Niespokojna krew. Роберт Гэлбрейт

Читать онлайн.
Название Niespokojna krew
Автор произведения Роберт Гэлбрейт
Жанр Ужасы и Мистика
Серия Cormoran Strike prowadzi śledztwo
Издательство Ужасы и Мистика
Год выпуска 0
isbn 9788327160645



Скачать книгу

tego dnia, kiedy zaginęła Margot, Irene była u dentysty, a Janice miała wizyty domowe.

      – No, tak zeznały na początku – powiedział Strike – ale Talbot tego nie sprawdził. Obu uwierzył na słowo.

      – Prawdopodobnie dlatego, że jego zdaniem kobieta nie mogła być Rzeźnikiem z Essex.

      – Właśnie.

      Strike wyjął swój notes z kieszeni płaszcza i otworzył go na stronach, które zapisał we wtorek.

      – Zeznając pierwszy raz, przed Talbotem, Irene powiedziała, że przed zniknięciem Margot przez kilka dni dokuczał jej ból zęba. Jej przyjaciółka Janice, pielęgniarka, uważała, że to może być ropień, więc Irene umówiła pilną wizytę na trzecią i wyszła z przychodni o wpół do trzeciej. Wieczorem planowały z Janice wspólne wyjście do kina, ale po wyrwaniu zęba Irene miała obolałą i spuchniętą twarz, więc kiedy Janice zadzwoniła, żeby spytać, jak jej poszło u dentysty, i upewnić się, że przyjaciółka wciąż ma ochotę wyjść wieczorem, Irene powiedziała, że wolałaby zostać w domu.

      – Nie było komórek – powiedziała zamyślona Robin. – Inny świat.

      – Pomyślałem to samo – odrzekł Strike. – Dzisiaj koleżanki Irene oczekiwałyby relacji na żywo. Selfie z fotela dentystycznego. Talbot dał do zrozumienia podwładnym, że osobiście skontaktował się z dentystą, by zweryfikować tę historię, ale tak naprawdę tego nie zrobił. Nie zdziwiłbym się, gdyby ograniczył się do spytania o to kryształowej kuli.

      – Ha, ha.

      – Wcale nie żartuję. Zaczekaj, aż zobaczysz jego notes.

      Strike przewrócił kartkę.

      – W każdym razie pół roku później sprawę przejął Lawson i zaczął metodycznie analizować zeznania wszystkich świadków oraz podejrzanych. Irene znowu opowiedziała historię o dentyście, ale pół godziny po wyjściu z komisariatu spanikowała i poprosiła o następne spotkanie. Tym razem przyznała, że skłamała. Nigdy nie bolał jej ząb. Nie była u dentysty. Powiedziała, że w przychodni zmuszano ją do wielu bezpłatnych nadgodzin i miała o to żal, więc uznała, że należy jej się wolne popołudnie. Skłamała więc, że boli ją ząb, udała, że wybiera się do dentysty, a potem wyszła z przychodni i ruszyła na West End na zakupy. Powiedziała Lawsonowi, że dopiero po powrocie do domu – a tak się składa, że wciąż mieszkała z rodzicami – uświadomiła sobie, że jeśli pójdzie wieczorem na spotkanie z pielęgniarką Janice, ta może chcieć obejrzeć miejsce po wyrwanym zębie albo przynajmniej będzie się spodziewała jakiejś opuchlizny. No więc kiedy Janice zadzwoniła, żeby spytać, czy wciąż są umówione do kina, Irene skłamała i powiedziała, że nie czuje się na siłach. Lawson dał Irenie popalić, sądząc po jego zapiskach. Czy nie rozumiała, jak poważną sprawą jest okłamywanie policji, zdarzały się aresztowania za mniejsze przewinienia i tak dalej. Poza tym uzmysłowił jej, że jeśli pominąć telefon Janice o wpół do siódmej, jej nowa wersja oznacza brak alibi na popołudnie i wieczór.

      – Gdzie mieszkała Irene?

      – Przy Corporation Row, która znajduje się bardzo blisko pubu Three Kings, tyle że nie na trasie Margot z przychodni. W każdym razie na wzmiankę o alibi Irene wpadła w histerię. Zaczęła wygadywać coś o licznych wrogach Margot, ale nie potrafiła powiedzieć, kim oni są, tylko skierowała Lawsona z powrotem w stronę anonimowych listów, które przyszły do Margot. Następnego dnia Irene znów zjawiła się u Lawsona, tym razem w towarzystwie rozeźlonego ojca, który bynajmniej nie wyświadczył jej przysługi, gdy puściły mu nerwy i ochrzanił komisarza, że śmiał niepokoić jego córkę. Podczas tego trzeciego przesłuchania Irene dała Lawsonowi paragon z Oxford Street wystawiony dziesięć po trzeciej w dniu zaginięcia Margot. Zapłacono gotówką. Przypuszczam, że Lawson z wielką przyjemnością powiedział Irene i jej tatusiowi, że ten paragon dowodzi jedynie tego, że ktoś robił tego dnia zakupy przy Oxford Street.

      – Mimo wszystko… Paragon wystawiony tego dnia i o odpowiedniej porze…

      – Mogła go wziąć od matki. Albo od koleżanki.

      – Po co ktokolwiek miałby go przechowywać przez pół roku?

      – A po co ona miałaby to robić?

      Robin zastanowiła się. Regularnie zbierała paragony, lecz w jej wypadku chodziło o wydatki ponoszone w czasie prowadzenia dochodzeń i należało je dostarczyć księgowej.

      – Tak, to chyba rzeczywiście dziwne, że wciąż go miała – przyznała.

      – Ale Lawson nie zdołał z niej wydobyć niczego więcej. Zaznaczam, że moim zdaniem raczej jej nie podejrzewał. Odnoszę wrażenie, że po prostu jej nie polubił. Bardzo mocno ją przyciskał w sprawie anonimowych liścików, które rzekomo widziała, tych mówiących o ogniu piekielnym. Chyba nie uwierzył w ich istnienie.

      – Ale druga recepcjonistka potwierdziła, że widziała jeden z nich.

      – To prawda. Tylko że mogły być w zmowie. Nigdy nie znaleziono śladu tych liścików.

      – To byłoby poważne kłamstwo – powiedziała Robin. – W wypadku lipnej wizyty u dentysty potrafię zrozumieć, dlaczego ściemniła i dlaczego potem bała się do tego przyznać. Ale skłamanie na temat anonimowych liścików w kontekście czyjegoś zaginięcia…

      – Tylko nie zapominaj, że Irene opowiedziała o anonimowych liścikach jeszcze przed zaginięciem Margot. W tej sytuacji to mniej więcej to samo, prawda? Dwie recepcjonistki mogły zmyślić liściki z pogróżkami dla przyjemności związanej z rozpuszczeniem złośliwych plotek, a po zniknięciu Margot okazało się, że nie mogą się z tego wycofać. W każdym razie – powiedział Strike, przerzucając parę stron – to by było tyle, jeśli chodzi o Irene. Przejdźmy do jej najlepszej przyjaciółki, czyli do pielęgniarki z przychodni. W pierwszym zeznaniu powiedziała, że przez całe popołudnie jeździła po okolicy, załatwiając wizyty domowe. Ostatnia wizyta, u starszej pani z rozlicznymi problemami ze zdrowiem, zajęła jej więcej czasu, niż przypuszczała. Wyszła od niej koło szóstej i pobiegła prosto do budki telefonicznej, żeby zadzwonić do Irene i spytać, czy wieczorem wciąż są umówione na wyjście do kina. Irene powiedziała, że nie czuje się na siłach, ale Janice już załatwiła sobie opiekunkę do dziecka i bardzo chciała zobaczyć ten film, Gracza z Jamesem Caanem, więc wybrała się do kina sama. Obejrzała film, a potem zaszła do sąsiadki, odebrała syna i wróciła do domu. Talbot nie zaprzątał sobie głowy sprawdzaniem tego wszystkiego, ale zrobił to pewien gorliwy młodszy funkcjonariusz z własnej inicjatywy, i wszystko się zgadzało. Pacjenci zeznali, że Janice zjawiła się u nich o umówionej porze. Opiekunka do dziecka potwierdziła, że Janice odebrała syna zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. Poza tym Janice pokazała wyjęty z dna torebki naderwany bilet do kina. Biorąc pod uwagę, że od zniknięcia Margot minął niespełna tydzień, nie wydaje się szczególnie podejrzane, że wciąż go miała. Z drugiej strony, naderwany bilet jest takim samym dowodem, że obejrzała cały film, jak paragon, że Irene poszła na zakupy.

      Wyrzucił papierosa przez okno.

      – Gdzie mieszkała ostatnia pacjentka, u której Janice była tego dnia? – spytała Robin i Strike domyślił się, że jej mózg analizuje odległości i upływ czasu.

      – Przy Gopsall Street, czyli jakieś dziesięć minut samochodem od przychodni. Nie można wykluczyć, że kobieta w samochodzie mogłaby przechwycić Margot w drodze do pubu Three Kings, jeśli założymy, że Margot szła bardzo powoli albo coś ją po drodze zatrzymało, albo że wyszła z przychodni później niż powiedziała Gloria. To wszystko wymagałoby jednak fartu, bo jak wiemy, część trasy, którą musiałaby pokonać Margot, była niedostępna dla pojazdów.

      – Poza tym nie bardzo rozumiem, po co ktokolwiek miałby umawiać się z przyjaciółką do kina, gdyby zamierzał kogoś porwać – wtrąciła Robin.

      – Ani