na zamek zajeżdżały wozy wypełnione daninami w srebrze i w naturze. Jadwiga skrupulatnie liczyła wpływy z podatków i dzierżaw, planowała nowe inwestycje i… konsekwentnie odmawiała podzielenia się władzą z jakimkolwiek mężczyzną.

      Nie wyszła ponownie za mąż. Nigdy chyba nawet nie dopuszczała takiej ewentualności. Cel miała oczywisty: odchować córkę, znaleźć dla niej odpowiedniego męża i doczekać się wnuka, który będzie władny zgodnie z prawem odziedziczyć wszystko[15].

      POZORY BEZPIECZEŃSTWA

      Niesamowita fortuna zapewniała komfort życia i wyjątkowy prestiż. Ale czy nie przynosiła też codziennych zgryzot? Jadwiga musiała doskonale zdawać sobie sprawę, że jej majątek budzi zawiść nawet wśród najbogatszych rodów, a postanowienie, by pozostać wdową, stanowi pożywkę dla plotek, insynuacji, niewybrednych ataków. Jak samotna kobieta radziła sobie z tak wielką presją?

      Pytanie, z pozoru słuszne, nie ma raczej odniesienia do wdowy po Ottonie. Przede wszystkim Jadwiga nie czuła się samotna tylko z tego względu, że brakło jej mężczyzny, za którego barczystą sylwetką mogłaby się ukryć. Codziennie dowodziła, że ceni ogromną swobodę, związaną z zyskanym statusem, a chowanie się w ogóle nie współgra z jej charakterem. Pani na Pilczy nie brakowało zresztą towarzystwa. Miała służbę, dworzan, urzędników, krewnych… Stale ktoś jej nadskakiwał lub próbował wkraść się w jej łaski w nadziei, że sypnie mu groszem.

      Nie wydaje się też, by Jadwiga czuła się zagrożona. Mogła liczyć na wsparcie brata i innych krewniaków. Ale zwłaszcza na autorytet samego monarchy. Zachowane dokumenty dowodzą, że utrzymywała kontakty z królem. Dziwne byłoby zresztą, gdyby tego nie robiła. Wiadomo, że w jej posiadaniu był dom położony na samym wzgórzu wawelskim, w bezpośrednim sąsiedztwie królewskiej rezydencji. Kiedy więc Jagiełło przebywał w stolicy i kiedy ona sama zapragnęła się tam zatrzymać, byli sąsiadami. Król okazywał matce chrzestnej sympatię, a nawet – jak stwierdziła jedna z autorek – „był mocno zaangażowany” w jej transakcje i w „obronę jej majętności”. Ponieważ zaś Jadwiga wplątywała się w liczne procesy, to po jakimś czasie monarcha wystawił jej nawet specjalny przywilej, umacniający ją w sprawach sądowych z uwagi na to, „jak wieloma niegodziwościami z racji swego wdowieństwa jest otoczona”[16].

      Jadwiga miała obiektywne powody, by wierzyć, że nie stanie się jej krzywda. Zresztą czy mogła myśleć inaczej, jeśli na świat spoglądała z wąskich okien i obronnych murów potężnej górskiej twierdzy, uważanej za niemal niemożliwą do zdobycia?

      Zamek Pilcza – czy też Smoleń, jak dzisiaj się go określa – wzniesiono na jednym z najwyższych szczytów Jury Krakowsko-Częstochowskiej, na trudno dostępnej wapiennej skale, położonej niemal czterysta dziewięćdziesiąt metrów nad poziomem morza. Jego serce stanowiła imponująca wieża o wysokości szesnastu metrów i średnicy przeszło siedmiu oraz o potężnych, grubych na dwa metry murach. Jedyne wejście do niej ulokowano na wysokości pierwszego piętra. Prowadził tam pomost ze stojącego obok budynku mieszkalnego, długiego na ponad osiemnaście metrów i szerokiego na prawie dziesięć. Tam właśnie rezydowali Otto z żoną, a później – sama tylko Jadwiga.

      Za ich czasów kamienne zamczysko wciąż pachniało świeżością. Belki stropów nie zdążyły zmurszeć, kamienie nie porosły jeszcze mchem. Dokładna data budowy nie jest znana, ale zlecił ją chyba sam Otto lub najdalej jego ojciec. Zapewne właśnie na tej skale, w zimnych i ciemnych, ale bezpiecznych komnatach, przyszło na świat jedyne dziecko możnowładczej pary – Elżbieta.

      Dziewczynka dorastała w ciasnym obrębie murów obronnych. Miała do dyspozycji piętrowy (czy może dwupiętrowy?) zamek, a do tego skromny dziedziniec z cysterną na wodę, rozpościerający się na kilku metrach między domem a basztą. Zapuszczała się też pewnie na wielki plac budowy u podnóża ufortyfikowanej skały. Może za życia Ottona, a może dopiero pod komendą przedsiębiorczej wdowy ruszyły prace nad zamkiem dolnym. Wznoszono nowy pierścień murów zwieńczonych blankami, z podestem dla straży i otworami strzelniczymi. Powstawała też półbaszta, a wewnątrz umocnień nowe drewniane budynki. Dalej kopano fosę, tak by do zamku dało się dostać tylko po moście zwodzonym[17].

      Łatwo wyobrazić sobie obecność ciekawskiego dziecka w tym gwarnym miejscu. Z całą pewnością wiadomo jednak tylko, że mała Elżbieta spędzała czas w zamkowej bibliotece, zapoznając się z książkami będącymi w posiadaniu rodziców. W przyszłości pociąg do wiedzy będzie jej wytykany jako skaza niegodna damy, owoc grzechu zarozumialstwa. Dla Jadwigi było jednak rzeczą nieodzowną, by córka – tak jak i ona – nauczyła się wszystkiego, co konieczne do radzenia sobie w świecie, bez zdawania się na krewniaków i męża. I bez ulegania pijawkom pragnącym roztrwonić jej majątek[18].

      Dokładna data narodzin Elżbiety, tak samo jak data budowy jej rodzinnego gniazda, nie zachowała się w żadnym tekście. I w odróżnieniu od tej drugiej budzi od stuleci zażarte spory. Szanse, że zagadkę uda się rozwikłać, są marne, ale można przynajmniej próbować zbliżyć się do prawdy. Elżbieta urodziła się najwcześniej na początku lat siedemdziesiątych XIV wieku. Najpóźniej – w roku 1377. Musiała bowiem mieć co najmniej dwanaście lat w roku 1389, gdy cały jej świat niespodziewanie się zawalił[19].

      Jeśli przyjmiemy w przybliżeniu, że państwo na Pilczy doczekali się córki w połowie dekady, to w chwili śmierci Ottona miała ona mniej więcej dziewięć lat. Na chrzcie Jagiełły była jedenastolatką. A gdy miała lat czternaście czy piętnaście – została uprowadzona i siłą wywieziona z kraju.

      MILIONOWA PANNA

      „Kiedy wspomniana Elżbieta po śmierci ojca została jako jedynaczka na bogatym dziedzictwie, z powodu wielkiego posagu porwał ją z zamku w Pilczy człowiek z mało znanego rodu Wiseł z Moraw i wywiózł ją na Morawy” – stwierdził Jan Długosz na kartach Roczników czyli Kronik sławnego Królestwa Polskiego[20].

      Ta wiadomość brzmi tak nieprawdopodobnie, że przez stulecia nie dawano jej wiary. Już Marcin Błażowski, tworzący na początku wieku XVII, uznał ją za „podłą omyłkę”, niesłusznie rzucającą cień na „wychowanie i obyczaje” Toporówny. Jego wątpliwości podzielili dziewiętnastowieczni historycy, którzy jako pierwsi ze szkiełkiem, czujnym okiem i zalążkami naukowego warsztatu